Aktualizacja strony została wstrzymana

Moje zatrute święta – Janusz Wojciechowski

Zatrute przez wymiar niesprawiedliwości, który powinien byc dla wszystkich jednakowy, a nie jest

Nie, ze mną nic się nie dzieje, pracę na razie mam, w domu dziękuje, wszyscy zdrowi.

Mam zatrute święta przez wymiar niesprawiedliwości. Tej niesprawiedliwości, której nie mogę znieść i wobec której staję coraz bardziej bezradny. Poddać się nie umiem, pomóc nie jestem w stanie. I już zaczynam myśleć, czy się oflagować i wejść na jakiś komin albo protestacyjną głodówkę uskutecznić.

Nie dają mi spać zwłaszcza trzy sprawy.

Pierwsza – to Tomasz Trzeciak, rolnik spod Lubrańca na Kujawach. Od roku prawie siedzi w więzieniu za wypadek. W sobotni wrześniowy wieczór wracał z pola po całodziennej orce. Był trzeźwy, traktor miał oświetlony. Z tyłu najechało go audi, którym sześciu młodych ludzi jechało na dyskotekę. Siła uderzenia wbiła samochód pod pług i traktor. Trzech młodych ludzi, w tym kierowca, zginęło. Tragedia wielka, ale nie mogę pojąć, dlaczego sad we Włocławku uznał winę rolnika. Bo lusterko miał za krzywe…

Sąd uznał, że kierowca nie miał obowiązku widzieć oświetlonego ciągnika przed sobą (świadek pasażerka zeznała, że ostrzegała kierowcę – uważaj traktor – co znaczy, że kierowca go nie widział). Kierowca nie musiał widzieć traktora przed sobą, natomiast rolnik miał obowiązek widzieć samochód za sobą! I to rolnik został uznany za winnego, że audi najechało na niego z tyłu.

I za to rolnik został skazany na dwa i pół roku bezwzględnego więzienia. W zasadzie się nie zdarza, żeby za wypadek po trzeźwemu, bez brawury, ktoś szedł siedzieć. Niemka, która przez brawurę spowodowała katastrofę polskiego autokaru pod Berlinem, gdzie zginęło 14 osób, dostała rok w zawieszeniu na dwa lata, wyroku ikt nie krytykował.

Tomasz Trzeciak poszedł siedzieć 19 stycznia 2012 roku. Policja przyjechała po niego po wieczornym obrządku. Jak bandytę zakuli go w kajdany, przy żonie , starych rodzicach i przerażonych dzieciach. Nie chodziło wszak, żeby go tylko wsadzić (wystarczyło go wezwać, sam by się stawił), ale trzeba go było jeszcze upodlić.

Źona została ze starymi rodzicami, dwójka dzieci, 30 hektarami ziemi, stadem krów i świń i z niespłaconymi kredytami. Gdy Trzeciak starał się o przerwę w karze, z uwagi na gospodarstwo, sad odmówił, bo zona skazanego bardzo dzielnie sobie radzi w gospodarstwie. Gdy żona przedstawiła zaświadczenia psychologiczne, że zdrowie psychiczne dzieci jest zrujnowane z uwagi na traumatyczną rozłąkę z ojcem, sad uznał, że dzieci dobrze się uczą i ojciec nie jest im potrzebny. Gdyby żona poszła w tango, a dzieci zaczęły ćpać, to może by pomogły mężowi i ojcu dostać przerwę, ale że to kochająca się rodzina serdecznych, uczciwych, najlepszych pod słońcem ludzi, to mąż i ojciec ojciec niech sobie siedzi.Tak rozumują sędziowie w imieniu Rzeczypospolitej, w naszym imieniu.

Pan Prezydent Komorowski odmówił łaski, mimo że błagał o nią Trzeciak, jego matka i ja też błagałem. Prosiłem o osobiste spotkanie z prezydentem w tej sprawie – nawet nie raczył odpowiedzieć. Szef Kancelarii przysłał mi bardzo aroganckie, nieprzyjemne pismo.Jakby prywaty jakiejś chciał, a to ani mi brat, ani swat, ani szwagier. Obcy ludzie, których mi strasznie żal.

O mnie zresztą tu nie chodzi wcale, ale o bezduszność wobec losów człowieka, któremu dzieje się krzywda.

Trzeciaka w pierwszej instancji sądziła pani sędzia Magdalena Tomasiewicz, w drugiej sprawozdawcą był sędzia Zbigniew Siuber. Obojgu Państwu sędziom życzę zdrowych, wesołych beztroskich świąt, w rodzinnej atmosferze. Tej, która Trzeciakowi i jego zdruzgotanej rodzinie nie jest nie jest dzisiaj dana. I nie wiem, czy będzie dana kiedykolwiek, bo po takich przeżyciach do normalnego życia bardzo trudno się wraca, zwłaszcza dzieciom, które były świadkami, gdy ich ojca aresztowano jak bandytę.

I jeszcze życzę państwu sędziom, żeby wam się nigdy lusterko nie skrzywiło. Bo nikt nie zna dnia ani godziny, a skrzywić każdemu się może…

Druga sprawa, która zatruwa mi święta- to Grzegorz Wiecha. Młody chłopak spod Kielc, Sad Rejonowy w Kielcach skazał go na 5 lat więzienia, okręgowy podwyższył wyrok na 7 lat, Sąd Najwyższy oddalił apelację. Wiecha był na piwie w pubie. Był tam tez pewien recydywista, który potem wraz ze swoim kolegą dokonał rozboju. Złapali go, a że kryminalista znał prawo, to wiedział, że jak pomówi jeszcze jednego sprawcę, to może starać się o nadzwyczajne złagodzenie kary (to się nazywa mały świadek koronny). I pomówił Wiechę. I Wiechę skazali tylko na podstawie tego pomówienia kryminalisty, w dodatku chwiejnego i zmienianego. Źadnego innego dowodu nie było, sam pokrzywdzony dostał w głowę i stracił pamięć, nikogo nie rozpoznał, nie wiedział ilu było sprawców.

Na podstawie pomówienia jednego kryminalisty skazali chłopaka na siedem lat więzienia. Bez żadnych dowodów, bez żadnych!

A w aferze korupcyjnej w Sądzie Najwyższym są zeznania, są podsłuchy, ale to za mało, to wszystko niewiarygodne, kto by tam wierzył kryminaliście!

A Tuwim pisał, że wymiar niesprawiedliwości powinien być dla wszystkich jednakowy…

Co by państwo zrobili, gdyby wasze dziecko spotkało to co Wiechę? Co byście zrobili, gdyby wasz grzeczny, wychuchany ukochany syn miał nagle iść do więzienia, gdzie takich delikatnych biją, gwałcą i odbierają wszelkie człowieczeństwo? Poszlibyście może do posła, takiego jak ja i błagali – niech go pan ratuje! A mnie na kolejne pisma i prośby o ratunek odpowiadają – wyrok wydany, potwierdzony, utrzymany, paragraf taki to a taki, a w ogóle to co ma poseł do sprawiedliwości, która wie najlepiej. Punkt pierwszy – sąd ma zawsze rację…

Pomyślcie państwo – na podstawie pomówienia jednego recydywisty….

Pani Rzecznik Praw Obywatelskich jeszcze obiecała zbadać sprawę… ja proszę, ja błagam – niech Pani wniesie kasację, nie może być tak, żeby niszczyć człowieka na podstawie interesownych oskarżeń jednego przestępcy! Nie może tak być, bo nas też to kiedyś dopadnie!

I trzecia sprawa, najgorsza – Jan Ptaszyński. Ten z Białegostoku, którego skazali na dożywocie za podwójne morderstwo – pisałem o nim kilka razy.. Właśnie dostałem odpowiedź z Prokuratury Generalnej na kolejne moje pismo – nie wniosą kasacji…

Opisali, na kilkunastu stronach, a jakże, całą historię sprawy, jeszcze raz powtórzyli, co napisały sądy, wszystko prawomocne, sądy orzekły, sądy oceniły, sądy miały prawo i nie ma już dla człowieka żadnej nadziei.

Panie Prokuratorze Seremet, panie Sędzio Seremet – a ja prosiłem, żeby pan sam przeczytał te sprawę, sam, w końcu chodzi o człowieka skazanego na dożywocie. Dlaczego pan nie chce tego zrobić? Dla Pana to godzina lektury, a tam chodzi o całe życie niewinnego człowieka i gdzieś tam bezkarność prawdziwego mordercy.

Może ja zwariowałem. Może się mylę w tym czepianiu się sprawy Ptaszyńskiego. Bardzo bym chciał, żeby mnie ktoś do tego przekonał. Panie Prokuratorze Seremet – jeśli się mylę – to proszę, świątecznie Pana o to proszę – niech mi pan pomoże! Niech mi Pan w sprawie Ptaszyńskiego, skazanego w procesie rzekomo poszlakowym, wskaże jedną poszlakę, która Ptaszyńskiego obciążą. Nie łańcuch poszlak – tak wiele nie wymagam – ale jedną, choćby najmniejszą poszlakę. Bo ja twierdzę, że poszlaki tam nie ma żadnej. Poza tym, że Ptaszyński znał zamordowaną i z nią sypiał – ale to przecież nie jest żadna poszlaka.

Była natomiast poszlaka (obcy włos w pościeli zamordowanej kobiety) wskazująca na innego sprawcę.

I czy może mi pan to jeszcze wyjaśnić – jak to się stało, że w postępowaniu odwoławczym przed sądem Apelacyjnym w Białymstoku, przy rozpoznawaniu apelacji na korzyść Ptaszyńskiego, przeprowadzono dowody z zeznań na niekorzyść, a mianowicie z zeznań świadków „spod celi”, którzy siedzieli z Ptaszyńskim już po wyroku w I instancji i dręczyli go psychicznie, żeby wydobyć od niego potwierdzenie zbrodni. Czysto stalinowskie praktyki,które zresztą tez nie dostarczyły dowodów winy Ptaszyńskiego. Powiedział, że woda w wannie była zimna (to wiadomo było ze znanych mu akt) a sąd apelacyjny uznał to za dowód przyznania się do winy i tym dowodem, w postępowaniu apelacyjnym na korzyść, przypieczętował dożywotnie skazanie. Przecież to jest koszmar jakiś!

Panie sędzio Seremet – po starej sędziowskiej może nie znajomości, ale przeszłości – wskaże mi pan te jedną obciążającą Ptaszyńskiego poszlakę? Jeszcze raz podkreślam – nie zamknięty łańcuch poszlak, wymagany do uznania winy – ale jedną, jedyną poszlakę… Jakiś motyw, jakieś groźby, jakieś najmniejsze choćby ślady…

A dziś życzę Panu Prokuratorowi Generalnemu Wesołych Świąt, też w serdecznej, rodzinnej atmosferze. Ja świętami się nie cieszę, bo wciąż myślę, że tam gdzieś w wiejskiej chałupinie na skraju Puszczy Białowieskiej pali chrustem w kuchni i płacze w samotności stara matka Ptaszyńskiego. Opuszczona i bezradna wobec tej bezlitosnej machiny, która zwaliła się na jej syna i na nią.

Wesołych, rodzinnych świąt życzę też sędziom, którzy skazali Ptaszyńskiego, zwłaszcza pani sędzi Hryniewickiej z Sadu Apelacyjnego w Białymstoku. Wesołych, naprawdę wesołych świąt, których oby nic nie zatruwało, tak jak mnie zatruwa.

Moja ulubiona pastorałka to „Nie było miejsca dla Ciebie”. W moim smutnym nastroju wziąłem gitarę i tak ja sobie nucę, zmieniwszy nieco słowa…

Nie było miejsca dla ciebie

w Betlejem w żadnej gospodzie

I lepiej zostałbyś w niebie

Boś Chryste nie jest dziś w modzie

Nie było miejsca choć zszedłeś

Jako zbawiciel na ziemię

Kto by Cię szukał, Bóg wie gdzie

Gdy własne zgubił sumienie

 

Nie było miejsca choć chciałeś

ludzkość przytulić do łana

Lecz drzwi zamknięte zastałeś

A w oknach ciemna zasłona

Nie było miejsca choć chciałeś

Ogień miłości zapalić

Ale na próżno czekałeś

Nie chcą Cię witać ni chwalić

 

Gdy liszki maja swe jamy

Ptaszęta swoje gniazdeczka

My coraz mniej Cię szukamy

Ważniejszy żłób od żłóbeczka

A dzisiaj czemu wśród ludzi

Tyle łez, jęku, katuszy

Niech się Betlejem obudzi

W niejednym sercu i duszy

PS. Czytelnikom życzeń nie składam, źle by dziś zabrzmiały… I o życzenia dla siebie nie proszę, poza jednym – sprawiedliwości, bo duszę się bez niej jak bez powietrza.

Janusz Wojciechowski

Za: Janusz Wojciechowski blog (24 grudnia 2012) | http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/Moje-zatrute-swieta,2,ID528551236,RS1,n

Skip to content