Aktualizacja strony została wstrzymana

Płońsk: rekordowe 80% głosów do kosza

Do prokuratury wpłynęło w minioną środę pismo KWW Przymierza Rozwoju Powiatu Płońskiego, w którym to nadawcy sugerują możliwość popełniania przestępstwa fałszerstwa przez obwodowe komisje wyborcze. Poszkodowanym miałby być jeden z kandydatów do rady powiatu, Jacek Sokołowski, który startował w okręgu wyborczym nr 5, obejmującym gminę Płońsk, Dzierzążnia i Załuski – pisze „Nowy Kurier Płoński”.

„Chciałbym tylko dotarcia do prawdy” – deklaruje Sokołowski, cytowany przez „Nowy Kurier Ploński”. Gzta cytuje pismo pełnomocnika KWW Przymierza Rozwoju Powiatu Płońskiego, Stanisława Kamińskieg:

„Po wywieszeniu przez obwodowe komisje protokołów głosowań, z zestawień w nich zawartych, nasz kandydat na radnego do Rady Powiatu Jacek Sokołowski otrzymał około 80 proc. głosów nieważnych, czego nie odnotowali równorzędni kandydaci z konkurencyjnych list. Głównym dowodem na zaistniały stan są wyniki wyborów ogłoszone przez obwodowe komisje wyborcze:

•Urząd Gminy w Płońsku – głosy ważne 10, głosy nieważne 56
•Komisja obwodowa w Strachowie – głosy ważne 64, głosy nieważne 56
•Komisja obwodowa w Siedlinie – głosy ważne 16, nieważne 91
•Komisja obwodowa w Lisewie – ważne 17, nieważne 81
•Komisja obwodowa w Arcelinie – ważne 1, nieważne 59
•Komisja obwodowa w Szerominku – ważne 6, nieważne 70
•Komisja obwodowa w Słoszewie – ważne 6, nieważne 25
•Komisja obwodowa w Skarżynie – ważne 18, nieważne 58

Z powyższych danych z protokołów wynika, że nasz kandydat otrzymał w sumie 634 głosy z czego 496 jest nieważnych. Szeroko zakrojona kampania informacyjna w mediach o sposobie głosowania, jak również informacje udzielane przez członków obwodowych komisji wyborczych, co do sposobu głosowania, naszym zdaniem wykluczają możliwość tak dużej ilości głosów nieważnych. Jedynym logicznym wyjaśnieniem zaistniałego stanu rzeczy jest podejrzenie popełnieniu przestępstwa poprzez sfałszowanie wyników wyborów. Dziwnym i zaskakującym oraz sprzecznym z obowiązującym prawem jest fakt, iż przewodniczącymi komisji obwodowych byli z nadania wójta pracownicy Urzędu Gminy w Płońsk” – głosi dokument.

„Podam jeden z przykładów. Reklamowałem się w sąsiednich gminach. W gminie Załuski jeden z panów rozwieszał moje plakaty, mówiąc mi, że solidarnie, wspólnie z żoną na mnie zagłosuje. Zdziwiony dzwoni do mnie na drugi dzień przyznając, że nie rozumie tego, co się stało, bo zagłosował tak jak deklarował, a w protokole był zaznaczony tylko jeden głos oddany na moją osobę” – mówi „Nowemu Kurierowi Płońskiemu” Jacek Sokołowski. „Nie tylko ja prowadziłem szczere rozmowy z ludźmi, którzy zapewniali, że będą na mnie głosowali. A co wychodzi to włosy stają dęba” – dodaje. Do sprawy odniósł się zastępca prokuratora rejonowego Marek Sybicki:

„Na chwilę obecną nie wiem w czym upatruje się podejrzenie o popełnienie przestępstwa. Owszem, wpłynęło do nas takie pismo, w którym komitet wyborczy zgłasza swoje stanowisko o nieprawidłowościach, więc być może doszło do popełnienia przestępstwa. Trzeba to wyjaśnić, bo nie jest tak, że głos nieważny z automatu rozpatruje się jako popełnienie przestępstwa, tym bardziej, iż sprawa dotyczy tendencji ogólnokrajowej, czyli dużej ilości głosów nieważnych” – mówi.

Prokurator zaznacza, że złożono już zawiadomienie o podejrzenie popełnienia przestępstwa w innej sprawie. Prokuratura dysponuje materiałem wskazującym na określone osoby, które chciały wpłynąć na wynik głosowania, proponując korzyści majątkowe za głosowanie w określony sposób na konkretnego kandydata. „Dotarły do nas ponadto informacje o policyjnej interwencji, że ktoś miał podwozić ludzi na wybory. Jest też zawiadomienie obecnej wójt gminy Sochocin o tym, że pojawiły się ulotki zniesławiające ją jako kandydatkę na urząd wójta” – mówi prokurator Marek Sybicki.

nowykurierplonski.pl / Kresy.pl

Za: Kresy.pl (25 listopada 2014)


Głos za wodę kolońską

Głosowanie z asystą, instruktaż na kartce – tak podopieczni domu pomocy dla bezdomnych w Pokrzywnicy „wspierali” przy urnach lokalną władzę.

Jak ustalił „Nasz Dziennik”, na takich zasadach w wyborach samorządowych wzięło udział około 50 bezdomnych znajdujących się pod pieczą działającej w Pokrzywnicy na Mazowszu noclegowni.

Pierwsza tura głosujących, złożona z osób, które poruszają się o własnych siłach, udała się na wybory już około godz. 10.00. Osoby, które miały problemy z poruszaniem się i wymagały pomocy, dotarły do lokalu wyborczego ok. godz. 18.00.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo tak jak rodziny udają się wspólnie na głosowanie, tak i podopieczni mogli się zorganizować na wyjście. Jednak w tym przypadku wyborcza aktywność mieszkańców domu wzbudziła zainteresowanie w gminie, ponieważ są to osoby tylko korzystające z pomocy domu, często niezwiązane z Pokrzywnicą, a wiele z nich na co dzień słabo się porusza.

– „Bomba w górę” i ruszyli na wybory. Ta sytuacja mnie zainteresowała. Poprosiłem jednego z klientów domu o wyjaśnienie takiej aktywności. Usłyszałem wtedy, że każdy, kto wchodził samodzielnie do kabiny, otrzymywał wcześniej kartkę z instrukcją głosowania. Pozostali, poruszający się na chodzikach czy też wózkach, takiej kartki nie potrzebowali, bo byli do głosowania podprowadzani i ktoś skreślał za nich – usłyszeliśmy od jednego z mieszkańców gminy, któremu udało się przejąć instruktaż.

Jak się okazało, widniały na nim cztery nazwiska działaczy PSL, w tym dotychczasowego wójta Adama Rachuby. Ten pokonał kontrkandydatkę już w pierwszej turze, otrzymując 1357 z 2295 oddanych głosów ważnych. Na kartce znalazły się też nazwiska innych ludowców: Leszka Malinowskiego (został ponownie wybrany do rady gminy), Zbigniewa Księżyka (nieskutecznie ubiegał się o miejsce w radzie powiatu) i Witolda Chrzanowskiego (ponownie wybrany do Sejmiku Województwa Mazowieckiego).

– Przechwyciłem taką kartkę. Wezwałem policję, informując o całym zajściu, ale w sprawie nic się nie dzieje. Kartkę przekazałem funkcjonariuszom – dodał nasz rozmówca.

W jego ocenie, sprawa wydawała się na tyle poważna, że spodziewano się szybkich działań policji i wskazania inicjatorów całej akcji. Jak usłyszeliśmy, takie dochodzenie mogłoby też przynieść nowe informacje, które dodatkowo uzasadniałyby złożenie protestu wyborczego. Chodziło też o to, by całe zajście wyjaśnić, zanim dojdzie do zaprzysiężenia.

Według naszych rozmówców, nie można wykluczyć, że w sprawie nie chodzi tylko o wyborczy instruktaż czy wyręczanie w głosowaniu, bo przychylność wyborców mogła być też kupowana. Wprawdzie, jak usłyszeliśmy, nie ma na to mocnych dowodów i sprawa ta nie była przedmiotem zgłoszenia, to jednak za takim scenariuszem przemawia fakt, że po wyborach podopieczni domu, zwykle niedysponujący pieniędzmi (a jeśli już, to bilonem), płacili banknotami za swoje luksusowe jak na ich możliwości zakupy (np. woda kolońska).

O losy zgłoszenia zapytaliśmy w Komendzie Powiatowej Policji w Pułtusku. Jak się okazało, całe zamieszanie uznano za nieistotne.

– Na terenie całego naszego powiatu nie doszło do żadnych nieprawidłowości wyborczych. Jest notatka ze zgłoszenia w Pokrzywnicy, ale wszystko sprawdzono i nie stwierdzono, by doszło tam do przestępstwa – powiedziała st. sierż. Alicja Bobińska.

Po otrzymaniu zgłoszenia funkcjonariusze na miejscu przeanalizowali sprawę i ocenili, że nie doszło do żadnych nieprawidłowości. Nie prowadzono żadnych przesłuchań, a ustalenia zostały poczynione na podstawie relacji osoby zgłaszającej zdarzenie. W efekcie sprawę zakończyło sporządzenie notatki służbowej.

Nasze ustalenia spowodowały spore wzburzenie mieszkańców gminy, którzy zapewnili, że będą chcieli przekonać KPP do podjęcia działań. Rozważą też, czy spra- wą bezczynności policji zainteresować komendę wojewódzką w Radomiu. Prawdopodobnie dojdzie też do złożenia w sądzie protestu wyborczego.

– Wydaje mi się, że kiedy dochodzi do tego typu nieprawidłowości podczas wyborów, to nie można sprawy pozostawić bez dalszego biegu. Przecież jest to działanie na szkodę interesu mieszkańców gminy. Niestety, brak działania policji ma swoją wymowę – usłyszeliśmy.

Marcin Austyn

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 25 listopada 2014


Na Śląsku „zaginęło” 130 tysięcy głosów. Według urzędników chodzi o „prosty błąd”

Wojewódzka Komisja Wyborcza w Katowicach została oskarżona o fałszerstwo wyborcze. Komisja sporządziła i wysłała do PKW dwa różne protokoły z wyborów, na których różnica głosów wynosi aż 130 tysięcy, co oznacza istotne zmiany w podziale mandatów. Pod jednym z protokołów brakuje też podpisów.

Wojewódzka Komisja Wyborcza w Katowicach wysłała do Warszawy dwa różne raporty z zeszłotygodniowych wyborów. Różnią się one liczbą głosów, a co za tym idzie podziałem mandatów między PiS a PSL. Dodatkowo pod drugim raportem brakuje podpisów dwóch członków zespołu – w tym wiceprzewodniczącej Katarzyny Konopki. – W związku z zamieszaniem i sposobem przeprowadzania tych wyborów każdy z mieszkańców Śląska powinien złożyć protest wyborczy w sądzie – komentuje prof. Krzysztof Szczerski, przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. obrony demokratycznego państwa prawa.

Krajowe Biuro Wyborcze zrzuciło sprawę na karb zmęczenia członków komisji, którzy mieli rzekomo w wyniku „prostego matematycznego błędu” przez omyłkę dodać do wyliczeń jedną rubrykę za dużo. Inną wersję podała „Gazeta Wyborcza” twierdząc, że różnica 130 tysięcy głosów była spowodowana dwukrotnym policzeniem głosów wyborców z Pszczyny. Jak się okazuje, „prosta matematyka” nie ma dla redaktorów „GW” szczególnego znaczenia – w Pszczynie zameldowanych jest zaledwie 40 tysięcy osób uprawnionych do głosowania.

Jakiekolwiek tłumaczenia nie są jednak w stanie uspokoić opinii publicznej. – To, co działo się na Śląsku pokazuje, jak wyglądały te wybory. Takiej liczby nieprawidłowości nie obserwowaliśmy nigdy. Szkoda, że Bronisław Komorowski tego nie zauważa i organizuje w mediach nagonkę polityczną na opozycję – komentuje Krzysztof Szczerski w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie”. – Każdy obywatel, który czuje się odpowiedzialny za Polskę, powinien złożyć protest wyborczy. Może miliony protestów skłonią sędziów do dostrzeżenia, że coś jest nie tak – dodał.

Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”

FO

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2014-11-25)


Dziesiątki tysięcy ludzi na ulicach przeciw fałszerstwom. Media milczą!

Od czwartku do niedzieli na ulice polskich miast wychodziły dziesiątki tysięcy ludzi. Manifestowali swe oburzenie na pseudodemokratyczną farsę urządzoną przez Państwową Komisję Wyborczą. O tych protestach nie informowały największe media! 

Każdy odbiorca polskojęzycznych stacji telewizyjnych słyszał o jednym proteście przeciwko fałszerstwom – zorganizowanym pod siedzibą skompromitowanej PKW w Warszawie. Z części uczestników tego protestu, którzy weszli później do siedziby PKW zrobiono w mediach szaleńców, prowokatorów, ruskich agentów i bandytów. Media milczą natomiast o pikietach w innych miastach – ludzie wyszli na ulice, żądając unieważnienia wyborów i wyrażając sprzeciw wobec karygodnym działaniom najważniejszych instytucji państwa, które najwyraźniej postanowiły zakpić sobie z Polaków.  

Wybory sfałszowane! Precz z komuną! – krzyczano na krakowskim Rynku Głównym. Na dostępnym w sieci filmie widać, że w manifestacji wzięło udział co najmniej kilka tysięcy ludzi. – Nie dajcie się sprowokować, nie możemy sobie na to pozwolić. Ale nie możemy też pozwolić sobie gardzić nami rządzącej Polską bandzie! – wołał lider krakowskiej manifestacji Grzegorz Piątkowski z Polski Razem. – Sfałszowali, sfałszowali – odpowiadał mu tłum protestujących! Dostało się też bezpośrednio członkom PKW. – Leśnym dziadkom dziękujemy! Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę – krzyczeli manifestujący.

To państwo sprzedało nas Unii Europejskiej zabierając nam wolność. To państwo zabiera nam własność, przejmując 80 proc. naszych zarobków i marnotrawiąc je. Jedyną szansą dla nas są wybory – musimy walczyć sami o wolność, własność i sprawiedliwość – mówił kolejny z przemawiających na manifestacji, Konrad Berkowicz z KNP. – Bóg, honor i Ojczyzna – krzyczeli uczestnicy.

Protest połączył różne środowiska pozaparlamentarne – w manifestacji udział wzięły następujące organizacje: Nowa Prawica, Studenci dla Rzeczypospolitej, Polska Razem, Małopolscy Patrioci, Młodzież Wszechpolska, ONR Brygada Małopolska, Ruch Narodowy, Krakowski Klub „GP” im. Janusza Kurtyki, oraz członkowie i sympatycy NSZZ Solidarność.

Tego typu protesty odbyły się w sobotę i niedzielę w niemal całej Polsce. Za powtórzeniem wyborów manifestowano m.in. w Opolu, wskazując że w 1922 r., kiedy odbywały się wybory analfabetyzm wśród Polaków wynosił 33 proc., ale głosów nieważnych oddano wówczas 1 proc. W tym roku, gdy analfabetyzmu już nie ma, niemal co piąty głos jest nieważny. Przypadek?

Kilka tysięcy osób stawiło się również we Wrocławiu. – To, co robi PKW, to, co robią komisje – to co najmniej skandal! Jako Polacy nie możemy zgodzić się na takie postawienie sprawy – mówili uczestnicy. Organizatorzy podkreślali, że manifestacja była wydarzeniem ponadpartyjnym, nie mającym na celu agitacji za kimś lub przeciw komuś, ale za powtórzeniem wyborów, które zostały sfałszowane.

Protestowano również w Lublinie, gdzie uczestnicy przynieśli ze sobą transparenty o następującej treści: Nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy, Poland – where the unbelievable happens (Polska – tu, gdzie wydarza się niemożliwe). Na jednym z transparentów cytowano również byłego ministra spraw wewnętrznych, Bartłomieja Sienkiewicza, który kilka miesięcy temu w restauracji Sowa i Przyjaciele określił stan państwa niecenzuralną rymowanką, z której tylko słowa „kamieni kupa” nadają się do zacytowania.

Raz sierpem, raz młotem zieloną hołotę, Leśne dziadki do odsiadki skandowali w sobotę demonstranci w Kielcach, domagając powtórzenia wyborów samorządowych do sejmików wojewódzkich i wprowadzenia nowej ordynacji wyborczej. – Mamy do czynienia z ogromnym bałaganem. O tym, czy wybory są ważne powinien decydować sąd, a nie grupa przez nikogo niekontrolowanych sędziów. Nie mogą tego robić ludzie, którzy kompletnie utracili społeczne zaufanie – mówił Jerzy Kenig z Ruchu Narodowego. – Tych ludzi trzeba powsadzać do więzienia. Wybory są nieważne i muszą być powtórzone. Albo coś z tym zrobimy, albo będziemy dalej frajerami – stwierdził.

Te wybory trzeba jak najszybciej obalić. Jak się nie da demokratycznie to trzeba zastosować inne środki. Kto jak nie my, te zielone ludki z urzędu marszałkowskiego? – pytał Andrzej Wilkosz kandydat do kieleckiej rady miasta z listy Prawa i Sprawiedliwości. Polityk pojawił się na manifestacji, mimo iż od aresztowanych demonstrantów z Warszawy odcięło się kierownictwo reprezentowanej przezeń partii.

Podobne protesty odbyły się w wielu innych miastach polski. Dla ogólnopolskich mediów jednak większym wydarzeniem okazały się problemy z głosem premier Ewy Kopacz. Gdyby nie Internet, prawdopodobnie nie dowiedzielibyśmy się o tych wydarzeniach. A wybory nadal można by bez przeszkód fałszować…

malk

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2014-11-24)


 Powyborcza smuta trwa

Wybory samorządowe w roku 2014 przejdą do historii. Przede wszystkim z powodu bezprecedensowych problemów z sumowaniem głosów oraz olbrzymiej liczby ujawnionych zafałszowań. Mniejszym echem odbiła się ważna, acz mniej spektakularna zmiana w postaci zdecydowanego poparcia przez młodych ugrupowań, które umownie możemy nazwać prawicowymi.

Młodzi wykształceni z wielkich ośrodków – do niedawna to oni tworzyli żelazny elektorat Platformy Obywatelskiej. Do historii przeszły już takie akcje jak „Zabierz babci dowód”. Przysłowiowa babcia, odziana w moherowy beret cechowała się bezkrytycznym poparciem dla partii tzw. prawicy – LPR czy później PiS. Słuchająca księdza proboszcza, niewykształcona mieszkanka wsi bezmyślnie klepiąca pacierze w kącie kościoła, była łatwym celem dla mediów „mętnego nurtu”. Na użytek kampanii zniechęcania do poparcia ugrupowań powołujących się na patriotyzm i wartości łatwo było stworzyć taki właśnie propagandowy obraz i skutecznie go używać.

Sytuacja jednak się zmieniła. Według sondażowych wyników, w ostatnich wyborach samorządowych wśród młodych dominuje tzw. prawica. Badania IPSOS wykazują, że wśród osób w wieku 18-29 lat PiS osiągnął 27,8 proc. głosów, podczas gdy PO jedynie 22,5 proc. Na trzecim miejscu jest PSL (14,9 proc.), a na czwartym – Kongres Nowej Prawicy (11,5 proc.).

Poparcie dla partii Korwina akurat nie dziwi. Ta od dawna była popularna wśród młodych-gniewnych. I niekoniecznie na tym poparciu zaważyły wartości konserwatywne, takie jak obrona tradycji, rodziny czy religii. Komentatorzy wskazują, że Korwin przejął po części elektorat Ruchu Palikota, który wcześniej był utożsamiany z buntem i nonkonformizmem. Deklarowana antysystemowość, hasła legalizacji narkotyków i utopijne wizje minimalizacji roli państwa mogły przyciągnąć część zbuntowanej młodzieży. Niewątpliwie wśród popierających Nową Prawicę są też konserwatyści, ale równie dobrze mogą ją popierać radykalni liberałowie. Natomiast w ostatnich wyborach szczególnie zaskakuje poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości.

Jakie w tym przypadku wytłumaczenie znaleźli dyżurni komentatorzy? Choćby materialistyczne. Według socjologa dr. Roberta Sobiecha, przyczyną są problemy młodych na rynku pracy. Rozczarowanie masowym bezrobociem i kiepskimi warunkami zatrudnienia miało doprowadzić do głosowania na przekór obecnej partii władzy. W myśl tej marksistowskiej logiki poparcie dla PiS jest determinowane klasowo. Młodzież, która nie radzi sobie na rynku pracy, podobnie jak osoby słabo wykształcone, z rozpaczy głosuje na partię Kaczyńskiego. To materialistyczne rozumowanie nie musi być, oczywiście, całkowicie fałszywe. Trudności młodych na rynku pracy, „rozwiązywane” przez Platformę „genialnymi” pomysłami obciążania składką na rzecz ZUS coraz większej liczby umów, mogą odgrywać istotną rolę. Czy jednak to jedyna przyczyna? Czy młodzi polscy „prawicowcy” to de facto nadwiślańska wersja ruchu oburzonych z roszczeniowymi hasłami socjalnymi? To nie cała prawda. Nie uwzględnia bowiem choćby fenomenu popularności żołnierzy niezłomnych wśród młodych ani też ich tak licznego udziału w corocznych Marszach Niepodległości. W dzisiejszych, ciekawych czasach to ideały prawicowe są utożsamiane z buntem wobec zastanej rzeczywistości. Jednak bunt ten nie ma li tylko charakteru ekonomicznego, lecz także światopoglądowy. Jest wyrazem sprzeciwu wobec zakłamania liberalnych elit władzy.

Hocki w PKW

Wolta młodych nie stanowi jedynej niespodzianki związanej z ostatnimi wyborami. Do historii teoretycznego państwa o nazwie III RP przejdzie też hucpa związana z liczeniem głosów przez Państwową Komisję Wyborczą. Sprawa ta cuchnęła od początku. Wystarczy wspomnieć, że w przetargu na stworzenie systemu informatycznego dla PKW startowała tylko jedna firma – spółka Nabino, jej oferta była więc bezkonkurencyjna. Zresztą trudno byłoby prześcignąć ją pod względem ceny, ta opiewała bowiem na ok. 429 tysięcy złotych brutto. Biorąc pod uwagę rangę zamówienia był to wyjątkowo korzystny interes. Co więcej, produkcja i wdrażanie systemu trwało niezwykle krótko. Jak stwierdził na łamach antyweb.pl zajmujący się tematyką informatyczną Grzegorz Marczak, „trzy miesiące powinny trwać testy takiego systemu, a nie całość łącznie z wdrożeniem. (…) jedynie samobójca by się zdecydował realizować ten projekt w 3 miesiące”.

Cóż, najwyraźniej samobójcy się trafiają i startują w przetargach. Chyba, że to wszystko było elementem większego planu… Wskazywać na to mogłyby także podwyżki ustanowione dla pracowników komisji wyborczej. Szeregowy członek obwodowej za jeden dzień mógł zarobić trzysta złotych, a przewodniczący i wiceprzewodniczący, a także pracownicy komisji wyższego szczebla odpowiednio więcej. Czyżby ktoś przewidywał, że praca w niektórych przypadkach się wydłuży i chciał obłaskawić ludzi, którzy z powodu siedzenia w komisjach będą musieli niekiedy zwalniać się ze swojej podstawowej pracy?

Wśród dziwnych zjawisk ostatnich dni na uwagę zasługuje też opublikowany dwa dni po wyborach sondaż CBOS. Zgodnie z nim Platforma uzyskałaby aż o 11 proc. głosów więcej od koalicji Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Polski Razem. Tymczasem badanie TNS Polska dawało zwycięstwo PiS-owi. Wraz z coraz to nowymi informacjami o fałszerstwach i możliwości włamań do systemu daje to naprawdę nieciekawy obraz. Co gorsza, każde rozwiązanie wydaje się złe. Uznanie obecnych wyborów z całym dobrodziejstwem inwentarza oznaczałoby akceptację nieprawidłowości, jakie miały miejsce na różnych szczeblach. Z kolei powtórka wyborów oznacza loterię, w której ludzie głosowaliby pod wpływem impulsu. Jedno jest pewne: instytucje III RP w najlepszym razie okazały swoją skrajną nieodpowiedzialność. W najgorszej zaś ewentualności celowo przyczyniły się do zafałszowania wyników. Słowa, że tutejsze państwo istnieje tylko teoretycznie uzyskały niestety swoje potwierdzenie. Wrogowie Polski zacierają ręce.

Marcin Jendrzejczak

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2014-11-25)


Standardy III RP

W 1922 r., gdy 33% polskiego społeczeństwa stanowili analfabeci, w wyborach do Sejmu i Senatu głosów nieważnych było poniżej 1 %

W 2014 r., gdy analfabetów jest mniej niż 1 %, w wyborach do sejmików głosów nieważnych było od 20 do 40% (w zależności od regionu Polski)

Arch.

Za: Wirtualna Polonia (2014-11-24)


Wystąpienie Grzegorza Brauna w trakcie procesu zatrzymanych w siedzibie PKW

[youtube =eQzEZhu5DYs]


Grzegorz Braun po procesie ws okupacji PKW

[youtube =LsY0ix82jvQ]


Skip to content