Aktualizacja strony została wstrzymana

O co idzie gra z Iranem?

Na świecie jest osiem państw dysponujących arsenałem jądrowym. USA i Rosja mają ilości rakiet liczone w tysiącach, pozostałe – w setkach. Uzbrojone w broń nuklearną sa m.in., pozostające w ciągłym konflikcie, Indie i Pakistan – przy czym ten drugi jest krajem, gdzie olbrzymie wpływy posiadają islamscy fundamentaliści (ale zarazem współpracującym z USA).

Jedynym państwem na Bliskim Wschodzie, uzbrojonym w kilkaset rakiet zdolnych przenosić bomby atomowe, jest Izrael. Nad programem atomowym pracuje Iran. Jak twierdzi – w celach pokojowych. Nawet jeśli założymy, że jest to blef, w ciągu najbliższych lat nie będzie on w stanie zbliżyć się do poziomu uzbrojenia Izraela.

Ten ostatni planuje jednak atak „prewencyjny” na Iran. O przygotowaniach do niego mówi artykuł opublikowany w tych dniach na jednym z mainstreamowych portali. Ciekawy jest tytuł, jakim opatrzyła go redakcja. „Strach przed wojną Izraelu”, w zestawieniu z treścią, która w całości dotyczy planów napaści na państwo ajatollahów, jest co najmniej dziwny. To mniej więcej tak, jakby o przygotowaniach Niemców i Sowietów w sierpniu 1939 r. roku pisać „strach przed wojną w Berlinie/Moskwie”.

Pojawia się pytanie: dlaczego Iran nie miałby mieć broni jądrowej? Czy jest państwem niestabilnym? Z pewnością jest dużo bardziej stabilny niż choćby Pakistan. Czy jest państwem „niedemokratycznym”? Z pewnością możliwość konkurencji politycznej jest większa niż chociażby w Chinach. Czy dokonywał w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat agresji na inne państwa? Nie – w przeciwieństwie choćby do Izraela czy USA.

Odpowiedź na pytanie – dlaczego wpływowe, międzynarodowe lobby, oparte o tandem Waszyngton-Tel Awiw, nie chce dopuścić nawet do potencjalnej możliwości posiadania przez Iran broni jądrowej? – jest prosta. Ponieważ na Bliskim Wschodzie zaistniałaby wtedy atomowa „równowaga sił” pomiędzy Izraelem i wspierającymi go USA, a Iranem. A równowaga sił przekreśla możliwość bezkarnych „interwencji” i zbrojnej realizacji naftowych (USA) lub terytorialnych (Izrael) interesów.

Wydaje się, że podsycanie wojny w Syrii (wsparcie logistyczne, propagandowe, szkolenie żołnierzy walczących z Assadem) trzeba z tej perspektywy widzieć jako „czyszczenie przedpola”. Powie ktoś – no tak, ale trochę nieudane to czyszczenie, bo wojna domowa trwa, a zwycięstwo islamistycznej opozycji wcale nie jest przesądzone. Zgoda, natomiast obecna sytuacja w Syrii gwarantuje, że ten dotychczasowy sojusznik Teheranu nie będzie w stanie podjąć żadnych działań przeciwko Izraelowi, gdy państwo żydowskie zaatakuje terytorium Iranu.

Jeśli zaś chodzi o media – no cóż, gdyby nie służyły jednostronnej propagandzie, zatytułowałyby artykuł: „Izrael szykuje się do wojny” albo „Izrael gotowy do ataku na Iran”.

Robert Winnicki

Robert Winnicki – kresowiak urodzony i wychowany na polskich Łużycach, wszechpolak, działacz stowarzyszeń katolickich, wieloletni student politologii, publicysta, szef Młodzieży Wszechpolskiej ‘

Źródło: mysl24.pl

Za: narodowcy.net (Wrzesień 9, 2012 ) | http://narodowcy.net/o-co-idzie-gra-z-iranem/2012/09/09/