Aktualizacja strony została wstrzymana

Świadkowie i świadectwa

Testis unus – testis nullus – powiadali starożytni Rzymianie, co to każde spostrzeżenie zaraz ubierali w postać pełnej mądrości sentencji. Ta akurat się wykłada, że jeden świadek – żaden świadek – co ma szczególne znaczenie w jurydycznej atmosferze, jaka lawinowo narasta w naszym nieszczęśliwym kraju za sprawą gwałtownego sporu o różnicę łajdactwa, jaki rozgorzał między sztabami wyborczymi pana prezydenta Bronisława Komorowskiego i pana europosła Andrzeja Dudy. Ta atmosfera przenosi się również pod strzechy, a nawet do sal szkolnych i – oczywiście tam, gdzie nauczyciele nie zaklejają uczniom ust samoprzylepną taśmą – kiedy nauczycielka rachunków powiada, że dwa dodać dwa równa się cztery – uczniowie pytają, czy aby na pewno ma na to świadków. A jak zauważył Rejent Milczek – „nie brak świadków na tym świecie” – co oznacza tylko tyle, że znajdą się świadkowie na każde wydarzenie. No, może nie na „każde”, bo poświadczanie niektórych wydarzeń lub opinii nie jest bezpieczne. Na przykład – że znajdująca się pod okupacją bezpieczniackich watah III Rzeczpospolita w ekspresowym tempie upodabnia się do organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym.

Z tym większą rewerencją należy odnotować pojawienie się świadka i to nie byle jakiego, bo uczestniczącego w zbrojnej agendzie III Rzeczypospolitej, to znaczy – w policji, który w całej rozciągłości potwierdza opinię o kierunku, w jakim III RP ewoluuje. Mam oczywiście na myśli sierżanta Kamila Całka, który postanowił odejść z policji na znak protestu przeciwko sprzeniewierzeniu się przez policję roli, do której została, a ściślej – do której powinna być powołana, to znaczy – by bronić obywateli. Tymczasem stała się „narzędziem w rękach polityków, którzy napędzają kasę do budżetu państwa” – wywodzi poczciwie pan sierżant Kamil Całek, najwyraźniej zachowując resztki dobrego mniemania o intencjach polityków. Trudno mu się dziwić; politycy rzeczywiście obmyślają coraz bardziej wyrafinowane sposoby rabunku obywateli pozornie w celu wzbogacenia budżetu państwa, ale im większa skala tego rabunku, im budżet państwa bardziej rozdęty, tym państwo słabsze. Przyczyna jest prosta; ten rabunek nie służy „państwu”. Państwo jest jedynie pretekstem, usprawiedliwieniem rabunku, którego celem jest wynagradzanie zaplecza politycznego partii tworzących tak zwaną „polityczną scenę”, to znaczy – dekorację za którą ukrywają się bezpieczniackie watahy. Politycy narzucają obywatelom obowiązek utrzymywania coraz większej armii swoich pomocników, których wynagradzają posadami w sektorze publicznym. To właśnie jest najgorsze, bo gdyby ci pomocnicy tylko brali pieniądze i nic nie robili, to może jeszcze Rzeczpospolita jakoś to by wytrzymała. Tymczasem każda taka synekura związana jest z jakimś zakazem, albo nakazem. Z pilnowania przestrzegania tego nakazu lub zakazu posiadacz synekury ma się utrzymać. Takie powiązanie sprawia, że w miarę wzrostu liczby tych synekur kurczy się obszar wolności – przede wszystkim gospodarczej, ale i wszelkiej innej, wskutek czego narodowy potencjał ekonomiczny blokowany jest dodatkowo, niezależnie od skutków wynikających z przyjętego modelu kapitalizmu kompradorskiego. Niezależne media głównego nurtu pilnują, by opinia publiczna albo w ogóle nie skapowała, co się dzieje, albo jeśli już – to jak najpóźniej, zaś agendy zbrojne – by jeśli nawet skapuje, nie była w stanie niczego zmienić. Pan sierżant Całek zorientował się w ogólnych zarysach tego schematu i postanowił z policji wystąpić na znak protestu.

Ale testis unus – testis nullus. Na szczęście w sukurs panu sierżantowi Kamilowi Całkowi pośpieszył pan Grzegorz Braun, który właśnie został skazany na grzywnę z zamiana na 98 dni aresztu za „naruszenie miru domowego” Państwowej Komisji Wyborczej. Pan Grzegorz Braun w swoim ostatnim słowie zaapelował do pani sędzi Iwony Konopki, by dokonała precedensu, odwracając dotychczasowy kierunek orzecznictwa niezawisłych sądów w takich sprawach. Pani sędzia Konopka to bardzo ciekawa osoba. Kiedyś nie tylko puściła wolno podpalacza samochodów w Warszawie, ale nawet podała mu nazwisko świadka, który go wskazał – ale najsławniejszym jej wyczynem było skazanie w 2011 roku Daniela Kloca, brutalnie skopanego przez policyjnego tajniaka – oczywiście za „naruszenie nietykalności cielesnej policjanta”. Jeszcze wcześniej nałożyła grzywny w wysokości ok. 6 tys. złotych na prof. Bogusława Wolniewicza, który – kiedy został przez nią niegrzecznie, a przede wszystkim – niezgodnie z procedurą potraktowany – nie stawiał się na rozprawy jako świadek, nawiasem mówiąc – okradziony przez złodziei. Po tym pobieżnym odnotowaniu osiągnięć pani sędzie Iwony Konopki na niwie wymiaru sprawiedliwości nie można się dziwić, że z szansy, którą wskazał jej Grzegorz Braun, ani myślała skorzystać. Już tam ona lepiej wie, komu winna jest lojalność i posłuszeństwo, tak samo, jak wiedzieli to „sędziowie nie od Boga” za Józefa Stalina.

Taki obrót sprawy oznacza jednak, że oskarżenia pod adresem III RP, jakie w swojej mowie wypowiedział Grzegorz Braun, pani sędzie Iwona Konopka, co prawda „bez swojej wiedzy i zgody” niemniej jednak w całej rozciągłości potwierdziła. W ten oto sposób świadków na to, że III RP staje się organizacją przestępczą o charakterze zbrojnym mamy już dwóch, a właściwie trzech – bo i pani sędzia też przecież daje świadectwo.

Nie ma przypadków, są tylko znaki – twierdził ś.p. ksiądz Bronisław Bozowski. Nie jest zatem przypadkiem, że akurat kiedy Grzegorz Braun został skazany przez panią sędzię Iwonę Konopkę, „portal poświęcony” „Fronda” scharakteryzował go jako „niezłomnego kandydata Kremla”. Wydawałoby się na pozór, że między panią sędzią Iwona Konopką, a poświęconym portalem „Fronda” zieje przepaść nie do przebycia. Jednak taka koordynacja pokazuje, że nad tą pozorną przepaścią ktoś przeciągnął cienkie, ale bardzo mocne stalowe, żeby nie powiedzieć – stalinowskie linki, które wprawdzie rozchodzą się w najróżniejszych kierunkach, ale muszą wychodzić z tego samego punktu.

Stanisław Michalkiewicz

Komentarz    serwis „Prawy.pl” (prawy.pl)    31 marca 2015

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=3357

Skip to content