Aktualizacja strony została wstrzymana

Narodowe Siły Zbrojne – wojna na dwóch frontach

Dla tej organizacji nie było wroga numer jeden, czy wroga numer dwa. Wyrażano to jasno i bez kamuflażu. Był jeden wróg, obojętne, jak się nazywał, Niemiec czy bolszewik – przypomina Leszek Żebrowski, historyk i badacz dziejów Narodowych Sił Zbrojnych.

fot. Piotr Mecik / Newsweek / FORUM

Elity III RP niechętnie mówią o Narodowych Siłach Zbrojnych. Tymczasem była to duża organizacja, z wieloma sukcesami militarnymi, i całą koncepcją polityki po zakończeniu wojny. Proszę krótko przybliżyć czym był NSZ. 

Dziś w ogóle historia polskiej konspiracji niepodległościowej w czasie okupacji 1939-1945 i po wojnie zeszła na dalszy plan. To naturalny proces, wszak tamto pokolenie wymiera w przyśpieszonym tempie, a dla ludzi młodych to bardzo odległa historia.

Z NSZ jest problem zaszłości – przez cały powojenny okres dla propagandy komunistycznej to był najgorszy straszak. Było to uosobienie najgorszego zła, kolaboracji z Niemcami, „faszyzmu” i reakcji.

Tymczasem to przecież komuniści mając na sumieniu najgorsze grzechy, to oni potrafili wydawać Niemcom ludzi z podziemia niepodległościowego. To oni podstępnie atakowali i mordowali przeciwników z AK czy NSZ. Mordowali ukrywających się Żydów a po wojnie skazywali za to żołnierzy podziemia niepodległościowego, w tym NSZ. Ale też były wewnętrzne, utajone śledztwa przeciwko własnym działaczom, stąd o tym dużo dziś wiemy.

NSZ były obok AK jedyną dużą, profesjonalną organizacją wojskową w konspiracji. Były świetnie zorganizowane, z ogromnym zapleczem propagandowym (prasa, książki, broszury, opracowania). Wspaniałą kartą jest ich wywiad, rozciągnięty daleko poza terytorium II RP, ogarniający całą III Rzeszę. Ich oddziały brały znaczący udział w akcji „Burza” i przede wszystkim w Powstaniu Warszawskim, choć politycznie ich kierownictwo nie zgadzało się z taką koncepcją, uważając, że obowiązuje nas „ekonomia krwi”, czyli szczególna ochrona ludności polskiej przed wyniszczeniem.

Była to organizacja całkowicie niezależna od obcych politycznych i ideologicznych wpływów, samowystarczalna materialnie, więc nikt nie mógł jej dyktować warunków postępowania i działania.

NSZ miały też program europejski (tak!), plan reformy rolnej, reform ustrojowych i społecznych. To był potężny ruch umysłowy o ogromnym wpływie na młode pokolenie, na młodą polską inteligencję, wykształconą po zaborach już w II RP. Ich program przyciągał oryginalnością i świeżością, było wśród nich bardzo dużo ludzi naprawdę wybitnych, choć nie zawsze mocno zaangażowanych politycznie.

W Deklaracji NSZ, ujawnionej w lutym 1943 roku, NSZ postawiło za cel walkę o granicę na Odrze i Nysie, a na wschodzie w oparciu o postanowienia pokoju brzeskiego. Organizacja ta od początku zakładała więc walkę z dwoma zaborcami.

Tak, NSZ od początku głosiły taki program graniczny, przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo Polski, ponadto, aby zniszczyć na długo potęgę Niemiec w Europie, które zagrażały sąsiadom od setek lat. Polska zapłaciła przecież za takie sąsiedztwo rozbiorami i katastrofą dziejową.

Dla tej organizacji nie było wroga numer jeden, czy wroga numer dwa. Wyrażano to jasno i bez kamuflażu, że jest wróg jeden, obojętne, jak się nazywa, Niemiec (pamiętajmy, że podczas wojny nikt nie mówił o jakichś tajemniczych „faszystach”, czy „nazistach”, to byli Niemcy), czy bolszewik. W dodatku oni pisali wprost, że mamy też „drugą okupację”, w postaci band sowiecko-komunistycznych, które przygotowują grunt pod powojenne zmiany na korzyść Stalina. Inni widzieli w nich prawie do końca „sojuszników”…

Warto też dodać, że sami Niemcy uznawali w polskiej konspiracji NSZ za wzór najlepszej organizacji i najbardziej obawiali się ich programu granicznego. Dziś mamy już dostęp do takich dokumentów, które NSZ-owi przynoszą chlubę.

Jakie były różnice między NSZ a AK w definiowaniu wroga? AK nie od początku orientowała się na walkę Rosją.

Różnice zawsze były, ale nie tak istotne. Zarówno AK jak i NSZ jako główny cel stawiały sobie odzyskanie niepodległości i odbudowę Państwa Polskiego na nowych zasadach. Jak to miało wyglądać? Na ten temat trwały spory w całym podziemiu. Pamiętajmy, że w konspiracji nie było cenzury, jak w II RP. Pisali więc wszyscy i o wszystkim. To była prawdziwa eksplozja pomysłów, planów, marzeń… Niektóre były naiwne, inne zaś aż do dziś dnia są niezwykle wartościowe.

AK była skrępowana stanowiskiem naszych aliantów, a ci przecież od początku stawiali na Rosję, w Stalinie widząc przede wszystkim swojego, a zatem i „naszego” sojusznika. My byliśmy jedynie pożytecznym narzędziem. Wiadomo, że wyszliśmy na tym fatalnie. Zrobiliśmy swoje i oddano nas w pacht bolszewikom na prawie pół wieku. Polska długo nie odrodzi się z tych popiołów, jakie z niej zostały. W wielu dziedzinach cofnęliśmy się nawet o kilkadziesiąt lat!

Na NSZ ciążą liczne oskarżenia o antysemityzm, żołnierzom tej organizacji odebrane zostały w okresie komunizmu zasługi bojowe (np. zamach na gen. Kurta Remera i jego sztab). Jaki jest dzisiaj stan pamięci o NSZ? 

Oskarżenia są wtedy ważne i istotne, gdy są udowodnione. Tej formacji tego nigdy nie udowodniono, przeciwnie, żołnierze NSZ mają zasługi także w ratowaniu Żydów a wielu obywateli polskich narodowości żydowskiej służyło w ich szeregach, pełniąc nawet bardzo eksponowane funkcje.

Kiedyś jednak wiedzy tej nie było. NSZ-owcy zostali wymordowani lub siedzieli w więzieniach po kilkanaście lat, także po 1956 roku! Dokumenty były skrzętnie ukrywane i preparowane. Historia w Polsce Ludowej była przecież wyłącznie propagandowym narzędziem, służąc jako inwektywa. Nikt inny nie miał prawa głosu, nie było niezależnej myśli i takich badań. Zatem na Zachód szedł fałszywy przekaz, wzmacniany zresztą głosami kolejnych emigracji z aparatu władzy i bezpieki, w tym w 1968 roku. I taki obraz został bardzo mocno utrwalony.

NSZ-owców obdzierano, tak, dosłownie obdzierano z dorobku organizacyjnego i bojowego, uważając, że i tak muszą siedzieć cicho. Tak było m.in. z akcją na gen. Kurta Rennera i jego sztab na Kielecczyźnie 26 sierpnia 1943 r. Po wojnie przywłaszczali to sobie inni, przede wszystkim komuniści, ale z przykrością muszę powiedzieć, że nie tylko…

Dziś mamy już tylko pamięć o tych ludziach i ich dokonaniach. Zakres podstawowych badań jest jeszcze skromny, ale co najważniejsze – uczciwy. Jest młode pokolenie badaczy, które potrafiło i potrafi patrzeć na NSZ bezstronnie, bez ideologicznej skazy. A to jest przecież warunek uczciwego poznawania naszej przeszłości.

Rozmawiał: Krzysztof Gędłek

Za: Polonia Christiana – pch24.pl (2012-09-19)

Wyjątkowy pomnik Narodowych Sił Zbrojnych

Z Rafałem Roskowińskim, artystą malarzem, współtwórcą Gdańskiej Szkoły Muralu, rozmawia Izabela Kozłowska

Obchodzimy dziś powstanie Narodowych Sił Zbrojnych. W Gdańsku w sposób szczególny rocznica ta będzie przypomniana…

– Chcieliśmy przypomnieć, że dziś przypada 70-lecie powstania tego zbrojnego ramienia obozu narodowego. Stutysięcznej formuły zbrojnej armii podziemnej, która nie tylko przeciwstawiała się okupantowi niemieckiemu, ale także walczyła z okupantami sowieckimi. Jest to armia, która do dzisiaj nie ma właściwego miejsca w historii Polski. Bardzo często Narodowe Siły Zbrojne traktowane są jak bandyci. Nigdy nie zostały do końca zrehabilitowane. Formułą NSZ było utrzymanie przedwojennej granicy wschodniej  i ziem nazwanych później odzyskanymi, czyli tych, które są w granicach dzisiejszego państwa polskiego na zachodzie i północy. Stąd pomysł, aby postawić im w formie muralu – czyli malowidła ściennego – pomnik.

Jakie są cele tego przedsięwzięcia?

– Chcemy przypomnieć to ważne dla Polski wydarzenie, a jest ono przemilczane. Chcemy zmusić do dyskusji. Ci żołnierze bardzo często posądzani są o kolaborację z hitlerowcami, o mordowanie ludności żydowskiej, co jest oczywistą nieprawdą. Mam nadzieję, że nasz mural sprowokuje pewną dyskusję i będzie takim „punktem zapalnym”, by zmusić do sięgnięcia po księgi historyczne. Ponadto ma przypomnieć młodemu pokoleniu, że istniała taka jednostka, która dzielnie walczyła w obronie polskich wartości, polskiej wiary i polskiej ziemi. Komunistom zależało nie tylko na tym, aby zgładzić tę armię fizycznie. Przede wszystkim chcieli zatrzeć pamięć o niej. Zarówno o żołnierzach Narodowych Sił Zbrojnych, jak i o wszystkich żołnierzach wyklętych. To, że tę ideę podejmuje 24-letni student IV roku Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, że chce to robić i przypomina taką sytuację związaną z żołnierzami wyklętymi, oznacza, że katom nie udało się tego dokonać, a więc zatrzeć pamięci o wszystkich żołnierzach wyklętych, wśród których są członkowie Narodowych Sił Zbrojnych.

Dlaczego walczy się z pamięcią o nich?

– Mnóstwo środowisk w Polsce próbuje nam wmówić, że PRL było ciągłością państwa polskiego. Źołnierze wyklęci tym środowiskom przeszkadzają przede wszystkim w utrwalaniu tej tezy. Te wszystkie ruchy antykomunistyczne, do których należały zarówno Narodowe Siły Zbrojne, jak i Armia Krajowa, nie zgadzały się ani z Jałtą, ani z PKWN. Źołnierze tych formacji wiedzieli, że zdradzeni przez aliantów muszą złożyć w ofierze dla Polski swoje życie. Mordowani w zamachach przez długie lata, katowani i torturowani wykazywali się wspaniałą postawą, którą trzeba pokazywać. Oni są doskonałym przykładem dla młodzieży, szczególnie teraz, gdy przychodzą czasy, kiedy te poglądy się polaryzują.

Jak długo trwało stworzenie muralu upamiętniającego heroicznych żołnierzy?

– Założenie stworzenia tego muralu powstało w zeszłym roku. Ustaliliśmy, że ci młodzi ludzie, studenci z Wrocławia, będą go tworzyć pod kierunkiem moim i Jacka Zdybla, z którym prowadzę Gdańską Szkołę Muralu. Jest on jednocześnie profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Studenci ci są zrzeszeni w Gdańskiej Szkole Muralu. Oni wcześniej mieli już doświadczenie muralowe u nas w Gdańsku na Zaspie. Jeden z nich stworzył mural autorski w zeszłym roku. Dwóch pracowało przy muralu zbiorowym, także w tym roku zaangażowali się w mural zatytułowanym „Hołd malarstwa polskiego”. Przystąpiliśmy do końcowej realizacji murali z okazji 70-lecia powstania Narodowych Sił Zbrojnych.  Miałem okazję pracować przez cały rok nad projektami. Przygotowywać je w świadomy sposób, nie tylko ideologiczny, ale także kompozycyjny, malarski. Starałem się zrobić mural, który nie będzie typowym patosem przypominającym pewne postacie, jednostki. Chodziło o to, by była to pewna alegoria. Stąd znajdują się na nim pewne symbole. Ci żołnierze, osamotnieni, taplający się w błocie, ledwo żywi, walczą z jednej strony z Niemcami, z drugiej z Sowietami. Powstał projekt, który został zaakceptowany, a szanse na stworzenie autorskiego muralu dostał dwudziestoparoletni Michał Węgrzyn. Jednak w powstanie muralu zaangażowana była cała nasza szkoła.  Projekt realizowały trzy osoby z grupy wrocławskiej.

Jaka jest reakcja ludzi, którzy oglądają Państwa murale?

Bardzo pozytywna. Trzeba podkreślić, że środowisko artystyczne jest w głównej mierze lewackie. Dlatego postanowiłem stworzyć alternatywę, która pokazuje, że nie wszyscy artyści tacy są. Zacząłem w inny sposób podchodzić do wartości i problemów społecznych, naszej historii. Taki mural wywołał wiele komentarzy i debaty na różnych blogach, polach dyskusyjnych czy portalach. Ogólnie traktowany jest bardzo pozytywnie, choć zdarzają się złośliwe wpisy na naszym blogu. Jednak nasi administratorzy – młodzi ludzie, którzy znają historię – przywołują do porządku tych, którzy próbują tę historię interpretować tak, jak robiła to propaganda PRL-owska.

Wyjaśnijmy, czym jest mural.

– Mural to malowanie na ścianie, ale nie tylko. To coś więcej. Mural to pewna opinia o czymś, pewien plakat, który ma obwieścić przechodzącym  pewne problemy, zjawiska. Niekoniecznie muszą one dotyczyć historii.

Od jak dawna Pan się tym zajmuje?

– Muralstwem zajmuję się od 20 lat. Jestem prekursorem  nowoczesnego muralu w Polsce. W 2009 roku postanowiłem zorganizować taką formułę dla osób zainteresowanych muralem i ograniczyłem to głównie do studentów oraz absolwentów Akademii Sztuk Pięknych. Tematy, które chcemy poruszać, są bardzo mocno skonstruowane malarsko, kompozycyjnie i fachowo. Chcemy, by nasze murale miały przekaz, by wiązały się z ważnymi rocznicami. Naszym opiekunem jest Instytut Kultury Miejskiej.

Jakie wcześniej projekty zrealizowaliście?

– Stworzyliśmy mural poświęcony Dywizjonowi 303, który mieści się na ul. Dywizjonu 303. Zrealizowaliśmy mural dotyczący 30. rocznicy powstania „Solidarności”, widzianej oczami 25-latków. Powstał również mural dotyczący wizyty Czesława Miłosza w Gdańsku. Przypomnieliśmy nim, że nie wszystkie postulaty Sierpnia ’80 zostały zrealizowane. W dalszym ciągu człowiek prosty jest krzywdzony, okradany, ośmieszany i grozi nam kolejny bunt.

Dziękuję za rozmowę.

_______

Projekt poświęcony Narodowym Siłom Zbrojnym został odsłonięty dziś przy ul. Nadgórskiego 11C na gdańskiej Zaspie.

Izabela Kozłowska

Za: Nasz Dziennik, Czwartek, 20 września 2012

Skip to content