Ortodoksyjni Żydzi izraelscy protestują przeciwko wyrażeniu zgody na przelot samolotu lotnicznych linii lotniczych El Al, który miał miejsce w szabas – pisze dziennik The Jerusalem Post. Komitet Świętości Szabasu wzywa do „zdystansowania się od El Al” po tym, jak ta izraelska linia lotnicza zatwierdziła lot z Miami na Florydzie celem nadrobienia strat czasowych wynikłych ze strajku na lotnisku Ben Gurion Internation Airport w Tel Awiwie w zeszłym tygodniu. Rabin Yitzhak Goldknopf skrytykował decyzję mówiąc, że: „Nie chcieli oni zniszczyć „świętości” strajku, ale nie mają problemu z profanacją szabasu”.
KOMENTARZ BIBUŁY: Oto jak Żydzi walczą o zachowanie, jak to nazywają świętości swego dnia. Izrael nieruchomieje w szabas, ulice dzielnic żydowskich w Stanach Zjednoczonych przemieniają się w deptak pieszych, zanika handel. A w Polsce? W Polsce wmawia się Polakom, czyli tym, którzy określają się jako katolicy, że „Pamiętaj abyś dzień święty święcił” już się przeterminował w XXI wieku, gdzie przecież najważniejszy jest biznes, wskaźniki, kursy walutowe i wahania akcji. Dewotki-emerytki po niedzielnym kościółku drepczą do sklepu, bo przecież w całym tygodniu nie mają na zakupy czasu, dziadkowie zabierają wnuki do hipermarketu, nowobogaccy załadowują swoją Pandę czy Matiza okazjami prosto z Tesco, a młodzież obowiązkowo zalicza sklepy z ciuchami w jakichś Geantach i Carrefourach. Wspomnienie, że można inaczej, że można spokojniej, że można rodzinnie, że można bez manipulacji marketingowej, spotyka się najczęściej z wielkimi oczami i pukaniem się w czoło. Jakże to ktoś miałby czelność zabierać tę „wywalczoną wolność”? Przecież sama Gazeta Wyborcza pisze, że tak jest lepiej dla Polaków – by pracowali w niedzielę, by setki tysięcy matek porzuciły swoje dzieci stając się na kilkanaście godzin niewolnicami zagranicznego pracodawcy, który musi „wytworzyć zysk”. Czy aby na pewno lepiej? Na pewno! – kiwają ćwierćinteligentymi głowami czytelnicy Dużego Formatu, Wysokich Obcasów i darmowego Metra.