Aktualizacja strony została wstrzymana

Wybuchy – czego, kiedy, jakie, gdzie?

Wbrew obiegowej opinii, „siewiernieńskiej hipotezy dwuwybuchowej” nie sformułowali jako pierwsi (najdoskonalsi, ma się rozumieć) eksperci Macierewicza, lecz red. L. Szymowski w książce Zamach w Smoleńsku (Warszawa 2011; niegdysiejszy krótki wywiad Newsweeka z nim: http://polska.newsweek.pl/w-tu-154-wybuchla-bomba-prozniowa–leszek-szymowski-dla–newsweeka-,75616,1,1.html), w której, powołując się na anonimowych przedstawicieli naszych rodzimych służb specjalnych, twierdził, że PLF 101 awaryjnie wylądował w lasku koło XUBS (śp. mjr A. Protasiuk miał w tym celu wyłączyć wcześniej silniki), następnie zaś tupolew został wysadzony, a związane z tym dwa wybuchy zostały zarejestrowane, o czym Szymowskiego miał poinformować jeden z oficerów SKW:

W sobotę 10 kwietnia 2010 roku między godziną 8.39.30 a 8.39.40 nasze radary zarejestrowały dwa, następujące po sobie w krótkim odstępie czasu wybuchy w okolicach lotniska Smoleńsk-Siewierny

(Por. też moje krytyczne omówienie tej publikacji: http://freeyourmind.salon24.pl/304267,zamach-tak-ale-czy-na-siewiernym, por. też http://centralaantykomunizmu.blogspot.com/2011/03/bilokacja-o-838.html).

Co dociekliwsi obserwatorzy śledztw smoleńskich mogą pamiętać, że jeszcze w grudniu 2010 nie kto inny, a sam A. Macierewicz twierdził publicznie, iż zdjęcia satelitarne z 12 kwietnia 2010 potwierdzają fakt lądowania PLF 101, gdyż widnieją na tych fotografiach ślady na pobojowisku (http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/nowa-teoria-macierewicza-samolot-nie-obrocil-sie-po-uderzeniu-w-drzewo-dowod-zdjecia-satelitarne_163480.html): Na specjalnej konferencji prasowej przewodniczący parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej zjawił się z dwoma zdjęciami satelitarnymi – z 5 i 12 kwietnia 2010 roku i zupełnie nowa teorią przebiegu wypadków.

Chodzi o to, że zdaniem Antoniego Macierewicza prezydencki tupolew wcale nie przewrócił się „na plecy” po zderzeniu z brzozą. Zdjęcia satelitarne pokazujące teren lotniska przed i po katastrofie mają to potwierdzać. Na fotografiach z 12 kwietnia widać podobno dwie wyraźne bruzdy, które – zdaniem Macierewicza – zostawiło podwozie maszyny. 

– Te zdjęcia przesądzają o nieprawdziwości tezy, jaką przedstawiła komisja pani Anodiny o tym, że samolot się odwrócił i uderzył plecami, odwrotną stroną. Tak nie było” – grzmiał poseł PiS – co zresztą przypominałem w Aneksie-1 do  Czerwonej strony Księżyca  (http://fymreport.polis2008.pl/wp-content/uploads/2012/02/FYM-Aneks-11.pdf). Potem wprawdzie, tj. po opublikowaniu raportu MAK (styczeń 2011), wersja wydarzeń z punktu widzenia „komisji Macierewicza” uległa dość istotnej zmianie, lecz to już problem wyznawców „przewodniczącego”. Skoro o tym ostatnim mowa, to proszę zwrócić jeszcze uwagę na reakcje Macierewicza (niestety nie wszystkie zmieściły się w kadrze, gdyż operator przytomnie skierował kamerę na telebim) na wypowiedź prof. J. Wojewody skierowaną pod koniec smoleńskiej konferencji do prof. W. Biniendy (plik wideo „Konferencja Smoleńska” z nr. 96449242, od 1h03’36”):

(…) Pozwolę sobie zadać pytanie takie, czy byłby pan w stanie przeprowadzić symulację rozkładu szczątków, bo jak się to okazuje – czy ten samolot spada i z jakiej wysokości – jest to dosyć istotne; ale jakby wyglądała taka symulacja, gdyby ten kadłub leżał nieruchomo na ziemi? Czy pański program byłby w stanie dać sobie z tym radę?

Wypowiedź Wojewody bowiem implicite dotyczy możliwości wysadzenia wraku/kadłuba już usadowionego, umiejscowionego na siewiernieńskiej polanie. Niestety, nie widać na materiale wideo reakcji „przewodniczącego ZP” w kadrze, lecz z opowieści Wojewody wiem, że Macierewicz aż podskoczył, wyrzucając z siebie frazy w stylu: co to za niedorzeczność? Najwyraźniej więc już sam „przewodniczący” nie pamięta, co głosił w grudniu 2010. Odpowiedzi Biniendy, dość wymijającej (wspiera go potem usprawiedliwiająco prof. J. Rońda; por. też wywiad z nim tu: http://wpolityce.pl/wydarzenia/30183-prof-jacek-ronda-podmokly-grunt-nie-jest-katapulta-ktora-wystrzeliwuje-szczatki-obiektu-rozrzuca-je-na-obszarze-hektara) zaś można posłuchać na w/w materiale wideo.

Czy bowiem nie było wybuchów na XUBS? Ależ owszem, były i nawet byli ich naoczni świadkowie. Jednym z takich najgłośniejszych świadków, a nawet, o dziwo, przesłuchiwanych przez „komisję Macierewicza”, był legendarny polski montażysta S. Wiśniewski, który porównywał widziany przez siebie wybuch do… eksplozji na planie filmowym, twierdząc też, że widział wóz pirotechników na XUBS (gdy Wiśniewskiego zatrzymało już FSO/FSB).

wóz

 

wóz

 

wóz

Samych pirotechników z kolei można zobaczyć w takich brązowawych uniformach, jak między drzewami wracają z pobojowiska, na króciutkim filmiku R. Sępa, którego emisja w TVP Info poprzedziła premierowe upublicznienie księżycowego materiału Wiśniewskiego.

i

Piszę to wszystko oczywiście w kontekście dzisiejszych rewelacji „Rzeczpospolitej” (http://www.rp.pl/artykul/613504,947282-Trotyl-na-wraku-tupolewa.html), które nie tylko obudziły ze smoleńskiej śpiączki, ale i postawiły na równe nogi naszą dobrze bawiącą się klasę polityczną. Tymczasem jeszcze dwa lata temu polscy biegli nie mogli znaleźć śladów po środkach wybuchowych; nie znaleziono ich także (przynajmniej wedle oficjalnych danych, które docierały do opinii publicznej) na ciałach ekshumowanych ofiar. Badań pośmiertnych dokonano jak dotąd niewiele (znów: wg oficjalnych danych) i zapewne dotychczasowych nie można potraktować jako w pełni reprezentatywne, ale, jak pamiętamy z relacji różnych osób – spora część ofiar „wyglądała jakby spała” – co (pomijając już problem braku eksplozji ponad 10 ton paliwa PLF 101 – jeśli użyto by trotylu i nitrogliceryny) dodatkowo komplikuje sprawę wyjaśnienia kwestii bombowego zamachu. Na razie jednak chyba mało kto się tym przejmuje, czeka nas wszak teraz ruch ze strony prokuratury generalnej, która albo sprawę zbagatelizuje, albo przekaże do dalszej decyzji premierowi. Ten ostatni albo zaproponuje wznowienie prac przez „komisję Millera”, albo powoła nową komisję. Międzynarodową?

Pytanie tylko, czy naprawdę szef rządu (ani inne wysokie osobistości) nie wiedzą, co się stało 10 Kwietnia, czy też wiedzą, tylko na razie nie powiedzą? I czy nie wiedział też A. Seremet, gdy kilka miesięcy temu, nomen omen w kwietniu 2012, marzył o rychłym zakończeniu śledztwa (http://wyborcza.pl/1,75478,11576169,Tu_154__Wybuchu_nie_bylo.html)?

Free Your Mind

Za: ’Układ Warszawski – rekonstrukcja’ – Free Your Mind blog (30.10.2012)

Katastrofa smoleńska: Trotyl na wraku tupolewa

Prokuratura wojskowa odkryła na wraku ślady trotylu i nitrogliceryny

Półtora miesiąca temu do Smoleńska została wysłana 11-osobowa ekipa prokuratorów i biegłych, w tym specjalistów do spraw pirotechnicznych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego oraz Centralnego Biura Śledczego.

Na czele ekipy stali dwaj referenci postępowania smoleńskiego podpułkownicy Jarosław Sej i Karol Kopczyk.  Wyposażono ich w najnowocześniejszy sprzęt pozwalający na wykrycie najdrobniejszych śladów materiałów wybuchowych.

Badano przede wszystkim wrak tupolewa. Bardzo szybko ustalono, że na poszyciach około 30 foteli lotniczych oraz w części skrzydła zwanej śródpłaciem znajdują się liczne ślady trotylu oraz nitrogliceryny stanowiących podstawowe materiały do konstruowania środków wybuchowych. Było ich tak dużo, że jedno z urządzeń uległo zepsuciu. Inne jednak potwierdziły obecność podejrzanych substancji.

Biegli i prokuratorzy na obecnym etapie postępowania nie są w stanie określić jednoznacznie, skąd na wraku wzięły się materiały wybuchowe. Sprawdzana jest m.in. hipoteza, czy środki te nie są pozostałościami z II wojny światowej, które były już wcześniej na miejscu katastrofy. [sic!! MD]

Pod uwagę brana jest również hipoteza, że ślady materiałów wybuchowych pojawiły się na wraku już po jego przetransportowaniu na miejsce obecnego przechowywania na lotnisku smoleńskim. Ślady materiałów wybuchowych znaleziono jednak zarówno na obudowie, jak i wewnątrz samolotu. Obecne były też na nieznanych dotąd szczątkach wykopanych przez Polaków na miejscu katastrofy, podczas ostatniej ekspedycji we wrześniu. Ich odkrycie potwierdził nam w ubiegłym tygodniu  rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa.

Od powrotu ekipy ze Smoleńska trwały intensywne konsultacje między wojskowymi prokuratorami a Prokuraturą Generalną. Sprawę objęto ścisłą tajemnicą, jednak kilka dni temu pojawiły się pierwsze sygnały o sensacyjnym odkryciu dokonanym w Smoleńsku. „Rz” zweryfikowała je w kilku źródłach.

[Komu potrzebny był ten „przeciek”? Zobaczymy niedługo. MD]

Jak do tego doszło, że wcześniej nie odkryto śladów materiałów wybuchowych? Jeszcze w kwietniu br. szef prokuratury Andrzej Seremet powoływał się na ustalenia rosyjskie. – Rosjanie badali wrak i wybuch wykluczyli. (…) Śledztwo może się zakończyć, zanim Rosjanie nam te przedmioty (wrak i czarne skrzynki) oddadzą. Oczywiście usłyszę chór krytyków. Ale czy trafniejsze byłoby przeciąganie śledztwa i patrzenie na Rosję, gdy już będziemy mieli rezultaty badań obu tych dowodów rzeczowych? – mówił Seremet „Gazecie Wyborczej”.

Jednak pewne dowody badali też polscy biegli. Chodzi o ekspertyzę przeprowadzoną przez biegłych Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii w Warszawie oraz Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii.

Pobrali oni próbki z odzieży, jaką przywieziono z miejsca katastrofy. Jak ustaliła „Rz”, ekspertyza ta jednak budzi wątpliwości, bo przebadano tylko niewielką część odzieży. Większą część zwrócono rodzinom bez poddawania badaniom.

Najczęściej wykorzystywane materiały wybuchowe

Eksperci wojska, policji i służb specjalnych od materiałów wybuchowych nie mają wątpliwości, że po eksplozji można stwierdzić, jaki materiał wybuchowy został użyty. Środki różnią się siłą eksplozji oraz sposobem używania. Każdy jednak pozostawia niepowtarzalne ślady. – W czasie wybuchu materiał wybuchowy ulega rozpadowi na inne związki chemiczne, ale na podstawie analizy śladów powybuchowych można stwierdzić, co zostało użyte – mówi policyjny pirotechnik. To, jak długo pozostają ślady po wybuchu, zależy od rodzaju użytego materiału i warunków klimatycznych. Czasem ślady mogą zostać kilka miesięcy, a nawet lat, innym razem np. po kilku dniach mogą zostać zmyte przez deszcz.[podkr. moje MD] Jak tłumaczą pytani przez „Rz” eksperci, służby specjalne, wojsko i policja używają mieszanin wybuchowych „produkowanych fabrycznie”. Oto najczęściej używane.

Trotyl (TNT, trinitrotoluen) jest najczęściej spotykanym materiałem. Trotyl używany jest w minach, pociskach artyleryjskich. Najczęściej dostępny jest w postaci sprasowanych kostek. Można go podgrzać nawet do temperatury 80 st. C i przelać do formy. Aby go odpalić, trzeba użyć silnego detonatora. Trotyl ulega rozkładowi w temperaturze 295 st. C. Używają go zarówno profesjonaliści, jak pirotechnicy amatorzy. Jest on pozyskiwany przez grupy przestępcze np. z niewybuchów, które przez wiele lat znajdowały się w ziemi – mówi pirotechnik.

Pentryl (PETN) – ten najczęściej używany przez służby i wojsko materiał jest organicznym związkiem chemicznym z grupy nitroestrów. – To białe, bezwonne kryształki, które nie rozpuszczają się w wodzie – mówi pytany przez „Rz” policyjny pirotechnik. Materiał ten wykorzystywany jest do wyrobu plastycznych mieszanin wybuchowych (np. plastycznego materiału wybuchowego typu semteks). – Wchodzi w skład prasowanych detonatorów, czyli tzw. pasków, niewielkich ładunków kumulacyjnych, oraz do produkcji lontów detonacyjnych – dodaje wojskowy saper.

Heksogen (C4, cyklotrimetylenotrinitroamina, cyklonit)  to drugi z popularnych środków stosowanych przez służby. – To także biały proszek, wykorzystywany do wyrobu plastycznych materiałów wybuchowych – mówi saper. Po dodaniu do niego innych substancji chemicznych powstaje materiał wybuchowy C4. Rzadziej stosowany jest tetryl (tertrylit). Używany jest on do produkcji detonatorów, wchodzi w skład pocisków, bomb lotniczych i innej amunicji. – Był wykorzystywany w mieszance ze związkiem rtęci w lontach detonujących – dodaje wojskowy saper.

Nitroest petryl wykorzystywany jest w detonatorach w postaci flegmatyzowanej, czyli w konsystencji żelu, np. w materiałach plastycznych z nitrogliceryną. Stosują go m.in. policja i wojsko.

Tentryl – organiczny związek chemiczny. Wykorzystywany jako wojskowy materiał wybuchowy. Jest wrażliwy na uderzenia. Wykorzystywany jest do produkcji detonatorów. Łączony jest w stopach z trotylem i heksogenem.

Cezary Gmyz
30-10-2012
http://www.rp.pl/artykul/947284-Katastrofa-smolenska–Trotyl-na-wraku-tupolewa.html

””koz

KOMENTARZ prof. Mirosława Dakowskiego:

Ktoś poczciwy skomentował:

„TROTYL na wraku tupolewa – a więc ZAMACH potwierdzony”

A ja na to:

Potwierdza to dwie sprawy:

 1) Źe dotychczasowi „śledczy” i prokuratury ukrywały ten fakt, co jest karalne,
2) że tam leżą, czy leżały kawałki złomu, który poddano wcześniej wybuchowi. Ale pozostaje do zbadania, z jakiej maszyny to był złom. Kto, gdzie i kiedy go zdetonował. Prawda?

Za: Strona prof. Mirosława Dakowskiego (30.10.2012)

Skip to content