Aktualizacja strony została wstrzymana

Szkoła Grossa

Kolejna sprowokowana przez Jana Tomasza Grossa antypolska awantura przypomina o konieczności wznowienia prób wyjaśnienia przez państwowe instytucje wszystkich okoliczności sprawy Jedwabnego. Kosztuje ona bowiem nasz kraj zbyt wiele, by pozostawić ją biegowi nadawanemu przez zawodowych oszczerców.

Wielu Polaków pomagało Niemcom w zagładzie Żydów; Zbiorowe milczenie; Bezwstyd; Wschodni Europejczycy nie mają wstydu – to tylko kilka tytułów, jakimi Jan Tomasz Gross opatrzył swoje wymierzone w Polaków oskarżycielskie artykuły publikowane od lat na łamach „Die Welt”. Gazeta nazywa go wymiennie polskim bądź polsko-amerykańskim historykiem chociaż autor „Sąsiadów”, „Strachu” i „Złotych żniw” swoje tezy układa swobodnie dobierając wygodnie dla siebie fakty, inne fałszując bądź zupełnie pomijając. Wielokrotnie udowodnili to badacze sprawy Jedwabnego, między innymi profesorowie Tomasz Strzembosz, Andrzej Kola czy Marek Jan Chodakiewicz. Nie ma to jednak znaczenia dla narracji niemieckiego dziennika, publikującego również liczne teksty, których autorzy powołują się na Grossa niczym na kronikarza prawdy objawionej.

Jego głośny, wrześniowy tekst („Bezwstyd”, w którym autor pisze m.in., że Polacy zabili podczas II wojny więcej Żydów niż Niemców) „Die Welt” zamieścił za portalem Project Syndicate, w kontekście niechęci Polaków – i pozostałych mieszkańców Europy Wschodniej – do przyjęcia imigranckiej nawały. Zarówno PS – „największy światowy syndykat tytułów prasowych”, jak i lawinowy napływ do Europy przybyszów, głównie wyznania muzułmańskiego, wspierane są finansowo i/bądź organizacyjnie przez multimiliardera George’a Sorosa, spekulanta pochodzenia żydowskiego, założyciela Fundacji Batorego i analogicznych instytucji w wielu krajach.

Słuchając oskarżeń płynących – przy wsparciu niemieckim – ze strony wpływowych osób i środowisk żydowskich pod adresem naszego narodu, przypomnieć trzeba kolportowany w sierpniu 1942 roku „Protest” sygnowany przez podziemny, katolicki Front Odrodzenia Polski. Odezwa stanowiła jednoznaczne potępienie bestialskiego traktowania ofiar holokaustu przez niemieckiego okupanta. Co znamienne, wyszła ze środowiska w ciągu dwudziestolecia międzywojennego mocno z Żydami skonfliktowanego. Autorka „Protestu”, Zofia Kossak-Szczucka, określiła relacje Polaków z „sąsiadami” w dosyć dosadnych słowach: Zabieramy przeto głos my, katolicy – Polacy. Uczucia nasze względem Żydów nie uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, iż nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście. Dlaczego, na jakiej podstawie – to pozostanie tajemnicą duszy żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie potwierdzanym. Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia zbrodni.

Jak wiadomo, znakomita pisarka nie ograniczyła się do płomiennych deklaracji, ale czynnie, z narażeniem życia zaangażowała się w pomoc dla Żydów, w tym ukrywanie prześladowanych, co dostrzeżone zostało m.in. przez instytut Yad Vashem.

Na przeciwległym biegunie postaw i osobistego stosunku do „sąsiadów” stanął Jan Tomasz Gross, syn Żyda i polskiej szlachcianki, której ojciec autora „Strachu” zawdzięcza ocalenie życia. Gross junior od lat szerzy mające upokorzyć Polskę na arenie międzynarodowej kłamstwa, powielane skwapliwie przez media oraz instytucje z Zachodu (nie tylko niemieckie) i ze Wschodu (przypomnijmy choćby rosyjskie wsparcie finansowe dla głośnego filmu „Pokłosie” Pasikowskiego).

Kolejna sprowokowana przez Grossa antypolska awantura przypomina o konieczności wznowienia prób wyjaśnienia przez instytucje państwa polskiego wszystkich okoliczności sprawy Jedwabnego. Przede wszystkim nieodzowne jest wszczęcie nowego śledztwa i powrót do zahamowanej przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego ekshumacji pomordowanych Żydów. Ta sprawa kosztuje bowiem nasz kraj zbyt wiele, by pozostawić ją biegowi nadawanemu przez zawodowych oszczerców. Ta sprawa będzie jednym z najważniejszych probierzy wiarygodności szykującej się do przejęcia rządów opozycji.

Warto mieć świadomość, iż przeciwstawienie się skutkom międzynarodowej dystrybucji paszkwilów Grossa nie jest jedynym wyzwaniem, przed którym stanie propolska władza w Warszawie (o ile się na nią wreszcie doczekamy) w kontekście „antysemickiego” czarnego pijaru naszego kraju. By o tym się przekonać wystarczy zajrzeć do podręcznika języka ojczystego dla uczniów trzecich klas w liceach i technikach. Wizje Grossa podawane są tam (Dariusz Chemperek, Adam Kalbarczyk, Dariusz Trześniowski, Zrozumieć tekst – zrozumieć człowieka, Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne) młodemu pokoleniu w sposób bezdyskusyjny, wsparte fragmentami przewrotnego artykułu Michnika „Szok Jedwabnego”. Mimo, że od wydania „Sąsiadów” dzieli nas piętnaście lat i wiele niezależnych badań, nie ma w podręczniku nic o łuskach niemieckich nabojów na miejscu zbrodni, o ocalonych przez Polaków stu Żydach, ani o tym, że zeznania uczestników procesu w sprawie zbrodni wymuszane były przez ubecję biciem i szantażami.

Póki co zatem o trudnych relacjach Polaków z Żydami i o Jedwabnem uczy polską młodzież Gross, a nie Kossak-Szczucka.  

Roman Motoła

Za: PoloniaChristiana – pch24.pl (2015-10-06)

 


 

Jak prowokator J.T. Gross odsłonił się do końca

Jan Tomasz Gross, najzajadlejszy oszczerca Polaków, od wielu lat był skrajnie wysławiany przez dużą część tak zwanych „elit” polskich. To ich głosom, ich popularyzacji, zawdzięczał urośnięcie na Zachodzie do rangi mniemanego największego „autorytetu” w sprawach polsko-żydowskich. Wynikły stąd niewymierne wręcz szkody dla Polski. Przypomnijmy choć kilku z tych chwalców Grossa, jako jaskrawych przypadków współczesnej „hańby domowej”. Prym w panegirycznym popularyzowaniu Grossa odegrała jak zwykle niezastąpiona w tym względzie „Gazeta Wyborcza”. Jej naczelny Adam Michnik „popisał się” szczególnie wyszukaną pochwałą Grossa „na eksport” – w Niemczech, wysławiając go jako kontynuatora A. Mickiewicza i J. Słowackiego w demaskowaniu polskich kłamstw. W przedmowie do niemieckiego wydania „Sąsiadów” Michnik napisał o Grossie m.in.: „Jego odwaga stawia go w jednym szeregu z Karlem Jaspersem, Thomasem Mannem, Günterem Grassem i Hannah Arendt. Wpisuje się on w długi szereg znakomitych polskich intelektualistów, sięgający od Mickiewicza i Słowackiego do Gombrowicza i Miłosza, którzy odsłaniają zakłamanie i powierzchowność panujące w obszernych częściach polskiej kultury narodowej”.

Inni chwalcy J.T.Grossa

Socjolog, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego Paweł Śpiewak pisał o Grossie z wyrazami najwyższej ekstazy: „Gross był moim przewodnikiem, mistrzem stylu pisania i interpretowania dziejów.”, (Cyt. za: bibula.com 7 kwietnia 2012) Monika Olejnik niejednokrotnie popularyzowała Grossa w swych audycjach, z typową dla niej „pasją” występując przeciw jego krytykom.  

Szczególne szkody Polsce przyniosła przez swe popularyzowanie Grossa niegdyś katolicka oficyna wydawnicza „Znak”, wydając dwie kolejne jego paszkwilanckie antypolskie ksiązki „Strach” i „Złote żniwa”. Tym mocniej uwiarygodniało to książki Grossa na Zachodzie, że autor mógł powoływać się na to, że jego książki wydaje w Polsce „katolicka oficyna”. Ciekawe, że nawet dyrektor „Znaku” Danuta Skóra przyznała na konferencji prasowej, że „Złote żniwa” są książką „tendencyjną”. Sam prezes „Znaku” Henryk Woźniakowski publicznie stwierdził jednak na konferencji prasowej: „Książka Grossów, którą wydajemy i której autorzy idą śladem badań prowadzonych głównie w Centrum Badań nad Zagładą Żydów, rzuca wyzwanie naszej pamięci zbiorowej, naszej chęci zapomnienia (…) Książka ta domaga się sprawiedliwości dla tych, którzy byli pierwszymi i największymi ofiarami Zagłady(…) „Ambicją tej książki jest wprowadzenie tych okrutnych, często trudnych faktów do świadomości publicznej, wyprowadzenie ich z pracowni badawczych historyków”. „Katolickiemu” wydawcy H. Woźniakowskiemu wyraźne nie przeszkadzało natomiast, że „Złote żniwa” Grossa szkalowały Kościół katolicki, w tym personalnie arcybiskupa, a później kardynała Adama Sapiehę, który był protektorem „Znaku” w początku jego istnienia. (Por. uwagi w mojej książce: „Fałsze i przemilczenia Grossa”, Warszawa 2011, ss.37-39). Wielokrotnie chwalono Grossa na łamach ‘Tygodnika Powszechnego”. Sam naczelny tego tygodnika ks. Adam Boniecki stwierdził w 2011 r. m.in.: „Powinniśmy być wdzięczni Grossowi za spowodowanie dyskusji.(…) Chwała Grossowi za to, że stymuluje szukanie poważnej odpowiedzi”. Dodajmy do tej galerii postaci chwalących Grossa jeszcze Jerzego Urbana, który w „Nie”, nr 5 z 2008 r., pisał: „Gross (…) dobrze służy interesom współczesnej Polski. On bowiem miażdży ideowo-moralne fundamenty polskiego nacjonalizmu, mesjanizmu, megalomanii, czyli podstaw polityki historycznej”.

Brak tu miejsca na wyliczanie różnych innych chwalców Grossa (m.in. prof. A. Friszke, prof. M. Kuli i in). Prawdziwie szokująca była ich ilość, zwłaszcza wśród „poprawnych politycznie” dziennikarzy, mających jeden wielki atut – żadnego pojęcia o historii. Dr Piotr Gontarczyk pisał w „Źyciu” z 9 lipca 2001 r.: „Mimo krytycznych opinii historyków, książka Grossa spotkała się z owacyjnym przyjęciem mediów. Ze zbrodni w Jedwabnem uczyniono temat dnia, otaczając całe wydarzenie mistyczną historiozofią. Z autora Sąsiadów zrobiono proroka, który, dzięki swemu nowatorskiemu spojrzeniu i wybitnym kwalifikacjom, dokonał prawdziwie epokowego odkrycia. Próby naukowej weryfikacji tez postawionych w jego książce traktowano jak coś wręcz nieprzyzwoitego, niemal świętokradztwo”. Niedawno Filip Meches nazwał w „Rzeczypospolitej” Grossa „pieszczochem polskich środowisk liberalnych”.

Dzięki poparciu lewackich i liberalnych salonów w Polsce Gross tym łatwiej mógł stać się czołowym oskarżycielem Polaków w świecie, a zarazem wybielaczem roli Niemców. Jak pisał nasz autentyczny żydowski przyjaciel profesor Norman Finkelstein: „Z błogosławieństwem Grossa, „Sąsiedzi” stali się kolejnym orężem „przedsiębiorstwa holocaust w jego dążeniu do ograbienia Polski”. (Podkr. -JRN). (Cyt. za: N. Finkelstein: „Przedsiębiorstwo holocaust”, Warszawa 2001, s.198).

J.T. Gross: „Polacy zabili więcej Żydów niż Niemców  

Przekonany o absolutnej bezkarności swych antypolskich oszczerstw Gross posunął się do szczególnie obrzydliwej potwarzy antypolskiej na łamach niemieckiego dziennika :”Die Welt” w dniu 13 września 2015 r., pisząc m.in., iż: „Ohydne oblicze Polaków pochodzi jeszcze z czasów nazistowskich”, że Polacy w czasie II wojny światowej „zabili więcej Żydów niż Niemców”. Zaraz potem dodał, że Polacy w czasie II wojny światowej „faktycznie zabili więcej Żydów niż Niemców”. Aby jeszcze bardziej przypochlebić się Niemcom Gross dodał skrajnie kłamliwe stwierdzenie, żetuż po wojnie około ćwierć miliona Żydów, którzy wrócili do swoich dawnych ojczyzn (Polski, Węgier, Słowacji i Rumunii), znów z nich uciekło przed pogromami i antysemityzmem – tym razem do Niemiec”. W rzeczywistości paruset tysięczna rzesza Żydów emigrowała z Polski wcale nie do Niemiec, lecz do Izraela…

Plugawe oszczerstwa J.T. Grossa wywołały szereg ostrych reakcji znanych autorów, m.in. naczelnego redaktora „Do Rzeczy” Pawła Lisickiego, prof. Jana Źaryna, Tadeusza Płużańskiego, Reduty Dobrego Imienia, protest rzecznika MSZ i setek internautów. To wszystko jest i tak za mało w stosunku do niebywale podłego tekstu Grossa zamieszczonego w niemieckim dzienniku. Przytoczę tu kilka szczególnie interesujących stwierdzeń red. P. Lisickiego: ”Pomysł, żeby w debacie na temat uchodźców używać pałki antysemityzmu i walić nią po głowach Polaków, Węgrów czy Czechów tylko dlatego, że nie dość entuzjastycznie zareagowali na wizję napływu setek tysięcy uchodźców muzułmańskich to coś absolutnie niewiarygodnego. A to właśnie zrobił Gross. Zemścił się na mieszkańcach Europy Środkowej i wykorzystał w tym celu najbardziej obrzydliwą broń – pomówienie o współpracę w Holokauście.(…) Twierdzić, że Polacy zamordowali więcej Żydów niż Niemców to w nikczemny sposób opluwać pamięć tak polskich żołnierzy walczących z Niemcami jak i tych tysięcy, które, ryzykując życie, pomagały Żydom.(…) Czekam jeszcze kiedy Gross ustali, że hitlerowskie ostateczne rozwiązanie było humanitarną próbą ratowania Żydów przed Polakami. Albo kiedy ogłosi, że to Polacy byli prekursorami Holokaustu, Hitler zaś jedynie niechętnie i z oporami realizował polski plan Zagłady.”

Czy Michnik i Śpiewak przeproszą za swe wychwalenie Grossa?

Tym razem Gross maksymalne przeholował, wywołując odcięcie się od niego nawet paru najbardziej skrajnych tropicieli „polskiego antysemityzmu”. Dość wymowna pod tym względem była rozmowa Moniki Olejnik z Aleksandrem Smolarem w Radiu Zet 14 września 2015 r. Wytrwała obrończyni Grossa przez lata M. Olejnik przyznała, że „Gross zhańbił się” oraz, że obrzydliwe było, że Gross „mówił to wszystko dla niemieckiej gazety” A Smolar z kolei przyznał, że artykuł Grossa jest „nieodpowiedzialny”, ”prymitywny” i „obrzydliwy”. Szkoda jednak, że nawet teraz Olejnik nie przeprosiła Polaków za tylokrotne reklamowanie śmiertelnego wroga Polski Grossa w swoich audycjach. 15 września . nawet Bartosz T. Wieliński, przedstawiciel „Gazety Wyborczej”, tak długo panegirycznie wychwalającej Grossa, przyznał, iż słowa Grossa w tekście dla „Die Welt” to „jątrzący nonsens”. Ciekaw jestem, czy zdobędzie się na napiętnowanie Grossa jego największy i najszkodliwszy chwalca w Polsce Adam Michnik? Czy przeprosi Polaków za swe publikowane w Niemczech przyrównywania Grossa do Mickiewicza i Słowackiego? Czy przeproszą Polaków za swe pochlebne dyrdymały o Grossie P. Śpiewak, ks. A. Boniecki i H. Woźniakowski? Czy zdobędą się na potępienie Grossa tacy tropiciele „polskiego antysemityzmu” jak D. Warszawski, T. Lis czy A. Holland? Czy zabiorą głos, piętnując paszkwil Grossa przedstawiciele środowisk żydowskich w Polsce oraz Szewach Weiss, etc. etc. Będzie to prawdziwie dobry sprawdzian! Najwyższy czas, by prymitywni chwalcy Grossa z przeszłości przybrali włosiennice! Czas przypomnieć tych wszystkich „pożytecznych idiotów” i szkodników, którzy wybielali Grossa i torowali mu drogę w Polsce.

Tylko nieliczni bili na alarm!

Dziś wreszcie po tekście Grossa w „Die Welt” wyszła na jaw cała prawda o zwierzęcym antypolonizmie Grossa. Dzięki jego samokompromitacji! Nie musielibyśmy czekać kilkunastu lat na jego zdemaskowanie, gdyby dużo więcej historyków i publicystów na czas zabrało głos od razu po publikacji „Sasiadów” w 2000 roku. Ukróciłoby to natychmiast popisy antypolskiego hochsztaplera. Niestety spośród historyków zabrali głos tylko nieliczni, bo coś z odwagą cywilną u naszych naukowców nie jest najlepiej. Osobiście z tych naukowców, co zabierali głos pamiętam Ks. W. Chrostowskiego, prof. T. Strzembosza, dr.W.Gontarczyka, prof. J.Źaryna, prof. I.C. Pogonowskiego  z Polonii ), prof. J,.Radzilowskiego i R. Tyndorfa z Polonii, warszawskiego korespondenta prasy polonijnej R. Strybela, prof. R. C. Lukasa z USA, prof. B.Musiała, prof.T. Szarotę, prof. A. Nowaka, prof. B. Wolniewicza, dr D.Kacnelson, prof. S.Radonia, prof.W.Wysockiego, prof. K. Kawalca, prof. R. Brodę, prof. T.Marczaka, prof. Z. Źmigrodzkiego, prof. M.K.Dziewanowskiego z Polonii, o. prof. J.Zbudniewka, prof. R.A. Dybczyńskiego, o. prof. Z. Jabłońskiego, A.Zambrowskiego. Proszę o ewentualne uzupełnienie tej listy. Było tych naukowców o wiele za mało, co nie może jednak usprawiedliwić głosu samochwała zza Oceanu M. Chodakiewicza. Kilka lat temu napisał on na łamach „Najwyższego Czasu”, że po ukazaniu się „Sąsiadów” wszyscy w Polsce bali się zabrać głos, i tylko on jedyny z USA pospieszył z krytyką!

Godne przypomnienia sprawy

Ze względu na upowszechniane wielu nieprawdziwych sądów w kontekście Grossa pozwolę sobie na kilka sprostowań faktów oraz przypomnień zbyt mało znanych, a ważnych spraw. Po pierwsze absolutna bzdurą jest pisanie o Grossie „polski historyk”. Nie jest on ani historykiem, ani Polakiem. J,.T.Gross studiował fizykę, a potem obronił doktorat z socjologii. Nie studiując nigdy historii nie ma zielonego pojęcia o tym jak należy weryfikować źródła historyczne, etc. Jeden z czołowych badaczy historii drugiej wojny światowej prof. Tomasz Szarota powiedział w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” (28 kwietnia 2002 r.): „Gross… nie ma fachowego przygotowania do napisania pracy historycznej, spełniającej wymagania warsztatowe tej dyscypliny. On jest socjologiem i nigdy nie nauczył się warsztatu historyka: poszukiwania źródeł, ich oceny. Tymczasem nasze, tzn. historyków zarzuty i uwagi krytyczne, odczytuje jako przejaw zakorzenionego w Polakach antysemityzmu”. Aby lepiej spełniać swoje zadanie w sferze wymuszenia ogromnego haraczu dla Żydów na Polsce, Gross w ostatnich parunastu latach nagle niespodziewanie zaczął występować jako Polak, pokornie samobiczujący swój naród za rzekome „polskie zbrodnie”. A przecież jeszcze na początku lat 90-tych tenże Gross publicznie wciąż akcentował swą narodowość żydowską. Np. w maju 1990 r. Gross był sygnatariuszem deklaracji „grupy żydowskich intelektualistów z 9 krajów”- tzw. Deklaracji z Yarnton. (Por. tekst tej deklaracji i listę jej sygnatariuszy z Grossem na 4 miejscu – J.R. Nowak: „Sto kłamstw J.T.Grossa”, Warszawa 2001, s.299). Ciekawe, ile jeszcze razy Gross będzie zmieniał swą narodowość w zależności od potrzeby chwili? Był Żydem, teraz jest Polakiem, potem będzie Eskimosem, Japończykiem, etc.etc.

Naukowcy, czytający hochsztaplerskie paszkwile J. T. Grossa niejednokrotnie zwracali uwagę na jego wręcz nachalną skłonność do kłamstw. Były współprzewodniczący Rady Chrześcijan i Żydów ks. prof. Waldemar Chrostowski stwierdził w wielkim książkowym wywiadzie z 2009 r. :”Używanie slowa „prawda” w kontekście nawiązywania do Grossa jest obraźliwe dla pojęcia prawdy. (Podkr.- JRN). Przerażające jest, że to, co pisze Gross, zostało opublikowane w wydawnictwie, które deklaruje się jako polskie i katolickie (…) Psycholog powinien badać pobudki i motywy tak mocnego zakłamania, a może samozakłamania, oraz tak silnych antypolskich fobii(…) dzisiaj niestety wiele środków przekazu pełni rolę trenerów złych psów. Przecież Gross nie nabrałby tak wiatru w żagle, gdyby nie był hołubiony, nagradzany w świetle jupiterów”. (Cyt. Za: ”Kościół, Żydzi, Polska”. Rozmowa G. Górnego i R. Tichego z ks.W.Chrostowskim, Warszawa 2009, s.104).

Głośny publicysta emigracyjny Karol Zbyszewski pisał kiedyś: ”Im głupszy Żyd, tym bardziej dopatruje się wszędzie antysemityzmu” (Podkr.-JRN). W przypadku Grossa, wypisującego tak wiele nonsensów o „polskim antysemityzmie”, nie chodzi jednak o przejawy głupoty. Mamy po prostu do czynienia z cynicznym hochsztaplerem, który zorientował się, że może świetnie zarobić na atakowaniu Polaków w interesie „przedsiębiorstwa holocaust” i niektórych wpływowych środowisk niemieckich. No i korzysta z okazji. Pewną rolę w stachanowskim antypolonizmie Grossa być może odgrywa również nadgorliwość wynikła z chęci zamazania bardzo brzydkiej skazy sprzed lat. Warto przypomnieć tu, na co wskazywał jako na przypuszczalne źródło antypolskich obsesji Grossa Antek Zambrowski. Po marcu 1968 r. był on jednym z więźniów moczarowskiego SB – skazano go w sfabrykowanym procesie na dwa lata więzienia. Z tamtego czasu zapamiętał Grossa z jak najgorszej strony, jako jedną z osób, które fatalnie załamały się podczas przesłuchań. Według Zambrowskiego Gross haniebnie wręcz sypał na swych kolegów współwięźniów. W artykule dla „Gazety Polskiej” 19 lipca 2006 pt.: ”Łże jak Gross” Zambrowski napisał m.in.: „Jan Tomasz Gross był w 1968 r. więźniem marcowym, załamał się w śledztwie i obciążył swoich kolegów. Czytałem jego zeznania w materiałach własnego śledztwa i pamiętam obrzydliwości, jakie ze strachu opowiadał przesłuchującym go oficerom. Dziś odreagowuje swoje frustracje, obciążając odpowiedzialnością za ówczesny komunistyczny antysemityzm Bogu ducha winny naród polski”. (Podkr. – JRN).  

Gross jako oszust -recydywista

Niewiele osób wie, że Gross bardzo wcześnie , bo już w 1979 r. zaznaczył swe skłonności do eksponowania ponad wszystko martyrologii Żydów kosztem równoczesnego maksymalnego pomniejszania polskiej, martyrologii i polskiego heroizmu. Zrobił to w wydanej w 1979 r. w Stanach Zjednoczonych książce „Polish Society under German Occupation”. Gross napisał swą książkę dla amerykańskich czytelników, na ogół nie mających żadnego pojęcia o polskiej historii. Tylko tym chyba można wytłumaczyć bezwstydne banialuki, jakie wmawiał czytającym jego książkę Amerykanom. Np. starał się im wmówić, że działalność polskiej konspiracji wcale nie była ryzykowna, lecz wręcz przeciwnie, podejmowano ją w warunkach zdumiewającej wolności. Kulminacją tych łgarstw było stwierdzenie Grossa, iż: „Tak paradoksalnie Polacy cieszyli się większą wolnością w okresie 1939-1944 niż w ciągu całego stulecia”. (Podkr.- JRN). Sądzę, iż można słusznie przyjąć, że rozmnożenie się organizacji podziemnych i obfitość konspiracyjnych inicjatyw należy zawdzięczać w znacznej mierze istnieniu w Generalnej Guberni w czasie wojny swobody politycznej. Trudno przypuścić, by podziemne organizacje mogły powstać i istnieć w takiej liczbie, gdyby było inaczej”. (Por. J.T.Gross: „Polish Society under German Occupation”, Princeton 1979, s.240.)

Jak z tego wynika, można było powiedzieć „prawdziwa sielanka za rządów Hansa Franka”. Tak się złożyło, że dzięki tej niemieckiej „wolności” zginął mój ojciec, podobnie jak kilka milionów innych Polaków. Jako pierwszy obnażył antypolską wymowę wspomnianej ksiązki Grossa Stefan Korboński, niegdyś jeden z przywódców Polskiego Państwa Podziemnego (były delegat Rządu RP na Kraj). W wydanej w 1989 r. w Nowym Jorku książce „The Jews and Poles In World War II” Korboński zaliczył Grossa do tych przybyszów z Polski do USA, którzy uznali, że oskarżanie Polaków o antysemityzm, a nawet o współpracę z Niemcami, przyniesie im korzyści osobiste”. (Podkr.- JRN. Według polskiego wydania wspomnianej ksiązki S. Korbońskiego pt.”Polacy, Żydzi i Holocaust” – Warszawa, Komorów 1999, ss.105, 106,111). Warto przypomnieć, że jedną z pierwszych osób, które poznały się na Grossie był naczelny redaktor paryskiej „Kultury” Jerzy Giedroyc. Już 3 kwietnia 1981 r. Giedroyc pisał w liście do Jana Nowaka-Jeziorańskiego, że „J.T.Gross i jego żona to osoby „nafaszerowane kompleksami”, a ich wykłady „uniwersyteckie” mają w kraju (poza kręgiem ich przyjaciół) jak najgorszą opinię”. (Por. J. Nowak-Jeziorański: „Listy 1952-1998”, Wrocław 2001, s.566.)

Co zrobić z Grossem?

Po najnowszym obrzydliwym wyczynie Grossa należy się zastanowić, o można zrobić najskuteczniejszego, by zapobiec dalszym szkodom ze strony tego polakożerczego hochsztaplera. Bardzo dobrą inicjatywą jest na pewno skierowanie jego sprawy do prokuratury przez posła J. Zalka i Redutę Dobrego Imienia. Warto również poprzeć inicjatywę jednego z internautów w sprawie listu do Prezydenta RP o odebranie przyznanego Grossowi przez A. Kwaśniewskiego odznaczenia Krzyża Kawalerskiego Orderu Zasługi RP. Musimy energicznie działać, by nie spełniły się w końcu w odniesieniu do nas gorzkie słowa Aleksandra Fredry: „Naród, który nie ma siły i woli powiedzieć łotrom, że łotry, nie wart być narodem!”

Jerzy Robert Nowak

3-10-2015

Opracowanie: Bibula Information Service (B.I.S.) – www.bibula.com – na podstawie materiałów nadesłanych przez Autora

Skip to content