Skarb Państwa odzyskał pieniądze od marnotrawnego urzędnika. Wprawdzie tylko 20 złotych, ale fakt się liczy, a nie kwota…
W piątkowej debacie sejmowej nad upadającym LOT-em, zdarzył się godny zapisania w kronikach fakt – dla Skarbu Państwa odzyskane zostały pieniądze. Niby niewielkie – zaledwie 20 złotych – ale jednak państwo zaczyna odzyskiwać to, co straciło.
A było to tak: Przemawiał poseł Bury z PSL-u, do niedawna wiceminister skarbu w rzadzie Donalda Tuska. Przemawiał z troską, że LOT to przewoźnik narodowy, jakze ważny dla ojczyzny i rodaków rozsianych za granicą. Z treści patriotycznej mowy posła Burego wynikało, że rządząca od prawie 6 lat koalicja PO-PSL nie jest za bankructwo LOT-u odpowiedzialna, bo przyczyny upadłości sięgaja, jakże by inaczej, rządów PiS-u.
Nie wytrzymał tego poseł Marek Suski i z Prawa i Sprawiedliwości i z ław sejmowych rzucił w stronę Burego – oddaj za kolację!
Suski pił do tego, że Bury, jako minister, pił zakąszał w eleganckiej restauracji w Kazimierzu, a rachunek wrzucony został ponoć w koszty jednej ze spółek Skarbu Państwa. Sprawę opisywał obszernie jeden z tabloidów. I tę właśnie biesiadę poseł Suski Buremu przypomniał, wzywając Burego do zwrotu za kolację.
I niech sobie państwo wyobrażą – Bury zwrócił! Po zakończeniu przemówiena z zaciśniętymi zebami podszedł do ławy sejmowej, przy której siedział poseł Suski i położył przed nim… 20 złotych (słownie dwadzieścia).
Suski chwilę się zastanawiał, co zrobić z nagle wręczonym mu odszkodowaniem, po czym podszedł do ław rządowych i rzeczone 20 złotych wręczył ministrowi skarbu Mikołajowi Budzanowskiemu. Minister Mikołaj pieniądze przyjął.
W ten sposób Skarb Państwa, bodaj pierwszy raz, spektakularnie odzyskał pieniądze, utracone przez marnotrawnego urzędnika. Nie wiem, czy na Sejmie jest jakiś komin, w każdym razie należałoby by na nim to zapisać.
Dla pewności niech jednak Najwyższa Izba Kontroli, przy okazji kontroli budżetowej sprawdzi, czy odzyskana kwota 20 złotych zostanie odprowadzona i zaksięgowana do budżetu państwa.
A swoją drogą, to niedrogo można się ugościć w Kazimierzu.
20 złotych (słownie dwadzieścia)… a jeśli wierzyć tabloidowi, były tam meduzy i w trzech smakach drób, i szlachetne wina lały się do szklanic…
Janusz Wojciechowski