Aktualizacja strony została wstrzymana

Maleńcy uczeni za modernizacją

Czyż można się dziwić, że pełniąca w III Rzeczypospolitej obowiązki „Trybuny Ludu” „Gazeta Wyborcza” pod kierownictwem pana red. Adama Michnika skwapliwie spełnia testament Włodzimierza Lenina o organizatorskiej funkcji prasy?

Temu dziwić się nie można, bo – po pierwsze – czym skorupka za młodu nasiąknie… i tak dalej, a po drugie – bo poczucie misji wobec mniej wartościowego narodu tubylczego wysysa się z mlekiem matki i ojca.

Dlatego bez zdziwienia odnotowujemy nie tylko alarmistyczne opisy, jak to cały postępowy świat zareagował oburzeniem na Marsz Niepodległości w Warszawie, ale również rewelacje pana doktora habilitowanego Jana Sowy z Uniwersytetu Jagiellońskiego o dobrodziejstwie rozbiorów, dzięki którym nasz mniej wartościowy Naród tubylczy w wieku XVIII i XIX został poddany operacji modernizacyjnej.

Wypada odnotować, że trochę wcześniej w podobnym tonie odezwał się nasz Kukuniek – żeby mianowicie, gwoli modernizacji, przyłączyć nasz nieszczęśliwy kraj do Germanii – ale gonitwa myśli „mędrca Europy” to jedna rzecz, a naukowe uzasadnienie nieubłaganej konieczności dziejowej to sprawa druga.

Wprawdzie podejrzewam, że zarówno w przypadku Kukuńka, który widocznie nadal pozostaje „w służbie narodu”, jak i pana doktora habilitowanego inspiracja mogła wyjść z tego samego źródła, ale nie to jest przecież najważniejsze, tylko przedsięwzięcia, jakie w związku z tym wypadnie podjąć być może już w najbliższej przyszłości.

Zanim jednak rozbierzemy to sobie z uwagą, warto przypomnieć „Syzyfowe prace”. Stefan Źeromski przedstawia w nich „maleńkich uczonych”, którzy pod ideowym kierownictwem renegata, prof. Majewskiego, w swoich wypracowaniach masakrują „nieszczęsną Polszę, przedstawiając ją jako gniazdo rozbestwionej szlachty mordującej lud ruski przy akompaniamencie okrzyków: psiakrew i psiadusza”.

Pan dr hab. Jan Sowa sprawia wrażenie, jakby w tej właśnie szkole terminował – chociaż oczywiście wie, co można, a czego za żadne skarby napisać nie można, bo przedstawiając np. mechanizm rozpijania chłopów przez szlachtę, zupełnie nie dostrzega jeszcze jednego uczestnika tego procederu – Jankiela. A przecież fortuny Jankielów z tego właśnie wyrosły – o czym śmiało pisze Aleksander Sołżenicyn w monumentalnym dziele „200 lat razem”. Ale – co wolno wojewodzie, to nie tobie smrodzie – więc Sołżenicyn może pisać sobie, co chce, podczas kiedy pan doktor habilitowany – raczej to, co na danym etapie starsi i mądrzejsi mu każą.

Skoro zebrało się nam na wspominki, to przypomnijmy sobie, jak to byliśmy modernizowani nie tylko przez złych nazistów, którzy w okresie okupacji zwalczali zdradzieckie zamachy na niemieckie dzieło odbudowy, ale również w latach 40. i 50. przez Ojca Narodów, przy niejakim udziale całej rodziny pana red. Michnika, a zwłaszcza jego brata, który w operacji modernizacyjnej został rzucony na odcinek mokrej roboty. Sam pan redaktor szczęśliwie skorzystał z przywileju późnego urodzenia, bo w przeciwnym razie… Ach!

Ale dość już tych rozpamiętywań dawnych operacji modernizacyjnych, bo przecież kolejna ante portas. Pytanie tylko, kto tym razem będzie nas modernizował. Myślę, że bez weteranów poprzednich operacji modernizacyjnych się nie obejdzie, tym bardziej że Kukuniek już jednego wskazał, a to znaczy, że taki jest rozkaz. A skoro Germania – to czyż Germania może obejść się bez swego strategicznego partnera?

Jasne, że nie, więc dwóch modernizantów już mamy. Wiadomo jednak, że dopiero tres faciunt collegium, a zatem – kto ma być modernizantem trzecim? Austria się nie nadaje, ale jeśli spojrzymy trochę dalej na południe, to cóż widzimy? Naturalnie, jakże by inaczej! Bezcenny Izrael, dla którego nasz nieszczęśliwy kraj może stać się zastępczym terytorium zamorskim, zwłaszcza gdyby na Lewancie coś poszło nie tak, a Umiłowani Przywódcy uregulowali roszczenia majątkowe. Dopiero na tym tle możemy docenić zaangażowanie pana red. Michnika i jego gazety w promowanie „maleńkich uczonych” i modernizacji.

Co prawda Izrael jako modernizant może wywoływać pewne wątpliwości, bo pamiętamy, jaki sprzeciw wzbudziło tam wybudowanie w Jerozolimie wodociągów przez prokuratora Judei Poncjusza Piłata. Nawiasem mówiąc, zachował się on podobnie jak pan minister Sienkiewicz w stosunku do uczestników Marszu Niepodległości, bo w tłum protestujących Żydów wmieszał przebranych po cywilnemu żołnierzy, którzy na dany znak rozpędzili demonstrantów kijami. Od razu widać, że modernizacja będzie obfitowała w ciekawe wydarzenia, więc tak czy owak nie będziemy się nudzić.

Stanisław Michalkiewicz

Za: Nasz Dziennik, 15 listopada 2013 | http://naszdziennik.pl/mysl-felieton/59611,malency-uczeni-za-modernizacja.html

Skip to content