Aktualizacja strony została wstrzymana

8-procentowa Cerkiew

Cerkiew greckokatolicka nie jest reprezentantką całego narodu ukraińskiego, lecz tylko jego części, i to bardzo niewielkiej

W związku ze zbliżającą się wizytą w Polsce abp. Światosława Szewczuka pojawiły się informacje, że hierarcha ów jest zwierzchnikiem obrządku greckokatolickiego i reprezentantem narodu ukraińskiego. Informacje te nie są prawdziwe.

Po pierwsze, zwierzchnikiem wszystkich katolickich obrządków wschodnich jest papież. Tylko niektóre obrządki mają daleko idącą autonomię w postaci patriarchatu. Dotyczy to m.in. obrządku koptyjskiego w Egipcie czy maronickiego w Libanie. Grekokatolicy na Ukrainie takiego patriarchatu nie mają. Na jego utworzenie nie zgodził się bowiem ani Jan Paweł II, ani Benedykt XVI. Złożyło się na to wiele przyczyn, w tym liczne konflikty biskupów greckokatolickich z prawosławnymi i łacińskimi. Dlatego abp. Szewczukowi nie przysługuje tytuł patriarchy, tylko arcybiskupa większego.

Po drugie, Cerkiew greckokatolicka nie jest reprezentantką całego narodu ukraińskiego, lecz tylko jego części, i to bardzo niewielkiej. Funkcjonuje bowiem jedynie na terenach dawnego zaboru austriackiego. Jej struktury na Wołyniu i Ukrainie centralnej i południowej są znikome, a na wschodniej istnieją tylko na papierze. Jeżeli chodzi o liczbę wiernych, to zrzesza ona zaledwie 8 proc. mieszkańców kraju. Większość z nich należy do Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Kijowskiego (50 proc.) i Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego (25 proc.), inni do Autokefalicznej Cerkwi Ukraińskiej (7 proc.) i Cerkwi unickiej na Rusi Zakarpackiej nieuznającej jurysdykcji Lwowa, pozostali zaś do obrządku łacińskiego (2 proc.) i wyznań protestanckich (4 proc.).

Przy tym wszędzie Cerkiew greckokatolicka utożsamiana jest z nacjonalizmem i kultem zbrodniarzy z UPA i SS Galizien. To powoduje, że jej hierarchowie nie cieszą się uznaniem wśród swoich rodaków. Z kim więc tak bardzo pojednać się chce episkopat Polski? Czyżby np. z greckokatolickim abp. Ihorem Woźniakiem, który we Lwowie święcił pomnik Stepana Bandery, nazywając Polaków okupantami? A co z większością Ukraińców, którzy banderowców uważają za zbrodniarzy, a abp. Andrzeja Szeptyckiego za kolaboranta hitlerowskiego? Jeżeli w tej kwestii biskupi polscy staną w prawdzie, będzie to droga trudna, ale prowadząca do zgody. Jeżeli jednak uwikłają się w poprawność polityczną i greckokatolicką interpretację historii, doprowadzi to do nowych konfliktów, i to zarówno z większością w Polsce, jak i na Ukrainie.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Gazeta Polska, 29 maja 2013 r.

Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego (29-05-2013) | http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=88&nid=7894

Skip to content