Niemal trzy miliony złotych – tylko za to, że Euro 2012 się odbyło. To premie, które budżet ma wypłacić dwóm członkom zarządu spółki PL.2012, zajmującej się jedynie koordynacją przygotowań do turnieju. To „suma maksymalna wynikająca z zapisów kontraktów” – tłumaczy się resort sportu.
O sprawie zagwarantowanych wysokich premii pisze dzisiejsza „Rzeczpospolita”. Dokładna suma, którą ministerstwo sportu zabezpieczyło w budżecie na przyszły rok dla prezesa spółki Marcina Herry i jego zastępcy Andrzeja Boguckiego, to 2 miliony 750 tysięcy złotych. Rzeczniczka resortu Katarzyna Kochaniak tłumaczy, że to „suma maksymalna, jaka wynika z zapisów kontraktów”. Dodaje zarazem, że decyzja o wypłacie premii jeszcze nie zapadła. Premie zostały zagwarantowane kontraktami z 2008 roku. Podpisał je ówczesny minister sportu Mirosław Drzewiecki.
Sprawa jest o tyle bulwersująca – pisze dziennik – że spółka PL.2012 zajmowała się jedynie koordynacją przygotowań do turnieju. Na podstawie informacji uzyskanych z miast gospodarzy tworzyła harmonogramy postępów prac, ale nie miała żadnego wpływu na inwestycje i w żaden sposób nie mogła zapobiec opóźnieniom w ich realizacji.
Napisał(a) za:interia.pl