Aktualizacja strony została wstrzymana

Deklaruje, że usiądzie do stołu z gejami. I właśnie dlatego nie głosowałem na Dudę

Krystian Legierski nie zmarnował swego głosu” – napisał na Facebooku Artur Zawisza, co było krótkim komentarzem do zapowiedzi przez prezydenta-elekta, że jest gotów usiąść do rozmów z przedstawicielami środowisk homoseksualnych. Legierski, działacz środowisk LGBT, przed II turą wyborów deklarował, że nie wyklucza dania swojego głosu na Andrzeja Dudę.

Swoją deklarację Andrzej Duda złożył już w pierwszym wywiadzie prasowym, który ukazał się w sobotnim wydaniu „Rzeczpospolitej”. W rozmowie z Robertem Mazurkiem na pytanie dziennikarza „Co pan zrobi, jeśli przyjdą do pana geje z propozycją małżeństw gejowskich?„, Andrzej Duda odpowiedział:

– Spotkam się z nimi i będę szczerze rozmawiał. Siądę z nimi przy jednym stole, bo są ludźmi takimi samymi jak ja i należy im się szacunek.

I dodał po kolejnych pytaniach:

– Powiem im szczerze, że nie zgadzam się na małżeństwa jednopłciowe, ani nie widzę powodu, by legalizować związki partnerskie. Ale myślę, że byłoby możliwe uznanie statusu osoby najbliższej, która mogłaby choćby dowiadywać się w szpitalu o stanie zdrowia czy odbierać korespondencję.

Czyli klamka zapadła. Prezydent Duda jest gotowy uchylić furtkę do tzw. małżeństw homoseksualnych, bo tym jest siadanie do rozmów „z gejami” i spełnianie ich żądań.

Uprzedzałem o tym już w styczniu. Pisałem wówczas na PolskaNiepodlegla.pl, że „głosując na Dudę zagłosujesz na małżeństwa homoseksualne”. Zwracałem uwagę przede wszystkim na to kto znalazł się w składzie Rady Programowej sztabu kandydata PiS na prezydenta. A na jej czele stanęła Mirosława Stachowiak-Różecka, która 2 lata wcześniej na debacie w jednym w wrocławskich liceów jasno wyraziła swój pogląd:

– Nie jestem przeciwna ustawie o związkach partnerskich.

Obecny na tej debacie Robert Biedroń aż przyklasnął z zachwytu:

– Słysząc takie stanowisko radnej warto był przyjechać do Wrocławia.

W Radzie Programowej znalazł się również prof. Zdzisław Krasnodębski, który w 2010 roku na łamach „Rzeczpospolitej” pisał: „Nie chcę Polski, w której homoseksualiści byliby prześladowani i nie mogli żyć w związkach prawnie uregulowanych”.

Andrzej Duda bardzo mocno postawił w swojej kampanii na wizerunek dobrego katolika. Ale katolik nie może akceptować grzechu bliźniego. Nie może pomagać w utrwalaniu błędu w którym ów bliźni tkwi, a tym jest siadanie do stołu z gejami i spełnianie ich postulatów. I dlatego nie poszedłem w II turze głosować, bo już wiedziałem…

Jerzy Wasiukiewicz

Za: Kufel (31 maja 2015)


Duda i homoseksualiści

W niedzielnym wydaniu „Rzeczpospolitej”, czyli w „Plus Minus”, z 30-31 maja br. ukazał się pierwszy wywiad, którego udzielił Andrzej Duda jako prezydent-elekt.

Wywiad jest obszerny (zajmuje 3 strony), ale w jakiś 80% niezbyt poważny. Pytania i odpowiedzi są żartobliwe, tematy właściwe raczej dla prasy kobiecej niż poważnej gazety codziennej: jakiej muzyki pan słucha?; jakie książki pan czyta?; czy będzie pan grał w piłkę nożną?; czy pan pali? itp.

Najwięcej jednak miejsca, i to na samym początku wywiadu, poświęcone jest, co może zdumiewać, kwestii homoseksualistów.

Stwierdza on, co prawda: „…nie zgadzam się na małżeństwa jednopłciowe ani nie widzę powodu, by legalizować związki partnerskie”, ale następnie prezentuje poglądy i rozwiązania, które z pewnością spotkają się z aprobatą środowisk homoseksualnych.

Stwierdza jednak również: „..chcę ułatwiać życie wszystkim obywatelom i ich orientacja nie ma tu znaczenia”. To „ułatwienie” ma wyglądać w ten sposób, że „byłoby możliwe uznanie statusu osoby najbliższej, która mogłaby choćby dowiadywać się w szpitalu o stan zdrowia czy odbierać korespondencję”. Stwierdza, że to „nie dotyczy wyłącznie homoseksualistów”, ale również „osób starszych” czy „samotnych”. Robert Mazurek, który przeprowadza ten wywiad, komentuje takie ujęcie problemu w ten sposób: „Ucieka pan”.
A oto odpowiedź prezydenta-elekta: „Nie uciekam, mówię o tym, na co jestem skłonny przystać. Jeśli ze statusu osoby najbliższej mieliby skorzystać również geje, to proszę bardzo. Mnie nie interesuje prywatne życie obywateli”.

Czy chodzi tu naprawdę tylko o prywatne życie?

Czy wychodzenie naprzeciw środowiskom homoseksualnym, które domagają się równouprawnienia tego, co Kościół nazywa grzechem z tym, co jest zgodne z naturą człowieka (małżeństwem osób dwojga płci), nie stanowi wtargnięcia w perspektywę moralną i dokonywanie w niej istotnych zmian, nawet jeśli dokonuje się tego bardzo małymi kroczkami?

Homoseksualiści nie domagają się uszanowania swojej „prywatności”. Oni chcą tę „prywatność” wprowadzić w życie społeczne, domagają się uznania jej za normę, chcą ze swoim homoseksualizmem się afiszować.

Mazurek pyta Dudę: „Ma pan homoseksualnych przyjaciół?”.

Na to prezydent-elekt: „Znam takie osoby i są dla mnie po prostu ludźmi. Ich orientacja nie ma dla mnie znaczenia”.

Czy katolik może powiedzieć, że „orientacja seksualna” osób, z którymi się styka nie ma dla niego żadnego znaczenia?

Mazurek dopytuje się prezydenta-elekta o to, czy homoseksualiści mogliby pracować w jego kancelarii. Duda stwierdza: „Chyba nie wyobraża pan sobie, że będę pytał ludzi, których chcę zatrudnić, z kim i jak żyją? Sprawdzę kwalifikacje, fachowość, ale nie będę pytał o orientację seksualną. Oczywiście nie wyobrażam sobie, żeby mi ktoś półnagi paradował po kancelarii, ale przekraczanie norm obyczajowych jest niesmaczne bez względu na orientację. Prywatne życie moich współpracowników pozostanie ich prywatnym życiem”.

Takie wypowiedzi prezydenta-elekta mogą niepokoić.

Co będzie dalej?

[Dr Stanisław Krajski]

Za: Ku Konfederacji Barskiej (1 Czerwiec 2015)


Za: |