Aktualizacja strony została wstrzymana

PKW zhakowana

Serwery Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowego Biura Wyborczego zaatakowane przez hakerów, a kalkulator wyborczy okazał się bublem

Prawie trzy doby po zakończeniu głosowania wojewódzkie komisje wyborcze oczekują na protokoły z powiatów. Niewielu wierzy w ich uczciwość. Zakwestionowane zostały konstytucyjne gwarancje bezpieczeństwa wyborów. To, że system liczący głosy może zawieść, było wiadome już przed wyborami. Jednak to, co się stało w niedzielę i w dniach następnych, przerosło największe obawy. Najpierw system się zawiesił, potem przestał liczyć głosy lub robił z nimi, co chciał. Równocześnie zaczęły dochodzić informacje o próbach fałszowania kart do głosowania i dużej ilości głosów nieważnych.

We wtorek w nocy okazało się, że anonimowy nadawca wykradł hasła i klucze urzędników z któregoś z serwisów Państwowej Komisji Wyborczej lub Krajowego Biura Wyborczego. Hakerzy – podpisani jako Gandzia dla Palacza & Pendolino Team – jako dowód przedstawili dane 270 pracowników PKW i KBW. Państwowa Komisja Wyborcza w związku z tymi doniesieniami wydała w nocy komunikat potwierdzający fakt włamania hakerskiego. Okazało się, że wykradziono e-maile służbowe i imienne, loginy w postaci imienia i nazwiska, hasła i klucze. W nadesłanej bazie znajdowały się osoby z e-mailami z domen poczta.kbw.gov.pl, kbw.gov.pl, pkw.gov.pl oraz osoby z domen świadczących usługi informatyczne dla KBW – eo.pl, npc.pl. PKW oświadczyła jednak, że atak nie dotyczył systemu wyborczego. Taką informację podał wczoraj rano rzecznik ABW Maciej Karczyński, opierając się na informacji otrzymanej z PKW. Po otrzymaniu informacji w sprawie nieuprawnionego dostępu do baz danych strony PKW Rządowy Zespół Reagowania na Incydenty Komputerowe CERT.GOV.PL natychmiast polecił PKW zmianę haseł i zabezpieczenie logowań do systemu.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która we wtorek w późnych godzinach wieczornych otrzymała informację od Państwowej Komisji Wyborczej o incydencie dotyczącym nieuprawnionego dostępu do bazy danych strony internetowej www.pkw.gov.pl, podjęła działania w tej sprawie.

Kuriozalne wyjaśnienia złożył wczoraj dyrektor ds. informatycznych PKW Romuald Drapiński, który oświadczył, że nie ma możliwości zmanipulowania wyników wyborów poprzez tzw. kalkulator wyborczy. – Każdy protokół elektroniczny jest sprawdzany, czy jest zgodny z papierem podpisanym przez komisję obwodową – zapewnił. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi telewizyjnej zajmującego się tematyką bezpieczeństwa dr. Witolda Sokały z Instytutu Nauk Politycznych w Kielcach.

Doktor Witold Sokała stwierdził wprost, że każdy średnio rozgarnięty student informatyki, a być może średnio rozgarnięty licealista pasjonat, jest w stanie wejść na tzw. kalkulator wyborczy – część systemu zainstalowanego w komisjach w terenie, by dokonać zmian w protokołach, przesłać je na serwer centralnej komisji wyborczej. – On tego nie odrzuci i prześle do systemu – mówił ekspert.

Jednak zdaniem Drapińskiego, wysłanie protokołu, utworzonego w tzw. kalkulatorze wyborczym, wymaga podpisania licencją cyfrową przez przewodniczącego obwodowej komisji wyborczej, a taką licencję wydają terytorialne komisje wyborcze. Co innego piszą internauci i hakerzy, którzy dokonali kompletnej wiwisekcji kodu. W ich ocenie, miało miejsce „złamanie chyba wszystkich wzorców dobrego programowania”. „Kod wyglądający jakby go pisali studenci pierwszego roku na darmowych praktykach” – pisze użytkownik Myrten. „Program jest napisany bałaganiarsko i prymitywnie: nie trzyma się konwencji tworzenia kodu w C#, nazwy zmiennych są raz po polsku, raz po angielsku, instrukcje są powtarzane. Jest niewystarczająco zabezpieczony przed ingerencją niepowołanych osób podczas wyborów” – analizowali. Internauci odczytali z systemu kto i kiedy z imienia i nazwiska go budował. Były wśród nich osoby, które po raz pierwszy w życiu zajmowały się programowaniem. Również dr Sokała podkreślał, że twórca tego programu to „początkujący programista”. – W zasadzie każdy błąd, jaki można popełnić w kodzie, został popełniony i mógłbym jeszcze długo pisać. Na przykład o tym, że eksport/import protokołów na serwer nie wymaga żadnej autoryzacji po stronie serwera i co to oznacza – mówił podczas rozmowy z regionalnym oddziałem TVP w Kielcach. Relacjonował, że jego zaprzyjaźnieni fachowcy testowo przeprowadzili podobne eksperymenty, a więc na przykład dodali jakiemuś radnemu dziesięć głosów, potem odjęli.

– System to przyjmuje. Jeden z moich znajomych dopisał swojego szefa jako kandydata na burmistrza i wstawił go do drugiej tury. Opowiadał szokujące historie, one okazały się jednak prawdziwe – podkreślał. Co ciekawe, podobne informacje docierały wczoraj z innych części kraju. I na przykład podczas zliczania głosów w wyborach na prezydenta Szczecina system PKW wskazał, że ich zwycięzcą został Krzysztof Woźniak. Tymczasem takiego kandydata w ogóle nie było na karcie do głosowania. Komisja tego wyniku nie uznała i system PKW wyniki policzył poprawnie dopiero po kilku godzinach. Doktor Sokała przyznał, że mamy do czynienia z sytuacją całkowitej niewiarygodności tych wyborów. W jego ocenie, jedynym rozwiązaniem, jeżeli nie mamy tych wyborów unieważnić w całości, jest od początku ręczne przeliczenie wszystkich wyników. – Nie tylko sejmikowych, ale wszystkich – także tych, które uznaliśmy za pewne. One nie są pewne, one są całkowicie niewiarygodne – stwierdził kielecki politolog.

Chyba poważniejszym problemem jest obawa o fałszowanie głosów na poziomie obwodowych komisji wyborczych. Gdy do Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Gdańsku wpłynęła tylko część protokołów z głosowania do sejmiku pomorskiego – z 7 spośród 20 powiatów – w większości z nich od 20 do 25 proc. głosów okazało się nieważnych. W powiecie wejherowskim było to ok. 40 procent. – W większości błąd polegał na oddaniu głosu na więcej niż jednego kandydata – powiedział przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Gdańsku Maciej Klonowski. Nie potrafił jednak wyjaśnić przyczyn zjawiska. Uznał jednak, że „skala problemu wyklucza tutaj jakiekolwiek manipulacje”.

Podobne informacje przekazał wczoraj poseł Arkadiusz Czartoryski z Ostrołęki. Okazuje się, że w powiecie są miejsca, gdzie 30 proc. głosów okazało się nieważnych. Jak poinformował portal Elbląg24.pl, 25-30 proc. głosów uznano za nieważne. Były to dane pochodzące z 16 komisji obwodowych, z których wynikało, że pierwsze miejsce zajmował Witold Wróblewski z wynikiem ponad 35 proc., a na kolejnej pozycji znalazł się Jerzy Wilk z wynikiem 31 procent. Tymczasem pierwsze szczątkowe wyniki z 31 komisji radykalnie różniły się od głosów przeliczonych w komisjach. Jerzy Wilk miał prowadzić z wynikiem 40 proc., a Wróblewski zajmować drugą pozycję z wynikiem 37 procent. Jakie będą więc ostateczne wyniki głosowania dla sejmików wojewódzkich i powiatów? Paweł Pretko z firmy Ipsos, która przygotowała sondaż exit poll z niedzielnego głosowania, przyznaje, że nie zakładają aż tak dużej rozbieżności w wynikach ogólnopolskich, choć liczba głosów oddanych nieważnie może wypaczać próbę badawczą.

– Dla nas 2 punkty procentowe to taki standardowy błąd, który bierzemy pod uwagę – ocenia Pretko, który zastrzega, że jego firma nie zakłada jednak jakichś dużych przesunięć w ostatecznym wyniku głosowania.

Maciej Walaszczyk

Za: Nasz Dziennik, Czwartek, 20 listopada 2014


System PKW pokazał zwycięzcę w wyborach na prezydenta Szczecina, którego nie było na karcie do głosowania

Podczas zliczania głosów w wyborach na prezydenta Szczecina system PKW wskazał, że ich zwycięzcą został Krzysztof Woźniak. Takiego kandydata w ogóle nie było na karcie do głosowania – dowiedziała się reporterka RMF FM, Aneta Łuczkowska.

Taka sytuacja to błąd stworzonego dla PKW systemu liczenia głosów.

W pewnym momencie na ekranie monitora mieliśmy wyniki wyborów na prezydenta Szczecina, a po naciśnięciu klawisza” drukuj” wyszły nam wyniki na wójta bodajże gminy Kobylanka. I stąd wyszedł Krzysztof Woźniak – mówił przewodniczący szczecińskiej komisji Grzegorz Kasicki.

Komisja tego wyniku nie uznała. System PKW wyniki policzył poprawnie po kilku godzinach..

(abs)

Aneta Łuczkowska

19 listopada rmf24

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (20.11.2014)


Wiceszef Komisji Wyborczej: Nie wiem, skąd PKW ma te wyniki. ZUPEŁNA FIKCJA…

Skąd wysoki wynik PSL w Świętokrzyskim? Nie wiadomo. Zastępca przewodniczącego Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Kielcach twierdzi, że nie przesłał jeszcze do PKW żadnego protokołu.

We wtorek wieczorem, Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała cząstkowe wyniki wyborów do sejmików wojewódzkich. Wynika z nich, że Polskie Stronnictwo Ludowe zdobyło w 80 proc. obwodów 49,9 proc. poparcia.

Tych wyników nie rozumie jednak zastępca przewodniczącego Wojewódzkiej Komisji Wyborczej w Kielcach Jan Mazur. Powód? Wszystkie protokoły wyborcze są jeszcze w jego posiadaniu.

Sami mamy dopiero 12 z 14 potrzebnych protokołów. Czekamy jeszcze na powiat ziemski kielecki i Ostrowiec Świętokrzyski – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Mazur i dodaje, że po ich otrzymaniu Komisja weźmie się do pracy. – Zajmie nam to około pięciu-sześciu godzin. Rano wszystko powinno być gotowe – dodaje.

Pytany, na jakiej podstawie PKW podaje więc cząstkowe wyniki, przyznaje, że nie ma pojęcia. – Nie wiem, skąd te wyniki. My nie przesłaliśmy jeszcze żadnego protokołu, bo musimy to zrobić w komplecie, jak już będą wszystkie – wyjaśnia nam wiceszef WKW w Kielcach.

– Ja w ogóle w te wyniki, które podawane są w mediach, nie wierzę. Z tych informacji wynika przecież, że Komisja w Katowicach nie dostała jeszcze żadnego protokołu i w ogóle nie pracuje – dziwi się Mazur.

Marcin Pieńkowski 19-11-2014,  rp.pl

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (19.11.2014)


Przewodniczący komisji wyborczej w Elblągu: byliśmy zbyt zmęczeni, aby głosy liczyć starannie [+VIDEO]

Sędzia Michał Bober, Przewodniczący Miejskiej Komisji Wyborczej w Elblągu przyznaje, że nie chciało się komisji liczyć starannie głosów, bo jej członkowie byli zbyt zmęczeni – pisze portal Elblag24.pl.

Podczas dzisiejszego posiedzenia Miejskiej Komisji Wyborczej w Elblągu okazało się, że wyniki zsumowanych głosów na jednego z kandydatów do sejmiku wojewódzkiego, były błędne – pisze portal Elblag24.pl. Dokonano korekty tego, na podstawie protokołu ROBOCZEGO, który nie znajduje się w kancelarii tajnej. Oznacza to, że Miejska Komisja Wyborcza w Elblągu, dopuściła do procedury, w której Obwodowa Komisja Wyborcza dokonała zmiany swojego protokołu, nie na podstawie ponownego policzenia kart, które zostały oddane przez wyborców, ale na podstawie swojego protokołu, który nie był chroniony nawet tajemnicą kancelarii niejawnej Urzędu Miasta w Elblągu.” – mówi Mariusz Lewandowski, członek Miejskiej Komisji Wyborczej w Elblągu.

Byliśmy zbyt zmęczeni, nie pochyliliśmy się matematycznie nad każdym protokołem. Jeżeli możemy mówić w kategoriach zaniedbania, to wszyscy zaniedbaliśmy, nie podsumowując, nie obliczając wszystkich danych, znajdujących się w protokołach wszystkich danych w protokołach komisji obwodowych. To jest zaniedbanie każdego z nas, bo gdybyśmy nie zaniedbali tego, to wszystkie te sumy by się zgadzały – mówił podczas dzisiejszego posiedzenia Miejskiej Komisji Wyborczej w Elblągu jej przewodniczący, sędzia Michał Bober, którego słowa przytacza portal Elblag24.pl.

elblag24.pl / Kresy.pl

Za: Kresy.pl (20 listopada 2014)


Kolejny cud nad urną! Zniknęły głosy zakonnic!

Demokraci wciąż próbują udowadniać, że demokracja się trzyma, że to najwspanialszy ustrój świata, a w Polsce czasem są tylko wypaczenia. Do tych wypaczeń dołączają kolejne znikające głosy – tym razem wszystkich krakowskich serafitek.

Sześć zakonnic z krakowskiego zgromadzenia serafitek oddało głos na tego samego kandydata. Po zliczeniu głosów przez komisję i ich podaniu do wiadomości okazało się, że… na owego kandydata – według członków komisji – nikt nie oddał ani jednego głosu!

Siostry już w klasztorze zdecydowały na kogo będą głosować. Udały się razem na głosowanie. W poniedziałek jedna z sióstr postanowiła sprawdzić wyniki wyborów i ile głosów otrzymali kandydaci, na których oddała głos. Przed lokalem była wywieszona lista i okazało się, że zarówno kandydat do rady miasta, jak i kandydat do sejmiku małopolskiego, na których głosowała nie otrzymali żadnego głosu. Siostra podzieliła się tą informacją ze znajomymi – powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl ojciec Jan Maria Szewek OFM.

Jak wynika z relacji o. Szewka dostał on informację, że na tego samego kandydata którego poparły zakonnice głosowały także inne osoby – co najmniej jedna świecka i jeszcze jeden zakonnik.

Jedna z sióstr skontaktowała się już z komitetem, z którego startował wspomniany kandydat i opowiedziała o całej sytuacji. Ponadto jeszcze w poniedziałek, dokładnie o 16.07 wysłała maila z pytaniem do komisji w tej sprawie. Do dziś nie otrzymała odpowiedzi.

Źródło: wPolityce.pl

malk

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2014-11-21)

Skip to content