Aktualizacja strony została wstrzymana

Państwo hamulcowym rozwoju Polski

Mimo kryzysu finansów publicznych niemal całego świata Zachodu, w tym Polski, gospodarki wielu krajów nadal funkcjonują całkiem nieźle. O tym, że polska gospodarka, szczególnie ta prywatna, dobrze sobie radzi, świadczą choćby dane statystyczne.

Jak podaje GUS, w 2011 roku wynik finansowy netto przedsiębiorstw zatrudniających powyżej 10 osób (jest ich ponad 48,7 tysięcy, pracuje w nich przeszło 4,8 miliona Polaków), wyniósł ponad 110 mld zł, a ich aktywa obrotowe, które w 2007 roku były na poziomie 633,4 mld zł, w 2011 roku przekroczyły 891,8 mld zł, czyli wzrosły o 40,8 procent. Gorzej, choć nadal całkiem nieźle, radziły sobie mniejsze firmy. Przychody przedsiębiorstw, w których liczba pracujących wynosiła od 10 do 49 osób, w 2011 roku wzrosły o 16,8 procent w stosunku do osiągniętych rok wcześniej i wyniosły 428,7 mld zł, jednak ich wynik finansowy netto był znacznie gorszy niż rok wcześniej i opiewał na 6,3 mld zł wobec 15,8 mld zł w 2010 roku. To skutek przede wszystkim wyższych kosztów prowadzenia działalności. Według danych GUS, w pierwszym kwartale 2012 roku wynik finansowy netto 16 845 podmiotów gospodarczych, prowadzących księgi rachunkowe, w których liczba pracujących wynosi co najmniej 50 osób, wyniósł 23,6 mld zł i był o 7,3 procent wyższy niż w pierwszym kwartale 2011 roku, a zysk netto wykazało 62,1 procent tych przedsiębiorstw.

Nie inwestują – odkładają

Z kolei jak informuje raport „MŚP pod lupą”, opracowany przez firmę badawczą TNS Pentor dla Europejskiego Funduszu Leasingowego, na koniec maja 2011 roku małe i średnie przedsiębiorstwa, które stanowią 98,9 procent ogółu polskich firm, posiadały zgromadzone w bankach depozyty na kwotę 177,1 mld zł, co oznacza, że od początku 2009 roku ich wartość wzrosła o 20 procent. Małe i średnie firmy mają coraz więcej pieniędzy, jednak coraz mniej inwestują. Świadczy o tym także wskaźnik ich płynności gotówkowej, który sięgnął w 2011 roku prawie 40 procent i był to najwyższy poziom od 10 lat. Jeśli dodamy do tego rosnący wskaźnik rentowności netto, wówczas widać, że przedsiębiorstwa raczej nie zwiększają inwestycji, lecz odkładają gotówkę na przyszłość, co oznacza też, że mali i średni polscy przedsiębiorcy nie przejadają swoich funduszy. Wydaje się, że bardziej rozrzutne są większe spółki giełdowe, które przeznaczają ogromne sumy na dywidendy. Jak wyliczył „Parkiet”, w 2012 roku akcjonariuszom tych firm zostanie wypłacone ponad 27 mld zł, podczas gdy w 2011 roku było to około 23 mld złotych.

Innowacyjnie w dużych firmach
Jak podaje GUS, w 2011 roku nakłady na środki trwałe realizowało blisko 72 procent podmiotów gospodarczych, a ich wartość wyniosła 112,5 mld zł i była (w cenach stałych) o 11,4 procent wyższa niż w 2010 roku. W pierwszym kwartale 2012 roku największy wzrost nakładów wystąpił w górnictwie i wydobywaniu, działalności związanej z zakwaterowaniem, w handlu, naprawie pojazdów samochodowych, w dostawie wody, gospodarowaniu ściekami i odpadami, rekultywacji, transporcie i gospodarce magazynowej oraz w przetwórstwie przemysłowym. Obniżyły się natomiast nakłady w budownictwie. Niestety, gorzej z innowacyjnością tych inwestycji. Z opracowania Urzędu Statystycznego w Szczecinie „Działalność innowacyjna przedsiębiorstw 2008-2010” wynika, że w latach 2008-2010 aktywne innowacyjnie przedsiębiorstwa przemysłowe oraz z sektora usług stanowiły w Polsce odpowiednio 18,1 procent oraz 13,5 procent ogólnej liczby tych podmiotów, przy czym największy odsetek podmiotów aktywnych innowacyjnie występował wśród największych jednostek. Innowacje najczęściej wprowadzały podmioty zatrudniające powyżej 499 osób – 69,1 procent przedsiębiorstw przemysłowych oraz 60 procent z sektora usług. Dane te pokazują, że z innowacyjnością polskich firm, szczególnie tych większych, nie jest tak źle, jakby się wydawało, choć mogłoby być lepiej. Z drugiej strony należy podkreślić, że na pewno innowacyjności nie pomagają fundusze unijne. Mianowicie wbrew powszechnej propagandzie dotacje dla sektora badawczo-rozwojowego spowodowały… spadek innowacyjności polskiej gospodarki. Co gorsza, przy ocenianiu inwestowania z pomocą unijnych dotacji bierze się pod uwagę najczęściej wysokość wydanych pieniędzy, a nie jakość wykonanych inwestycji, co powoduje, że same inwestycje stają się kosztowne (na przykład niepotrzebnie kupuje się nowy sprzęt zamiast kilka razy tańszego używanego), a jednocześnie często niepotrzebne. Dlatego najwartościowsze innowacje to te finansowane z kapitałów własnych firm, bo wtedy przedsiębiorcy wydają pieniądze bardziej racjonalnie, niż kiedy wydają środki cudze – unijne.

Małe i średnie przedsiębiorstwa
I bardzo dobrze, bo w przeciwieństwie do polskiego państwa, które wydatkuje wyłącznie pieniądze zabrane innym, polskie firmy zdecydowanie wolą wydawać pieniądze własne. Jak wynika z badania „MŚP pod lupą”, nawet 92 procent małych i średnich firm w Polsce jako źródło finansowania swoich inwestycji wybiera przede wszystkim własne oszczędności, a dopiero potem środki zewnętrzne. Na kredyt bankowy wskazało 46 procent przedsiębiorców, na leasing – 32 procent, a na dotacje unijne – zaledwie 10 procent. Tylko w 2009 roku firmy z sektora MŚP zainwestowały w swój rozwój prawie 70 mld złotych. Z opracowania wynika, że choć firmy z sektora MŚP w Polsce mają odłożone środki, by w każdej chwili zwiększyć nakłady, to działając słusznie i racjonalnie – bardzo ostrożnie planują kolejne inwestycje. – Przedsiębiorstwa [na finansowanie działalności – T.C.] sięgają po pieniądze zgromadzone na lokatach w banku. Od końca 2011 roku ich depozyty skurczyły się o 22 mld złotych. Natomiast prawie w ogóle nie korzystają z kredytów. Akcja kredytowa właściwie nie rośnie, jeśli uwzględnić wzrost siły złotego w ostatnich dwóch miesiącach – mówi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka PKPP Lewiatan.
W badaniu „MŚP pod lupą” ustalono, że 42 procent przedsiębiorców określiło sytuację ekonomiczną swoich firm jako dobrą, a tylko 18 procent respondentów mówi, że sytuacja ich firm jest zła. Jak twierdzą firmy, to państwo jest głównym źródłem barier w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce. Zdaniem przedsiębiorców, cztery największe utrudnienia to: skomplikowane procedury administracyjne, niejasne i niespójne przepisy prawa, wysokie i skomplikowane podatki oraz wysokie koszty pracy. W porównaniu z tymi zagadnieniami problemy z kontrahentami, pracownikami czy zbyt duża konkurencja mają znaczenie marginalne. W tym kontekście widać, że to państwo jest głównym hamulcowym rozwoju gospodarczego Polski. Z opracowania „MŚP pod lupą” wynika ponadto, że prawie 70 procent małych i średnich firm uważa, że warunki do prowadzenia biznesu w Polsce są „trudne” bądź „bardzo trudne”, a żaden z przedsiębiorców ankietowanych nie określił ich jako „bardzo łatwe”.

Nowe miejsca pracy
W jakich branżach powstają nowe miejsca pracy w Polsce? Z badania Ernst &Young wynika, że w Polsce w 2010 roku powstało 12,4 tysięcy nowych miejsc pracy, głównie dzięki inwestycjom zagranicznym z USA, Korei Południowej, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Najwięcej w branży produkcyjnej: RTV i motoryzacyjnej. Raport agencji zatrudnienia Manpower wskazuje, że tylko 17 procent firm chce zwiększyć zatrudnienie w najbliższych miesiącach, gdyż przedsiębiorcy obawiają się pogorszenia sytuacji w krajach strefy euro, a także dalszego wzrostu kosztów pracy. Wydaje się, że z uwagi na duże inwestycje nowych pracowników będzie potrzebowała między innymi taka branża jak górnictwo oraz branża wodno-kanalizacyjna i logistyczna. Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych prowadzi obecnie 141 projektów inwestycyjnych o łącznej wartości 4,48 mld euro, które mogą stworzyć 36 316 miejsc pracy. Najliczniejsza grupa obsługiwanych inwestorów reprezentuje sektor motoryzacyjny (1,7 mld euro inwestycji, 15 584 miejsc pracy). Z kolei Białostocka Fundacja Kształcenia Kadr przewiduje, że w długoterminowej przyszłości najwięcej nowych miejsc pracy będzie powstawało w takich branżach, jak: informatyka i teleinformatyka, ochrona środowiska, medycyna i ochrona zdrowia, transport i logistyka, turystyka, rozrywka i rekreacja, edukacja oraz branża finansowa. Z raportu przygotowanego przez ekspertów Centralnego Europejskiego Uniwersytetu w Budapeszcie oraz Fundacji na rzecz Efektywnego Wykorzystania Energii wynika, że z powodu unijnej i polskiej polityki promującej odnawialne źródła energii do 2020 roku powstanie w Polsce ponad 300 tysięcy nowych miejsc pracy w tej branży (nie podano, ile miejsc pracy w wyniku tej szalonej polityki zostanie utraconych). Patrząc natomiast na dotychczasową działalność rządu PO – PSL, najbardziej perspektywiczną branżą jest branża urzędnicza, bo te władze na potęgę tworzą nowe miejsca pracy w administracji wszelkich szczebli, co niezbyt dobrze wróży polskiej gospodarce.
Według danych ZUS, w 2011 roku powstało w naszym kraju tylko 37 tysięcy nowych podmiotów gospodarczych, podczas gdy w poprzednich latach tworzono średnio około 80-100 tysięcy nowych przedsiębiorstw. W 2009 roku w Polsce ogłoszono 702 upadłości firm, a w 2010 roku – 631. W pierwszym półroczu 2012 roku upadły już 472 polskie firmy, co oznacza wzrost o 26 procent w stosunku do pierwszego półrocza 2011 roku. Można się spodziewać, że liczba firm, które zbankrutują do końca roku, przekroczy 900. Z raportu Euler Hermes wynika, że problemy upadłości dotykają zwłaszcza budownictwa, branży mięsnej, meblarskiej oraz sklepów detalicznych. Krótkoterminowo należy się szykować na dalsze zwolnienia pracowników w branży bankowej i budowlanej czy też turystycznej (po kilku ostatnich bankructwach). Z pewnością, przynajmniej częściowo, ich miejsce na rynku zajmą nowe firmy albo już istniejące, które zatrudnią zwalnianych pracowników. Oczywiście najbardziej korzystne dla gospodarki byłyby zwolnienia urzędnicze, które pociągałyby za sobą niższe koszty biurokratyczne, a także mniej działalności regulacyjnej. Mimo tych wszystkich trudności stwarzanych polskiemu przedsiębiorcy przez polityków i urzędników, z danych statystycznych wynika bezsporny fakt, że polskie firmy mają pieniądze. Jednak mogłyby mieć ich jeszcze więcej, gdyby nie państwo, które sporo z tych pieniędzy zabiera im nie tylko poprzez różnego rodzaju podatki (w 2011 roku tylko z CIT państwo zebrało niemal 25 mld zł, a w tym roku – ponad 26,6 mld złotych), cła (prawie 2 mld zł w 2011 roku), składki na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne i opłaty na zezwolenia czy koncesje, ale także przez podatki ukryte, jak inflacja i korupcja. Co gorsza, większość z tych zabranych pieniędzy nie tylko nie jest inwestowana, ale wprost marnotrawiona przez urzędników, co przynosi gospodarce wyłącznie straty. Z pewnością firmy wiedziałyby lepiej od biurokracji, jak je racjonalnie wykorzystać.

Tomasz Cukiernik
prawnik, ekspert Instytutu Globalizacji

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 23 lipca 2012, Nr 170 (4405) | http://www.naszdziennik.pl/wp/5293,panstwo-hamulcowym-rozwoju-polski.html

Skip to content