Aktualizacja strony została wstrzymana

Źycie na podsłuchu

Służby specjalne inwigilują nie tylko przestępców. Na ich celowniku są również m.in. dziennikarze. Istnieje podejrzenie także o prowadzenie kontroli operacyjnej wobec niewygodnych posłów opozycji.

Po trzech latach od momentu, kiedy Helsińska Fundacja Praw Człowieka  złożyła wniosek do Centralnego Biura Antykorupcyjnego o ujawnienie informacji dotyczących liczby stosowanych kontroli operacyjnych (w tym m. in. podsłuchów ), wreszcie uzyskała te dane. O ich  ujawnieniu zadecydował w lutym bieżącego roku Wojewódzki Sąd Administracyjnych, uchylając decyzję szefa CBA, który nie chciał podać do wiadomości publicznej wspomnianych statystyk. Warto zaznaczyć, że nie tylko ta służba specjalna nie była zbyt skora do ujawniania informacji na temat inwigilacji obywateli.

CBA uchyla rąbka tajemnicy


Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego również stawiała opory (zresztą już nie po raz pierwszy), gdy Helsińska Fundacja Praw Człowieka żądała danych dotyczących liczby stosowanych podsłuchów. Jednak w ostatnich tygodniach Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę ABW na wyrok WSA, który nakazał ABW ujawnienia informacji na temat liczby przeprowadzonych kontroli operacyjnych w latach 2002-2009. Od tego wyroku NSA  Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie może się już odwołać. Jest on prawomocny i niezaskarżalny. Oznacza to, że ABW ma również obowiązek udostępnienia wspomnianych danych. Helsińska Fundacja Praw Człowieka zapowiada kierowanie kolejnych wniosków do poszczególnych służb specjalnych w celu uzupełnienia statystyk  dotyczących przeprowadzanej tzw. kontroli operacyjnej.

Przypomnijmy, że ustawowe prawo do niej  ma aż 9 uprawnionych podmiotów (Policja, Straż  Graniczna, Źandarmeria Wojskowa, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencja Wywiadu, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Służba Wywiadu Wojskowego oraz Kontrola Skarbowa). Kontrola operacyjna umożliwia utrwalanie treści rozmów i wgląd do korespondencji w celu wykrycia najgroźniejszych przestępstw określonych w poszczególnych ustawach dotyczących każdej ze służb. Wymaga jednak zgody sądu przed jej rozpoczęciem. Tylko w wypadkach „niecierpiących zwłoki” zgoda może być udzielona następczo po szczegółowym uzasadnieniu danego przypadku.

Potrzeba była aż 3 lat, aby Helsińska Fundacja Praw Człowieka  mogła dowiedzieć się o liczbie stosownych kontroli operacyjnych przez CBA.  Z dokumentu przekazanego przez tę służbę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka dowiadujemy się, że  od sierpnia 2006 roku do końca marca 2009 roku CBA złożyło do sądu 946 wniosków o zarządzenie kontroli operacyjnej. W 934 przypadkach (tj. prawie we wszystkich!) sąd przychylił się do tych wniosków. Statystyki wskazują również na to, że szef CBA  w tym okresie zarządził kontrolę operacyjną w 213 przypadkach „niecierpiących zwłoki”, podczas gdy mogło nastąpić niebezpieczeństwo zniszczenia dowodów przestępstwa. Wymagana w tych sprawach „zgoda następcza” sądu została uzyskana, oprócz 3 przypadków.

Rekordy inwigilacji

Ujawnione dane przez CBA to tylko kropla w morzu, jeśli chodzi o  skalę inwigilowania polskiego społeczeństwa przez służby specjalne. Bowiem Polacy są najbardziej inwigilowanymi obywatelami Europy. Tak wynika ze zorganizowanej przez Naczelną Radę Adwokacką w maju 2011 roku konferencji na temat retencji  danych i inwigilacji w naszym kraju. Ponad milion trzysta tysięcy razy w 2010 roku instytucje oraz służby specjalne sięgały po dane telekomunikacyjne obywateli. Wydaje się to bardzo niepokojące, ponieważ – jak wynika z danych upublicznionych przez Urząd Komunikacji Elektronicznej – skala inwigilacji zamiast zmniejszać się, ewidentnie zwiększyła się! I to za rządów PO.  W 2009 roku blisko milion razy uprawnione podmioty korzystały z naszych danych, a już w kolejnym roku sięgały po nie o jedną trzecią razy więcej.

Prokurator generalny przedstawił parlamentowi dane za 2011 r., jeśli chodzi o stosowane podsłuchy i odczytywanie treści wiadomości SMS oraz MMS przez uprawnione organy. Z  informacji  tych dowiadujemy się,  że łącznie skierowano wnioski  w celu uzyskania na to zgody wobec  5188 osób (w 2010 r. wobec  6723 osób). Ostatecznie sąd zarządził kontrole wobec ponad 4860 osób.

Polska jest krajem, w którym okres przechowywania danych telekomunikacyjnych w całej Unii Europejskiej jest najdłuższy. Wynosi on bowiem aż dwa lata. W innych krajach europejskich retencja danych odbywa się przez najwyżej 12 lub 6 miesięcy. A im dłużej służby specjalne mają możliwość uzyskiwania informacji na temat prowadzonych  rozmów telefonicznych i przesyłanych wiadomości SMS, tym większe prawdopodobieństwo różnych nadużyć z ich strony, jak np. bezprawnej inwigilacji dziennikarzy (głównie dziennikarzy śledczych), którzy już nieraz byli na celowniku służb.

Posłowie opozycji pod lupą służb?

Nie od dzisiaj wiadomo, że brak kontroli nad służbami specjalnymi oraz przyzwolenie na tworzenie państwa w państwie w naszym kraju to jedna z wielu ułomności, która ma miejsce w demokratycznej Polsce. Wskazywać na to mogą chociażby niedawne doniesienia o wszczęciu śledztwa przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie w sprawie podejrzenia inwigilacji posła opozycji. Chodzi o Tomasza Kaczmarka z Prawa i Sprawiedliwości, który w sierpniu złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie domniemanego rozpracowywania jego osoby oraz asystenta Kaczmarka przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. Poseł Kaczmarek (znany jako agent Tomek, były funkcjonariusz Policji i CBA) zaznaczył, że służba zaczęła prowadzić wobec niego działania operacyjne po tym jak wskazał w poselskiej interpelacji na nieprawidłowości w SKW.

Po ostatnim posiedzeniu sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki oświadczył, że „nie było żadnej inwigilacji posłów, nie ma i być nie może”. Jednak sprawa wydaje się poważna, ponieważ istnieje podejrzenie, że inny z posłów PiS, Marek Opioła, również mógł być inwigilowany przez SKW. Opioła także złożył zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury. – Według wszystkich służb nie inwigilowano posłów opozycji, tylko zadziwiające jest, to, że prokuratura jednak wszczęła postępowanie, które trwa. Mówienie dziś przez ministra Cichockiego, że sprawy nie ma, jest zadziwiające. Gdyby sprawy nie było, prokuratura na samym początku odmówiłaby wszczęcia postępowania na podstawie zawiadomienia posła Kaczmarka, czy mojego – mówił w rozmowie z dziennikarzami poseł Opioła, który jest wiceprzewodniczącym Komisji ds. Służb Specjalnych.

Poseł Kaczmarek działania  SKW wobec jego osoby oraz posła Opioły  odczytuje „jako odwet za zgodne z prawem prace parlamentarne”. –  W interpelacjach poselskich zadawaliśmy pytania związane z patologiami i nieprawidłowościami w SKW – zaznaczył.  Reakcja Prawa i Sprawiedliwości w związku z podejrzeniem inwigilacji posłów należących do tej partii była natychmiastowa, szczególnie że istnieje podejrzenie o przypadku inwigilacji przez służby więcej osób tego ugrupowania. PiS zaapelował do premiera, prezydenta oraz szefa MON o dymisję gen. bryg. Janusza Noska, szefa SKW.  „Sam cień podejrzeń o stosowanie przez podległego Panu szefa SKW metod kontroli operacyjnej wobec legalnie działającej partii opozycyjnej powinien skutkować odsunięciem gen. brygady Janusza Noska od wykonywanych obowiązków” – napisał poseł Mariusz Błaszczak, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS. Z kolei biuro prasowe PiS poinformowało: „SKW miała prowadzić inwigilację posła Kaczmarka oraz jego asystenta społecznego na podstawie sfałszowanych dokumentów, które umożliwiły im uzyskanie zgody sądu na kontrolę operacyjną. Źołnierze wrocławskiej ekspozytury SKW mieli być także zmuszani przez swoich przełożonych do przekazywania informacji o życiu prywatnym parlamentarzysty. W sprawie doszło również do opisanego przez media niedopuszczalnego wpływania przez szefa SKW na toczące się postępowanie karne i prokuraturę”.

Podejrzenie o inwigilację posłów, a szczególnie partii opozycyjnej, to niebywały skandal, który nie powinien mieć w ogóle miejsca. Na dobre wybuchnie dopiero wtedy, gdy zostaną postawione zarzuty konkretnym funkcjonariuszom SKW. Samo podejrzenie występujących nieprawidłowości w tej służbie specjalnej, a także ostatnia dymisja dwóch wiceszefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego: płk. Jacka  Mąki i płk.  Zdzisława Skorży budzi wiele wątpliwości i skłania do postawienia pytania o stan Państwa Polskiego, w którym służby specjalne odgrywają kluczową rolę. Zwłaszcza że odejście wiceszefów ABW może mieć związek z aferą Amber Gold, w czasie której nawet sam premier Tusk miał zastrzeżenia wobec funkcjonowania tejże służby. Z tym, że to nie kto inny, jak sam Prezes Rady Ministrów nadzoruje swoich ministrów  oraz służby specjalne. Czas, aby wreszcie premier Tusk zainicjował uzdrawianie służb specjalnych, które  jak wskazują na to konkretne przykłady, nie tylko wielokrotnie dopuszczają się licznych nadużyć, ale przede wszystkim tworzą państwo w państwie.

Magdalena Kowalewska

Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika „Nasza Polska” Nr 42 (885) z 16 października 2012 r.

Za: Nasza Polska | http://www.naszapolska.pl/index.php/component/content/article/42-gowne/3391-ycie-na-podsuchu

Skip to content