Aktualizacja strony została wstrzymana

Rzeczy ostateczne – Stanisław Michalkiewicz

Szanowni Państwo!

Katechizm Kościoła katolickiego poucza, że są cztery rzeczy ostateczne: śmierć, sąd, niebo albo piekło. Wprawdzie niektórzy postępowi teologowie powiadają, że piekła nie ma, a jeśli nawet jest, to nie ma w nim nikogo – ale w takim razie czyim przedstawicielem na Polskę, a w każdym razie – na województwo pomorskie – byłby pan Adam Darski, grajek używający pseudonimu „Nergal”? Daje on do zrozumienia, że jest przedstawicielem Belzebuba, a skoro tak, to Belzebub musi mieć gdzieś siedzibę, bo jakże inaczej mógłby wręczyć panu Darskiemu listy uwierzytelniające? Inna sprawa, że ten cały pan Darski, to cienki Bolek. Kiedy potrzebował szpiku kostnego do przeszczepu, to odwołał się do wartości chrześcijańskich: altruizmu i miłości bliźniego – a nie jakichś satanistycznych. I on wie i my wiemy, że gdyby odwołał się do wartości satanistycznych, to dostałby nie żaden szpik, tylko kopniaka w tyłek z okrzykiem: do zobaczenia w piekle, frajerze!

Ale mniejsza już o tego całego pana Darskiego, bo przecież mówimy o rzeczach ostatecznych, a nie o jakichś grajkach. Otóż do czterech rzeczy ostatecznych niektórzy doliczają jeszcze podatki. Tak w każdym razie dawał do zrozumienia Beniamin Franklin, według którego pewne są na tym świecie tylko dwie rzeczy: śmierć i podatki. Ale nigdy nie było tak dobrze, żeby nie mogło być jeszcze lepiej – więc w naszym nieszczęśliwym kraju trzeba do tego katalogu dodać jeszcze składki ZUS, które tak naprawdę nie są żadnymi „składkami”, tylko rodzajem podatku.

Oto przed kilkunastoma dniami pani sędzia Lucyna Guderska z niezawisłego Sądu Apelacyjnego w Łodzi odrzuciła apelację, którą złożył pan Grzegorz Sowa, przedsiębiorca budowlany z Piotrkowa Trybunalskiego. Pan Sowa doszedł do wniosku, że sam potrafi lepiej zabezpieczyć sobie byt w starszym wieku, niż nasi – pożal się Boże – Umiłowani Przywódcy, toteż postanowił zrezygnować z usług ZUS-u. Skoro tak, to przestał płacić podatek zwany „składką”. Oczywiście Umiłowani Przywódcy wystraszeni perspektywą, że jak inni pójdą w jego ślady, to oni nie będą mieli żadnych korzyści ze służby Polsce, zaczęli ściągać od niego te podatki siłą. Pan Sowa wypowiedział zatem ZUS-owi umowę ubezpieczenia i próbował dochodzić swoich racji przed niezawisłym sądem dowodząc, że zmuszanie go, a zwłaszcza – odbieranie mu pieniędzy pod pretekstem, że ZUS kiedyś tam wypłaci mu jakąś tam emeryturę, jest sprzeczne z konstytucją, gwarantującą prawo własności. Ale nie z niezawisłymi sądami takie numery!

Sądy są niezawisłe, to oczywiście wiemy – ale przecież pensje sędziowie dostają z pieniędzy zrabowanych obywatelom w podatkach. Trudno zatem wymagać od nich, żeby w takim sporze stanęli po stronie obywatela. Skoro już stanowią część organizacji przestępczej zwanej III Rzeczpospolitą, to nie będą przecież podcinać gałęzi, na której siedzą. Może ktoś się żachnąć na tę „organizację przestępczą”, a nawet postawić mnie przed niezawisłym sądem. Ale, jak mawiali starożytni, amicus Plato, sed magis amica veritas, co się wykłada, że niezależnie od wszystkiego, trzeba mówić prawdę. A prawda jest taka, że III Rzeczpospolita, podobnie zresztą, jak inne państwa, w biały dzień dopuszcza się działań, które w kodeksie karnym są wyszczególnione jako przestępstwa. Na przykład okrada obywateli z pieniędzy, które następnie przekazuje Umiłowanym Przywódcom w ramach finansowania partii politycznych.

Pomyślmy sami: czy ktokolwiek z nas dałby chociaż złotówkę na jakiekolwiek ugrupowanie parlamentarne? Nikt by nie dał – i dlatego Umiłowani Przywódcy stworzyli sobie pozory legalności dla rabunku siłą. Podobnie zresztą jest z ZUS-em. Gdyby to była umowa, to popatrzmy: obywatel ma płacić połowę dochodu przez kilkadziesiąt lat – a co dostaje w zamian? W zamian dostaje obietnicę: kiedyś coś ci damy. „Kiedyś” – bo państwo zawsze może zmienić wiek emerytalny – i właśnie rząd to zrobił, a „coś” – bo zawsze można zmienić sposób wyliczania emerytury, a nawet – jak to planuje rząd – zabrać 100 miliardów z niby to prywatnych kont obywateli z Otwartych Funduszy Emerytalnych. Czy w tej sytuacji ktokolwiek przytomny podpisałby z ZUS-em umowę? Nigdy w życiu – i dlatego ubezpieczenia społeczne, będące formą kradzieży szczególnie zuchwałej, są przymusowe. Jak pokazuje sprawa pana Grzegorza Sowy, na straży tego przymusu stoją również niezawisłe sądy, od których w tej sytuacji próżno oczekiwać sprawiedliwości.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdą środę o godz. 20.50 i powtarzany w czwartek. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

Felieton    Radio Maryja    30 maja 2013

Za: michalkiewicz.pl | http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2836

Skip to content