Aktualizacja strony została wstrzymana

Ukraińska puszka Pandory

Z dr. Andrzejem Zapałowskim, historykiem, adiunktem na Uniwersytecie Rzeszowskim i w Wyższej Szkole Prawa i Administracji w Rzeszowie, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Scenariusz, że Majdan się rozejdzie bez porozumienia, jest realny?

– W mojej ocenie taki scenariusz nie jest możliwy, ponieważ poszczególne grupy polityczne, które tam występują, mają różne cele i interesy. O ile Batkiwszczynie i UDAR-owi towarzyszą cele polityczne, a więc demokratyzacja Ukrainy i przyspieszone wybory prezydenckie i parlamentarne, o tyle Swoboda i Tiahnybok mają na celu zrewolucjonizowanie Ukrainy. Tak naprawdę na Majdanie w dużym stopniu zwłaszcza tzw. prawy sektor kontroluje tylko i wyłącznie Ołeh Tiahnybok i w miarę upływu czasu to on będzie narzucał narrację.

Na zdjęciach z okupacji kijowskiego ratusza w tle widać banner z Banderą.

– To jest właśnie ta narracja nacjonalistów. Co najmniej połowa ludzi z Majdanu przyjechała do Kijowa z zachodniej Ukrainy. Są to przedstawiciele organizacji paramilitarnych o faszyzującym zabarwieniu, jak chociażby Wszechukraińska Organizacja „Tryzub” im. Stepana Bandery czy ukraińska organizacja nacjonalistyczna Biały Młot. To środowiska kontrolowane przede wszystkim przez Swobodę, dobrze zorganizowane, od lat przygotowujące się do tego typu działań. W mojej ocenie, w miarę jak te środowiska będą narzucały narrację, Tiahnybok będzie udawał, że utracił nad nimi kontrolę. W rzeczywistości prawdziwym celem Tiahnyboka jest jak najdłuższe trwanie Majdanu, przynajmniej do wiosny. W tym czasie na środkowej Ukrainie możemy mieć do czynienia z jednej strony z promocją założyciela Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i jej zbrojnego ramienia UPA Stepana Bandery oraz z próbą zainteresowania ludzi tym, kim był i jego ideologią, a z drugiej strony z próbą wyparcia tradycji wielkiej wojny ojczyźnianej, z którą jest związana ta część Ukrainy. Próby wdrażania tradycji banderowskiej, tradycji nacjonalizmu z zachodniej Ukrainy są jak najbardziej realne. W tej chwili na środkowej Ukrainie trwa walka o rząd dusz i to jest główny cel Tiahnyboka, który zdaje sobie sprawę, że wygrana daje jego partii w następnych wyborach szansę uzyskania nawet ponad 20 proc. poparcia, a więc pozycję jednej z głównych sił politycznych na Ukrainie.

Tracąc władzę, prezydent Wiktor Janukowycz może się zdecydować na rozwiązanie siłowe?

– Prezydent Janukowycz ma problem. Źeby wprowadzić rozwiązanie siłowe, nie wystarczy użycie jednostek podległych ministerstwu spraw wewnętrznych. Wiktor Janukowycz przez ostatnie kilka lat po macoszemu traktował ukraińskie siły zbrojne, coraz bardziej ograniczając ich liczebność. Trudno się zatem dziwić, że w tych kręgach rozczarowanie polityką Janukowycza jest bardzo duże. Należy też pamiętać o tym, że aby skutecznie wprowadzić stan wyjątkowy, Janukowycz musiałby mieć poparcie służb siłowych także na zachodniej Ukrainie. Tymczasem milicjanci na zachodniej Ukrainie w wielu wypadkach odmawiali występowania przeciwko manifestantom. Dochodziło do tego np. we Lwowie czy Stanisławowie.

Jak w tej sytuacji może się zachować Rosja?

– Rosja na pewno nie wkroczy na Ukrainę, żeby pomóc Janukowyczowi, bo jest to zbyt duży kraj. O ile Rosjanie w Ługańsku, w Charkowie identyfikują się z państwem rosyjskim, o tyle na pewno nie będą sobie życzyli rosyjskich czołgów na swoich ulicach. I to jest także problem Janukowycza, który, gdyby nie to, pewnie już wcześniej wprowadziłby stan wyjątkowy. Dzisiaj wiązałoby się to przede wszystkim z siłowym rozbiciem paramilitarnych oddziałów we Lwowie i w Kijowie. To z kolei oznaczałoby duży rozlew krwi.

Co w tej sytuacji może zrobić Unia Europejska?

– Unia zrobi wszystko, żeby Janukowycz dogadał się z opozycją i żeby procesy demokratyzacji Ukrainy były procesami długofalowymi, pełzającymi. UE zdaje sobie sprawę, że w tej chwili tylko on jest w stanie utrzymać stabilizację na Ukrainie. W przypadku utrącenia Janukowycza rozpocznie się nowa wojna, tym razem głównie między Kliczką a Tiahnybokiem o to, kto będzie pierwszą siłą opozycyjną na Ukrainie.

Proszę zauważyć, że w oficjalnym programie Swobody, programie Tiahnyboka, nie ma ani słowa o dążeniu do struktur europejskich. Potwierdził to także Andrij Tarasenko, rzecznik radykalnej organizacji Prawy Sektor, najmocniej zaangażowanej w walki z milicją wokół Majdanu, który stwierdził, że chcą oni budować państwo narodowe.

Tak naprawdę prawdziwie proeuropejskie trendy w sensie wartości i zbliżania się Ukrainy do Europy wykazują Kliczko i Arseniuk, a Tiahnybok ma zupełnie inne cele. Dlatego nagłaśnianie i kreowanie przez media tego polityka na męża stanu jest katastrofą dla całej europejskiej polityki.

Jak Pan ocenia pretensje terytorialne wobec Polski, m.in. dotyczące „powrotu” Przemyśla do Ukrainy, czy nazywanie ludobójstwa na Wołyniu brednią?

– Hasła dotyczące odebrania Polsce ziem „etnicznie ukraińskich”, głoszone przez te środowiska, nie są niczym nowym. Przypomnę, że przy okazji kolejnych rocznic Dnia Jedności Ukrainy, obchodzonych chociażby we Lwowie, są one podnoszone przez działaczy nacjonalistycznych. Taki pogląd wyraził 22 stycznia podczas wiecu we Lwowie były deputowany lwowskiej rady obwodowej Rostysław Nowożeniec, obecnie szef fundacji Ukraina – Ruś. Głoszący tego typu hasła podkreślają, że Soborna Ukraina musi zjednoczyć wszystkie ziemie, które kiedykolwiek do niej należały. Stąd też pretensje do Polski, Słowacji, Rumunii, Węgier, Rosji, a nawet Białorusi. Jeżeli chodzi o Polskę, to cała narracja historyczna wspomnianych działaczy z zachodniej Ukrainy jest nakierowana właśnie na Przemyśl i kilkanaście innych powiatów. Jeżeli podnoszone roszczenia terytorialne utrwalą się w świadomości Ukraińców, może to zdestabilizować sytuację w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Należy pamiętać, że Węgrzy mają bardzo poważne pretensje terytorialne do Brochowa na Zakarpaciu, w 80 proc. zamieszkałego przez ludność węgierską, a Rumuni mają pretensje do Bukowiny, która nigdy nie była ukraińska, a tereny te zaanektowała Rosja Sowiecka. Jeżeli puszka Pandory zostanie otwarta, to może nastąpić bałkanizacja Ukrainy. Rząd Polski powinien wprowadzić zakaz wjazdu na terytorium naszego kraju dla osób, które głoszą takie treści. Jeżeli ktoś występuje przeciwko integralności państwa polskiego, nie może otrzymywać wiz do Polski.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, 3 lutego 2014, Nr 27

U.S. Navy na Morzu Czarnym

Dwa amerykańskie okręty z 600 żołnierzami piechoty morskiej wpłynęły na Morze Czarne i przypuszczalnie kierują się ku wybrzeżom Ukrainy – poinformowała dzisiaj agencja Interfax, powołując się na rosyjskiego informatora.

Ministerstwo obrony Federacji Rosyjskiej nie potwierdziło tych doniesień.

– Na Morzu Czarnym znajduje się obecnie niszczyciel USS „Ramage” i okręt flagowy amerykańskiej VI Floty – USS „Mount Whitney”. Niedawno sforsowały one cieśniny Dardanele i Bosfor, w porozumieniu ze stroną turecką. Na pokładzie amerykańskich okrętów znajduje się ponad 600 żołnierzy piechoty morskiej – poinformował Interfax.

Według agencji, kierunek ruchu okrętów pozwala przypuszczać, że kierują się one ku czarnomorskim wybrzeżom Ukrainy.

„Mount Whitney” w sierpniu 2008 roku, w czasie wojny rosyjsko-gruzińskiej o Osetię Południową, przywiózł pomoc humanitarną do gruzińskiego portu Poti.

Za: Nasz Dziennik, 3 lutego 2014

Skip to content