Aktualizacja strony została wstrzymana

UE może wkrótce wprowadzić obowiązkowe kamery w prywatnych autach

Unijni biurokracji nadal przeprowadzają pełzający zamach na naszą wolność. Do całej listy totalitarnych pomysłów dochodzi kolejny zakładający obowiązek montażu w autach specjalnych kamer nagrywających w trybie ciągłym to, co dzieje się przed maską pojazdu, z jaką jedzie prędkością i co dzieje się we wnętrzu pojazdu.

Niedawno w Polsce spekulowano, że aby być w stanie wyrobić normy mandatowe narzucone służbom przez pazernego fiskusa, każdy posiadacz auta będzie musiał prowadzić specjalny zeszyt, w którym byłoby zapisywane, kto kiedy i gdzie jeździł autem, jeśli jest kilku jego użytkowników. Miało to poprawić ściągalność mandatów stanowiących istotny element budżetu.

Ponieważ założeń ministra Rostowskiego nie udało się zrealizować, rok 2013 zapowiada się największym polowaniem na kierowców, jakie kiedykolwiek urządzono. Zapłaci każdy z nas i to wielokrotnie, a chyba wszyscy rozsądni ludzie wiedzą, że radary to wręcz zagrożenie dla ruchu, ponieważ bardzo często kierowcy widząc je gwałtownie hamują, stwarzając zagrożenie na drodze.

Teraz okazuje się, że totalitarne zapędy naszego rządu to nic takiego w porównaniu do pomysłów niemieckich. Padła tam propozycja, aby każde auto po 2015 było wyposażone w kamerę rejestrująca drogę przed pojazdem, wnętrze oraz prędkość. Ma to być stosowane, aby pomóc w ustalaniu przyczyn wypadków drogowych. Taka czarna skrzynka mogłaby służyć za źródło danych przy przeprowadzaniu ustaleń na miejscu zdarzenia.

Pomysł bardzo się spodobał biurokratom z UE, którzy planują zobowiązanie wszystkich krajów członkowskich Unii do rozważenia stosowania tej technologii również w innych krajach niż Niemcy. Łatwo sobie wyobrazić, że w sytuacji, gdy budżet państwa jest w potrzebie, tego typu rozwiązanie będzie wykorzystywane przeciwko kierowcom. Już sam fakt, że ktoś będzie nagrywał wnętrze pojazdu, jest bardzo kontrowersyjny, ponieważ policja będzie mogła sczytywać karty pamięci zatrzymanych kierowców, a kolejne hordy urzędników będą mgły być zatrudnione do analizowania takich nagrań celem dodatkowego poprawienia sytuacji budżetu państwa.

Za: zmianynaziemi.pl

Za: StopSyjonizmowi (26 Grudzień 2012)

Co nowego wymyślają dla kierowców unijne i judeopolskie karaluchy?

Obowiązkowy Wielki Brat w samochodzie

W imię bezpieczeństwa unijni urzędnicy chcą wprowadzić w samochodach nowe, fabryczne wyposażenie obowiązkowe – kamery rejestrujące obraz i prędkość w każdym aucie. Obowiązkowe „czarne skrzynki” w każdym nowym samochodzie od 2015 r. to wymysł niemieckiego parlamentu, który wystąpił do Komisji Europejskiej o przygotowanie odpowiednich przepisów.

Samochodowy rejestrator miałby nagrywać obraz z kamer, które będą obejmować widok przed maską auta oraz wnętrze pojazdu. Oprócz tego na filmie byłaby zapisywana także prędkość samochodu. Film z rejestratora umożliwiałby w prosty sposób ustalenie przyczyny wypadku drogowego czy sprawdzenie, jak szybko pojazd poruszał się przed zdarzeniem.

Pomysłodawcy przekonują, że „czarna skrzynka” pozwoli także wychwycić wypadki, do których przyczynił się stan techniczny czy błąd konstrukcyjny auta, a nie kierowca. Według założeń, rejestrator samochodowy miałby po pewnym czasie automatycznie kasować zapisane, już niepotrzebne dane. Dostęp do filmu miałaby tylko policja i to jedynie w celu rekonstrukcji wypadku.

O rutynowej kontroli prędkości na podstawie urządzenia na razie się nie mówi. To, co budzi wątpliwości kierowców, to ewentualne używanie nagrań z samochodu przez ubezpieczycieli, np. w celu obniżenia wypłaty z autocasco w razie spowodowania kolizji przy zbyt szybkiej jeździe. Dziś w wielu polisach AC obowiązują zapisy o takiej obniżce, ale nie zawsze udaje się firmie ubezpieczeniowej udowodnić przewinienie kierowcy.

Urządzenie, którego montaż proponuje Unia, ma być tanie i może stanowić jeden z elementów systemu automatycznie powiadamiającego o wypadkach (eCall), który już za 3 lata ma stać się obowiązkowy w każdym nowym samochodzie oferowanym we Wspólnocie. Niemieccy politycy przekonują, że montowanie „czarnych skrzynek” spowoduje spadek liczby wypadków o przynajmniej 10 proc. Eksperci to potwierdzają.

„Kilka lat temu przeprowadzono badania na grupie kierowców, którzy mieli obowiązek używania rejestratora jazdy. Efekt? Wszyscy zaczęli się zachowywać bezpieczniej na drodze”- mówi Rafał Matuszak ze stowarzyszenia KIEROWCA.PL. W krajach Unii w wypadkach samochodowych ginie ok. 30 tys. osób rocznie, z czego tylko w Polsce ok. 4 tys.

Kierowcy dobrowolnie używają kamer

Część kierowców już dziś korzysta z rejestratorów jazdy lub specjalnych aplikacji na smartfony. Powód? W razie wypadku lub kolizji mają mocny dowód przeciw sprawcy w postaci filmu.

The Automobile Association, czyli założone w 1905 r. stowarzyszenie zmotoryzowanych Brytyjczyków, w 1999 r. przekształcone w prywatną spółkę, zajmująca się min. sprzedaż ubezpieczeń, proponuje kierowcom montaż w autach niewielkich urządzeń, które mają sprzyjać poprawie bezpieczeństwa na drogach. więcej »

Rejestrator to małe urządzenie, które składa się z kamery oraz systemu zapisującego obraz na karcie pamięci. Najpopularniejsze na rynku, a zarazem najprostsze „czarne skrzynki” (ceny od ok. 200 zł), tylko nagrywają obraz. Bardziej skomplikowane posiadają wbudowany GPS (służy do określania prędkości pojazdu oraz jego położenia), ekran do podglądu filmów, czujnik ruchu (obraz jest nagrywany, kiedy pojazd znajduje się w ruchu) czy wewnętrzny akumulator.

Zadaniem kierowcy jest tylko zainstalowanie urządzenia i podłączenie go do zasilania poprzez gniazdo zapalniczki. Po przekręceniu kluczyka kamera automatycznie zaczyna nagrywanie, a po zapełnieniu karty pamięci (w zależności od jej pojemności od kilkunastu minut do nawet kilku godzin filmu), najstarsze nagrania są kasowane (nadpisywane).

Wielki brat już działa

Właściciele Subaru mogą dodatkowo obniżyć cenę polisy autocasco w Warcie o 25 proc. Warunek to wyrażenie zgody na badanie przez ubezpieczyciela ostatniej minuty jazdy przed kolizją lub wypadkiem.

Warta korzysta z zapisów parametrów jazdy pochodzących z systemu ratunkowego ISR, który jest montowany w autach Subaru standardowo i służy do automatycznego wzywania pomocy, np. w razie wypadku. ISR co prawda nie rejestruje obrazu, ale mierzy prędkość pojazdu. Jeśli rejestrator wykaże, że kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość na danym terenie o ponad 30 km/h i brał udział w kolizji, dostanie o 20 proc. mniejsze odszkodowanie.

W każdym samochodzie egzaminacyjnym od 2006 r. znajduje się przynajmniej jedna kamera, która rejestruje przebieg egzaminu. Większość Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego zamontowała przynajmniej dwie kamery oraz mikrofon. Sprzęt ma służyć do weryfikacji ewentualnych skarg na egzaminatora czy błędów przez niego popełnionych.

Coraz częściej jest także używany do innych celów. Egzaminator, który podczas egzaminu zauważy łamanie przepisów przez innych kierowców, np. naruszenie zakazu wyprzedzania, przekazuje nagranie policji. Ta zaś na jego podstawie może bez problemu ukarać kierowcę.

Niemal w każdym nowym autobusie komunikacji miejskiej montowane są kamery. Nie tylko filmują one wnętrze pojazdu (działają jak miejski monitoring), ale także rejestrują obraz przez przednią szybę autobusu. W razie kolizji z innym samochodem wystarczy odtworzyć film, aby sprawdzić, kto w rzeczywistości zawinił.

http://motoryzacja.interia.pl/

*                           *                            *

Rząd zmusi kierowców do prowadzenia zeszytu z informacją kto i kiedy prowadził ich samochód.

Mamy 450 tysięcy urzędników, więc nic dziwnego, że w takiej masie ludzi znajdzie się pewna ilość takich, którzy wpadają na coraz dziwniejsze pomysły prowadzące do masowej inwigilacji obywateli. Najpierw wprowadzono parkometry, w które trzeba wpisywać numer rejestracyjny pojazdu (więcej na ten temat tutaj: Parkomaty w Warszawie czyli państwo traktuje obywatela jak przestępcę!). Potem wprowadzono tajne mandatowozy, które jeżdżą po mieście i wlepiają mandaty, bez zatrzymywania kierowców (więcej na ten temat tutaj: Drogi coraz bardziej totalitarne. Chcą nas złupić na miliardy). Taki mandatowóz może jechać za danym samochodem przez pół godziny i nie ma takiej możliwości, żeby kierowca w tym czasie nie popełnił jakiego wykroczenia. Jak się uwezmą, to każdemu wlepią mandat. Mogą w ciągu roku zebrać 700 milionów złotych mandatów i pozbawić prawa jazdy 350 tysięcy kierowców. Ale to mało…

„Rzeczpospolita” donosi, że pojawił się rządowy projekt ustawy, który zobowiązuje każdego właściciela samochodu do prowadzenia zeszytu i wpisywania kto kiedy prowadził samochód. Po co? Po to, że jeżeli mandatowóz zrobi fotkę i wlepi mandajniaka (mandat tajniaka), to urzędnik chce wiedzieć kto prowadził samochód, żeby precyzyjnie dopisać tej osobie punkty karne i ewentualnie pozbawić prawa jazdy.

Oczywiście do kontroli zeszytów trzeba będzie zatrudnić nowych urzędników. Powinni mieć pałki i paralizatory i prawo rewizji mieszkania. To będą tzw. zeszytowe brygady szakala, które będą wpadały do domów i sprawdzały czy jest zeszyt, a jak nie będzie to spałują lokatora.

Myślę, że to nie koniec działalności „przyjaznego państwa”. Ponieważ ministrowi Sami Wiecie Któremu znikają podatki VAT, więc za jakiś czas pojawi się pomysł, żeby obywatel prowadził zeszyt, w którym będzie wklejał wszystkie rachunki za kupione towary. Zeszytowa brygada szakala wpadnie, i jeżeli nie będzie rachunku za chleb wklejonego do zeszytu, to porazi prądem i spałuje.

Ale to też może nie być koniec. Przecież obywatel, który się niezdrowo odżywia lub prowadzi niezdrowy tryb życia (np. za mało śpi) niepotrzebnie zwiększa koszty funkcjonowania służby zdrowia w państwie polskim, bo częściej choruje od tego, który odżywia się i prowadzi zdrowo. Więc urzędnik opracuje dla każdego obywatela zdrowy tryb życia i prześle ten tryb pocztą, w specjalnym zeszycie. Zeszytowe brygady szakala będą wyrywkowo sprawdzać obywateli na mieście, jeżeli w danym momencie robi coś innego niż było przewidziane w zeszycie, obywatel zostanie zabrany na dołek, porażony prądem i spałowany.

Mam kilka fakultetów, byłem w ponad 50 krajach świata, władam kilkoma językami, pracowałem w kilku zawodach na wysokich stanowiskach. Ale pomimo tego olbrzymiego doświadczenia, nie rozumiem co się dzieje. Dlaczego mój rodzinny kraj zamienia się w opresyjne, nieprzyjazne draństwo. Rozumiałem, gdy robili nam to okupanci, Niemcy, a potem Sowieci ale teraz robią to polscy urzędnicy. Dlaczego?

Zanim państwo dopadnie setki tysięcy obywateli i wlepi im skutecznie i brutalnie warte kilka miliardów złotych mandajniaki, proponuję chwilę refleksji. Jeżeli kierowcy w Polsce przestraszą się represji i zaczną jeździć zgodnie z przepisami, przestrzegając absurdalnych ograniczeń prędkości, to będą takie korki, że PKB Polski spadnie i efekt netto dla budżetu będzie negatywny.

W oczach urzędnika obywatel to przestępca którego jeszcze nie złapano. To dawca podatków, opłat i kar, z których urzędnik pobiera pensję. Do tej optyki dostosowywane są przepisy. Pytanie kiedy skończy się ludzka cierpliwość i do czego to doprowadzi.

(Źródło za zgodą: rybinski.eu)
http://nczas.com

[Komentarz gajowego Maruchy:] Pan red. Rybiński oczywiście tylko udaje, że nie rozumie, dlaczego polskie władze i jego urzędnicy zachowują się, jak wrogowie narodu i okupanci. Red. Rybiński ma bowiem zbyt wiele do stracenia.
Gajowy Marucha do stracenia nie ma nic, a i na żadną karierę w tym życiu już nie liczy, zatem napisze wprost: polskie władze i jego urzędnicy zachowują się, jak wrogowie narodu i okupanci, bo po prostu SĄ jego wrogami i okupantami – agentami obcych mocarstw, niepolskiego pochodzenia szumowinami, żydo-bolszewickiej mentalności kosmopolitami, gotowymi sprzedać Polskę za posadę czyściciela gówien w brukselskim wychodku.

Admin.

Tematykę podrzucił „Najnowszy Model Terminatora” – admin.

Za: Dziennik gajowego Maruchy (2012-12-26)

Skip to content