Grecja planuje wydać 100 mln euro na budowę toru Formuły 1. Rząd właśnie odblokował 30 mln euro, by rozpocząć inwestycję, która ma zapewnić za kilka lat wpisanie wyścigu o Grand Prix Grecji do kalendarza F1.
Sprawa może odbić się szerokim echem w Europie, gdyż Grecja od sześciu lat pogrążona jest w kryzysie, a pozostałe państwa Unii Europejskiej pomagają jej finansowo wyjść z „dołka”. Udzielanie finansowego wsparcia ma trwać osiem lat. Poza tym przewiduje się, że PKB Grecji skurczy się nawet o 6,5 proc. Całkowity koszt toru F1 ma tymczasem wynieść 94,6 mln euro!
Pomimo wszystkich tych faktów, bardzo prawdopodobna wydaje się budowa toru. Rząd ma już nawet konkretne miejsce – jest to miasto Xalandritsa, znajdujące się w pobliżu Patras.
Jednocześnie premier Antonis Samaras zapowiedział cięcia w emeryturach, pakiecie socjalnym oraz w wynagrodzeniach służb cywilnych w dążeniu do odblokowania 31 mln euro, które Grecja ma dostać z Unii Europejskiej.
[Komentarz Dziennika gajowego Maruchy:] Dużo bliżej nas istnieje zadłużone po uszy średniej wielkości państwo, które na budowę tylko jednego stadionu w stolicy wydało 400 milionów euro – a zarazem podwyższyło wiek emerytalny, zredukowało nakłady na naukę do śmiesznej zgoła sumy, dobija resztki opieki zdrowotnej, nie posiada prawie wojska, a przy tym wszystkim obarcza obywateli ogromnymi podatkami. – Admin.