Aktualizacja strony została wstrzymana

Ekoterroryzm: kulisy bycia „zielonym” – prof. Thomas Michaud

W 2005 roku amerykańskie Federalne Biuro Śledcze (FBI) uznało ekoterroryzm za największe wewnętrzne zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych. Od 2003 roku ekotaż (zbitka przedrostka „eko” i słowa „sabotaż”) spowodował w USA zniszczenia mienia wartego setki milionów dolarów. Ekotaż nie ogranicza się jednak do terytorium Stanów Zjednoczonych. Ekotażyści (gra słów od rzeczownika „sabotażyści”) działają na całym świecie, obracając w ruiny i zgliszcza wszystko, czego się dotkną. Międzynarodowe grupy ekoterrorystyczne, takie jak Front Wyzwolenia Zwierząt (Animal Liberation Front – ALF) czy Front Wyzwolenia Ziemi (Earth Liberation Front – ELF), przekształciły się w najaktywniejsze ekstremistyczne organizacje kryminalne na świecie.

Liderzy i osoby wspierające organizacje, takie jak ALF i ELF, w zdecydowany sposób demonstrują swoje poparcie dla ekotażu. Alex Pacheco, współzałożyciel organizacji PETA (Ludzie na Rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt – People for the Ethical Treatment of Animals), powiedział kiedyś: „Podpalenia, zniszczenia własności i złodziejstwo są „akceptowalnymi zbrodniami”, jeśli odnosi się je do zwierząt”.

Jerry Vlask z Ligi Obrony Zwierząt naciskał na ekotażystów, aby „doprowadzili do aresztowań, niszczyli mienie tych, którzy torturują zwierzęta, uwolnili zwierzęta z piekła na ziemi tolerowanego przez nasze społeczeństwo”. Tim Daley, lider brytyjskiego Frontu Wyzwolenia Zwierząt, głosił: „Podczas wojny musisz użyć broni. W wyniku tego zginą ludzie. Jestem gotów wspierać tego rodzaju działania, jak rzucanie butelek z benzyną czy podkładanie bomb pod samochody, a w późniejszym etapie strzelanie do tych, którzy praktykują stosowanie sekcji na żywych zwierzętach. Jestem gotów strzelać do nich na progach ich własnych domów”.

Ekologiczny szantaż

W świecie globalnych mediów, w szkołach, Kościołach, w rządach i stowarzyszeniach ekonomicznych, „kultura ochrony środowiska” rozwija się już od wielu dekad. Trzeba jasno powiedzieć: ma ona wiele pozytywnych aspektów. Zwraca na przykład naszą uwagę na prawdziwe zagrożenia związane z zanieczyszczeniem środowiska, zmniejszeniem powierzchni lasów, nieumiarkowaniem w korzystaniu z zasobów naturalnych i nadużyciami wobec istot żywych. Ta kultura doprowadziła jednocześnie do wytworzenia ekstremistycznych odłamów zorganizowanych ekoszantażystów, których ekoterroryzm jest naprawdę oderwany od sumienia. FBI definiuje ekoterroryzm jako „użycie bądź groźbę użycia przemocy o naturze kryminalnej wobec niewinnych ofiar bądź wobec ich mienia przez zorientowane ekologicznie ponadnarodowe grupy powołane w celu osiągnięcia związanych z ochroną środowiska celów politycznych skierowanych do bliżej nieokreślonej publiczności”.

Kultura ekologiczna została wypaczona przez ekoszantażystów. Prawdziwe zalety „bycia zielonym”, dbania o zrównoważony i przyjazny środowisku rozwój handlu i budownictwa, zostały przysłonięte przez radykalną ideologię i ekoszantaż ekoterrorystów. Na bazie jakiej ideologii rozwija się ekoterroryzm? Możliwe, że wtedy, kiedy ta ideologia zostanie w racjonalny sposób nazwana i zanalizowana, będzie możliwe odróżnienie ekologii mądrej od wypaczonej i dzięki temu przyjazna środowisku kultura będzie mogła rozwijać się w oparciu o pewny, filozoficznie korzystny grunt. Zrozumienie i zanalizowanie ideologii ekoterroryzmu może nastąpić wtedy, kiedy zaczniemy od zdefiniowania jej jako jednej z trzech podstawowych, ale łatwej do wyodrębnienia ideologii ekologicznych. Trzy podstawowe nurty ideologiczne odnoszące się do ekologii to antropocentryzm, ekocentryzm i konserwacjonizm. Antropocentryzm stoi na stanowisku, że człowiek, jego dobro i podejmowane przez niego aktywności (wliczając w to rozwój ekonomiczny) mają wartość większą bądź równą interesowi środowiska, zwierząt, roślin i minerałów. W ujęciu antropocentrycznym środowisko naturalne nie ma autonomicznej wartości moralnej. Podobnie jak starożytny sofista Protagoras, antropocentryzm stoi na stanowisku, że „człowiek jest miarą wszechrzeczy”, a w konsekwencji – iż wartość środowiska naturalnego zależy od wartości nadanej mu przez ludzi. „Zieloni” kojarzą zazwyczaj antropocentryzm z mentalnością biznesmenów i „oświeconych” rządów oskarżanych przez nich o instrumentalne traktowanie przyrody. Naturą się manipuluje, próbuje się ją zmienić, używać jej, nadużywać, traktując ją jedynie jako obiekt działań człowieka mających na celu zaspokojenie jego potrzeb i zachcianek. Natura jest tutaj zatem instrumentem w rękach człowieka, a jej wartość definiowana jest jedynie na podstawie tego, jaką korzyść przynosi ona człowiekowi.

Antyludzki ekstremizm

Ekocentryzm, dla kontrastu, sprzeciwia się traktowaniu natury jako środka do zadowolenia człowieka. Utrzymuje on, że elementy natury mają swoją autonomiczną wartość, wliczając w to wartość moralną, która jest równa bądź większa od wartości interesów człowieka, jego aktywności, a nawet od niego samego. Ekocentryzm stoi zatem na stanowisku, iż człowiek nie ma uprzywilejowanego miejsca na Ziemi i odmawia mu prawa do panowania nad naturą. Krótko mówiąc, w ekocentryzmie człowiek nie stanowi większej wartości niż jakikolwiek inny element przyrody.

W takim ujęciu ekocentryzm dąży do zamazania różnicy między człowiekiem a innymi istotami żywymi. Jak zauważył John Moore, ekocentrycy uważają, że istnieje „skomplikowana sieć wzajemnych powiązań pomiędzy wszystkimi mieszkańcami Ziemi – ludźmi i nie-ludźmi, przyrodą ożywioną i nieożywioną”, a zatem „rodzaj ludzki jest zaledwie jednym z wielu rodzajów istnień, dla których Ziemia jest domem. Jest to rodzaj „ziemskiej wspólnoty”, w której ludzie i nie-ludzie dzielą się Ziemią tworząc sieć wzajemnych zależności. Zgodnie z taką wizją „ziemskiej wspólnoty” ekocentrycy nie prowadzą rozróżnienia pomiędzy ludźmi a nieludźmi. Radykałowie uważają nawet, iż ci, którzy utrzymują, że ludziom przynależny jest wyższy status moralny niż innym istotom żywym, winni są pewnej odmiany szowinizmu, jaką jest preferowanie określonego gatunku ponad inne. Takie zachowanie uważają za wysoce niemoralne, podobnie jak rasizm czy seksizm. Ingrid Newkirk, krajowy dyrektor PETA, powiedziała kiedyś, że „bojownicy o prawa zwierząt nie faworyzują gatunku ludzkiego, wyodrębniając go spośród innych zwierząt, a zatem nie istnieje żadna naturalna podstawa do tego, by uważać, że człowiek ma jakieś specjalne prawa. Szczur, świnia, pies, chłopiec – wszystko to są ssaki”.

Newkirk odrzuca również wyrażenie „zwierzątko domowe”, ponieważ uważa je za nacechowane ideologicznie. Zamiast tego proponuje termin „zwierzęta towarzyszące”. W dokumentach PETA, w rozdziale dotyczącym „postanowień na temat zwierząt towarzyszących” możemy przeczytać, że zwierzęta domowe są traktowane „jak niewolnicy, czasem przetrzymywani w dobrych warunkach, ale jednak wciąż niewolnicy”. Do ekstremistów podzielających poglądy Newkirk należy np. Michael W. Fox, który jako wiceprzewodniczący amerykańskiego Humane Society stwierdził, że „życie mrówki i życie mojego dziecka powinno mieć taką samą wartość”. Tak zwani etycy – Peter Singer i Tom Regan, prezentują podobnie niepokojące poglądy. Singer stwierdził na przykład: „Z pewnością istnieje wiele zwierząt, których życie według różnych kryteriów jest więcej warte od życia niektórych ludzi”. Regan zobrazował, co Singer miał na myśli, mówiąc o „niektórych ludziach”. Kiedy Regana zapytano, co by zrobił, gdyby w szalupie na oceanie znajdowało się tylko jedno miejsce i gdyby musiał on wybrać między uratowaniem psa lub dziecka, odpowiedział: „Gdybym musiał wybrać między upośledzonym dzieckiem a inteligentnym psem, wybrałbym psa”. Dla Regana w sieci wzajemnych zależności upośledzone dziecko jest z pewnością jednym z tych istnień ludzkich, których życie jest mniej ważne od życia inteligentnego psa.

Natura nie wybacza

Ekstremistyczne dogmaty ideologii ekocentrycznej są na szczęście podważane przez mądrą filozofię konserwacjonizmu. Co więcej, jej mądrość koresponduje z treścią nauczania Kościoła katolickiego na temat środowiska naturalnego.

Konserwacjonizm jest zarazem podobny i różny od antropocentryzmu i ekocentryzmu. Podobnie jak ekocentryzm, konserwacjonizm stoi na stanowisku, że elementy natury posiadają autonomiczną wartość, ale zarazem – podobnie jak antropocentryzm – utrzymuje, że interes człowieka, podejmowane przez niego działania i wreszcie on sam mają większą wartość – zwłaszcza moralną – niż inne elementy środowiska naturalnego. Jako istoty niezależne, razem z innymi i w zgodzie ze środowiskiem naturalnym, ludzie mają obowiązek być rozumnymi strażnikami natury. Konserwacjonizm nie oznacza podporządkowania człowieka naturze. Zakłada on wymóg poszanowania środowiska i wartości humanistycznych, ponieważ spośród wszystkich istot ziemskich ludzie są tymi najbardziej rozwiniętymi i najzdolniejszymi. Są zarazem jedynym gatunkiem obdarzonym rozumem i racjonalnym poczuciem moralności. Konserwacjonizm, jak już wspomniano, nie zaprzecza istnieniu autonomicznej wartości elementów przyrody, podobnie zresztą jak antropocentryzm. Konserwacjonizm nakłada na nas obowiązek szanowania przyrody – za to tylko, że jest, a nie wtedy, kiedy ludzie zdecydują się nadać jej określoną wartość.

Mimo kładzenia nacisku na konieczność współdziałania człowieka z przyrodą konserwacjonizm w żaden sposób nie zaciera różnic między ludźmi a innymi istotami żywymi. Szanuje i podtrzymuje szczególny status człowieka jako istoty racjonalnej, wyróżniającej się spośród innych i mającej wyższą wartość niż inne elementy przyrody. Konserwacjonizm jest wzbogacony przez nauczanie Kościoła, które kładzie nacisk na obowiązek służenia naturze i dbania o nią. Ekocentryści często krytykują nauczanie Kościoła na temat środowiska naturalnego, tłumacząc, że fragment Księgi Rodzaju, w którym Bóg daje człowiekowi prawo, aby ten czynił sobie ziemię poddaną, prowadzi do antropocentryzmu usprawiedliwiającego eksploatowanie natury bez opamiętania dla wyłącznych korzyści człowieka. Katechizm Kościoła Katolickiego naucza jednak, że owo panowanie człowieka nad światem przyrody nie jest absolutne ani bezwarunkowe, zwłaszcza w aspekcie własności. Cytując Katechizm: „Panowanie człowieka nad przyrodą nieożywioną oraz nad zwierzętami, dane mu przez Boga, nie jest jednak panowaniem absolutnym. Wymaga ono szacunku dla integralności stworzenia”. Kiedy zinterpretuje się termin „panowanie” zgodnie z filozofią zarządzania w konserwacjonizmie, będzie on oznaczał, iż ludzie są zobowiązani do chronienia natury i dbania o wszystkie żywe stworzenia z dwóch ważnych powodów. Pierwszym powodem, dla którego na ludziach spoczywa ten obowiązek, jest fakt posiadania przez elementy przyrody wartości wypływającej z nich samych. W języku tradycyjnej scholastyki elementy przyrody posiadają swoje jestestwo, swoją „esencję”, która decyduje o tym, iż są tym, czym są. W konsekwencji to, czym dana rzecz jest i jaką ma ona wartość, wynika ostatecznie z samego jej jestestwa, a stanie na stanowisku, że wartość rzeczy jest im nadawana jedynie przez ludzi, byłoby brakiem poszanowania ich integralności. Ze względu na swoją autonomiczną integralność elementy przyrody są zatem same z siebie dobre jako takie. Takie stanowisko koresponduje z nauczaniem Kościoła mówiącym o tym, że wszystko, co zostało stworzone, jest dobre – zgodnie z tym, co powiedział Bóg w Księdze Rodzaju. Drugi powód konieczności szanowania środowiska naturalnego wypływa z afirmacji istnienia esencjonalnej współzależności pomiędzy człowiekiem a innymi ludźmi i elementami środowiska naturalnego, która jest konieczna do zachowania i przekazywania z pokolenia na pokolenie zasady sprawiedliwości. Nie jest to ekstremistyczna „sieć” doktryn, jak bywa to w środowisku ekocentryków. Kompendium nauki społecznej Kościoła podkreśla: „Odpowiedzialność za środowisko naturalne, za wspólne dziedzictwo rodzaju ludzkiego odnosi się nie tylko do bieżących potrzeb, ale także do tych przyszłych… Jest to odpowiedzialność obecnej generacji przed przyszłymi pokoleniami. Rozciąga się ona nie tylko na rządy i społeczeństwa poszczególnych państw, ale także na wspólnotę międzynarodową”. Zarówno Kościół katolicki, jak i konserwacjoniści akcentują, że na człowieku spoczywa obowiązek służenia środowisku naturalnemu, dbania o jego ochronę i o dobro przyrody – tak aby z jej dobrodziejstw mogły korzystać kolejne pokolenia. Z dwóch powyższych powodów normy moralne konserwacjonizmu mówiące o obowiązku dbania o środowisko naturalne są wzbogacone tym, co Katechizm Kościoła Katolickiego nazywa solidarnością pomiędzy wszystkimi stworzeniami i stworzonymi przez Boga elementami natury.

Pierwszym powodem jest tutaj znowu integralność elementów przyrody podkreślana przez konserwacjonistów, kolejnym – ogólne zasady sprawiedliwości, które konserwacjonizm opiera na sieci wzajemnych powiązań pomiędzy ludźmi a środowiskiem naturalnym. Temat ideologii ekocentrycznej stanowi wyzwanie dla filozoficznej mądrości konserwacjonizmu. Musi ono zostać podjęte. Im mocniej ekocentryzm będzie krytykowany, tym bardziej go to osłabi i tym bardziej traci on zdolność do rozprzestrzeniania ideologii ekoterroru. W miarę wzrostu wyzwań związanych z ekocentryzmem konserwacjonizm zintegrowany z nauczaniem Kościoła w dziedzinie ochrony środowiska w coraz pełniejszy sposób będzie odzwierciedlał głos filozofii na temat natury. Aby konserwacjonizm coraz pełniej zastępował ekocentryzm w dziedzinie kultury, powinniśmy modlić się słowami Jego Świątobliwości błogosławionego Jana Pawła II: „Mam nadzieję, że przykład św. Franciszka pomoże nam nieustannie podtrzymywać poczucie „braterstwa” z tymi wszystkimi dobrymi i pięknymi rzeczami, które stworzył Bóg Wszechmogący. Niech On nam stale przypomina o naszym poważnym zobowiązaniu okazywania im szacunku i dbania o nie z troską, w świetle tego większego i wyższego rzędu braterstwa, które istnieje w obrębie całej rodziny ludzkiej”.

Prof. Thomas Michaud

filozof, etyk, Wheeling Jesuit University, USA

tłum. Agnieszka Źurek

Za: Nasz Dziennik, Środa, 19 września 2012, Nr 219 (4454) | http://www.naszdziennik.pl/wp/10254,ekoterroryzm-kulisy-bycia-zielonym.html