Prezentujemy kolejną wypowiedź w naszej ankiecie. Tym razem do pytań odnosi się kleryk seminarium diecezji pelpińskiej, Dawid Tyborski. Jest to nie tylko odpowiedź na pytania, ale też piękne świadectwo. Zachęcamy innych do nadsyłania odpowiedzi.
Kiedy i w jakich okolicznościach zetknąłem się po raz pierwszy ze „starą” Mszą?
Po raz pierwszy spotkałem się z Mszą Trydencką w roku 2008. Pojechałem na nią, aby zobaczyć po co wraca się do starych form, które przesłaniają treść i Źywego Boga. Był to czas, kiedy bardzo chciałem stanąć oficjalnie „po stronie protestanckiej”. Jednak na Mszy Trydenckiej spotkałem Źywego Boga, który jest Miłością. I zmieniłem zdanie.
Czy brak znajomości języka łacińskiego utrudnia uczestnictwo w „starej” Mszy?
Mi osobiście nie utrudnia. Części stałe, fragmenty psalmów czy inne modlitwy z Mszy są łatwo poznawalne. Łacina wręcz pomagała skierować umysł ku Bogu i zatopić się w modlitwie. Są oczywiście mszaliki dwujęzyczne z których sam korzystałem. Dzięki wykładom języka łacińskiego w seminarium rozumiem więcej słów. Nie ułatwia to jednak uczestnictwa. Pewne rozumienie Mszy, jako Misterium Boskiej Miłości nie wymaga znajomości języka, ponieważ człowiek modli się również sercem, wolą, postawą ciała. Język to tylko jedna z form i tu swoje zadanie wypełnia mszalik.
Dlaczego i jak często wybieram „starą” Mszę?
Wybieram klasyczny ryt rzymski z powodów osobistych i duchowych. Po pierwsze, jako źródło mojego nawrócenia i duchowego ubogacenia oraz piękną wykładnię wiary katolickiej. Jest ona łatwiejsza do skupienia i bardziej sprzyja modlitwie osobistej. Jako przyszły kapłan widzę też zalety, które płyną z piękna modlitw, które wychowują do życia kapłańskiego, ubogacają je. Zaletą jest orientacja, która ogranicza rozproszenia przy ołtarzu. Plusem jest obwarowanie Mszy przepisami, dzięki temu ukróci to pychę i pozwoli skupić się na pokornym służeniu Chrystusowi. Na Mszy w klasycznym rycie rzymskim jestem około 20 razy w roku, szczególnie w okresie wakacyjnym. Źycie seminaryjne i znaczne oddalenie od miejsc celebracji sprawiają, że w czasie roku akademickiego uczestniczę w Mszy Trydenckiej sporadycznie.
Dlaczego uważam usus antiquior za ważny dla dzisiejszego Kościoła?
Ryt klasyczny jest odpowiedzią na wezwania do Nowej Ewangelizacji. Jest on miejscem wielu nawróceń (również moim), jest kopalnią powołań. Katechezą, kerygmatem. Nie tylko ma moc nawracać pogan, ale i rozpala na nowo tych letnich katolików, tych katolików tylko nominalnych, do których Nowa Ewangelizacja jest skierowana. Ryt klasyczny również jest miejscem formacji wielu młodych ludzi, całych rodzin. Uczy od najmłodszych lat głębokiego szacunku do tej świętej rzeczywistości, jaką jest Najświętsza Ofiara, gdzie w sposób mistyczny stajemy pod Krzyżem Zbawiciela i jesteśmy świadkami cudu miłości, cudu odkupienia.
Czy uważam aktualne możliwości dostępu do Mszy Trydenckiej za wystarczające?
Jestem wdzięczny Ojcu Świętemu za szerokie udostępnienia tak wielkiego i pięknego skarbu jakim jest klasyczny ryt rzymski. Serce się raduje, kiedy słychać, że powstają nowe miejsca celebracji. Liczę na to, że będą powstawać kolejne a nasi biskupi, proboszczowie i duszpasterze wesprą nas w odkrywaniu duchowego skarbu, owej drogocennej perły, która była dla mnie zakopana przez tyle lat. Aktualne możliwości są dobre, potrzeba jeszcze szeroko otwartych serc naszych duszpasterzy i łaski zrozumienia, dlatego potrzeba dużo modlitwy za kapłanów. Modlitwa i Miłość mogą zdziałać więcej niźli walki i przepychanki. Czasem dane jest wielu grupom czekać na zgodę czy duszpasterza. Nie jest to jednak czas stracony, jeśli był przemieniony w czas modlitwy, życia w łasce. Bóg ma swoje plany i woje cele. Najważniejsze jest byśmy byli ulegli woli Boga. On się o wszystko zatroszczy.
Czy spotkałem się z utrudnieniami w realizacji postanowień Summorum Pontificum? Jeśli tak, to jakimi?
Spotkałem się z pewnymi utrudnieniami. Słyszałem o problemach w Kuriach, czy ze strony samych biskupów czy duszpasterzy. Wiem także o przypadkach, w których wina jest po stronie wiernych. Muszę przyznać, że mój śp. ksiądz biskup diecezjalny rozwiązał sprawę bardzo uczciwie. Kapłani, którzy chcą publicznie sprawować Mszę Trydencką, muszą zdać egzamin u księdza biskupa. Jest to sprawa postawiona bardzo uczciwie, co też mobilizuje księży do lepszego przygotowania się celebracji. Ksiądz biskup nigdy nie robił problemów.
Czy przez „starą” Mszę, człowiek XXI wieku może zmierzać ku świętości?
Oczywiście! Dotykanie świętych tajemnic zawsze umacnia nasze kroki w drodze do świętości. Kiedy świat biegnie coraz szybciej, kiedy otacza nas hałas i zgiełk. W Starej Mszy odnajdujemy ciszę, czas na kontemplację, odnajdujemy spokój. Znaki i symbole również przenikają do naszego życia. Msza ukazuje nam Boską Miłość do człowieka, tak wielką, że Bóg postanowił złożyć w Ofierze samego siebie. Sługa Boży abp Fulton J. Sheen mówił, że nie potrzeba dużo czasu abyśmy zostali świętymi, potrzeba jedynie dużo Miłości. Nie znam innej rzeczywistości, poza Mszą Świętą, w której człowiek mógłby bardziej i lepiej uczyć się kochać. Msza Święta jest Owocem Miłości Boga do człowieka. Bóg jest Miłością i najpiękniej pokazuje nam to na Mszy, Ofiarując Siebie Samego i Karmiąc nas Sobą, abyśmy nie ustali w drodze do Niego.
kl. Dawid Tyborski, 21 lat
Alumn Wyższego Seminarium Duchownego
Diecezji Pelplińskiej