Aktualizacja strony została wstrzymana

W sprawie ks. Niedzielaka śledczym został tylko odcisk palca

Z najważniejszych dowodów znalezionych na miejscu zabójstwa ks. Stefana Niedzielaka ocalał tylko jeden odcisk palca – dowiedział się serwis tvp.info. Wraz z większością śladów, zniknęło też pięć włosów, które duchowny ściskał w dłoni, gdy znaleziono jego ciało.

Chcieliśmy ponownie zbadać włosy znalezione w rękach księdza. Z pierwszej ekspertyzy sporządzonej jeszcze 1989 r. wynikało, że były to włosy ks. Niedzielaka. Mamy podejrzenia, że mogło dojść do fałszerstwa. Teraz ta szansa przepadła – mówi jeden ze śledczych IPN.

Śledczy teraz będą badać pozostały odcisk palca. Chcą sprawdzić czy ktoś, kto zniszczył dowody przeoczył go, czy też pozostawił w aktach celowo, aby zmylić tropy. – Pamiętajmy, że w sprawie zabójstwa ks. Niedzielaka w tle pojawiają się komunistyczne specsłużby.

Funkcjonariusze SB potrafili prowadzić skomplikowane gry czy tuszować swoje działania. Tak jak np. przy sprawie skatowania Grzegorza Przemyka, gdzie w krycie milicjantów i szukanie kozłów ofiarnych zaangażowano blisko 150 osób – wyjaśnia jeden ze śledczych Instytutu.

Serwis tvp.info ujawnił, że z akt sprawy zabójstwa ks. Stefana Niedzielaka zniknęły kluczowe dowody: materiały zabezpieczone podczas sekcji zwłok, ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni (ślady mikrobiologiczne i fragment gumowej rękawiczki pozostawionej prawdopodobnie przez jednego ze sprawców) oraz karty daktyloskopijne. Zniknięcie dowodów odkryli prokuratorzy IPN, którzy ponownie badają sprawę śmierci duchownego.

Trudno uwierzyć w przypadek, gdy w tak ważnej sprawie giną dowody rzeczowe zwłaszcza, że była szansa pobrania odcisków palca z wnętrza rękawiczki, co wcześniej nie było możliwe. Uważam jednak, że będzie bardzo trudno ustalić, kiedy zniknęły te dowody i kto jest za to odpowiedzialny – mówi serwisowi dr Piotr Łysakowski, historyk IPN, który zajmował się sprawą zabójstwa ks. Niedzielaka.

Ks. Stefan Niedziela zginął w nocy z 19 na 20 stycznia 1989 r. w mieszkaniu na plebani przy ul. Powązkowskiej. Współzałożyciel Rodziny Katyńskiej leżał na boku przy kaloryferze. W 1990 r. śledztwo umorzono, uznając, że śmierć księdza była wynikiem wypadku.

Rafał Pasztelański

Za: TVPInfo

Skip to content