Aktualizacja strony została wstrzymana

O kraju ty mój, kraju… – Leszek Długosz

To były pamiętne łzy. Cała Polska widziała. Głosy były podzielone. Potem posłanka Beata Sawicka przestała być posłanką Platformy Obywatelskiej. Potem minęło pięć lat i dwa i pół roku procesu przeszło. W środę, w połączonym procesie korupcyjnym przeciwko byłej posłance i aktualnemu burmistrzowi Helu, usłyszeliśmy wyrok. Skazujący. Nie będę powtarzał spraw znanych. Wystarczająco też znane były opinie przez ten czas rozpowszechniane na temat niezasadności oskarżeń, niedopuszczalności stosowanych metod śledczych. Nie wspominam ilości pomyj – sorry, ale jak inaczej określić to, co medialnie i urzędowo wręcz (z wysokich stanowisk publicznych) polało się na agenta Tomka, policjanta rozpracowującego pod pokryciem, owąż aferę korupcyjną. Nie wiem, komu dostała się podobna ilość drwin i szyderstw. (Jeden z aktualnych dziś ministrów, wtedy o nim: żigolak, za państwowe pieniądze na usługach polityków. Ciekawe, co by dziś rzekł ten dzisiejszy minister) Wyrok jednakże padł skazujący.

Słuszność oskarżeń potwierdził sąd, nie znajdując podstaw do nielegalności zastosowanych metod śledczych, przekroczeń obyczajowych, i wszelakich innych proceduralnych standardów. Stronie skazanej przysługuje prawo odwołania. Tyle formalności. Wydawało by się, że w pewnych kwestiach mamy jasność. – Sądowym werdyktem potwierdzoną. Nie moje to obszary – roztrząsanie tego „historycznego już procesu”. Bo nie wątpię, że tak to będzie funkcjonowało. – Jako przykład wikłania się władzy w korupcję. A jednak w dalszym ciągu wygłasza się opinie, wobec których zdumienie mnie nie opuszcza! Ani pojąć, ani ogarnąć mogę. – W dodatku, z jakich miejsc, z jakich, by tak rzec – usytuowań, do opinii publicznej to dociera? Pozostawiam bez komentarza tych kilka „znalezisk czwartkowych”. Przypominam, że to jest dzień następny po ogłoszonym werdykcie. Niezawisłego sądu. – W tym kraju…

Oto z ust premiera Tuska. Cytuję za wieczornym wydaniem portalu Interia: „(… ) w polityce – i też kiedyś w PO – pojawiają się ludzie, którzy nie powinni do niej trafić. U nas (za rządów PO – PAP) CBA nie będzie kusiło posłanek PIS wdziękami osobistymi – żeby skłonić je do brania łapówek. (… ) To był wstyd dla państwa polskiego. Moja ocena ministra Zbigniewa Zbiory, czy premiera Kaczyńskiego w tej sprawie jest jednoznacznie negatywna”.

Tego samego dnia w Wyborczej, publicystka Dominika Wielowieyska w tekście zatytułowanym: „Winna Sawicka, winny PIS” (a więc remis? – LD) dochodzi do takich konkluzji. „Wyrok na Sawicką cieszy szczególnie dwóch posłów PiS: byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i agenta Tomka  czyli Tomasza Kaczmarka. Tymczasem ten wyrok – który w moim odczuciu jest słuszny – w żaden sposób ich nie oczyszcza. Za rządu Jarosława Kaczyńskiego CBA koncentrowało się na ściganiu politycznych konkurentów PIsu, czyli ludzi związanych z PO i SLD.(… ) Cała ta machina propagandowa miała jeden cel: zmniejszyć wynik wyborczy PO i SLD, zapewnić wygraną PIS. – Następnie (wytłuszczonym drukiem) – wykorzystywanie do tego aparatu służb specjalnych, prokuratury i mediów publicznych jest jedną z największych zbrodni politycznych, które oczywiście nie mieszczą się w przepisach kodeksu karnego. To oskarżenie pozostaje w mocy niezależnie od wyroku ws. Sawickiej.

Passus końcowy: „( … ) Łapano płotki, byle tylko sprawę dało sie wykorzystać w kampanii. A grube i trudne sprawy ( … ) leżały odłogiem. Łatwiej było za pieniądze podatnika rozbijać się luksusowymi autami, by nagabywać posłanki i celebrytki.” – Oto w tej sprawie Dominika Wielowieyska. W Gazecie Wyborczej. Przypominam – w sprawie rozstrzygnięcia sądowego Sawicka, Wądołowski. Aż świerzbi by dorzucić od siebie – czyli, oto jak polowano na niewinność!

Z udostępnionych właśnie na tym etapie procesu – nagranych rozmów, byłej posłanki Sawickiej: „ K… mać, tyle mam układów teraz wypracowanych i to wszystko w łeb weźmie. Bo nie problem byłby gdybyśmy mieli władzę. (… ) Rozważają w tej chwili czy będę startowała do Sejmu czy do Senatu. Równie dobrze mogę być panią senator, więcej czasu może być na biznes. ( … ) Do tych spraw będzie pierwszy macher, frontmenka z mojej grupy, a dzisiejsza (… ) Powiem szczerze, że chciałabym to doprowadzić do końca, jeżeli coś z tego mielibyśmy oboje, albo ty. A jeśli jest tylko za friko. to ja to pieprzę.”

Po wygranych wyborach parlamentarnych PO w 2007 roku, premier Tusk na pierwszym spotkaniu nowego klubu parlamentarnego Platformy kazał, to prawda, pokazać film z wręczania Sawickiej „korzyści majątkowej”.  Ale i tak miedzy innymi po tej projekcji rzeczywistość komentował. Oto z Jego, ówczesnych nauk wyimek. Aż świerzbi również by nie powiedzieć – oto fragment z zasad etyki stosowanej: „W rozmowach telefonicznych trzeba zachowywać się tak jakby telefony były cały czas na podsłuchu”. Wtrącę jeno :- Miro i Zbycho, z najbliższej drużyny, jakoś nauk nie usłuchali. – O kraju ty, mój kraju… W czyje ty łapy wpadłeś? Ale ty głupi narodzie sameś się tym łapom powierzył. – Za przynętę spokojnego grilla? Za pseudo luzy, pice, za przynęty igrzysk? Za pozłótkę równoprawnego ponoć kolesiostwa z Zachodem?

Oto mój (LD) jęk żałosno złowrogi na wiosnę 2012 roku. (W maju, gdy kwitną bzy…). Lecz może nie tak już odosobniony? A co do szczegółów, to jednak korci ta ciekawość. Ta, co do funkcji, co do nazwiska wzmiankowanej i wyszczególnionej ponoć z nazwiska na taśmach „frontmenki”. – Nieprawdaż ?

Leszek Długosz

Za: Leszek Długosz blog (20.05.2012) |

Skip to content