Rozmowa z Gabriele Kuby, niemiecką socjolog i publicystką katolicką
To rodzina, a dokładniej: dzieci są główną ofiarą ideologii gender. Wraca stara, komunistyczna koncepcja sformułowana w XIX wieku przez Engelsa: kobiety do produkcji, dzieci pod opiekę państwa. W krajach komunistycznych na porządku dziennym było odbieranie ich rodzicom i umieszczanie w żłobkach, nawet całotygodniowych. Zdumiewa, że obecnie nasze społeczeństwo robi dokładnie to samo – mówi socjolog Gabriele Kuby w rozmowie z PCh24.pl.
W ostatnich latach mamy do czynienia ze swoistą rewolucją genderową i redefiniowaniem pojęcia płci. Na czym polega istota tej rewolucji, skąd pochodzą jej inspiracje i jaki jest jej cel?
Gender to całkiem nowa koncepcja – niegdyś posługiwano się pojęciem płci, następnie – z intencją stricte polityczną – stworzono pojęcie gender. Zakłada ono, że istoty ludzkie mogą absolutnie dowolnie wybierać sobie płeć biologiczną (a więc: czy chcą być mężczyzną czy kobietą) oraz orientację seksualną. Pojęcie gender nie jest powszechnie znane. Zarówno w Niemczech, jak i w innych krajach koncept ten znają głównie działacze polityczni, którzy „sprzedają” go społeczeństwu pod etykietką: Chcemy czegoś więcej, także w relacjach pomiędzy kobietą a mężczyzną. Nie na tym jednak polega sedno sprawy – całkiem otwarcie formułuje je Judith Butler, amerykańska filozof i główny ideolog teorii gender. W swej najsłynniejszej książce„Subversion of Identity” (Obalenie tożsamości) pisze, że pragnie ona zniszczyć tożsamość i wstrząsnąć społeczeństwem u samych jego korzeni.
Jak to możliwe, że ideologia jeszcze nie tak dawno uznawana za kompletny absurd znalazła taki posłuch wśród elit politycznych i organizacji międzynarodowych, które ją wspierają, a nawet włączają do stanowionego prawa?
To pytanie nasuwa się w sposób oczywisty, niemniej jednak kiedy już się pojawia, trudno na nie odpowiedzieć. Przyglądając się całemu procesowi widzimy połączenie feminizmu i homoseksualizmu. Często zaangażowane są weń te same osoby – jako że feministki często są równocześnie lesbijkami – to w istocie owych kilka osób sformułowało tę ideologię.
Pragną one zmienić naturalną polaryzację płci (kobieta – mężczyzna); wymyśliły także nowe pojęcie (tak zwaną po niemiecku Zwangsheterosexualität) oznaczające, iż heteroseksualność jest rzekomo stanem wymuszonym. Zgodnie z tym pojęciem, to społeczeństwo zmusza nas do zachowań heteroseksualnych – ideolodzy gender chcą ten stan rzeczy zmienić.
Najważniejsze jednak, że ideologię tę popierają światowe grupy wpływu, elity, ludzie ze środowisk szalenie zamożnych – tacy, jak Rockefeller, Ford czy Bill Gates. Podobnie ONZ i Unia Europejska. Najistotniejszym więc pytaniem jest: dlaczego światowe elity wspierają ów ruch. Nie potrafię na to odpowiedzieć w sposób wyczerpujący. Po części odpowiedź stanowi to, co sami obserwujecie: że celem działań tego układu wpływowych sił jest zredukowanie liczby ludności na świecie. Można to udowodnić – w swoim memorandum z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku Henry Kissinger stwierdził, że w interesie Stanów Zjednoczonych leży „kontrolowanie” – czyli ograniczenie – liczby ludności. Tę politykę konsekwentnie realizują na całym świecie, a homoseksualizm świetnie się w nią wpisuje.
Propagowanie tej ideologii jest również intratnym biznesem. Czy mogłaby Pani opowiedzieć, jak organizacje promujące tę ideologię, zarabiają korzystając z funduszy publicznych?
W rzeczy samej, organizacje te są wspierane finansowo przez Unię Europejską. Oto właśnie światło dzienne ujrzał fakt, że główna międzynarodowa organizacja, skupiająca wszelkie ruchy homoseksualne – sponsorowana jest bezpośrednio przez UE, co jest niezgodne z prawem. Podobnie ONZ ma zatwierdzony wielomilionowy budżet na cele gender mainstreaming, z którego finansuje organizacje takie jak Fundamental Rights Agency w Wiedniu czy Instytut EIGE w Wilnie. Mają one pięćdziesięciu pracowników zatrudnionych na pełny etat i jakieś pięćdziesiąt milionów euro. Wiele można zdziałać z takim zapleczem, zakładają więc kolejne organizacje promujące tę ideologię. Stoją za tym ogromne pieniądze.
A jak na tę ideologię reagują przeciętni ludzie w społeczeństwach zachodnich? Czy jest ona skuteczna?
Niesłychanie skuteczna! Całe społeczeństwo pozostaje pod wpływem ideologii gender, choć ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, często nie znają nawet tego słowa. Każdy jednak czuje, że nasz system wartości drży w posadach, to jest dla każdego oczywiste. Rozpadają się rodziny, nagle zmieniają się wszelkie nasze zasady moralne, a ludzie się temu poddają – kiedy ich zapytać o homoseksualizm, mówią, że wszystko jest w największym porządku, a przecież jeszcze kilkadziesiąt lat temu było to przestępstwo. Wszyscy zauważają tę zmianę, także zmianę w mediach.
A tak na marginesie: uważam, że homoseksualizmu nie można rozpatrywać w aspekcie kryminalnym, ale czyjeś prywatne życie nie może przekładać się na normy dla całego społeczeństwa, na programy szkolne dla dzieci i tak dalej. W perspektywie całego społeczeństwa uważam to za zło, natomiast ludzie mają prawo dokonywać prywatnych wyborów.
Ludzie nie wiedzą, raczej czują i uświadamiają sobie, że nasze społeczeństwo w bardzo szybkim tempie się zmienia. Odpowiadają za to aktywiści, działający według ściśle wytyczonego planu. W Niemczech wszelkiego rodzaju instytucje prowadzą warsztaty na temat gender mainstreaming. To samo robią wszelkie instytucje polityczne – zmieniają nawet język; w szkołach zmienia się plan nauczania, nawet w przedszkolach dzieci uczy się zacierania stereotypów na temat chłopców i dziewczynek. Mamy takie rzeczy jak „dzień dziewcząt”. Macie to w Polsce? To taka strategia polityczna, w myśl której we wszystkich szkołach w kraju dziewczęta ukierunkowuje się na zawody techniczne, a chłopców w kierunku zawodów takich jak nauczyciel, pielęgniarz i tym podobne. Tak więc, istnieje konkretny plan działań i jest on niesłychanie wprost skuteczny.
Główną ofiarą takiego stanu rzeczy i takiej polityki pada rodzina. Czy potrafi się obronić? Jak to wygląda w krajach zachodnich?
Rzeczywiście to rodzina, a dokładniej: dzieci stanowią główną ofiarę ideologii gender. Wraca stara, komunistyczna koncepcja sformułowana w dziewiętnastym wieku przez Engelsa: kobiety do produkcji, dzieci pod opiekę państwa. Engels twierdził nawet, że pomiędzy mężczyzną a kobietą toczy się walka klasowa, że pierwsza walka klasowa dokonuje się w małżeństwie.
W krajach komunistycznych na porządku dziennym było odbieranie małych dzieci rodzicom i umieszczanie ich w żłobkach, nawet całotygodniowych, rzekomo po to, by umożliwić pracę kobietom. Naprawdę zdumiewa, że obecnie nasze społeczeństwo robi dokładnie to samo. W Niemczech cały wysiłek – nawet chrześcijańskich konserwatystów i chrześcijańskich demokratów – skupia się na jednym: umieścić kobiety w miejscach pracy, a ich dzieci – pod opieką państwa.
Uważam, że to niedopuszczalne niszczenie ludzkiego potencjału, ponieważ uderza w jedyne źródło miłości, z jakiego w porządku przyrodzonym każdy człowiek może czerpać w normalnych warunkach: więź pomiędzy matką a dzieckiem. Zbierzemy gorzkie tego owoce – kiedy za dwadzieścia lat przyjrzymy się naszemu społeczeństwu, nie będzie to przyjemny widok.
Na jakich sprzymierzeńców liczyć może rodzina w swoim zmaganiu o zachowanie swojej tożsamości?
Rodziny, w których są dzieci, całą swoją energię poświęcają na życie rodzinne, stąd trudno im czynnie zajmować się sprawami polityki. Dużo łatwiej przychodzi to osobom o orientacji homoseksualnej, które mają tylko własne życie i mnóstwo pieniędzy (o wiele więcej niż rodziny). Kto więc może pomóc rodzinom? Są takie organizacje, ale jakoś nie mają one żadnej siły przebicia. Za to ten ruch LGBT cieszy się znacznym poparciem oficjalnym. Chrześcijanie natomiast nie są dobrze zorganizowani i nie mają możnych sponsorów.
Ponadto chrześcijanie nie chcą walczyć – pokój stawiają ponad wszystkie wartości. Sądzę jednak, że nadchodzi czas, gdy zostaniemy zmuszeni do walki, do obrony własnego terytorium – w przeciwnym razie będzie się ono coraz bardziej kurczyć. To już się dzieje. Naprawdę musimy walczyć – po chrześcijańsku, ale jednak walczyć. Sama staram się to robić pisząc o rzeczach niepopularnych.
Czy katolicy w Niemczech dysponują jakąś znaczącą medialną siłą? Ośrodkiem, który ich spaja, pozwala koordynować akcje w obronie wiary, moralności?
Prowadzi nas to do pytania o Kościół rzymskokatolicki. Wasz kraj miał Jana Pawła II, my mamy Benedykta, ale różnica pomiędzy naszymi krajami polega na tym, że wy kochaliście swojego papieża, a my naszego nienawidzimy. Nigdzie wszak nie walczy się z nim tak ostro, jak w jego własnej ojczyźnie.
W Kościele nie mamy biskupów, którzy zdawaliby sobie sprawę z czasów, w jakich żyjemy, i nie obawialiby się mediów. Nasi biskupi zdają się być sparaliżowani przez strach oraz ogromne bogactwo i cały system urzędników kościelnych. Mają setki naprawdę wiernych pracowników. W Niemczech dominuje Kościół liberalny, który prowadzi dialog z siłami mu wrogimi i idzie całkowicie z duchem czasu.
W czasach nazizmu mieliśmy kilku biskupów, którzy nie wahali się ryzykować życiem, stawiając opór systemowi; w roku 2000 zmarł nagle i bardzo młodo, o wiele za młodo, biskup Dyba; mamy wprawdzie kardynała Meissnera w Kolonii, ale ogólnie brakuje pasterzy, którzy przewodziliby oporowi – tak bardzo koniecznemu – wobec agresji wymierzonej we wszystko, w co jako chrześcijanie wierzymy, a także wobec tendencji ograniczających swobodę prowadzenia chrześcijańskiego życia oraz przekazywania naszych wartości następnym pokoleniom.
Na tym polega niebezpieczeństwo – garstka świeckich, którzy zdają sobie sprawę z sytuacji, jest mniej lub bardziej osamotniona. Media pozostają w rękach liberałów. Wyjątek stanowi zaledwie kilka, takich jak katolicka telewizja CathTV, ale sposób, w jaki są one tworzone sprawia, iż nie mają żadnych szans, by wywierać silny wpływ na społeczeństwo. Nie dysponują też wystarczającymi środkami finansowymi by działać skutecznie.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Roman Motoła
Gabriele Kuby– socjolog, niemiecka publicystka katolicka. Uczestniczyła w lewicowym ruchu studenckim 1968 roku. W 1997 roku nawróciła się na katolicyzm. Od tej pory napisała 11 książek, m.in.: „Rewolucja genderowa. Nowa idelogia seksualności” oraz „Harry Potter – dobry czy zły?”. Ostatnio ukazała się w Niemczech nowa pozycja jej autorstwa, pt.: „Die globale sexuelle Revolution. Zerstörung der Freiheit im Namen der Freiheit”, w której Gabriele Kuby obszernie opisuje m.in. współdziałanie ONZ i Unii Europejskiej w promowaniu rewolucji seksualnej. Książka ma stanowić ostrzeżenie i wezwanie dla krajów Europy Wschodniej.