W ubiegłym roku koalicja PO-PSL przeprowadziła ustawę znoszącą rozdzielanie przez Senat pieniędzy na organizacje Polaków mieszkających poza krajem. Teraz tymi środkami dysponuje MSZ i organizacje wybrane przez ministerstwo w konkursie. Rychło okazało się, że w tej czy innej fundacji wybranej przez MSZ znajdują się znajomi i krewni urzędników. O tej sprawie z Janem Dziedziczakiem, posłem PiS, członkiem Komisji Łączności z Polakami za Granicą rozmawiał portal Stefczyk.info
Czy w prowadzeniu nowego, mało czytelnego sposobu finansowania organizacji polonijnych chodzi o to, aby jacyś znajomi urzędników MSZ mogli łatwiej przetrwać kryzys?
Jan Dziedziczak: W mojej opinii są tu realizowane dwie rzecz. Po pierwsze depolonizacja naszej diaspory za granicą poprzez zmniejszanie dla niej środków pomocowych, poprzez ich marnowanie.
To brzmi strasznie! Przecież diaspory są niezmiernie ważne dla każdego kraju, który je posiada za granicami.
Oczywiście, że tak. Wszystkie kraje europejskie wydają ogromne środki na współpracę ze swoimi rodakami za granicą. Uważają to nie tylko za moralny obowiązek, ale także inwestycję w narzędzie do realizowania własnych interesów. My też, z racji solidaryzmu narodowego powinniśmy dbać o Polaków, np. tych, którzy pozostali poza naszymi wschodnimi granicami, albo tych, którzy – za karę, że są Polakami – zostali wywiezieni do Kazachstanu. Ale z drugiej strony powinniśmy też pamiętać, że te miliony naszych rodaków za granicą – według różnych szacunków – około 10 milionów, można wykorzystać choćby do promowania polskich interesów za granicą, do budowy wizerunku Polski na całym świecie – tam gdzie jest nasza diaspora.
Na przykład bardzo przydałaby się Polsce mocna, mająca możliwości polityczne, Polonia w Niemczech. To pewnie dlatego Niemcy nie chcą dać Polakom tych praw, jakich żądają dla swoich rodaków w Polsce. Boją się polskiego lobby.
Oczywiście, że tak! Strona niemiecka blokuje powstanie analogicznych statusów mniejszości – Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce, co jest możliwe m.in. dzięki mało energicznej pracy obecnego rządu.
A ten drugi powód braku czytelnego finansowania organizacji polonijnych jaki jest?
Ten drugi aspekt jest tego rodzaju, że skończył się naszym doniesieniem do prokuratury. Rozdzielono pieniądze na Polaków za granicą pomiędzy zupełnie nowe podmioty. W tym roku bez porównania dostały mniej pieniędzy znane i sprawdzone organizacje. W konkursie dotacji nie otrzymały podmioty, które od lat wspierają Polaków na Wschodzie – np. Fundacja na rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny (co roku ponad 2 tys. paczek dla polskich dzieci na Białorusi), Stowarzyszenie Odra – Niemen – wspierające polskich kombatantów z Kresów. Ponadto np. rządowa Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie nie otrzymała żadnej dotacji dla 120 sobotnich szkół języka polskiego na Ukrainie. Poszkodowana została Wspólnota Polska. Te ciała dostawały pieniądze na działalność od Senatu, przy otwartej kurtynie, gdy jeszcze zajmował się on Polonią i Polakami na Wchodzie, co było jeszcze tradycją II RP. Aktualna koalicja przegłosowała ustawę umożliwiającą przekazywanie funduszy przez MSZ.
No i się zaczęło. Pieniądze, które przez lata trafiały do sprawdzonych organizacji, m.in. wyżej wymienionych, trafiły do takich fundacji jak: Fundacja Rozwoju Myśli Obywatelskiej, która została założona półtora miesiąca przed ogłoszeniem konkursu na organizacje mające przekazywać pomoc dla Polaków za granica. Dostała ona 1,4 miliona złotych! Ta fundacja nigdy wcześniej nie była znana ze współpracy z Polakami za granicą, na wschodzie. Ale za to na czele tej fundacji (co opisywały media) jest osoba, która pracowała z razem z jednym z asystentów wiceministra Janusza Ciska, odpowiedzialnego za sprawy Polaków za granicą. W tej samej fundacji pracuje, czy pracowała żona drugiego z asystentów wiceministra Ciska. Tak więc – w mojej opinii, z tego co dotychczas się dowiedzieliśmy – mamy do czynienia z wyraźnymi nadużyciami i sprawa została skierowana do prokuratury. Komisja ds. Łączności z Polakami za Granicą przyjęła dezyderat wzywający ministra Radosława Sikorskiego do wyjaśnienia tej sprawy oraz do odsunięcia wiceministra Ciska. Wniosła też o zbadanie sprawy przez Najwyższą Izbę Kontroli.
Tych przedziwnych decyzji było jeszcze wiele. Inny podmiot dostał 800 tysięcy złotych, a powstał – uwaga! – na dwa dni przed ogłoszeniem konkursu! To nie żart. Nikomu nie znana organizacja, która powstała 48 godzin przed konkursem, otrzymała prawie milion złotych na bardzo ważną dla kraju i diaspory polskiej działalność. Działające od kilkunastu lat organizacje, wyspecjalizowane w pomocy naszym rodakom, chwalone przez nich, nie dostały ani złotówki lub bez porównania mniej od ciała założonego na dwa dni przed konkursem.
Tych spraw nie można odpuszczać, prawda?
Absolutnie nie można tego odpuścić. Robimy co można. Nie wyobrażamy sobie, aby minister Sikorski nie stawił się na komisji parlamentarnej. No i złożyliśmy odpowiednie zawiadomienia do NIK, do prokuratury oraz do CBA. Fakty są w tej sprawie bulwersujące.
ROZMAWIAŁ Sławomir Sieradzki/Stefczyk.info