Aktualizacja strony została wstrzymana

Sejm odrzucił projekt ustawy zakazującej aborcji eugenicznej

Prawo do życia dzieci prenatalnie chorych nie będzie chronione. Sejm odrzucił obywatelski projekt ustawy zakazującej aborcji ze względów eugenicznych.  

W piątek przed południem posłowie głosowali nad wnioskiem o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. W głosowaniu wzięło udział 421 posłów.

Za odrzuceniem projektu ustawy uchylającej przepis zezwalający na aborcję ze względów eugenicznych było 233 posłów, w tym 169 z Platformy Obywatelskiej, 34 z Ruchu Palikowa, 22 z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, 4 z Polskiego Stronnictwa Ludowego, 3 z Inicjatywy Dialogu i 1 posłanka niezrzeszona.

Przeciw odrzuceniu glosowało 182 posłów, w tym 130 z Prawa i Sprawiedliwości, 21 z Polskiego Stronnictwa Ludowego, 14 z Solidarnej Polski, 12 z Platformy Obywatelskiej i 5 niezrzeszonych.

Wstrzymało się od głosowania 6 osób.

Nie głosowało 39 posłów.

[Na podstawie: Głosowania na posiedzeniach Sejmu – Głosowania w dniu 27-09-2013 na 50. posiedzeniu Sejmu – głosowanie nr 21.]

Por. strona internetowa Sejmu RP: http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=…

Za: Human Life International – Polska — Polski serwis pro-life (27/09/2013)

Jak umiera dziecko poddane aborcji eugenicznej?

Podczas pierwszego czytania projektu ustawy o uchyleniu przepisów zezwalających na aborcję eugeniczną, posłowie poznali okoliczności uśmiercania chorych dzieci poczętych.

Informację przekazała przedstawicielka wnioskodawców projektu, Kaja Urszula Godek, matka niepełnosprawnego dziecka. Jej wypowiedź przytaczamy za ogólnodostępnym (strona internetowa Sejmu RP) „Sprawozdaniem Stenograficznym z 50. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej”.

„Powoli wychodzi na jaw prawda o tym, w jaki sposób morduje się w Polsce niepełnosprawne dzieci. Na zapytanie działaczy pro life wystosowane w trybie dostępu do informacji publicznej odpowiedział prof. Mirosław Wielgoś, ordynator oddziału położnictwa i ginekologii Szpitala Klinicznego Dzieciątka Jezus (jest to jeden z warszawskich szpitali, gdzie zabija się takie dzieci).

Otóż kobiecie podaje się środki na wywołanie porodu i czeka się na wydalenie w ten sposób dziecka. Wykonuje się to w piątym i szóstym miesiącu ciąży. Badania prenatalne, jak wcześniej wspomniałam, przebiegają etapami i w sumie diagnostyka trwa kilka tygodni, stąd ten termin.

W piśmie, które otrzymaliśmy od prof. Wielgosia, zaznacza się, że na tym etapie ciąży dziecko, jak to stwierdzono, zwykle rodzi się martwe. Jeśli urodziłoby się żywe, w szpitalu obowiązuje procedura tzw. odstąpienia od reanimacji. Oznacza to, że takie dziecko zostawia się na misce lub chuście chirurgicznej, aby tam zmarło. Ono umiera w cierpieniach, dusząc się z powodu niewystarczającego wykształcenia płuc.

Z relacji pracowników wielu szpitali w Polsce wiemy, że do takich przypadków dochodzi i że te dzieci mogą umierać nawet kilkanaście godzin. Pozwolę sobie przytoczyć słowa położnych, których świadectwa zebrała w ubiegłym roku dziennikarka jednego z poczytnych tygodników.

Pierwsza relacja. Pacjentka, 23. tydzień ciąży, otrzymuje środki naskurczowe zaaplikowane przez lekarza i czeka na poród, który uwolni ją od problemu, jakim byłoby wychowanie upośledzonego dziecka. Stwierdzone wady rozwojowe. Zapada decyzja o natychmiastowym zakończeniu ciąży. Dziecko rodzi się zniekształcone. Zaraz po urodzeniu traktowane jest jak preparat do badania. Nie zdecydowano tylko jeszcze, czy ma trafić do lodówki czy do formaliny. Zaraz zapadnie wyrok. Ale uwaga, ono żyje. Leży wraz z łożyskiem w metalowej misce i wyraźnie widać, jak bije mu serce, wbrew przewidywaniom i diagnozie. Dziecko po kilku minutach umiera i trafia do lodówki. Próby oporu położnych kliniki wobec takiego procederu traktowane są jako przejaw niesubordynacji i grozi się takim położnym utratą pracy, co kierownictwo kliniki dobitnie i jasno wypowiada.

Druga relacja. Mówi to syn kobiety, która jest położną: ‘Dzieci rodzą się po 20. tygodniu, czasem to nawet 24., 25. tydzień ciąży. Mają zespół Downa głównie. Zazwyczaj, jak przewiduje plan terminacji, są już martwe. Matka często płacze, szczególnie wtedy gdy martwe dziecko, nawet prawie kilogramowe, jak się urodzi, to jednak chwilę zakwili. Nawet do inkubatora takiego dzieciaczka się nie bierze, bo po co. Moja matka jest na skraju wyczerpania nerwowego, nie ma nawet pomocy psychologicznej, ale co możemy zrobić? Mama nie znalazła innej pracy’. Takie rzeczy dzieją się w polskich szpitalach”.

Materiał źródłowy:

„Sprawozdanie Stenograficzne z 50. posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 26 września 2013 r. (drugi dzień obrad), Warszawa 2013”, s. 209.

W internecie:
http://orka2.sejm.gov.pl/StenoInter7.nsf/0/A5F187DAF5359EBBC1257BF200066…

Za: Human Life International – Polska — Polski serwis pro-life (27/09/2013)

 

Seans aborcyjnej nienawiści w Sejmie 

Sejm odrzucił projekt ustawy zakazującej dokonywania w majestacie prawa tzw. aborcji eugenicznej. Posłowie mogą być z siebie dumni, przyczynili się do ostatecznego rozwiązania kwestii osób chorych m. in. na zespół Downa. Debata jaka rozgorzała wokół kwestii obywatelskiego projektu była smutnym spektaklem, ofiarą którego padną niewinne i dotknięte chorobą dzieci.

Symptomatyczna i porażająca jest postawa marszałek Kopacz, która w pewnym momencie zwróciła się do reprezentującej wnioskodawców Kai Godek prosząc, by ta „odpowiednio dobierała słowa”. Uwagę tę marszałek wygłosiła zaraz po tym, gdy matka 5-letniego Wojtka z zespołem Downa odpowiadając na atak przeciwników projektu odpowiedziała, że „nie można zawiadomić prokuratury, ponieważ mordowanie dzieci, jeśli są małe i chore, jest legalne”. Jak słusznie zauważyła Godek, mamy w Sejmie nie po raz pierwszy do czynienia z cenzurą niepozwalającą nazywania rzeczy po imieniu. Jak widać, wrażliwe uszy poseł Kopacz rani mówienie prawdy – aborcja to zabijanie, a nie „zabieg”, czy „przerywanie”. Szkoda, że tej wrażliwości  nie wystarczyło marszałek Kopacz do tego, by pochylić się z troską nad losem zabijanych dzieci i zagłosowania za dalszym procedowaniem projektu.

Z jakiej czeluści wypełzły na sejmową mównicę persony takie jak poseł Ryfiński, Nowicka czy Bałt, pozostanie mroczną tajemnicą. Takiej zajadłości w atakowaniu personalnym wnioskodawcy Sejm nie widział dawno. Pani Godek pewnie nigdy nie usłyszała pod swoim adresem tylu obelg i kalumni. Tym bardziej należą się jej słowa uznania za cierpliwość i odwagę.

Prawda o zabijaniu nienarodzonych tak bardzo „dotyka” posłów Ruchu Palikota, iż ci w pewnym momencie zdecydowali się oni opuścić salę sejmową. Niestety, wrócili na głosowanie. Można zatykać uszy, zamykać oczy i opuszczać salę. To nie zmieni faktu, że podnosząc rękę za odrzuceniem projektu posłowie wydali na nienarodzone i chore dzieci wyrok.

Wszyscy, którzy podpisali się pod obywatelskim projektem – a było ich ok. 450 tysięcy – zostali wielokrotnie obrażeni przez lewackich posłów. Można odnieść wrażenie, że gdy tylko lewica dojdzie do władzy, rozpocznie akcję poszukiwawczą tych osób i jako nie dorastających do „światłych standardów postępowców” – ich eliminacji. Ta nienawiść paradoksalnie powinna cieszyć, wskazuje bowiem na doniosłość problemu, ale i na strach, jaki zwolennicy aborcji i ich polityczni poplecznicy odczuwają przed tymi, którzy nie podzielają ich upiornych poglądów.

Łukasz Karpiel

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2013-09-27)

Skip to content