Aktualizacja strony została wstrzymana

„Rezun” to dla nich Robin Hood

Postępowa „Gazeta Wyborcza” zwalcza faszyzm, nacjonalizm, ksenofobię, antysemityzm, czy seksizm, wyśmiewa radną Olgę Johann z PiS za domaganie się usunięcia pomników „czterech śpiących” i generała Berlinga. Nie potępia natomiast ukraińskiego ludobójstwa na Kresach.

Tym razem w bój puszczony został redaktor Paweł Smoleński, który 19 sierpnia napisał o „pomnikowej wojence PiS” w kontekście zbliżających się na Podkarpaciu wyborów uzupełniających do Senatu, w których naprzeciw siebie staną politycy PiS i PO-PSL. Redaktor zapałał świętym oburzeniem po tym jak europoseł Tomasz Poręba z Prawa i Sprawiedliwości, zażądał usunięcia znajdującego się na cmentarzu w Hruszowicach pomnika z napisem: „Bohaterom UPA. Chwała bojownikom za wolną Ukrainę”, wybudowanego z inicjatywy Związku Ukraińców w Polsce.

Smoleński wkomponował świadomie sprawę pomnika w bieżącą politykę, bo prawda historyczna jest niewygodna dla salonu i jego tuby z ulicy Czerskiej, relatywizujących stosunki polsko-ukraińskie. A prawda jest taka, że siedemdziesiąt lat temu Polacy byli mordowani, bo byli Polakami. Wystarczy zajrzeć do tajnej dyrektywy terytorialnego dowództwa UPA – „Piwnycz”, podpisanej przez dowódcę UPA, Dmytro Semenowicza Klaczkiwskiego, ps. „Kłym Sawur”, zwanego „rzeźnikiem Wołynia” i jednego z inicjatorów i głównego kierującego rzezią wołyńską, czytamy m.in.: „powinniśmy przeprowadzić wielka akcję likwidacji polskiego elementu. Przy odejściu wojsk niemieckich należy wykorzystać ten dogodny moment dla zlikwidowania całej ludności męskiej w wieku od 16 do 60 lat”. Lub do meldunku z 24 czerwca 1943 roku dowódcy grupy UPA „Turiw” – „Rudyj”: „Druże Ruban! Przekazuję do waszej wiadomości, że w czerwcu 1943 r. przedstawiciel centralnego Prowodu – dowódca UPA – „Piwnycz” „Kłym Sawur” przekazał mi tajną dyrektywę w sprawie całkowitej – powszechnej, fizycznej likwidacji ludności polskiej.(…). Sława Ukraini.” „Kłycz Sawur” jest bohaterem narodowym Ukrainy. Ma swoje pomniki, m.in. w Zbarażu i Równem, ulice w miastach Zachodniej Ukrainy. Jeszcze dalej poszła Tarnopolska Rada Okręgowa, która poświęciła mu rok 2011.

Rzezie te zgodnie z międzynarodowymi aktami takimi jak np. konwencja ONZ z 9 grudnia 1948 roku, miały charakter ludobójczy, o czym pisałem w tekście „Tryzub powiewa nad Sejmem” . Ale co tam znaczy ONZ! Lepiej zna się na rzeczy sejm, który w imię przyjaźni polsko-ukraińskiej uznał, że palenie bezbronnych Polaków żywcem w stodołach, odcinanie im głów siekierami, rżnięcie piłami, to zaledwie „czystka etniczną o znamionach ludobójstwa”. Nie zdziwię się, jeśli niedługo pojawi się postulat przeproszenia Niemców, przepraszam – naturalnie nazistów, gdyż Niemcy byli bardzo dobrzy dla Polaków i nie rozstrzeliwali ich w Palmirach, za działalność Polskiego Państwa Podziemnego i powstanie warszawskie.

„Gazeta Wyborcza” nie od dziś wiedzie prym w promowaniu poprawności politycznej na wszystkich frontach, na porządku dziennym są artykuły takie jak Jurija Andruchowycza z 2011 roku, o tym, że potępianie Bandery na forum europejskim jest „skandaliczne”, a major UPA Wasyl Andrysuk ps. „Rezun” to ktoś w rodzaju Robin Hooda. Skoro jednak Michał Cichy oskarżył Armię Krajową i Narodowe Siły Zbrojne o mordowanie Żydów podczas powstania warszawskiego, to i Mirosław Czech, publicysta z Czerskiej i jednocześnie członek Rady Głównej Związku Ukraińców w Polsce, w tekście „Polska nie tylko Polaków”, opublikowanym tuż przed 70. rocznicą Wołynia, zaatakował Instytut Pamięci Narodowej za „podważanie jednego z fundamentów demokracji i wolnej Polski”. Owo „podważanie” to uznanie za ludobójstwo masowych mordów dokonywanych przez UPA. A to była przecież tylko samoobrona przed lachami mordującymi pokojowo nastawionych Ukraińców, jakież to oczywiste!

Publicysta „GW” to co mu nie pasuje do teorii o „pomnikowej wojence” przemilcza. Nie pisze, że pomnik został ustawiony nielegalnie w 1994 roku, bez konsultacji z wojewódzkim konserwatorem zabytków i Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, że fragmenty kamienne i tablice z brązu zostały przywiezione ze Lwowa, a na zbudowanym przez siebie cokole umieścił je mieszkaniec Hruszowic, były członek UPA.

Nie ma też pół zdania o tym, że eurodeputowany Poręba trzy tygodnie wcześniej odpowiedni wniosek skierował do Andrzeja Kunerta, przewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Pisał w nim m.in.: „Już w 1995 roku Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa stwierdził, że obiekt powinien zostać rozebrany. Wielokrotnie zwracał na to uwagę także Pana Poprzednik, śp. Andrzej Przewoźnik. Jest to obiekt czysto symboliczny, nie kryje żadnego pochówku członków UPA, więc nie może być mowy o legalizacji tego miejsca. Jest to także próba relatywizowania historii poprzez upamiętnianie miejsc i osób, które na tych terenach dokonywały zbrodniczych mordów na ludności polskiej.” Ikona dziennikarstwa z Czerskiej „zapomniała” też poinformować, że Rada, jak podała Polska Agencja Prasowa 14 sierpnia br., oświadczyła, że zamierza podjąć „zdecydowane działania zmierzające do likwidacji” pomnika. Widać Smoleński wziął sobie do serca słowa klasyka: „Jeśli fakty nie pasują do teorii tym gorzej dla faktów”, ale jaka redakcja, to i takie standardy, tacy ludzie honoru, nawet taki a nie inny Robin Hood….

Piotr Jakucki

Za: Strona autorska – Julia M. Jaskólska i Piotr Jakucki (19/08/2013) | http://jakuccy.pl/rezun-to-dla-nich-robin-hood/?lang=pl