Chciałbym, żeby nie trzeba było już pisać o sytuacji w Strefie Gazy, jednak dzieją się tam sprawy ze wszech miar niezmiernie ważne nie tylko dla jej mieszkańców i ich sąsiadów, ale także dla spokoju na całym ziemskim świecie.
Obecna ekipa rządowa Izraela, zadufana w siłę i skuteczność swej armii oraz dotychczasowe poparcie światowego supermocarstwa zdecydowała się na próbę „ostatecznego rozwiązania” problemu palestyńskiego getta w Gazie. Nie doceniając wagi opinii publicznej świata, nadchodzących zmian i uwarunkowań obecnej sytuacji ekonomicznej – pociągnęła Izrael w pułapkę.
Sposób zaś, w jaki urzędnicy jego rządu i ich pobratymcy w świecie europejskich mediów – usprawiedliwiają działania IAF w Gazie, ma oczywisty wspólny mianownik ze wszystkimi kłamstwami, bezczelnością i arogancją, jakie zapisały się w historii hipokryzji uprawianej przez oficjeli totalitarnych reżimów i wobec tego żaden uczciwy i rozumny człowiek pióra nie może przejść nad tym co się stało w Gazie do porządku dziennego.
Nie chciałbym być postrzegany jako ktoś, kogo nakręca palestyńsko-żydowski konflikt lub kto chce wykorzystać ewidentne błędy obecnej administracji Izraela, aby przy tej okazji dowalić samym Żydom. Moi rodacy zasadzili tysiące drzewek w alei Sprawiedliwych wśród narodów świata, mój prezydent „czuje się w Izraelu jak w domu”, Polska jest sojusznikiem Izraela i chyba nikt inny nie życzy Żydom, równie szczerze – aby mieli na swym historycznym terytorium, spokojnie egzystujące państwo – jak Polacy.
Gnębi mnie osobiście fakt, że Bliski Wschód (a na nim moi żydowscy bracia), jest niewygasającym ogniskiem przemocy. Źe tyle tam gwałtu, terroru, przelanej krwi i cierpień.
Jak – nie wszyscy przecież wiedzą – bo większość gazet w Polsce o tym nie informuje, IAF jest oskarżony o zbrodnię wojenną ze względu na zastosowanie pocisków z białym fosforem oraz bombardowanie obiektów z masowym skupiskiem ludności cywilnej. Są na to liczni bezinteresowni świadkowie, a Amnesty International potwierdziła ich zeznania w przeprowadzonym dochodzeniu. Mówią o tym wszystkie liczące się media na świecie, a także media samego Izraela.
W charakterystyczny sposób odnoszą się do oskarżeń zarówno premier Ehud Olmert, jak minister obrony Ehud Barak, pani minister spraw zagranicznych Cypi Livni, a rzecznik prasowy rządu, Mark Regev wtóruje im niby refrenista.
Ostatnio, 24 stycznia br., przyparła go do muru jedna z prezenterek CNN.
Rozmowa miałam mniej więcej, następujący przebieg:
– Czy pan wie i zgadza się z tym, że IAF stosował w czasie ostrzeliwania miast w Strefie Gazy pociski z białym fosforem?
– Takie oskarżenia są bezpodstawnie wysuwane pod adresem Izraela. To nie pierwsze i nie ostatnie próby zdyskredytowania naszej armii przez Hamas i jego zwolenników – głównie antysemitów i lewaków w Europie
– Czy uważa pan, że stosowanie pocisków z białym fosforem w dużym skupisku ludzkim może być czymkolwiek usprawiedliwione?
– Armie świata stosują biały fosfor w operacjach wojskowych i nikt nie ma im tego za złe. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy czepiają się teraz IAF
– Proszę pana, liczni, wiarygodni świadkowie w tym pracownicy organizacji niosących pomoc humanitarną i medyczną mieszkańcom Gazy, potwierdzają skargi jej mieszkańców związane z cierpieniem, jakiego doznawali ich bliscy dotknięci bezpośrednim oddziaływaniem tej broni.
– Powtarzam pani jeszcze raz, że są to kłamstwa wymyślane przez przeciwników Izraela. Hamas jest organizacją terrorystyczną i na tym powinna się skupić opinia publiczna świata.
– Proszę pana, żeby pan skomentował doniesienia o tym, że dochodzenie przeprowadzone przez Amnesty International w Gazie potwierdziło liczne przypadki stosowania przez waszą armię pocisków z białym fosforem.
– Gdyby nawet zdarzył się sporadyczny przypadek użycia tej broni to byłby on usprawiedliwiony ponieważ terroryści z Hamasu mają zwyczaj mieszać się z tłumem cywilów, którzy są dla nich tarczą. To jest godne potępienia, zaś IAF nie walczy z cywilną ludnością tylko z terrorem.
– Ale IAF stosował w Strefie Gazy pociski z białym fosforem w licznych atakach na obiekty zarządzane przez ONZ, na szkoły pod zarządem tej organizacji i jej składy, na szpitale i konwoje z pomocą humanitarną. Jak pan to wytłumaczy?
– Powtarzam jeszcze raz to, co mówiłem: Izrael nie prowadzi wojny przeciwko ludności cywilnej, to terroryści z Hamasu atakują naszych bezbronnych cywili swymi rakietami…
– Jest powołana komisja międzynarodowa w sprawie zbrodni wojennych dokonanych w Strefie Gazy. Czy wasze władze będą z nią współpracować i na jakiej zasadzie?
– Nasze władze przeprowadzą własne dochodzenie w tej sprawie. Nie sądzę, aby wyniki komisji międzynarodowej mogły się na coś przydać, bo nasi eksperci stosują inną metodologię.
Mark Regev w czasie tej całej rozmowy miał takie same bezczelne gały jak Jerzy Urban podczas prezentowania racji twórców stanu wojennego w Polsce.
Mówiąc: „prawda”, nie wszyscy myślą o stwierdzeniu zgodności wygłaszanego sądu z rzeczywistością. Humanistyczna, wywodząca się z antycznej Grecji, koncepcja prawdy, do której Europejczycy przywykli tak dalece, że posługują się nią bezwiednie, nie jest powszechnie znana mieszkańcom Bliskiego Wschodu, a już na pewno nie odczuwają oni jej w sposób zbliżony do naszego.
Dla Marka Regeva prawdą może zatem być to, co jest, albo wydaje mu się skuteczne. Mamy w tym przypadku do czynienia z odmienną, pragmatyczną koncepcją prawdy, usprawiedliwioną w naukach ścisłych ale w sprawach tyczących się moralności na ogół równoznaczną ze świadomym posługiwaniem się kłamstwem. I to właśnie taką metodologię miał zapewne na myśli rzecznik izraelskiego rządu.
Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że obywatele Izraela nie poprą jego mocodawców w zbliżających się w tym kraju wyborach parlamentarnych, a w zrozumieniu porażki jaką doznało ich państwo w Strefie Gazy, oddadzą swe głosy na ugrupowania polityczne, podążające drogą dialogu zapoczątkowaną przez prezydenta Jzaaka Rabina.
Zaślepionym rzekomą wolnością głoszenia poglądów w systemie demokratycznym przypomnę w tym miejscu, że ów zacny człowiek i mąż stanu padł kilkanaście lat temu ofiarą bratobójczego mordu wykonanego przez zwolennika „ostatecznych rozwiązań” – być może mimowolnego patrona zbrodniczej operacji w Strefie Gazy ukrytej pod znamiennym kryptonimem „Płynny ołów”.
Adam Wilatowski
Za: prawica.net