Aktualizacja strony została wstrzymana

Stupidokracja – Stanisław Michalkiewicz

W dawnych koszmarnych czasach kursował dowcip o nieograniczonych możliwościach, jakich każdemu dostarczają Stany Zjednoczone. Mianowicie Kennedy udowodnił, że prezydentem USA może zostać katolik. Ryszard Nixon – że może nim zostać nawet człowiek biedny. Wszystkich jednak przebił Gerald Ford pokazując, że prezydentem USA może zostać każdy. Od tamtej pory z sytuacją, w której każdy może zostać prezydentem, spotykamy się coraz częściej i to nie tylko w USA, ale również, a może nawet zwłaszcza w naszym nieszczęśliwym kraju. Zresztą – powiedzmy sobie szczerze – skoro prezydentem został u nas pan Lech Wałęsa, to czyż cokolwiek jeszcze mogłoby nas zaskoczyć? Osobiście w tym pozornym szaleństwie dostrzegam metodę, zwaną stupidokracją, którą najlepiej w swoim czasie scharakteryzował francuski polityk Jerzy Clemenceau mówiąc: „je vote pour le plus bete” – co się wykłada: głosuję na głupszego. W ten sposób okupujące Polskę bezpieczniackie watahy testują nasz mniej wartościowy naród tubylczy – co jeszcze można z nim zrobić i w jaką formę ulepić. Ogromnej pomocy nasi okupanci doznają ze strony telewizji, którą zresztą nie tylko przezornie zinfiltrowali szczodrze wynagradzaną agenturą, ale nawet zadbali o stworzenie telewizji własnych. Jest to jedna z największych tajemnic państwowych, której ujawnienie jest ścigane sądownie – o czym przekonuję się na własnej skórze.

Nawiasem mówiąc, przydatność telewizji do ogłupiania ludzi objawiła się już na samym początku, w roku 1960. W USA trwała wówczas kampania wyborcza, w której kandydat Partii Demokratycznej John Kennedy walczył z republikańskim kandydatem Ryszardem Nixonem. Przełomowym momentem tej kampanii była debata telewizyjna między obydwoma kandydatami. Argumentacja Nixona była lepsza, co przyznawali nawet jego przeciwnicy – ale cóż z tego, skoro Kennedy był od Nixona oczywiście przystojniejszy? Od tamtej pory również wybory zdegenerowały się już wyłącznie do przedsięwzięcia przemysłu rozrywkowego i podlegają wszystkim prawom tego gatunku. W rezultacie świat jest rządzony coraz mniejszą mądrością i tylko dzięki temu, że za sprawą piekielnej triady: państwowego monopolu edukacyjnego, mediów i przemysłu rozrywkowego, również całe narody z roku na rok coraz bardziej głupieją, prawie nikt tego nie zauważa. Za sprawą formuły: je vote pour le plus bete stupidokracja, czyli rządy durniów, jest dzisiaj dominującą formą sprawowania władzy. Święci ona triumfy w naszym nieszczęśliwym kraju, ale żebyśmy nie popadali w niepotrzebne kompleksy, ani nie pogrążali się w fałszywym wstydzie (prawdziwy nam wystarczy!) – taka sama sytuacja jest w Unii Europejskiej, nie wiedzieć czemu uważanej za stolicę mądrości.

Oto niedawno prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi oświadczył, że Europejski Bank Centralny będzie „bez ograniczeń” skupował obligacje zagrożonych bankructwem krajów strefy euro w zamian za co kraje te będą musiały poddać się kontroli „partnerów” ze strefy euro, no i oczywiście – Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Oznacza to, że Europejski Bank Centralny będzie kreował i wprowadzał do obiegu coraz to większe ilości eurosów, za które wykupi obligacje rządów zagrożonych bankructwem. Od kogo wykupi? Ano – od banków, które tym rządom wcześniej pożyczały – żeby broń Boże nie poniosły żadnej straty z powodu swojej lekkomyślności. No dobrze – ale skoro można rozładować kryzys finansowy puszczając w ruch maszyny drukujące banknoty, to jak w ogóle doszło do tego kryzysu? Nie mógł to Europejski Bank Centralny drukować eurosów od razu? Skoro walka z kryzysem finansowym polega na wykreowaniu i wpuszczeniu do obiegu większych ilości pieniądza, to o co w ogóle chodzi, czegóż mamy sobie żałować? Skoro banki mogą wypłukiwać złoto z powietrza, to na co jeszcze czekamy?

Problem polega na tym, że złota w powietrzu nie ma, więc banki nie wypłukują złota z powietrza. Skąd zatem wypłukują? Wypłukują je z portfeli i kieszeni ludzi zmuszonych do posługiwania się emitowanym przez nie Scheissem na podstawie wydawanych przez rządy przepisów o prawnym środku płatniczym. Zwiększanie ilości pieniądza na rynku powoduje pogorszenie proporcji jego wymiany na towary, czyli wzrost wszystkich cen, co nazywane jest inflacją. Jeśli inflacja, dajmy na to, wynosi 10 procent rocznie, to znaczy, że 100 euro warte 1 stycznia 100 – 31 grudnia warte jest już tylko 90, co oznacza, że każdemu posiadaczowi każdego banknotu 100-eurowego (i odpowiednio – innych nominałów), bank ukradł 10 euro. Nie ma darmowych obiadów, więc Europejski Bank Centralny, działając w zbrodniczej zmowie z rządami krajów strefy euro, po prostu postanowił obrabować wszystkich mieszkańców strefy euro i w ten sposób uratować niemieckie i francuskie banki przed bankructwem.

Wygląda na to, że ten cały prezes Mario Draghi jest jednym z największych złodziei, jacy chodzili po świecie. Nic dziwnego – skoro jest członkiem miedzynarodówki finansowych grandziarzy, którzy swój gang nazwali grupą G-30. Ta banda, współdziałając z rządami, które przyzwyczaiwszy się do życia ponad stan, dzisiaj nie widzą innego sposobu utrzymania obywateli w przekonaniu o płynności finansowej państwa, jak nieustanne powiększanie długu publicznego. Ale powiększanie długu publicznego ma swoją cenę w postaci konieczności przedstawienia finansowym grandziarzom odpowiedniego zabezpieczenia. Tym zabezpieczeniem są przyszłe dochody obywateli, które rządy zastawiają u finansowych grandziarzy na kilkadziesiąt lat naprzód. Ci obywatele myślą, że są „suwerenami”, podczas gdy każdy włos na ich pustych łbach jest nie tylko policzony, ale nawet – sprzedany! W ten sposób finansowi grandziarze, którzy opanowali trick z „kreowaniem” papierowego Scheissu, za ten Scheiss stopniowo przejmują własność ludzi na całym świecie, czyniąc z nich swoich niewolników – podobnie jak to uczynił biblijny egipski Józef, przekształcając mieszkańców Egiptu w niewolników faraona.

Stanisław Michalkiewicz

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Nasza Polska”.

Felieton    tygodnik „Nasza Polska”    19 września 2012

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2611

Skip to content