Aktualizacja strony została wstrzymana

Kazanie ks. Dawida Wierzyckiego, FSSPX

Kazanie zostało wygłoszone w niedzielę 11.11.2012 r. w Przeoracie w Warszawie na Mszy św. o godz 8.30.

Drodzy wierni,

w dzisiejszym kazaniu pozwolę sobie odbiec trochę od tematu dzisiejszej epistoły i Ewangelii. Nie chcę jednak wchodzić tu w polemikę, czy kazanie o takiej tematyce powinno się mówić 11 listopada, czy też 10 lutego. Bardziej pragnę zwrócić ku zobowiązaniom wynikającym z Chrztu Polski, ku misji, jaką Polska otrzymała do spełnienia w środkowo-wschodniej części Europy.

W 966 r. Mieszko I przyjmuje Chrzest, ze wszystkimi jego konsekwencjami. Po pierwsze, poddaniem Polan pod królewskie panowanie Chrystusa i Maryi. Następnie złączenie innych Polskich ludów pod tymże królewskim berłem Chrystusa. A także niesienie i umacnianie światła Ewangelii innym ludom naszej części Europy, w której od tej pory Polska miała stać się ostoją katolickości, przedmurzem, na którym zatrzymywały się zajadłe ataki przeciwników panowania Boskiego Odkupiciela Pana naszego Jezusa Chrystusa.

To, że Chrzest Mieszka nie był zagrywką polityczną, a uczyniony był z pełną świadomością konsekwencji z niego wypływających, widać w jego polityce, której nie można w jakikolwiek sposób zarzucić, że sprzyjała pogaństwo, a przeciwnie, dopomagała innym do przyjęcia wiary, jak np. Węgrom.

Również Bolesław Chrobry, syn Mieszka, świadomy był misji jaką Polska otrzymała na Chrzcie. I jako władca chrześcijański oddał się jej z całym sercem. Kronikarz Gall tak wyraża się o ówczesnym władcy: „biskupów i kapelanów swoich w wielkim miał poszanowaniu… Boga zaś czcił z największą miłością, Kościół święty wywyższał i przyozdabiał”. Bolesław Chrobry postawił sobie za zadanie nie tylko umocnić Polskę w chrześcijańskich obyczajach, rozwijać życie zakonne, ale uczynić ją misjonarką innych narodów. Nawiązał on w tym celu ściślejszy stosunek ze Stolicą Apostolską. Ukoronowaniem wierności Chrobrego wobec Chrztu, a zarazem dowodem na zrozumienie wypływających z Chrztu konsekwencji było opanowanie środkowej Europy i umacnianie w niej wiary katolickiej. Nadanie przez Stolicę Apostolską niezależnej Metropolii gnieźnieńskiej oraz aprobata dla jego poczynań cesarza Ottona III, który nazywa Chrobrego bratem i współpracownikiem cesarstwa i nadaje mu władzę niezależnego mianowania i inwestowania biskupów w Państwie.

Ale gdy tylko nasz naród zapomina o swej misji w tej części Europy, którą tak dobrze rozumieli i wypełniali pierwsi władcy, gdy sprzeniewierza się obowiązkom, jakie Polska wzięła na siebie na Chrzcie, gdy zapomina o tym, że punktem odniesienia jest Bóg, wtedy przechodzi poważne kryzysy, wtedy dochodzi do tragedii.

Pierwszy taki kryzys widzimy za czasów Bolesława Śmiałego. Król podnosi rękę na świątobliwego sługę Kościoła, biskupa krakowskiego Stanisława i każe go zabić. Śmierć biskupa i jej następstwa miały bardzo negatywny wpływ na późniejsze losy kraju. Karą za to sprzeniewierzenie się Kościołowi, a zarazem Bogu i misji danej przez niego Polsce doprowadziło do rozbicia dzielnicowego. Polska przestała być na wiele lat królestwem. Ale tak jak cudownie zrosły się posiekane części ciała krakowskiego męczennika, tak za dwieście lat miały zjednoczyć się ziemie polskie pod jednym berłem królewskim. Wielce przyczynił się do tego arcybiskup Jakub Świnka. Wiedział bowiem, że aby zjednoczyć królestwo trzeba najpierw zjednoczyć i uzdrowić Kościół w kraju uwikłany w różnego rodzaju konflikty. Stał też na straży ścisłej współpracy władzy świeckiej z kościelną pamiętając o tym, że Polska będzie na tyle silna, na ile będzie poddana Bogu. W końcu również niemało do zjednoczenia przyczynił się przez swoją politykę wspierającą Łokietka.

Kolejny kryzys spowodowany był rewolucją protestancką, która wdarła się w XVI/XVI w. do naszego kraju. Polska powoli sprzeniewierzając się wierze przyjętej na Chrzcie stanęła nad przepaścią, o krok od zatopienia się w wirze herezji. Episkopat propagował wolność wyznania dla heretyków. Komisja sejmowa z biskupem na czele otworzyła akt konfederacji warszawskiej, który dawał wolność religijną innowiercom pozwalając szerzyć się protestanckim błędom. Popierał to wszystko sam prymas Uchacki, który dążył również do utworzenia kościoła narodowego.

Doprowadzono do tego, że Polska mająca bronić i umacniać wiarę w Środkowej Europie stała się azylem dla heretyków. Wśród tej zawieruchy znaleźli się jednak mężowie broniący odważnie ziem, które ich wychowały przed protestantyzmem i zgubną wolnością religijną propagowaną przez konfederację warszawską. Piotr Skarga i kardynał Stanisław Hozjusz – ci dwaj wielcy mężowie wszystkimi siłami starali się przezwyciężyć upadek Polski. Jednak za to sprzeniewierzenie się swojej misji musiała nadejść kara. Nie trzeba było długo czekać, kilkadziesiąt lat później Polska tonęła w potopie szwedzkim. Zemścił się protestantyzm, z którym flirtowali. I tylko zwrócenie się serc Polaków do Niej, do Niepokalanej pozwoliło przezwyciężyć stojącą blisko zagładę. Dlatego Król Jan Kazimierz w akcie dziękczynienia postanowił uznać Maryję Królową Korony Polskiej. Trzeba tu wspomnieć, że Piotr Skarga, Jan Kazimierz i później Jan III Sobieski byli pod wielkim wpływem objawień Maryi włoskiemu jezuicie Juliuszowi Mancinellemu. W tychże objawieniach Maryja sama nazwała się Królową Polski i wyraziła pragnienie bycia czczoną jako Królowa tego narodu, który umiłowała oraz obiecała nam za tę cześć jej oddaną swoją opiekę.

Ale śluby Jana Kazimierza były nie tylko dziękczynieniem po pokonaniu wrogów wewnętrznych i zewnętrznych; były one również obietnicą szerzenia Królestwa Chrystusa i Maryi, a także poprawy sytuacji niższych stanów.
Niestety, śluby te nie zostały spełnione. Przywódcy, szlachta zamiast dbać o to, aby Rzeczpospolita była fundamentem katolicyzmu w środkowej części Europy trwali w gnuśności i przyjęli jakobińsko-masońską wizję Polski. Kolejne sprzeniewierzenie się swojej misji spowodowało kolejną katastrofę. Pogrzebanie Polski na mapie Europy na ponad sto lat. Rozbiory.

Jedynie powiewające sztandary Konfederatów Barskich z Matką Bożą przypominały, że synowie Polski chcą trwać przy wierze przodków i wypełnić przyrzeczenia dane na Chrzcie Polski i potwierdzone przez Jana Kazimierza. Niestety ich synowie ponad sto lat musieli okupywać przyszłą niepodległość łzami i krwią. Krew i cierpienia stała się karą za grzechy, które nasi przodkowie popełnili nie będąc wierni temu co przyrzekali. To krwawe oczyszczenie było potrzebne by zrozumieć, że jedynym odniesieniem w historii Polski, w historii naszego narodu jest sztandar prawdziwej wiary z wizerunkiem Królowej Korony Polskiej i Krzyża.

Ale czy wszyscy to rozumieją? Dlaczego ta porozbiorowa radość trwała tak krótko? Dlaczego zaraz potem doszło do kolejnej tragedii? Kolejnego zniewolenia, które, nie przesadzę gdy powiem, że ciągnie się po dziś dzień. Dlaczego? W okresie międzywojennym nie odpowiedziano na wezwanie Boskiego Serca. Serca, które przemówiło przez usta Rozalii Celakównej. Nie dokonano Intronizacji Serca Jezusowego w Polsce, nie uczyniono go Królem, tak jak on o to prosił. Nie wypełniono po raz kolejny misji, jaką Polska dostała na Chrzcie.

Drodzy wierni, abp. Lefebvre powtarzał, że powinniśmy dobrze przyglądać się historii, gdyż ona jest wyśmienitą nauczycielką. Widząc jak postępowali inni, znajdziemy wskazówki, jak i my powinniśmy postępować. Niestety, drodzy wierni, dziś żyjemy w jednym z tych smutnych okresów, gdzie i książęta Kościoła i władcy w Polsce sprzeniewierzają się posłannictwu Polski i nie chcą wyciągać wniosków z biegu historii naszego kraju. Opuścili sztandar wiary naszych przodków. Rzucają się w objęcia liberalizmu i masońskich idei. Sprzedają poczucie swej polskości na rzecz globalnych unii. Nie chcą uznać Chrystusa Królem, nie chcą uznać panowania Jego Boskiego Serca na nami, nie chcą uznać Jego Matki Królową. Tym samym wyrzekają się przyrzeczeń naszych ojców, wypierają się misji i roli Polski w Europie. A Polska wielka może być jedynie Polska katolicka, Polska w której będzie panowało niepodzielnie berło Chrystusa. Inaczej legnie ona w guzach, jak miało to na przestrzeni dziejów kilkakrotnie miejsce. Nie patrzmy bezradnie, jak zarzuca się pętlę na szyję naszej ojczyzny. Nie uginajmy przed mocą. Bądźmy na ordynansach u Chrystusa, bądźmy sługami Maryi. Wznieśmy sztandary modlitwy i szturmujmy Jej Matczyne Serce. Ona tyle razy ratowała naszą Ojczyznę przed upadkiem, i teraz jest w stanie to uczynić. Niech zapanuje pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusa. Niechaj za jej wstawiennictwem zapanują rządy Chrystusa w naszej umiłowanej ojczyźnie. Amen.

Za: Forum Tradycji Katolickiej (11:10, 12) | http://www.traditia.fora.pl/bractwo-kaplanskie-sw-piusa-x-fsspx,32/kazanie-ks-dawida-wierzyckiego-wygloszone-w-niedziele,8764.html

Skip to content