Aktualizacja strony została wstrzymana

Franciszek do Amerykanów: jadę do USA, by być blisko ludzi

O oczekiwaniach związanych ze zbliżającą się wizytą apostolską w Stanach Zjednoczonych mówił Franciszek na specjalnej wideokonferencji przygotowanej i transmitowanej przez amerykańską telewizję ABC. Papież podkreślił, że udaje się z pielgrzymką do USA by być blisko ludzi i być dla nich pomocą na szlakach ich życia. Szczególną radość wyraził z możliwości uczestnictwa w Światowym Spotkaniu Rodzin w Filadelfii.

W czasie transmisji Franciszek mógł rozmawiać z wiernymi w różnych miastach USA. Wpierw połączył się ze szkołą „Cristo ReyË® (Chrystusa Króla) w Chicago. Jest to jedna z prowadzonych przez jezuitów placówek edukacyjnych, gdzie uczęszczają dzieci z najbiedniejszych i zmarginalizowanych rodzin. Ojciec Święty zapytany, czego oczekuje od młodych odpowiedział, że przede wszystkim by nie szli przez życie sami, ale z miłością i czułością wobec innych. Nawiązał przy tym do osoby Matki Bożej. Wcześniej bowiem jedna z uczennic, doświadczona chorobą, złożyła świadectwo i zaśpiewała Papieżowi krótką pieśń maryjną.

„To, czego oczekuję od młodych, to by nie szli przez życie sami. To jest pierwszy krok, bo oczekuję dużo więcej. Niech mają odwagę iść z miłością i czułością wobec innych. Niech odnajdą kogoś – tak jak ty śpiewałaś o Maryi, która cię brała w ramiona i idąc trzymała za rękę – kto będzie wam towarzyszył na drodze życia. Przez życie jest bardzo, bardzo trudno iść samemu. Samemu można się zgubić, można się pomylić, ktoś może wejść na błędną drogę, albo może kluczyć jak w labiryncie, albo jeszcze gorzej: może się zatrzymać, bo się zmęczy tą drogą przez życie. Zawsze trzeba iść trzymając za rękę kogoś, kto cię kocha, kogoś kto cię obdarzy czułością. Powiedziałaś to właśnie o Matce Bożej. Iść w parze z Jezusem, iść w parze z Maryją Dziewicą, to daje bezpieczeństwo. To jest pierwsza rzecz, której oczekiwałbym od młodych ludzi, aby pozwolili się prowadzić przez dobrych towarzyszy, to znaczy, by zawsze chodzili w dobrym towarzystwieË® – powiedział Papież.

Przy kolejnym połączeniu, tym razem z Los Angeles, świadectwo złożył 19-letni bezdomny, który marzy o tym, by zostać muzykiem. Zapytał on Papieża, dlaczego zbliżająca się podróż do Stanów Zjednoczonych jest dla niego ważna.

„Dla mnie jest to bardzo ważne, by spotkać was, obywateli USA, którzy macie swoją historię, kulturę, zalety, radości, smutki, problemy, jak wszyscy ludzie. Ja służę całemu Kościołowi, wszystkim mężczyznom i kobietom dobrej woli. To co jest dla mnie bardzo ważne, to bliskość. Jest mi trudno nie być blisko ludzi. Zawsze, kiedy zbliżam się do ludzi, tak jak zrobię to u was, jest mi łatwiej ich zrozumieć i pomóc im na drodze życia. Dlatego ta podróż jest tak ważna, bym mógł się zbliżyć do waszej drogi i historiiË® – powiedział Papież.

Kolejne miejsce, z którym połączył się Papież, był Teksas. Świadectwo złożył tam imigrant, który w wieku 16 lat, kiedy poważnemu wypadkowi uległ jego ojciec, musiał stać się oparciem dla sześcioosobowej rodziny. Zapytał on Papieża, czy widzi jakieś rozwiązanie kwestii biedy, braku możliwości kształcenia się czy emigracji.

„Świat musi stać się bardziej świadomy, że wykorzystywanie jednego przez drugiego nie jest żadną drogą. Wszyscy jesteśmy stworzeni do przyjaźni społecznej. Wszyscy bierzemy odpowiedzialność za wszystkich. Nikt nie może powiedzieć: moja odpowiedzialność kończy się tutaj. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za wszystkich, i pomagamy sobie tak, jak każdy może. Przyjaźń społeczna, to dla niej Bóg nas stworzył. Ale jest pewne brzydkie słowo, które również pojawia się na pierwszej stronie Biblii. Bóg powiedział do diabła, ojca kłamstwa, węża: ”¹Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę”º. I słowo ”¹nieprzyjaźń”º rozrastało się w przeciągu całej historii. I niedługo później pojawiła się pierwsza wrogość między braćmi: Kain zabija Abla. Pierwsza niesprawiedliwość. Od tego czasu jest jej dużo więcej: wojny, zniszczenia. I od tego czasu wciąż jest więcej nienawiści. Porównując to do języka piłkarskiego powiedziałbym, że mecz rozgrywa się między przyjaźnią społeczną i wrogością społeczną. Właściwy wybór musi dokonać każdy w swoim sercu a my mamy pomagać dokonać właściwego wyboru w sercuË® – powiedział Papież.

lg/ rv

Za: Radio Watykańskie (05/09/2015)

KOMENTARZ BIBUŁY: Tak się składa, że oglądaliśmy program stacji ABC i musimy z przykrością stwierdzić, że nie wniósł on (sam program jak i wypowiedzi Papieża) niczego do koniecznej odbudowy katolickiej duchowości Amerykanów. Od razu też warto zaznaczyć i grubą kreską podkreślić, że Radio Watykańskie dopuściło się wielkiego nadużycia w powyższym tekście pisząc o „wideokonferencji przygotowanej i transmitowanej przez amerykańską telewizję ABC”. Nie była to bowiem wideokonferencja na żywo dostępna dla telewidzów, lecz jedynie dla uczestników spotkania z Papieżem tylko w tych trzech wybranych kościołach. Widzowie amerykańscy nie oglądali zatem, ani transmisji, ani tym bardziej transmisji na żywo, lecz jedynie otrzymali odpowiednio okrojony, około półgodzinny materiał, przygotowany w studio. Oto kilka uwag na temat tego co Amerykanie otrzymali:

  • Program był przygotowany w taki sposób, aby kamera ani razu nie ujęła Papieża z pektorałem. I kamerzystom oraz realizatorom rzeczywiście ten trick udał się doskonale.
  • Cały program – trwający godzinę – poprzeplatany był reklamami zajmującymi z grubsza około 25 minut. Nadawanie w atrakcyjnym czasie antenowym reklam hamburgerów, pizzy czy też coraz bardziej kretyńskich reklam firm ubezpieczeniowych, było zdecydowanie większym celem stacji ABC niż sam przekaz telewizyjny Papieża.
  • Wybór osób rozmawiających z Papieżem był efektem albo ignorancji, albo celowego sabotażu. Co więcej, przemawiali oni bez żadnych wcześniejszych instrukcji co do np. godnego zachowania się. Jeden z rozmówców np. trzymał rękę w kieszeni rozmawiając z Papieżem.
  • Kościoły, z których przeprowadzono transmisje, stanowiły przykład posoborowej destrukcji architektonicznej. Np. jeden z tych kościołów pozbawiony jest ławek, a uczestnicy siedzą na zwykłych krzesełkach. Obraz takiej deformacji jest zresztą całkiem powszechny w posoborowych kościołach w USA, a te rzędy krzesełek mają to do siebie, że np. nie mają klęczników, więc z konieczości uniemożliwia się w ten sposób klęczenie wiernych podczas mszy.
  • Cały program bardziej przypominał – i właśnie miał przypominać w zamierzeniu twórców, bo przy nim lepiej sprzedają się reklamy – popularny format show niż poważną transmisję z udziałem poważnego rozmówcy. Od początku do końca program był opracowany we wstrętnym amerykańskim stylu, rozpropagowanym przez żydowskich showmanów, takich jak Howard Stern czy Jerry Springer. Jeśli ktoś oglądał cokolwiek z udziałem tych indywiduów, to wie o czym mowa.
  • Papież na koniec otrzymał jako prezent od jednej z parafii, z którą łączył się w transmisji, coś co miało reprezentować krzyż, a co było koślawą karytaturą katolickiego krzyża. Papież oczywiście ucałował z szacunkiem to „coś”, bo widać wszystko co odbiega od tradycji – nawet krzyż – obdarzane jest większą czcią.
  • Co chyba najważniejsze: Papież nie powiedział nic co mogłoby rozpropagować wiarę katolicką. Ukazując swoją – zaprezentowaną wielokrotnie wcześniej – słabość intelektualną wypowiadał banialuki, a w jednej sytuacji, nawet tak to można ująć, obraził i znieważył swojego rozmówcę. Oto bowiem jedną z rozmówczyń była samotna matka z dwiema córeczkami, która popłakując (konieczny warunek amerykańskich programów bazujących na akcentowaniu uczuć) żaliła się jak jej ciężko żyć wychowując samotnie dzieci. Papież odpowiedział coś o odwadze, po czym dodał – i powtórzył to dwukrotnie – że ona jako matka już ma zasługi, bo… nie popełniła aborcji zabijając dzieci. Ale przecież rozmówczyni nawet nie wspominała o tym, że miała kiedykolwiek jakieś myśli o aborcji!
  • I jeszcze jedna uwaga. Koszt całego show z udziałem Papieża był efektem pracy wielu ludzi. Pokazano nawet część ekipy, która ze Stanów przyleciała do Rzymu, wraz ze sprzętem. Policzmy więc: koszt przelotu (klasą biznesową) 10-osobowej ekipy, koszt pobytu w hotelu (nie przylecieli na 2 dni, lecz na tydzień), koszt przewiezienia ciężkiego sprzętu, ponadto koszt ekip i sprzętu ulokowanego w 3 kościołach, koszt obsługi studia transmisyjnego, wreszcie koszty transmisji satelitarnej – to wszystko można podliczyć na co najmniej 150 tysięcy dolarów. Czy Papież – tak akcentujący ubóstwo i dzielenie się z biednymi – nie zdaje sobie sprawy, że (bezwartościowy) szoł w którym wziął udział kosztuje wielkie pieniądze, które z powodzeniem mogłyby być przeznaczone na inne cele, w tym te tak podkreślane cele charytatywne? Mądry Papież na propozycję takowej transmisji zadałby pytanie o koszty i polecił przekazać je na chwalebne cele. Papież jakiego mamy (czytaj: jakiego Bóg zesłał nam za karę), woli pokazywać się „z innej strony”, „przełamywać schematy” i udawać, że dba o biednych.
Skip to content