Nie milkną komentarze po wizycie papieża Franciszka na Kubie. W trakcie pielgrzymki duszpasterskiej na rządzoną przez komunistów wyspę, Ojciec Święty spotkał się z emerytowanym dyktatorem Fidelem Castro. Dlaczego Franciszek nawet nie pozdrowił opozycji? „Nikt nie przedstawił się jako dysydent” – powiedział papież zaskakując opinię publiczną.
„The Washington Post” analizując przebieg papieskiej wizyty na Kubie stwierdził, że Ojciec Święty spędzając cztery dni w kraju rządzonym przez reżim komunistyczny w żaden sposób nie wspomniał o opozycji i katolickich dysydentach. Z kolei kubańska opozycja skrytykowała postawę Kościoła. Ich zdaniem wizyta Franciszka w ich kraju była wyrazem aprobaty dla czerwonej dyktatury.
Berta Soler – rzecznik „Damy w bieli”, ruchu na rzecz praw człowieka – wezwała do debaty z udziałem przedstawicieli Kościoła, aby poznać ich opinię na temat wydarzeń, do jakich doszło podczas wizyty papieża – informuje KAI.
Niezadowolenie dysydentów budzi fakt, że głowa Kościoła spotkała się z Fidelem Castro, odpowiedzialnym za instalowanie socjalizmu na Kubie i w innych krajach latynoskich, nie znajdując chwili na rozmowę z działaczami antykomunistycznymi. „Washington Post” zauważa, że w niedzielę dwaj zaproszeni na spotkanie z papieżem kubańscy dysydenci zostali aresztowani w drodze do hawańskiej katedry. Dziesiątki innych wrogów reżimu znalazło się w więzieniach już wcześniej.
Jak informuje Katolicka Agencja Informacyjna, podczas lotu z Kuby do USA dziennikarze pytali papieża, dlaczego nie spotkał się z opozycjonistami. Odpowiedział, że nie otrzymał żadnych informacji na temat ich aresztowania. Jednakże urzędnicy nuncjatury w Hawanie zadzwonili do przedstawicieli opozycji i zaprosili ich do katedry, aby mogli spotkać się z Franciszkiem. „Powitałem tam wielu ludzi, ale nikt nie przedstawił się jako dysydent” – powiedział Ojciec Święty. Zaskoczenie takim stwierdzeniem wydaje się uzasadnione.
„The Washington Post” zauważa, że Kościół katolicki na Kubie od lat próbuje dojść do porozumienia z władzami, licząc na konsekwentne łagodzenie stanowiska reżimu w kwestiach wyznaniowych. Zdaniem amerykańskiego portalu wyniki takiego postępowania są mizerne i na wyspie dalej trwają aresztowania wśród opozycjonistów i wiernych. Franciszek być może liczy, że swoją wizytą zainspiruje reżim do zwiększenia zakresu swobody politycznej i społecznej, jednak papieskie wizyty z 1998 i 2012 roku do tego nie doprowadziły – oceniają publicyści waszyngtońskiej gazety.
Źródło: washingtonpost.com / KAI
MWł