Aktualizacja strony została wstrzymana

Niemcy o ludzkiej twarzy

17 czerwca minęła 60. rocznica powstania w Berlinie – oczywiście Berlinie Wschodnim, do którego pretekstem stało się podwyższenie norm pracy. Zostało ono stłumione przez stacjonujące w NRD wojska sowieckie i NRD-owską bezpiekę, przy czym, według relacji, sowieciarze w porównaniu z bezpieką NRD-owską zachowywali się powściągliwie – oczywiście jak na garbatego.

Akurat tego dnia państwowa Telewizja Polska nadała pierwszy odcinek niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, traktującego o pokoleniu II wojny światowej. Pomysł emisji tego obrazu w polskiej telewizji wzbudził protesty między innymi z tego powodu, że zawiera on sugestie na temat polskiego antysemityzmu, który miał panować również w Armii Krajowej. Ale zgodnie z zasadą, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, może to i dobrze, że ten serial mogli obejrzeć również polscy widzowie. Niech zobaczą, jak są operowani.

W jednym ze swoich pierwszych przemówień po objęciu urzędu kanclerskiego Gerhard Schroeder powiedział, że okres niemieckiej pokuty dobiegł końca. Wprawdzie dotyczyło to przede wszystkim odszkodowań, jakie RFN wypłacała Izraelowi i żydowskim organizacjom „przemysłu holokaustu” w gotówce, okrętach podwodnych i innym sprzęcie wojskowym – ale również polityki historycznej. Niemiecka polityka historyczna zmierza do stopniowego zdejmowania z Niemiec i Niemców odpowiedzialności za II wojnę światową.

W tej sytuacji do niemieckiej polityki historycznej musiała dostroić się polityka historyczna żydowska, która skoncentrowała się na stopniowym przerzucaniu tej odpowiedzialności na winowajcę zastępczego, na którego została wyznaczona Polska. Ważnym instrumentem tej polityki historycznej będzie, a właściwie staje się Muzeum Historii Żydów Polskich, którego zadaniem będzie przedstawienie mniej wartościowemu narodowi tubylczemu „prawdziwej” wersji narodowej historii. Ta „prawdziwa” wersja musi być kompatybilna z wymaganiami aktualnej niemieckiej polityki historycznej, której wizytówką jest m.in. serial „Nasze matki, nasi ojcowie”.

Jak wiadomo, pierwszą ofiarą każdej wojny jest prawda – a już specjalnie dotyczy to II wojny światowej, która miała, a właściwie ma nadal – bo wojny trwają znacznie dłużej niż działania wojenne – silnie zaznaczone aspekty ideologiczne. Z tego względu, o ile w ramach powojennej „denazyfikacji” starano się nadawać wizerunkowi Niemców wszelkie możliwe cechy demoniczne, o tyle współczesna niemiecka polityka historyczna skierowana jest na tworzenie wizerunku „ludzkiej twarzy” niemieckiego pokolenia II wojny światowej.

Serial „Nasze matki, nasi ojcowie” jest na tej drodze ważnym, jeśli nie milowym krokiem. I nie ma co się na to oburzać, skoro nie oburzamy się, przeciwnie – milcząco, a niekiedy nawet skwapliwie przyjmujemy produkcje pracowicie budujące wizerunek „ludzkiej twarzy” komunizmu. Wprawdzie komunizm nie został zmuszony do bezwarunkowej kapitulacji, tylko swoją metamorfozę wynegocjował, ale z punktu widzenia oceny moralnej nie ma to przecież najmniejszego znaczenia. Skoro wolno rehabilitować Józefa Stalina, to tylko patrzeć, kiedy i Adolf Hitler doczeka się swoich obrońców – bo czyż nie był on socjalistą, wprawdzie narodowym, niemniej jednak?

„Gdy Czech żelazem pracuje i stalą, to u nas kwitną złotych śnień ogrójce. Płodzą się poezjanci i przemysłobójce, Judejczykowie falą na nas walą”. Już mniejsza o „Czecha”, bo widać, że Umiłowani Przywódcy i u nich, i u nas starają się ze swoich krajów wydoić, co się tylko da – ale „Judejczyków” widać przecież gołym okiem. I podczas gdy w ramach cierpliwego i metodycznego realizowania tamtejszej polityki historycznej w Niemczech powstają seriale w rodzaju „Nasze matki, nasi ojcowie”, to u nas „Pokłosie” pana Pasikowskiego, wychodzące naprzeciw obydwu skoordynowanym politykom historycznym: niemieckiej i żydowskiej. Ale bo też państwa dzielą się na poważne i pozostałe.

Stanisław Michalkiewicz

Za: Nasz Dziennik, 21 czerwca 2013 | http://www.naszdziennik.pl/mysl-felieton/36329,niemcy-o-ludzkiej-twarzy.html