Poniżej przedstawiamy fragment jednego z rozdziałów kolejnego, 3. tomu pracy autorstwa prof. Jerzego Roberta Nowaka, pt „Czerwone dynastie”.
Czerwone dynastie – tom III
Spis treści
Przeciw agresji antypatriotycznej i antyreligijnej (Uwagi wstępne)
Rozdział I: Czerwone dynastie w nauce
Dobrana para: stalinowski prokurator-zbrodniarka Helena Wolińska-Brus i jej mąż Włodzimierz Brus, stalinowski politruk, ekonomista, wreszcie agent Stasi
Córka czołowego stalinowskiego zbrodniarza PRL-u Bolesława Bieruta Aleksandra Jasińska-Kania i mieszkający z nią w Leeds „bandyta” z KBW Zygmunt Bauman
Wojująca ateistka Magdalena Środa i jej ojciec prof. Edward Ciupak, doradca KC PZPR dla spraw religijnych.
Pułkownik SB Wiktor Borodziej i jego syn – wpływowy historyk Włodzimierz Borodziej, zafałszowujący historię na szkodę Polski
Czołowy mason III RP prof. Tadeusz Cegielski, syn PRL-owskiego wicepremiera.
Socjolog Paweł Śpiewak, syn komunistycznego paszkwilanta, chwalcy Stalina Jana Śpiewaka
Socjolog-fanatyk Sergiusz Kowalski i jego dziadek – KPP-owski sekciarz Władysław Kowalski.
Ojciec – Andrzej Gdula, zastępcą gen. C. Kiszczaka w MSW; syn – Maciej Gdula – socjolog, zajadły wróg Kościoła.
Rzecznik antypolonizmu Irena Grudzińska-Gross, córka PRL-owskiego wiceministra leśnictwa
Wybielacz komunizmu Jerzy W. Borejsza, syn stalinowskiego dyktatora prasy i wydawnictwa Jerzego Borejszy (Goldberga) i bratanek kata Polaków Jozefa Różańskiego (Goldberga)
Zięć największego zbrodniarza PRL-u Jakuba Bermana, historyk marksistowski Feliks Tych oczerniający Polskę
Rozdział II: Czerwone Dynastie w prasie
1) Adam Michnik, syn członka KC KPZU Ozjasza Szechtera, brat „mordercy sądowego” Stefana Michnika
2) Czerwone Dynastie michnikowców
Zastępca naczelnego „GW”, jedna z najbogatszych kobiet w Polsce, Helena Łuczywo, córka zastępcy kierownika wydziału KC PZPR
Dawid Warszawski, syn jednego z najgroźniejszych agentów sowieckich w USA
B. zastępca red. naczelnego „GW” Ernest Skalski, syn szefa personalnego Komendy Wojewódzkiej MO w Krakowie Jerzego Wilkera (Skalskiego)
Córka pracownicy UB – Reginy Okrent Ludmiła Wujec, niegdyś najbardziej wpływowa kobieta w Unii Wolności
Anna Bikont, córka współzałożycielki „Trybuny Ludu” Wilhelminy Skulskiej
3) Inni „ludzie Michnika” na bakier z Kościołem i Narodem
Zastępca naczelnego „GW” Piotr Pacewicz, atakujący Jana Pawła II za zbytni „polonocentryzm”
Jan Turnau, autor rubryki poświęconej Kościołowi, wyspecjalizowany w zastrzeżeniach wobec Episkopatu i Prymasa Polski
Roman Graczyk, tropiciel katolickiego „zacofania”
Jerzy Sosnowski, rzecznik „walki do wyniszczenia” z „narodowymi katolikami”
Michał Cichy, najskrajniejszy oszczerca Powstania Warszawskiego
Teresa Bogucka: Rejtan był „maniakiem”
4) Inne „Czerwone Dynastie” w prasie
Aleksander Smolar , syn b. działacza KPP Hersza Smolara i komunistycznej historyczki Walentyny Najdus
Jerzy Urban, syn Jana Urbacha, osoby cieszącej się pełnym zaufaniem NKWD
Katarzyna Nazarewicz, lewacka publicystka, córka zastępcy szefa UB dla m. stoł. Warszawy Ryszarda Nazarewicza
Antypolonizm i antychrześcijańskość „nienawistnika” Tomasza Jastruna, syna stalinisty Mieczysława Jastruna
Dwuznaczna gra Andrzeja K. Wróblewskiego i jego syna Tomasza Wróblewskiego
Chwalca stanu wojennego: Daniel Passent, bratanek szefa Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie Jakuba Prawina
Rozdział III: Czerwone Dynastie w filmie, teatrze i literaturze
1. W filmie:
Reżyser Agnieszka Holland , córka fanatycznego stalinowskiego publicysty
Córka A. Holland – Kasia Adamik, skrajna propagatorka miłości lesbijskiej
Druga córka H. Hollanda Magdalena łazarkiewicz i jej mąż Piotr łazarkiewicz
Oczerniacz polskiej historii reżyser Janusz J. Kijowski, syn jednego z czołowych działaczy ZSL-u Józefa Kijowskiego
Syn pisarza-kolaboranta Mirosława Źuławskiego, skandalizujący reżyser Andrzej Źuławski
Oczerniający Polskę reżyser-lewak Marceli Łoziński, syn jednego z najgorszych stalinizatorów prasy polskiej Salo Stramera
2. W teatrze:
Wyszydzająca religię reżyser Agata Duda-Gracz, córka jednego z czołowych kolaborantów w dobie jaruzelszczyzny: malarza Jerzego Dudy-Gracza
3. W literaturze:
Dynastia donosicieli: ojciec – b.senator OKP i „autorytet moralny” Andrzej Szczypiorski i syn Adam Szczypiorski
Działacz KPP, kolaborant z Sowietami – wydawca Adam Bromberg i jego córka Dorota (Dorotea), obrzydliwie oczerniająca Polaków
Rozdział IV: Czerwone dynastie w telewizji, celebryci
Syn PRL-owskiego wiceministra Janusz Zaorski, jako prezes TVP nadający ton podważaniu wartości chrześcijańskich i tradycyjnego patriotyzmu
Olga Lipińska i jej mąż, współpracownik bezpieki „Piotr” Andrzej Wiktor Piotrowski
„Jadowita dziennikarka „- Monika Olejnik, córka wysokiego oficera MSW
Potomstwo sekretarza KC PZPR Wincentego Kraśki w telewizji i Nina Terentiew
Dziennikarz telewizyjny Jerzy Diatłowicki, syn ppłk MSW Tadeusza Diatłowickiego
Autorka skrajnego bluźnierczego spektaklu piosenkarka Magda Umer, bratanica zbrodniarza Humera, i jej ojciec Edward, wysoki funkcjonariusz bezpieki
Skompromitowany stalinowski propagandysta Bruno Miecugow i jego syn Grzegorz z TVN, piętnujący „demona polskiego patriotyzmu”
Dziennikarz TVN Andrzej Morozowski i jego ojciec, b. pracownik bezpieczeństwa Mordechaj Moses
Antynarodowy skandalista Jakub Wojewódzki
Skandalista Michał Figurski, syn Zbigniewa Figurskiego, ostatniego dyrektora FOZZ
Jerzy Owsiak, syn pułkownika milicji, zajadłego ateisty
Rozdział V: O pierwszeństwie „Czerwonych Dynastii ” i wtórności „Resortowych dzieci”
List otwarty do Pana Redaktora Bronisława Wildsteina, współtwórcy „TV Republika” z 7 stycznia 2014 r. (fragmenty)
Wywiad red. Aldony Zatorskiej z Jerzym Robertem Nowakiem pt. „Resortowe dzieci opanowały nie tylko media „, „Warszawska Gazeta” z 24 stycznia 2014 r.
Prof. Zbigniew Źmigrodzki : Świadek prawdy ( o książkach Jerzego Roberta Nowaka), „Nasza Polska” z 14 lutego 2014 r.
Bauman – „kompletnie skretyniały renegat żydowski”
Córka czołowego stalinowskiego zbrodniarza PRL-u Bolesława Bieruta Aleksandra Jasińska-Kania i mieszkający z nią w Leeds „bandyta” z KBW Zygmunt Bauman
Przedstawiciele „czerwonych dynastii” zadziwiają arogancją i niezwykłą pewnością siebie w mentorskim pouczaniu Polaków. Jakże wymowne pod tym względem jest zachowanie dość szczególnej pary, mieszkającej partnersko ze sobą w Leeds w Anglii. Ona, profesor socjologii Aleksandra Jasińska-Kania nie ma żadnego poczucia wstydu z powodu swego ojca – Bolesława Bieruta, jednego z największych zbrodniarzy stalinowskich w Polsce. On były oficer zbrodniczej formacji Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a później socjolog Zygmunt Bauman, nie odczuwa ani odrobiny pokory z powodu swych stalinowskich „wyczynów”.
Bolesław Bierut bez wątpienia zasłużył sobie na miano ,,największego targowiczanina’’ Polski lat 1944-1956. Przedtem przez dziesięciolecia był służącym konsekwentnie przeciw Polsce agentem NKWD. Od 1944 r. Bierut był jednym z głównych najemników Stalina w sowietyzacji Polski jako przewodniczący tzw. Krajowej Rady Narodowej, później prezydent tzw. Polski Ludowej, wreszcie sekretarz generalny PPR, a później przewodniczący KC PZPR. Wreszcie od 1952 r. równocześnie szef partii komunistycznej i premier PRL. W swoich wystąpieniach posuwał się do najskrajniejszych przejawów służalstwa wobec Związku Sowieckiego kosztem Polski. Winston Churchil odnotował np. z najwyższym obrzydzeniem w swych pamiętnikach: ,,The Second World War’’ przebieg rozmów 13 października z przedstawicielami PKWN:
,,(…) Ich przywódca, M r. Bierut użył takich sformułowań: Przybyliśmy tu, by zażądać w imieniu Polski, żeby Lwów należał do Rosji. Taka jest wola narodu polskiego’’. [Cyt, za: J. Karski: ,,Wielkie mocarstwa a Polska (Od września do Jałty), podziemne wydanie KOS 1987, s. 7, 76].
Czyż można było niżej upaść w antypolskim służalstwie? Z pomocą dużo inteligentniejszych od niego komunistycznych przywódców żydowskiego pochodzenia: Jakuba Bermana i Hilarego Minca, Bierut zaprowadził bezwzględny terror, by spacyfikować wszelkie próby oporu przeciw sowietyzacji Polski. Był osobiście odpowiedzialny za śmierć tysięcy polskich patriotów, sfałszowane referendum i sfałszowane wybory, rabunek Polski przez Sowietów, walkę z Kościołem, w tym uwięzienie setek księży katolickich. Znamienne, że to on był inicjatorem dokonanego już w kilka miesięcy po śmierci J. Stalina uwięzienia Prymasa Tysiąclecia Stefana kardynała Wyszyńskiego. Swą antypolską gorliwością czasami zaskakiwał nawet Stalina. Sowiecki generalissimus uznał np. za wyraźnie zbyt przedwczesną i mogąca niepotrzebnie sprowokować Polaków propozycję Bieruta, by zastąpić Mazurek Dąbrowskiego hymnem wyrażającym ,,właściwe’’ komunistyczne treści. Przypomnijmy, że rządy Bieruta w Polsce, to również czas bezlitosnej walki z tradycjami narodowymi w kulturze i nauce, z polskością, to okres, gdy zakazano, odrzucono do lamusa wielkie dzieła narodowej klasyki, od,,Dziadów’’ A. Mickiewicza, poprzez dramaty J. Słowackiego, ,,Nieboską Komedię’’ Z. Krasińskiego do ,,Wyzwolenia’’ i ,,Nocy Listopadowej’’ S. Wyspiańskiego. Słynna pisarka polska Maria Dąbrowska tak napisała o sowietyzacji Polski pod bierutowymi rządami pod datą 6 listopada 1948 r.:
,,Polska jest sowietyzowana, a nade wszystko – rusyfikowana w takim tempie, że nawet ja, co nie miałam złudzeń i wszystkiego tego się spodziewałam, jestem przerażona. Radio od rana do nocy zieje moskiewszczyzną. Mówi się tylko o Rosji (…) coraz wyraźniej widać, że idzie o to, żeby splugawić Polakom wszystko co polskie. Nawet Rejtan nie byłby dziś możliwy. Nie pozwolono by mu odjechać do domu po jego rozpaczliwym proteście – zrobiono by z nim proces pokazowy z przyznaniem się do szpiegostwa. Od Niemców groziła Polsce zagłada biologiczna, od Moskwy- stokroć straszniejsza – duchowa i moralna’’.
(M. Dąbrowska: ,,Dzienniki powojenne 1945-1965’’, t. I 1945-1949, wybór T. Drewnowski, Warszawa 1966, s. 323-324).
Dzieci takiego targowiczanina, takiego splugawiacza Polski jak Bierut, powinny do końca życia robić wszystko, by choć w drobnej części odrobić ogromne szkody wyrządzone Polsce przez ojca arcyzdrajcę. Wygląda na to jednak, że nie stać ich z tego powodu na żadne wyrzuty sumienia, żadne poczucie wstydu. Jaskrawym przykładem pod tym względem jest butne zachowanie profesor Aleksandry Jasińskiej-Kani, córki B. Bieruta i Małgorzaty Fornalskiej, działaczki partii zdrady narodowej – KPP, a w czasie wojny organizatorki nowej partii komunistycznej – PPR, członkini KC tej partii.
Córka Bieruta profesor Aleksandra Jasińska-Kania należy do osób szczególnie wpływowych w dziedzinie polskiej socjologii. Swoje wpływy wykorzystuje bardzo mocno do forsowania tez piętnujących Polaków jako naród jakoby bardzo nietolerancyjny w sprawach religijnych i narodowych. W parze z tym idzie skrajnie przesadne eksponowanie rzekomych problemów dyskryminacji mniejszości narodowych i etnicznych w Polsce. (Por. np. wywiad A. Jasińskiej-Kani dla red. A. Dryszela z postkomunistycznego „Przeglądu” z 29 października 2006 pt.”Polak to brzmi dumnie?”) Wg. prof. Jasińskiej-Kani: „Polacy są tolerancyjni wobec nietolerancji”, a „nasza akceptacja dla grup odmiennych etnicznie i religijnie w ostatnich latach zmalała”. Te stwierdzenia Jasińskiej-Kani są całkowicie sprzeczne z wynikami obiektywnych analiz socjologicznych. Ewidentnie kłamie, gdy stwierdza, że Polacy lokują się w ścisłej czołówce Europy, jeśli chodzi o podkreślanie dumy narodowej. Rozliczne sondaże pokazują dokładnie coś odwrotnego. Wg. tych sondaży w ostatnich kilkunastu latach znacząco polepszyły się w Polsce oceny innych narodów, w tym Niemców, Żydów czy Rosjan. Natomiast wyraźnie zaznaczyły się tendencje do katastrofalnie niskiej samooceny Polaków. Według własnych ocen plasujemy się najniżej w sondażach na temat różnorodnych narodów – jesteśmy w tej tabeli ocen tylko powyżej Romów (Cyganów). Z tak żałosną samooceną moglibyśmy trafić do słynnej księgi rekordów Aleca Guinnessa!
W swoim wywiadzie Jasińska-Kania ostro zaatakowała ówczesny rząd PiS-u, głosząc, że „przedstawiciele obecnej władzy mocno stawiają na nacjonalizm i prezentowanie ostentacyjnej religijności”. Dla córki wieloletniego agenta NKWD-„internacjonalisty” głoszony przez PiS „program jutra”, dążenie do odbudowy tak zagrożonych w ostatnich dziesięcioleciach tradycji narodowych, jest nacjonalizmem! Jasińska-Kania dodaje, że to rzekomo podtrzymywanie przez władzę nacjonalizmu i ostentacyjnej religijności jako „wzorów sprzecznych z tendencjami występującymi w cywilizowanym świecie zatrzymuje Polskę w kręgu krajów tradycyjnych, nastawionych na przetrwanie i zaspokojenie potrzeb bezpieczeństwa, a nie na rozwój”. Jasińskiej-Kani wyraźnie n nie podoba się też siła przywiązania do rodziny w Polsce. W wywiadzie głosiła: „Uznawane przez Polaków tradycyjne wzory, uświęcone ideałem Świętej Rodziny nie mogą sprostać wymogom codzienności”.
Tropicielka rzekomego polskiego nacjonalizmu i ksenofobii jest równocześnie jedną z najgorliwszych rzeczniczek upowszechnienia marksizmu i zwiększenia jego rangi. Stara się maksymalnie zaakcentować współczesna rolę marksizmu. Na I ogólnopolskiej konferencji naukowej „Aktualność marksizmu” w maju 2005 r. wystąpiła z referatem, „Obecność marksizmu we współczesnych teoriach socjologicznych”. Była redaktorką około 500-stronnicowej pracy zbiorowej „Społeczeństwo” poświęconej dawno skompromitowanemu partyjnemu politrukowi Jerzemu J. Wiatrowi. Z kolei wśród autorów specjalnej ponad 500-stronnicowej książki z okazji jubileuszu prof. Jasińskiej-Kani znaleźli się między innymi osławiony antypolski renegat wśród Polonii Andrzej Korboński, wspomniany Jerzy J. Wiatr , b. członek Biura Politycznego KC PZPR Janusz Reykowski i b. pierwszy zastępca dyrektora Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR Włodzimierz Wesołowski. Jak widać dalej bardzo silna komitywa utrzymuje się między „dinozaurami marksizmu”.
Szczególnie oburzające są kłamliwe, pełne uprzedzeń osądy Jasińskiej-Kani na temat Polaków. Są to osądy tym obrzydliwsze, że córka Bieruta równocześnie stara się maksymalnie wybielać postać swego ojca, odpowiedzialnego za aresztowanie setek tysięcy Polaków i zakatowanie tysięcy z nich. Najnowszy przykład tego wybielania zbrodni Bieruta znajdujemy w słowach Jasińskiej-Kani na łamach „Newsweek-a” z 2012 r. Stwierdziła tam, że jej ojciec B. Bierut „był z gruntu ideowym, szlachetnym i dobrym”. (Podkr. – JRN). (Por. Córka Bolesława Bieruta zdradziła nieznane fakty nt. swojej rodziny, „Newsweek ” z 17 grudnia 2012 r.)
Mieszkający wspólnie z córką Bieruta w Leeds (Anglia) socjolog profesor Zygmunt Bauman, wciąż fetowany w kręgach lewicowych, ma za sobą bardzo ciemne sprawy z czasów stalinizmu. Szczególnie ponurą kartą w życiu Baumana była jego służba w latach 1945-1953 w zbrodniczej formacji – Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a więc w jednostkach zbrojnych, które walczyły przeciw Źołnierzom Wyklętym (m.in. partyzantce mjr Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” czy Józefa Kurasia „Ognia”.) Bauman uczestniczył w walkach przeciwko polskiej partyzantce antykomunistycznej i został odznaczony za to Krzyżem Walecznych. W oficjalnym piśmie KBW chwalono go, że „Przez 20 dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów.” (Podkr. – JRN). (Por. P. Gontarczyk: Towarzysz „Semjon”. Nieznany życiorys Zygmunta Baumana, Biuletyn IPN ,nr 6 z 2006 r.) Wybitny badacz wojennej historii prof. Bogdan Musiał komentował w wywiadzie udzielonym Krzysztofowi Świątkowi: Antypolskie fałszerstwa („Tygodnik Solidarność” z 5 lipca 2013 r., iż Bauman: „Dostał Krzyż Walecznych za udział w łapankach na „bandytów”, czyli żołnierzy podziemia niepodległościowego. Wiemy także, że organizował napady na członków ich rodzin. (Podkr- JRN) (…) Był stalinowcem, a nie zagubionym lewicowym intelektualistą czytającym Marksa i chcącym naprawiać rzeczywistość. On wiedział, że przyczynia się do mordowania ludzi. To stalinowski zbrodniarz.”
We wniosku z listopada 1950 o zatwierdzenie Baumana na stanowisko szefa Oddziału Propagandy i Agitacji Zarządu Politycznego KBW przygotowanym przez szefa Zarządu Politycznego płk. Bibrowskiego i dowódcę KBW gen. Hübnera akcentowano m.in., iż Bauman jest „szczególnie czujny na błędy ideologiczne”. (Cyt. za P. Gontarczyk: op. cit.) .W latach 1945-1948 Bauman był agentem osławionej informacji wojskowej ps. „Semjon”. Bauman swą służbę w KBW zakończył w marcu 1953 r. w stopniu majora jako szef Oddziału II Zarządu Politycznego KBW.
W wywiadzie udzielonym dla Aidy Edemariam w brytyjskim „The Guardian” z 28 kwietnia 2007, Bauman całkowicie usprawiedliwiał swoje zaangażowanie na rzecz komunizmu w dobie stalinowskiej, mówiąc m. in.: „Polska była bardzo zacofanym krajem przed wojną, co okupacja jeszcze bardziej pogłębiła. W takim wybiedzonym kraju należy oczekiwać nędzy, upokorzenia, braku ludzkiej godności itd., całego kompleksu społecznych i kulturalnych problemów do rozwiązania. Jeśli przyjrzymy się politycznemu układowi sił Polsce tego czasu, partia komunistyczna obiecywała najlepsze rozwiązania. Jej program najbardziej przystawał do rozwiązania ówczesnych polskich problemów. (Podkr. – JRN). Dlatego byłem całkowicie zaangażowanym komunistą. Idee komunistyczne były po prostu kontynuacją idei Oświecenia”. (Z wywiadu Baumana dla Ady Edemariam w „The Guardian” z 28 kwietnia 2007 r. pt.”Professor with a past”.) W wywiadzie Baumana nie padło ani słowa o tym, że rzekomo kontynuujące Oświecenie idee komunistyczne spowodowałycałkowite zniewolenie Polski przez sowieckiego Wielkiego Brata, setki tysięcy więźniów i tysiące zamordowanych patriotów (przy jego osobistym wkładzie). Swoją walkę w ramach KBW Bauman tłumaczył brytyjskiej dziennikarce zgodnie z modnym dziś określeniem jako „walkę z terroryzmem”. W czasie wywiadu Bauman uskarżał się, że po odejściu z wojska w 1953 r. był jakoby przez 15 lat prześladowany przez bezpiekę. „Skromnie” zataił fakt, że przez całe 15 lat od 1953 r. po odejściu z wojska działał na froncie ideologicznym w nauce. I to na wielką skalę – vide wydanie przez niego w 1953 r. wraz z Jerzym Wiatrem haniebnej panegirycznej książki o Stalinie: „Obiektywny charakter praw przyrody i społeczeństwa w świetle pracy J. W. Stalina: „Ekonomiczne problemy socjalizmu w ZSRR”. Już na pierwszej stronie tej książczyny, pisanej w stylu politruków, Bauman wraz z Wiatrem wychwalali „ostatnią pracę towarzysza Stalina” jako potężną dźwignię rozwoju wszystkich nauk, które z bezcennej skarbnicy stalinowskiej filozofii czerpią i czerpać będą„. (Podkr. – JRN). Niżej chyba nie można już było upaść w serwilizmie wobec sowieckiego arcyzbrodniarza! Jak z tego widać w 1953 r. Bauman nie był żadną ofiarą prześladowań, ofiarami byli raczej czytelnicy jego propagandowego zakalca.
Później w latach 60-tych „prześladowany” Bauman wykładał nie tylko na UW, ale co przemilczano w jego życiorysie w Wikipedii także w osławionej kuźni elit marksistowskich – Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Czy to było prześladowanie? Dopiero po 15 latach takich „prześladowań” wyjechał z Polski po marcu 1968 r. Twierdził w cytowanym wyżej wywiadzie: „Pozostałem lewicowcem. Przez niszczenie mojej reputacji oni mogą pośrednio niszczyć lewicę w Polsce.” W tymże wywiadzie atakował wprost braci Kaczyńskich, mówiąc : „I jest to prawda, że bracia, którzy występują w roli „moralnych patriotów” czyszczących kraj z resztek komunizmu, wydają się stosować strategię wyciągania i systematycznego „przecieku” teczek, aby „prześwietlić” setki tysięcy ludzi, z których część może stracić pracę”. Przyznawał, że „niektórzy mogli zrobić rzeczy, które zasługują na rozliczenie, ale atmosfera w kraju jest zatruta”. Ciekawe, że Bauman bezpośrednio odpowiedzialny za mordowanie partyzantów-patriotów i ściganie ich rodzin całkowicie pomijał swoje miejsce wśród tych, których „należy rozliczyć”. Usprawiedliwiając swoją pracę jako agenta kontrwywiadu Bauman stwierdził bez ogródek: „Każdy dobry obywatel powinien służyć w kontrwywiadzie”. Zaprzeczył przy tym jednak, żeby dostarczył jakąś „interesującą informację”, która zaszkodziłaby komuś spośród antykomunistów.
We wspomnianym (cytowanym wyżej wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność”) profesor Bogdan Musiał ostro napiętnował manipulacje prasowe Baumana w ostatnich latach, mówiąc m.in.: „W angielskim „The Guardian” Bauman powiedział, co było niesamowite, że ścigał „polskich terrorystów”. Jak przyjechał do Niemiec, też wiedział co mówić, bo to przecież propagandysta stalinowski, więc powiedział, że ścigał antysemitów. Do dziś opluwa własne ofiary! Określał się jako socjalista. A on jako stalinowiec prześladował socjalistów!”. Nieprzypadkowe wydaje się wystąpienie Baumana z panegirycznymi pochwałami „Strachu” J. T. Grossa w obszernym studium: Wytłumaczyć niewytłumaczalne, publikowanym w polskiej edycji „Le Monde Diplomatique” (nr 7 z września 2006 r.). Bauman nigdy nie rozliczył się ze swą przeszłością w zbrodniczym KBW. A Gross robił właśnie to, co ogromnie odpowiadało Baumanowi – całkowite zacieranie odpowiedzialności żydowskich komunistów, zwłaszcza tych z bezpieki i politruków za pogorszenie stosunków polsko-żydowskich od 1945 r. Baumanowi odpowiadała wyłącznie wykładnia Grossa – twierdzenie, że antysemityzm polski nasilił się po 1945 r. ze strachu przed koniecznością oddania Żydom własności zagrabionej w czasie wojny przez Polaków.
„Lewicowiec” Bauman wrogów szukał wciąż po prawej stronie. Niedawno Piotr Bączek przypomniał w kontekście Baumana: „Przestrzegał przed fundamentalizmem, który – w jego opinii – miał oblicze duchownego z Torunia: „Krzyczeć ’Wolność’ jest przyjemnie, a jak ona przychodzi, to potem ludzie szukają ojca Rydzyka, żeby powiedział, kto tam konspiruje i przeszkadza. Fundamentalizm jest ubocznym produktem wolności. Bo wolność przychodzi zawsze łącznie z ryzykiem i niepewnością. Nie można mieć wolności bez niepewności”.) (Por. P. Bączek: Wychowawca kadr PZPR, „Nasz Dziennik” 4 lipca 2013 r.).
Arogancja, z jaką Bauman zaciera ponure plamy ze swej przeszłości nie przeszkadza salonom III RP w fetowaniu jego „osiągnięć”. W „Gazecie Wyborczej” posunięto się nawet do nazwania go „największym żyjącym polskim socjologiem”, sławiono go jako naukowca o randze światowej. Od lat działa w Polsce płatna Szkoła Socjologiczna Zygmunta Baumana. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Bohdan Zdrojewski wręczył mu w listopadzie 2011 r. Złoty Medal Gloria Artis. Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu przyznał mu 2012 r. tytuł doktora honoris causa. W 2013 dolnośląska Szkoła Wyższa we Wrocławiu przyznała mu doktorat honoris causa. Bauman poprosił o to, by uroczystość ta odbyła się jednak bez rozgłosu, aby uniknąć manifestacji protestacyjnej. Przyczyną takiego zachowania Baumana był fakt, że nieco wcześniej 17 czerwca 2013 r. doszło do burzliwego incydentu w czasie wykładu na Uniwersytecie Wrocławskim. Wykład Z. Baumana przerwany został przez manifestacyjny protest grupy narodowców i innych antykomunistów. Obecny na sali prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz wezwał policję, która zatrzymała 15 manifestantów. Zapanowała ogromna wrzawa medialna. Szybko okazało się, że obdarzony tak ponurymi plamami z doby stalinizmu Bauman ma za sobą całą watahę obrońców, piętnujących manifestacje przeciw niemu jako akt „faszyzmu” i „antysemityzmu”. (Bo przypadkiem jest pochodzenia żydowskiego). Minister nauki Barbara Kudrycka wyraziła nawet głębokie ubolewanie „całego środowiska akademickiego” z powodu manifestacji na wykładzie.
Bronisław Wildstein: Bauman był bandytą
Wystąpienia wpływowych obrońców Baumana, atakujących jego przeciwników jako „nacjonalistów i „antysemitów” wyraźnie przebrały miarę. Doszło do licznych artykułów i protestów, piętnujących probaumanowską hucpę. Wiele osób protestowało przeciwko honorowaniu człowieka, którego koledzy strzelali w tył głowy „żołnierzom wyklętym”. Bardzo ostro napiętnował Baumana znakomity publicysta Łukasz Warzecha. (Por. „Dziennik .Gazeta prawna „z 24 czerwca 2013 r.: Warzecha: Bauman jest postacią paskudną i obrzydliwą”). Czytamy tam m.in.: „Dla mnie jest to dokładnie taka sama sytuacja, jakby ktoś zaprosił byłego członka SS, który otwarcie mówi o tym, że był w SS i za to nie przeprasza, i robił wokół niego wielką fetę” (Podkr. – JRN). Tak Łukasz Warzecha podsumował wykład prof. Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Jak przyznał w radiowej Trójce, nie oburzyły go okrzyki narodowców, a samo zaproszenie naukowca na wrocławską uczelnię. Rafał Dutkiewicz mówi: nie będę tolerował nacjonalistycznej hołoty, natomiast toleruje człowieka o wyjątkowo paskudnym życiorysie. (…) – mówił Łukasz Warzecha. Tłumaczył, że dla niego oburzający był nie tyle sam incydent, co fakt zaproszenia Zygmunta Baumana na Uniwersytet Wrocławski. Tłumaczył to jego – jak stwierdził – wyjątkowo paskudnym życiorysem, za który nigdy nie przeprosił. To jest człowiek, który (…) był w samym jądrze stalinowskiego aparatu represji – argumentował Warzecha”.
Szczególnie ostre było wystąpienie Bronisława Wildsteina w 'TV Republica” 26 czerwca 2013 r.. Stwierdził on bez ogródek: „Bauman był z pewnością bandytą, i to bandytą w majestacie prawa (…) Należał do skrajnej organizacji bandyckiej, która mordowała patriotów na sporą skalę, teraz ich wykopujemy (podkr. – JRN ) (…) uczestniczył w zbrodniach organizacji, której celem była pacyfikacja Polaków, polskiego społeczeństwa”. Wildstein przypomniał, że Bauman nigdy się nie ukorzył, nie przeprosił za swoje zbrodnie. Przeciwnie w wywiadzie dla brytyjskiego „The Guardian” twierdził, że jego zaangażowanie w komunizm było słuszne. Czyli słusznymi były te zbrodnicze formacje, które terroryzowały państwo polskie i instalowały władzę sowiecką w Polsce”. Wildstein zauważył, że był czas kiedy sam Bauman przyznawał swoje winy. Np. w rozmowie z profesorem Z. Krasnodębskim powiedział ,,że nie wróci do Polski, bo został po nim smród”. Teraz – zaakcentował Wildstein – Bauman zachowuje się inaczej. Postępuje tak, bo jest fetowany i akceptowany, „co świadczy o chorobie polskiego społeczeństwa”.
Do najostrzejszych wystąpień przeciw próbom gloryfikacji Baumana należały teksty młodego Wildsteina – Davida. I tak np. 23 czerwca 2013 r. zapisał on na Facebooku:
(…) Baumana mam gdzieś. Gdybyśmy byli normalnym państwem, to facet powinien za swoją działalność dostać najwyższy wymiar kary, czyli albo dożywocie, albo czapę. (Podkr. – JRN). Warto też zwrócić uwagę, że Bauman służył formacji zbrodniczej, dodatkowo – obcego państwa. Nie wiem jakie dokonania intelektualne miałyby zdjąć z niego tak wielką winę.
Warto tu dodać, że Bauman w Polsce fetowany w różnych salonach jako rzekoma ofiara „antysemitów” i „nacjonalistów, wcale nie cieszy się zbytnią popularnością w Izraelu. Doszło nawet do tego, że znany żydowski pisarz i dziennikarz Eli Barbur, korespondent z Tel Avivu, był autorem niezwykle ostrego ataku na Baumana po aferze z wykładem na Uniwersytecie Wrocławskim. Barbur napisał m. in.: „Nie widzę sensu zajmowania sie Baumanem, ktorego uważam za kompletnie skretyniałego renegata żydowskiego, umaczanego dawniej po szyję w stalinizmie. (Podkr. – JRN). Nie widzę najmniejszego sensu w rozmydlaniu rozmiarów jego zidiocenia (…) Według mnie antybaumanowa zadyma skinów nad Odra nie była nietaktem… lecz pasowała nieźle do otoczenia”. (Wg. Interia.pl Dziki kraj z czerwca 2013 r.)
Dobrana para: stalinowski prokurator – zbrodniarka Helena Wolińska-Brus i jej mąż Włodzimierz Brus, stalinowski politruk, ekonomista, wreszcie agent Stasi
Prokurator Helena Wolińska (Fajga Danielak Mindla) wyszła za mąż za Włodzimierza Brusa w 1940 r. W czasie wojny w 1942 r. zawarła jednak kolejne małżeństwo z ówczesnym szefem Sztabu Głównego komunistycznej Armii Ludowej Franciszkiem Jóźwiakiem. Po wojnie żyła z nim w małżeństwie do 1956 r., co dawało jej niemałe splendory polityczne (Jóźwiak był pierwszym Komendantem Głównym MO, od marca 1945 do marca 1949 nawet wiceministrem bezpieki, a od 1948 do 1956 członkiem Biura Politycznego KC PZPR). W 1956 r. gdy pozycja Jóźwiaka mocno osłabła, Wolińska powróciła do związku z Brusem – w trzecim swoim małżeństwie. W 1949 roku w wieku 30 lat została podpułkownikiem w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Zasiadała w komisji weryfikującej sędziów i prokuratorów wojskowych, w ramach fali czystek i represji w Wojsku Polskim, związanych z nominacją marszałka Konstantego Rokossowskiego na ministra obrony narodowej. Bardzo aktywnie uczestniczyła w stalinowskich sfabrykowanych procesach politycznych, w tym w tzw. mordach sądowych. Bezlitośnie prześladowała polskich patriotów, częstokroć decydując o ich zgubie. Najsłynniejszą ofiarą jej działań stał się generał August Emil Fieldorf ps. „Nil”. Według słynnego badacza z IPN-u Krzysztofa Szwagrzyka, Wolińska „była odpowiedzialna za śmierć i prześladowanie setek, jeśli nawet nie tysięcy osób”. (Por. P. Zychowicz, K. Kopacz: Tajny pogrzeb Heleny Wolińskiej, „Rzeczpospolita” 5 grudnia 2008 r. )
Od 1957 r. do 1968 r. Wolińska była pracownikiem naukowym w Wyższej Szkole Nauk Społecznych przy KC PZPR. Po marcu 1968 r. wraz z mężem wyjechała do Anglii. Dawne zbrodnie nie przeszkadzały jej w spokojnym życiu przez dziesięciolecia w willowej dzielnicy Oxfordu i korzystaniu z polskiej specjalnej emerytury, którą odebrano jej dopiero w 2006 r. (! ) Także dopiero w 2006 r. prezydent Lech Kaczyński odebrał Wolińskiej Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polskim i Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Polskie władze od 1998 r. występowały do Anglii o ekstradycję Wolińskiej z powodu jej przestępczych działań w czasach stalinowskich. Ekstradycji nie udało się jednak uzyskać na skutek gwałtownych protestów Wolińskiej i jej popleczników w Anglii.
Sprawie tej poświęciła obszerny tekst słynna publicystka Anna Applebaum, żona Radosława Sikorskiego na łamach „The Sunday Telegraph” 8 grudnia 1998 r. pt. „Three Lives of Helena Wolińska”. Przytoczyła tam wypowiedziane do niej słowa Wolińskiej, że nie wróci do takiego „despicable country” (godnego pogardy kraju). Według Applebaum Wolińska akcentowała w prasie, że „nie wróci do kraju Auschwitzu i Birkenau”, gdzie próbuje się ją osądzić jako „kozła ofiarnego”. W innych wywiadach dla brytyjskiej prasy głosiła, że w Polsce jako „antysemickim kraju” nie mogłaby liczyć na sprawiedliwy proces” i dodawała, że prokuratorowi, który ją oskarżał, ukręciłaby łeb”. (Cyt. za: T. Płużański: Niezłomny generał Fieldorf i jego oprawcy, „Gazeta Polska Codziennie”, 25 lutego 2014).
Zbrodnicza stalinowska prokurator szybko znalazła w brytyjskich mediach grupę krzykliwych i wpływowych obrońców. Zaatakowali oni żądanie ekstradycji Wolińskiej do Polski jako rzekomy kolejny przejaw wybujałego „polskiego antysemityzmu”. Szczególnie znamienny pod tym względem był tekst Melanie Phillips z „Sunday Times” z 3 stycznia 1999 r. Można tam było przeczytać obrzydliwe uogólnienia w stylu: „Armia Krajowa Fieldorfa, podobnie jak znaczna część Polski, była głęboko antysemicka”. Nawiązując do stwierdzeń Wolińskiej, oskarżającej także dzisiejszą Polskę o „antysemityzm”, Melanie Phillips zapytywała z całą dezynwolturą: „Czy Żyd może uzyskać sprawiedliwość w kraju Auschwitz, Majdanka i Treblinki, gdzie średniowieczny antysemityzm zakorzeniony jest nadal w sposób wzbudzający niepokój? (…)”. Trzeba stwierdzić, że głupawe oskarżenia wobec władz polskich o rzekomy „antysemityzm” w związku z żądaniem ekstradycji Wolińskiej spotkały się nawet z protestem Władysława Bartoszewskiego, który oświadczył: „Podpis ppłk. Wolińskiej figuruje na moim akcie oskarżenia czerwonym ołówkiem. Zatwierdzając akt oskarżenia wobec mnie wiedziała, że jestem współzałożycielem Źegoty (Rady Pomocy Żydom). Jestem przykładem, że tłumaczenia pewnych ludzi wokół Wolińskiej i jej samej, że trwa wokół niej jakaś antysemicka akcja, są bzdurą”. Wolińska do końca życia nie przeprosiła za swe zbrodnie. Tym bardziej szokujący był fakt, że w jej bardzo kameralnym pogrzebie w 2008 r. uczestniczył taki „autorytet” jak filozof Leszek Kołakowski (przyjaźnił się ze zbrodniarką mimo całej jej ponurej przeszłości).
Urodzony w 1921 r. mąż Heleny Wolińskiej Włodzimierz Brus (Beniamin Zylberberg) należał do najskrajniejszych rzeczników stalinizacji nauki po 1945 r. Już w wieku dwudziestu paru lat został majorem w osławionym Głównym Zarządzie Politycznym Wojska Polskiego, a po oddelegowaniu go na uczelnię w wieku 28 lat (w 1949 r.) błyskawicznie został profesorem Szkoły Głównej Planowania i Statystyki. Za jakież to zasługi zrobił tak olśniewającą karierę naukową?! Otóż nie miał w tym czasie na swym koncie żadnej liczącej się pracy ekonomicznej, lecz za to sporo broszur – niewybrednych paszkwili na Polskę Niepodległą lat 1918-1939. Już w 1945 r. wydał w „Bibliotece Źołnierza” (pod nr 27) w Wydawnictwie Oddziału Propagandy Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego Wojska Polskiego broszurę „Urojenia i rzeczywistość. Prawda o ZSRR”. Wychwalał w niej sowiecką demokrację (!), sowiecki rozkwit gospodarczy (!) i rewolucję kulturalną. Na stronie 24. broszury można było przeczytać, że „obywatel ZSRR posiada ogromne prawa polityczne”. Równocześnie Brus z ogromną werwą szkalował historię Polski niepodległej 1918-1939, pisząc o „straszliwej zgniliźnie ówczesnej Polski”. Uzasadniał również sowieckie kłamstwa o Katyniu. W 1945 r. wydał inną paszkwilancką antypolską broszurę „Polska 1918-26”. Wśród morza fałszów w niej zawartych wciąż przewijało się twierdzenie o „bezwzględnej faszystowskiej dyktaturze sanacji”. W ślad za tym poszły kolejne potworki propagandowe Brusa: „ZSRR a wojna polsko-niemiecka 1939 r.”. Za tego typu „odkrycia naukowe” Brusa nagrodzono tytułem profesora w wieku 28 lat , choć nie skończył żadnej wyższej uczelni i nie miał nawet tytułu magistra.
Dysponując tego typu „dorobkiem”, wystąpił jako główny „ustawiacz” nauk ekonomicznych na tzw. I Kongresie Nauki Polskiej w 1951 roku. Akcentując, że nauki ekonomiczne są „z istoty swej partyjne”, z całej ekonomii burżuazyjnej gotów był wykorzystać jedynie materiał faktyczny, który „może być wyzyskany dla zdemaskowania stosunków panujących w Polsce kapitalistyczno-obszarniczej”. Autorytetami nowej ekonomii byli według referenta Bierut i Minc. Przypomnijmy, że prezes Sądu Najwyższego prof. Adam Strzembosz wymienił w „Rzeczpospolitej” z 18 marca 1996 r. Włodzimierza Brusa wśród najgorszych propagandystów PRL-u, którzy za swą rolę w totalitaryzacji kraju powinni być pozbawieni tytułów i stopni naukowych. Strzembosza spotkał za to gwałtowny atak Marka Beylina w „Gazecie Wyborczej” z 25 marca 1996 r. Warto dodać, że Brus przez lata pracował w kuźni kadr marksistowskich – Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR oraz w teoretycznym organie KC PZPR „Nowe Drogi” . Działał też skutecznie na rzecz „oczyszczania” życia naukowego z „reakcyjnej” profesury.
Stopniowo ewoluował, stał się tzw. rewizjonistą partyjnym. Odszedł z PZPR w 1967 r., a po marcu 1968 r. wraz z żona emigrował do Anglii. Po wyemigrowaniu z Polski Brus prezentował się jako ofiara walki o demokrację w Polsce, skrupulatnie milcząc o swej dawnej roli w jej niszczeniu. Wykładał jako profesor na uniwersytetach w Rzymie, Louvain, Glasgow i Oxfordzie. W 1977 r. SB przy pomocy Stasi udało się zwerbować Brusa do współpracy. Całą sprawę opisał Jarosław Szarek w numerze 4 z 2000 r. renomowanych krakowskich „Arcanow” w tekście pt.” Stasi i jej dziedzictwo. Strażnik komunistycznego systemu”. Jak doszło do werbunku? Otóż w 1977 r. profesor Brus przyjechał do kurortu Stralsundu, gdzie figlował erotycznie z byłą swą asystentką, a wówczas emisariuszką KOR.-u . (Z dawno nie widzianą kochanką spędził razem trzy upojne noce.). Jak pisał J. Szarek : „O spotkaniu tym dowiedziała się wcześniej SB, która skontaktowała się ze Stasi. W efekcie 'sześć specjalnych kaset magnetofonowych, 23 konspiracyjne zdjęcia, 52 strony fotokopii osobistych notatek, a nawet próbka tabletek zażywanych przez 56-letniego profesora, stały się wspólnym łupem obu zaprzyjaźnionych służb […], a „Fakir” (prof. W. Brus) z figuranta SB stał się tajnym współpracownikiem'”. Przypuszczalnie Brus bał, co się z nim stanie, jak o jego zdradzie dowie się żona, znana z okrutnych odruchów w przeszłości. W każdym razie wolał nie ryzykować zemsty Wolińskiej, wybierając współpracę z SB.
Do końca życia należał do najbardziej fetowanych w Polsce pseudoautorytetów. Jego klakierami byli głównie publicyści z kręgów liberałów i lewicy, a zwłaszcza „Gazety Wyborczej”. Przedstawiano go nawet jako rzekomego „światowej sławy ekonomistę”. W „Gazecie Wyborczej” uroczyście uczczono 80- lecie W. Brusa w 2001 r. Po śmierci Brusa w 2007 r. Michnik poświęcił jego pamięci obszerny tekst „Ucieczka od końca świata” , nie bacząc ani na rolę Brusa w stalinizacji polskiej nauki, ani na jego związki ze Stasi i SB, opisane w „Arcanach”. Osobna sprawa to fakt, że Brus do końca życia nie zdobył się na choćby jedno zdanie przeproszenia za ciemniejsze karty jego życia, od czasów stalinizmu po współpracę z bezpieką od 1977 r. Nie zdobył się również nawet na jedno zdanie wytłumaczenia swego związku z okrutną stalinowską zbrodniarką prokurator H. Wolińską. Nie próbował również prostować jej publicznych oszczerstw o Polsce jako antysemickim „kraju Auschwitz i Birkenau”. Warto przypomnieć w tym kontekście publikowany 2 lipca 2013 r. w internecie na łamach „niezależnej.pl” w Strefie Wolnego Słowa świetny tekst Tadeusza M. Płużańskiego: „Bauman, Brus – Sowieckie „elity” w Polsce”. Płużański, syn filozofa początkowo skazanego na śmierć w procesie Witolda Pileckiego, próbował w październiku 1999 r. zapytać Brusa o rolę jego żony w sprawie bezprawnego aresztowania generała Fieldorfa. Usłyszał stanowcze „Nie” w imieniu Brusa i jego żony. – Gdzie się podziała tak zachwalana odwaga pana profesora ? – zapytywał Płużański. […]
Jerzy Robert Nowak
(„Warszawska Gazeta” z 25 kwietnia 2014)