Portal Fronda.pl, prowadzony obecnie przez Tomasza Terlikowskiego, odniósł się do tekstu Stanisława Michalkiewicza w takich oto słowach:
Portal Fronda.pl odnośnie tekstu Stanisława Michalkiewicza
Tekst Stanisława Michalkiewicza, przedrukowany z portalu Prawy.pl, nie powinien znaleźć się na naszych stronach (…) Wszystkich oburzonych i zaskoczonych jeszcze raz przepraszam!
Tekst Stanisława Michalkiewicza, przedrukowany z portalu Prawy.pl, nie powinien znaleźć się na naszych stronach. Jego opublikowanie i przytoczenie skandalicznych słów o czasowo zamkniętych obozach koncentracyjnych było poważnym błędem, za który przepraszam. Gdy tylko dotarła do mnie informacja o tym tekście natychmiast podjąłem decyzję o jego usunięciu.
Zapewniam, że tego typu poglądy nigdy nie były bliskie portalowi poświęconemu, i że w przyszłości nie będą na nim prezentowane. Nie będziemy już także przedrukowywac tekstów redaktora.
Wszystkich oburzonych i zaskoczonych jeszcze raz przepraszam.
Tomasz P. Terlikowski
16.01.2014, 17:01
Na takie dictum wyraził swoją opinię red. Grzegorz Braun liście skierowanym do Redakcji Frondy:
Grzegorz Braun do Redakcji Frondy
Szanowny Panie Redaktorze,
W związku z otwartą zapowiedzią stosowania cenzury prewencyjnej na stronie „Fronda.pl”, najuprzejmiej proszę o usunięcie aktualnie eksponowanej tam mojej wypowiedzi (tj. wywiadu, jakiego udzieliłem ostatnio Katolickiemu Stowarzyszeniu Dziennikarzy). Najuprzejmiej proszę o unikanie jakichkolwiek zapożyczeń i przedruków odnoszących się do mnie również w przyszości – jak długo obowiązywać będą u Was cenzorskie zapisy w rodzaju tego, który dotyczyć ma Stanisława Michalkiewicza.
On sam, nie wątpię, poradzi sobie doskonale bez Waszego udziału. Kompromituje się redakcja, która ogłasza, że nie będzie korzystać z dorobku jednego z najwyborniejszych felietonistów w dziejach polszczyzny. Wszak to już dziesiąty rok mija od czasu, gdy analogiczną próbę wyeliminowania jego niezastąpionego głosu z życia publicznego inicjował ówczesny abp metropolita lubelski (RIP), zaś „GWiazda śmierci” ten wyrok śmierci cywilnej usilnie starała się wyegzekwować. Najwyraźniej niesktecznie – bowiem tymczasem sama strona autorska Stanisława Michalkiewicza zaliczyła już blisko 30 milionów (!) wejść, zaś jego publicystyka – liberum veto polskiego państwowca, orędownika wolności gospodarczej, szermierza zasad cywilizacji łacińskiej i logiki dwuwartościowej – pozostaje jednym z najistotniejszych punktów orientacyjnych w polityce polskiej. Ale „GWiazda śmierci” nie zapomina – i oto na jej gwizdnięcie do nagonki doszlusowała dziś Fronda.pl, zapisując tym samym kolejną stroniczkę nowej „hańby domowej” III RP, której księgę młodsi od nas Polacy będą kiedyś z niedowierzaniem spisywać. A mam nadzieję, że będą przy tym sięgać do tekstów źródłowych, nie zaś polegać na donosach prasowych – jak to czyni nie po raz pierwszy redakcja „Frondy.pl. Portalu poświęconego” (nb komu dziś właściwie poświęconego?).
Uprzejmie proszę zatem o pilne spełnienie wyżej wyłożonej prośby – bowiem figurowanie mojej roześmianej podobizny w sąsiedztwie tak żałosnej w formie, a haniebnej w treści enuncjacji tow. red. Tomasza Terlikowskiego mogłoby tworzyć fałszywe wrażenie, że osobiście akceptuję zaistniały stan rzeczy.
Z poważaniem,
Grzegorz Braun
Do wiadomości:
KSD i innych ośrodków niezależnej myśli i informacji
Dla potomnych, fragment wypowiedzi red. Terlikowskiego, z wywiadu dla Gazety Wyborczej [link]:
Terlikowski: – Tekst Michalkiewicza był sprzeczny z naszą linią redakcyjną, Fronda ma zdecydowanie proizraelskie nastawienie. W czwartek opublikowaliśmy komentarz o tym, że posiedzenie Knesetu w Polsce to dobre wydarzenie dla naszego kraju. W związku z zaistniałą sytuacją nie będziemy już publikować na Frondzie żadnych tekstów Stanisława Michalkiewicza.
Poniżej, tekst red. Michalkiewicza ze strony Autorskiej.
Zdrada panowie, ale stójcie cicho!
Ta ostatnia niedziela… Starsi Polacy zapewne pamiętają, że podobne mobilizacje partii, a zwłaszcza resortu miały miejsce, kiedy do naszego nieszczęśliwego kraju z gospodarską wizytą przyjaźni przybywała Caryca Leonida, czyli Leonid Eljaszewicz Breżniew. Na tę okoliczność cała partia stawała w pogotowiu, a resort mobilizował nie tylko funkcjonariuszy, ale i konfidentów, nawet tych najbardziej wysłużonych, co to samego jeszcze znali Stalina. Kto by pomyślał, że partia i resort zarządzą taką samą mobilizację dla Jerzego Owsiaka? Na pierwszy rzut oka to dziwne, bo „Jurek Owsiak” to ptaszek boży, co to tylko spełnia dobre uczynki, tak samo, jak nieboszczyk Sławomir Petelicki, który w tym celu wstąpił nawet do SB. „Jurek Owsiak” do żadnej SB nie potrzebował wstępować, bo jako resortowe dziecko i tak pozostaje w rodzinie i pod jej protekcją. Ale dobre uczynki to jedna – a ich polityczny cel, to druga sprawa. Okazuje się, że politycznym celem „Jurka Owsiaka” jest kłucie przebrzydłej prawicy w chore z nienawiści oczy. Tę spiżową prawdę niezależnie od siebie ujawniła pani red. Agnieszka Kublik z żydowskiej gazety dla Polaków pod redakcją pana redaktora Adama Michnika i posągowa pani Kidawa-Błońska, mianowana rzecznikiem rządu premiera Tuska. Skoro obydwie panie spenetrowały prawdę niezależnie od siebie, to nie można wykluczyć, że obydwie śpiewają z tego samego klucza. Jeśli tak, to mobilizacja partii i resortu jest w tej sytuacji całkowicie zrozumiała i byłoby dziwne, gdyby jej nie było.
Ale polityczne interesy resortu i partii, a nawet interesy partyjnego zaplecza ulokowanego w Narodowym Funduszu Zdrowia, dla którego „Jurek Owsiak” jest prawdziwym darem Niebios, aż takiej breżniewowskiej mobilizacji by nie wyjaśniały do końca. Tymczasem jazgot Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy sprzyja przykryciu kłopotliwej prestiżowo dla naszych Umiłowanych Przywódców sesji, jaką izraelski Kneset wyznaczył sobie w chwilowo nieczynnym obozie zagłady w Oświęcimiu. Pomijam już okoliczność, że władze Izraela najwyraźniej przeszły do porządku nad suwerennością Polski, skoro odbywają sesje parlamentarne na terytorium Rzeczypospolitej, bo istotniejsze jest to, że bezpieczeństwa izraelskich parlamentarzystów na terytorium Rzeczypospolitej będą strzegły izraelskie siły zbrojne, podobnie zresztą, jak uczestników tak zwanego „Marszu Źywych”.
Dotychczas obecność uzbrojonych formacji izraelskich w Polsce była zawsze przez naszych Umiłowanych Przywódców, zarówno tych z koalicji rządowej, jak i opozycji parlamentarnej, tchórzliwie przemilczana, co, nawiasem mówiąc, pokazuje, że przy pozorach nieprzejednanej wrogości, w sprawach istotnych dla Izraela potrafią oni w pół słowa porozumieć się ponad podziałami. Widocznie jednak sam Izrael postanowił postawić kropkę nad „i” i żeby uniknąć niejasnej prawnie sytuacji, nakazał naszym okupantom obecność izraelskich formacji zbrojnych na terenie Polski zalegalizować. Toteż MSW skierowało do Sejmu wycofany wcześniej na skutek hałasów w internecie (bo niezależne media głównego nurtu oczywiście nabrały wody w usta) projekt ustawy legalizującej tzw. „bratnią pomoc” to znaczy – udział formacji zbrojnych państw trzecich w pacyfikowaniu rozruchów na terytorium Rzeczypospolitej, a Umiłowani Przywódcy w Sejmie 10 stycznia tę ustawę uchwalili. Za jej przyjęciem głosowało 198 posłów PO (Stefan Niesiołowski był przeciw), dziwnie osobliwa trzódka posła Palikota in corpore, to znaczy – wszystkich 30, podobnie jak 29 posłów PSL i 25 posłów SLD. Przeciw było 119 posłów PiS i 15 posłów Solidarnej Polski. Senat z pewnością to przyklepie bo już od czasów rzymskich wiadomo, że senatores boni viri sed Senatus mala bestia, no a chyba nikt nie ma wątpliwości, że prezydent Komorowski podpisze ją z przyjemnością. Źeby tylko zdążyli z tym wszystkim przed 27 stycznia, bo inaczej bezcenny Izrael przypomni wszystkim, skąd wyrastają im nogi.
Stanisław Michalkiewicz
Komentarz • serwis „Prawy.pl” (prawy.pl) • 14 stycznia 2014
Za: michalkiewicz.pl