Aktualizacja strony została wstrzymana

Zdradzony przez wszystkich

Generał Stanisław Sosabowski, organizator i dowódca słynnej 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej, na której czele walczył w 1944 roku pod Arnhem w operacji „Market-Garden”, doczekał się uhonorowania także w tzw. wolnej Polsce. 1 września w Galerii Wielkich Polaków znajdującej się w krakowskim Parku im. Henryka Jordana zostanie odsłonięte jego popiersie. Odbędzie się to w ramach uroczystości, poświęconym Polakom poległym i pomordowanym w czasie II wojny światowej i po niej. Stanie ono w sąsiedztwie popiersi: gen. Władysława Andersa, gen. Stanisława Maczka, gen. Leopolda Okulickiego, gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila” i rotmistrza Witolda Pileckiego.

Przez lata Polski komunistycznej w drugim obiegu czytaliśmy o Sikorskim, czy Andersie. O Sosabowskim mniej, albo w ogóle. I chichotem historii jest to, że został nad Wisłą przywrócony do życia tak naprawdę dopiero książką Corneliusa Ryana „O jeden most za daleko”, opisującej operację „Market-Garden” oraz jej świetną ekranizacją ze znakomitą rolą Gene Hackmana, który wcielił się w postać dowódcy 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. To Ryan zdjął z Sosabowskiego piętno winnego klęski tej operacji, pokazując polskiego dowódcę jako tego który od początku próbował przekonać o niedorzeczności planu Montgomery’ego i dzięki sprzeciwowi którego termin desantu dwukrotnie przekładano.

O Sosabowskim można napisać wiele. Chociażby o jego udziale w kampanii wrześniowej i obronie warszawskiego Grochowa, gdy jego 21 pułk piechoty, nazwany „Dziećmi Warszawy”, 16 września podczas niemieckiego szturmu generalnego na Pragę doszczętnie rozbił wielokrotnie silniejszy 23 Pułk Piechoty Wehrmachtu, a Sosabowskiemu powierzono dowództwo nad wszystkimi polskimi oddziałami w rejonie „Pododcinka Grochów” i za co otrzymał Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari.

W 1941 roku, już w Anglii, rozpoczął się najważniejszy etap w wojskowym życiu Sosabowskiego. Został utworzona 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa. Generał Władysław Sikorski, który brygadę pozostawił do swojej wyłącznej dyspozycji, mówił do jej żołnierzy 23 września 1941 roku podczas ćwiczeń w Szkocji: „Gdy przyjdzie chwila, jak orły zwycięskie spadniecie na wroga i przyczynicie się pierwsi do wyzwolenia naszej ojczyzny.”

Stąd i hasło brygady: „Najkrótszą drogą”. Najkrótszą, a więc na spadochronach do Polski by tam walczyć. Taki był cel powołania jednostki i Sosabowski się go trzymał. Obiecali mu to też Anglicy, ale jak to w ich zwyczaju – daną obietnicę złamali. W wyniku działań generała Browninga anulowany został pakt Sikorski-Alan Brooke, według którego jednostka miała być pozostawiona do działań w Polsce. Następnie grożąc rozwiązaniem i wcieleniem żołnierzy do dywizji pancernej wymuszono na nowym Wodzu Naczelnym, generale Kazimierzu Sosnkowskim, zgodę na oddanie SBS pod dowództwo Sprzymierzonych, ściślej właśnie gen. Browninga, co nastąpiło 6 czerwca 1944 roku.

Gdy więc 1. sierpnia 1944 roku wybuchło powstanie warszawskie, polscy spadochroniarze byli już pod komendą brytyjską i nie dostali zgody na przerzucenie do Warszawy i udział w walkach, mimo że ludność stolicy liczyła na tę pomoc. To z jej składek powstał sztandar brygady, wręczony 15 czerwca 1944 roku, w dziewięć dni po tym jak po brytyjsko-polskich decyzjach stało się jasne, że żołnierze Sosabowskiego zamiast Warszawy będą wyzwalać Arnhem. Generał Bór-Komorowski słał w tej sprawie depesze do Londynu. Bezskutecznie. Ale było to już po Teheranie i Jałcie, gdzie zostaliśmy przez Londyn sprzedani Stalinowi i pozostawieni o orbicie sowieckich wpływów. I liczyli się Sowieci jako sprzymierzeniec, a nie jakaś tam krnąbrna Polska, która sprawiała tylko kłopoty np. dopominając się prawdy o Katyniu.

Zdradzili Sosabowskiego Anglicy, zdradził go i rząd polski w Londynie idący na pasku Brytyjczyków. Marszałek Montgomery, generałowie Horrocks i Browning zrzucili na generała odpowiedzialność za klęskę pod Arnhem. Twierdzili, że dowodził nieudolnie i nie chciał przyjść z pomocą obrońcom Oosterbeck. Naciskali na jego usunięcie. Nie było już generała Sosnkowskiego, który broniłby polskiego dowódcy, w rezultacie 2 grudnia 1944 roku generał Kopański wezwał Sosabowskiego przedstawiając mu list Browninga w tej sprawie i stwierdził, że pomimo ewentualnej krzywdy osobistej powinien odejść z dotychczas zajmowanego stanowiska. 9 grudnia prezydent Raczkiewicz – uzasadniając to wcześniej groźbą kryzysu w stosunkach z Anglią – odwołał Sosabowskiego ze stanowiska i mianował Inspektorem Jednostek Etapowych i Wartowniczych, co oznaczało w istocie odsunięcie na peryferyjne stanowisko w armii.

Tak odpłacono wybitnemu dowódcy, o którym generał Kazimierz Sosnkowski powiedział: „Surowy i wymagający dla siebie samego, żąda też wiele od swych podkomendnych; ojcowski i sprawiedliwy w osądach swych i w karaniu, umie pozyskiwać zaufanie i miłość żołnierzy, tak skłonnych płacić sercem za serce. Posiada on ów tajemniczy dar, który zawsze przynosi obfite plony na polu bitewnym – dar nawiązywania węzłów uczuciowych pomiędzy dowódcą a podkomendnymi.”

Bez dwóch zdań Sosabowski swoją drogą życiową udowodnił, że był postacią wręcz podręcznikową jeśli chodzi o oddanie ojczyźnie. I spotkał go za to los jakże częsty. Został poświęcony na ołtarzu dobrych stosunków z Aliantami znad Tamizy. Później już po wojnie ci sami wojskowi i politycy emigracyjni, którzy doprowadzili do odsunięcia Sosabowskiego zarzucali mu „kolaborację z komunistami”, gdy walczył o sprowadzenie do Londynu żony i syna, którzy stracił wzrok podczas powstania warszawskiego. Sam generał po wojnie zatrudnił się w fabryce urządzeń elektrycznych „CAV” jako magazynier z wynagrodzeniem 6 funtów tygodniowo. Przez kolejne 17 lat był prostym robotnikiem znanym współpracownikom jako „Stan”. Odchodząc z pracy w wieku 75 lat nie nabył praw emerytalnych, otrzymał skromną odprawę, a od kolegów złote pióro. Tak to rząd emigracyjny zadbał po demobilizacji o swojego wielkiego dowódcę, który po śmierci w 1967 roku zgodnie z życzeniem został pochowany w Polsce. No bo czy któryś z generałów brytyjskich, amerykańskich, sowieckich, francuskich, kończył służbę własnemu krajowi jako magazynier? O ile się orientuję, to nie.

Julia M. Jaskólska

Za: Strona autorska - Julia M. Jaskólska i Piotr Jakucki (29/08/2013) | http://jakuccy.pl/zdradzony-przez-wszystkich/?lang=pl

Skip to content