Aktualizacja strony została wstrzymana

Bandy krzyżują szpadryny – Stanisław Michalkiewicz

Szanowni Państwo!

I znowu potężni szermierze skrzyżowali szpady, a właściwie nie tyle szpady, bo szpady uchodzą za broń dżentelmenów, co raczej szpadryny, które z upodobaniem używane są przez łobuzerię. Mam oczywiście na myśli okupujące nasz nieszczęśliwy kraj bezpieczniackie bandy z komunistycznym rodowodem, to znaczy – bandę wojskową i bandę tak zwaną cywilną, wywodzącą się z dawnej Służby Bezpieczeństwa. Walczą one o lepszy dostęp do żłobu, bo wiadomo, że kto taki lepszy dostęp uzyska, ten będzie mógł więcej się nakraść, a jak się więcej nakradnie, to pozakłada więcej starych rodzin, dając w ten sposób początek nowej arystokracji tornistrowo-pałkarskiej.

Wydawało się do niedawna, że banda wojskowa bierze górę. Świadczyło za tym zarówno zatrzymanie w listopadzie ubiegłego roku generała Gromosława Czempińskiego, utrata życia „bez udziału osób trzecich” generała Sławomira Petelickiego w czerwcu tego roku, jak i niedawny zgon – również „bez udziału osób trzecich” – chorążego Remigiusza Musia, który miał nieszczęście zeznać, że słyszał, jakoby wieża kontrolna pozwoliła pilotom prezydenckiego samolotu zejść do wysokości 50 metrów. Wiadomo było, że w sytuacji jaskrawej sprzeczności tych zeznań w ustaleniami rosyjskiego MAK-u, które własnymi słowami następnie podała do wierzenia komisja pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera, chorąży Muś prędzej czy później może dojść do wniosku, że jedyne, co mu wypada uczynić, to przenieść się na tamten świat – oczywiście „bez udziału osób trzecich” – bo jakże by inaczej?

Więc kiedy wydawało się, że banda wojskowej bezpieki wszystko już kontroluje – niczym grom z jasnego nieba gruchnęła wieść, że we wraku samolotu odnaleziono ślady trotylu i nitrogliceryny. Tak w każdym razie napisała „Rzeczpospolita”, dając do zrozumienia, że jednym ze źródeł tej informacji był Prokurator Generalny. Natychmiast niezależna Prokuratura Wojskowa zdementowała te informacje na konferencji prasowej. Trudno taki brak koordynacji zrozumieć, chyba, że odwołamy się do teorii spiskowej. Jak wiadomo, głosi ona, że jedni państwowi dygnitarze podlegają jednej bezpieczniackiej bandzie – tej, która wystrugała ich z banana – a znowu inni – bandzie drugiej. Nietrudno się domyślić, że rewelacje o śladach trotylu we wraku samolotu – między innymi, na 30 fotelach – uderzają w watahę wojskową, bo to ona była szczególnie zainteresowana przejęciem „Aneksu” do „Raportu o rozwiązaniu Wojskowych Służb Informacyjnych”, w którym podobno były różne informacje, które, zwłaszcza w roku wyborów prezydenckich, mogły okazać się kłopotliwe. Dopiero na tym tle można w pełni docenić wagę i smakowitość deklaracji pana generała Marka Dukaczewskiego, że po wyborczym zwycięstwie Bronisława Komorowskiego otworzy sobie szampana. Taka ostentacyjna wskazówka na faworyta dla całej agentury pokazuje, że ta sprawa rzeczywiście mogła być uważana za najwyższy priorytet.

Warto jednak zauważyć, że chociaż Prokuratura Wojskowa rewelacje o trotylu zdementowała, to jednak nie zdementowała ich ostatecznie. Pan pułkownik Szeląg zauważył bowiem, że śladów materiałów wybuchowych „nie stwierdzono”, ale jednocześnie poinformował, że badania „kilkuset próbek” nadal „trwają”. Zatem jeśli „nie stwierdzono”, to znaczy, że nie stwierdzono dotychczas, ale w przyszłości – kto wie? Na gruncie teorii spiskowej wygląda to jak poważne ostrzeżenie pod adresem pana premiera Tuska, że jeśli nie będzie grzeczny, to w przyszłości mogą go czekać różne niespodzianki.

Na razie jednak jest rozkaz, żeby rewelacjom o śladach trotylu we wraku samolotu dawać zdecydowany odpór. Nic zatem dziwnego, że funkcjonariusze poprzebierani za dziennikarzy niezależnych mediów, jeden przez drugiego potępiają, wyśmiewają, natrząsają się, albo naukowo uzasadniają, że żadnego trotylu we wraku samolotu być nie mogło. W sukurs funkcjonariuszom pospieszył pan poseł Ryszard Kalisz, na poczekaniu prokurując teorię chemiczną, że trotyl i gliceryna wzajemnie się „znoszą”. Chyba przeciwnie, chyba chodziło o to, że się nie znoszą i to do tego stopnia, że w obecności, a nawet w pobliżu nitrogliceryny trotyl nie chce wybuchać, żeby tam nie wiem co – podobnie jak nitrogliceryna. Ale „kiedy Padyszachowi wiozą zboże, kapitan nie troszczy się, jakie wygody mają myszy na statku”, więc i pan poseł Kalisz w pospiechu mógł posłużyć się skrótem myślowym.

Na koniec głos zabrał pan premier Tusk, oskarżając prezesa Kaczyńskiego, że „niszczy państwo”. Obawiam się, że pan premier Tusk się myli. Państwo jest skutecznie niszczone przez okupujące je bezpieczniackie watahy, które sprawiają, że do żadnego organu państwowego, z prezydentem i rządem na czele, nie można już mieć zaufania.

Mówił Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdą środę o godz. 20.50 i powtarzany w czwartek. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.

Felieton    Radio Maryja    1 listopada 2012

Za: michalkiewicz. pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2658

Skip to content