Aktualizacja strony została wstrzymana

Zaborcy zawsze karali Polaków śmiercią

„Pozbawienie życia nie będzie uznane za sprzeczne z zakazem kary śmierci, jeżeli nastąpi w wyniku użycia siły, która jest co najmniej absolutnie niezbędna:
a) w obronie jakiejkolwiek osoby przed bezprawną przemocą;
b) w celu wykonania zgodnego z prawem zatrzymania lub uniemożliwienia ucieczki osobie zatrzymanej zgodnie z prawem;
c) w działaniach podjętych zgodnie z prawem w celu stłumienia zamieszek lub powstania”.
Kraj/stan może stworzyć klauzulę dla kary śmierci w odniesieniu do czynów popełnionych w czasie wojny lub nadciągającego zagrożenia wojną; taka kara będzie zaaplikowana tylko w instancjach (ułożonych) w ramach prawa i w zgodności z jego klauzulami”.

W cytatach z mętnych przepisów Traktatu Lizbońskiego czai się śmierć, ukryta głęboko pod postacią „przypisu do przypisów”. Jak podają „Wolne Media”, niemiecki prof. Schachtschneider z uniwersytetu w Norymberdze wydobył na światło dzienne dotychczas przemilczany paragraf, który oznacza, że wraz z ratyfikacją Traktatu Lizbońskiego przywrócona zostanie w Europie kara śmierci.
W całej Unii Europejskiej będzie można zabić osobę, która zaatakowała drugą osobę, osobę próbującą zapobiec aresztowaniu drugiej osoby lub pomagającej jej w ucieczce po zatrzymaniu, będzie można strzelać z ostrej amunicji do osób biorących udział w zamieszkach i powstaniu przeciwko władzy w celu ich stłumienia. Oprócz tego każdy kraj będzie mógł indywidualnie ustanowić prawo skazywania na śmierć podczas wojny i w okresie, gdy władza będzie obawiała się wybuchu wojny.
Ujawniony przepis odkrywa rzeczywistą twarz twórców UE. Oto plany kontynentalnego superpaństwa europejskiego przewidują, jak w latach zaborów, karanie śmiercią Patriotów, którzy zechcą „spiskować”, np. na rzecz niepodległości Polski. Fakt, że w Polsce nie odbywa się debata nad rzeczywistymi skutkami przyjęcia traktatu europejskiego dowodzi albo zdrady interesów Narodu Polskiego, albo kompletnego nieuctwa tych, co traktat popierają nie znając jego skutków.

Mirosław Orzechowski


Za: Blog Mirosława Orzechowskiego


Za:

Skip to content