Aktualizacja strony została wstrzymana

„Jątrząca” rozmowa o komunistycznych zbrodniarzach

Publikujemy wywiad z Tadeuszem M. Płużańskim, autorem książki „Bestie” poświęconej zbrodniom okresu stalinowskiego w Polsce. Tekst miał się ukazać w nowojorskim „Nowym Dzienniku”, największej polonijnej gazecie w USA. Został ostatecznie odrzucony. Dlaczego? Wedle słów Stanisława M. Jankowskiego, który rozmawiał z Płużańskim, redaktorka pisma uznała wywiad za „jątrzący”.

Wprawiło mnie to w świetny humor, bo po 27 latach współpracy dostać taki komplement nie każdemu się zdarza – mówi Stanisław M. Jankowski, publicysta i pisarz, w 1989 r. jeden ze współzałożycieli Niezależnego Komitetu Historycznego Badania Zbrodni Katyńskiej.

Nowy Jork 2012 zbliżył się do Krakowa 1977, może 78. Pracowałem wtedy w „Źyciu Literackim”, gdzie Władysław Machejek tak określał niektóre z moich tekstów. On to robił z klasą: „wy, k…, Jankowski to takie jątrzące teksty możecie sobie w d… wsadzić”. Jak coś poskracał, to mówiliśmy, że tekst został „zmachejkowany”, a jak coś wycięła cenzura w Warszawie, na Mysiej 4, to mówiło się, że „powiało Mysią”. Zarówno Jerzy Surdykowski jak i ja, autorzy największej ilości tekstów „jątrzących”, byliśmy na pierwszych miejscach „chuliganów prasowych” (to określenie Machejka), ale nas trzymał, bo te teksty miały w kraju dobrą opinię wśród czytelników. I nawet płacił 50 procent honorarium za tekst zdjęty przez „Mysią” albo osobiście „zmachejkowany”. Łza się w oku kręci… Od razu to „jątrzenie” w liście pani redaktorki z „Nowego Dziennika” poprawiło mi zdrowie i warto było zrobić taki wywiad, żeby taki przymiotnik do niego dopasowano, na dodatek w Ameryce.- kraju wolności słowa (!?) – wspomina Jankowski.

Czy w wywiadzie rzeczywiście znajdują się „jątrzące” treści, na tyle „jątrzące”, że lepiej nie przedstawiać ich Polakom w USA? Zapraszamy do lektury i oceny.

Oświęcim przy tym to była igraszka

Rozmowa z Tadeuszem M. Płużańskim*, autorem książki „Bestie. Reporterskie śledztwo o ludziach, którzy w czasach komunizmu mordowali polskich patriotów, za co nigdy nie zostali ukarani”

Stanisław M. Jankowski: Pytają Pana czytelnicy o cytowane w książce pt. „Bestie – mordercy Polaków” słowa prezydenta Kwaśniewskiego odznaczającego Krzyżem Komandorskim OOP Stanisława Supruniuka: „Ojczyzna, Rzeczpospolita Polska, mówi wam dziękuję”?

Tadeusz M. Płużański: Trudno, aby nie interesowali się odznaczonym w 1999 r., a zaraz po wojnie odpowiedzialnym za 80 zbrodni „katem Rzeszowszczyzny”…

I co Pan odpowiada?

Ujawniam, jak w czasie przesłuchań pastwił się nad aresztowanymi i jak naciskał na Sąd Garnizonowy w Przemyślu, aby wydawał surowe wyroki. Zapraszam na wystawę fotografii oprawców z Niska i Krosna, gdzie obok Supruniuka umieszczono zdjęcie jego następcy Ryszarda Młynarskiego. Kiedy przygotowywano wniosek o odznaczenie „kata Rzeszowszczyzny” kancelarią Aleksandra Kwaśniewskiego kierowała jego córka, Danuta Młynarska- Huebner. Wymiar sprawiedliwości III RP, mimo zarzutów o popełnienie zbrodni komunistycznych, nie potrafił osądzić ani Młynarskiego, ani Supruniuka.

Spotkałem się z komentarzem, że „Bestie” to próba rewanżu za cierpienia pańskiego Ojca, skazanego razem z rotmistrzem Witoldem Pileckim na karę śmierci, a po zmianie wyroku więzionego we Wronkach. Dużo dowiedział się Pan od Ojca o ludziach, którzy go skrzywdzili?

O rewanżu mogą mówić Ci, którzy nie rozumieją historii. „Bestie” oparłem na faktach – dokumentach i relacjach. Książką oddaję hołd Ojcu, który potrafił mówić o pięciu straconych latach w KL Stutthof, a o powojennym śledztwie, procesie i więzieniu nie chciał opowiadać. Podzielał pogląd Pileckiego – swojego dowódcy: „Oświęcim przy tym to była igraszka”.

Czy słowem „Bestie”, adekwatnym do brutalnych oficerów śledczych takich jak Młynarski czy Supruniuk można również  nazwać prokuratorów, żądających wyjaśnień lub sędziów, podpisujących się pod haniebnymi wyrokami? Nie za mocne to określenie ludzi, realizujących politykę władz?

Proszę dodać: władz sowieckich, bo po 1945 roku nie było w Polsce żadnej wojny domowej – jak do dziś bezkarnie twierdzą (post)komuniści. Trwała nierówna walka niepodległościowców – zdradzonych w Teheranie i Jałcie – z potęgą  Stalina i jego krajowymi sługusami. Konflikt cywilizacji zachodniej, chrześcijańskiej, z barbarzyńskimi hordami ze Wschodu. Sędziowie i prokuratorzy to elementy, ale jakże istotne – tej zbrodniczej machiny. Oni nie byli tylko księgowymi czy buchalterami. Podpisy prokurator Wolińskiej decydowały o ubeckich torturach wobec gen. Fieldorfa, który został następnie powieszony. Podpis sędziego Hryckowiana przesądził o zgładzeniu rotmistrza Pileckiego. Mordercy zza biurka, na polecenie przełożonych, celowo eliminowali bohaterów Polski Podziemnej, elitę II RP.

Nie wszystkich ludzi stać było wówczas na odwagę, żeby iść do lasu i walczyć…

Strach przed konspirowaniem nie oznaczał jednak gorliwego podporządkowania się stalinowskiemu systemowi bezprawia. Można podać nazwiska tysięcy ludzi, którzy ani przez sekundę nie pomyśleliby o jakiejkolwiek współpracy. „Bestie” też mogły odmówić, tylko poziom życia by im się obniżył.

14 lat trwało ściganie Pawła Tarasewicza, b. szefa PUBP w Bielsku Podlaskim. W Pana książce nie ma rozdziału bez szczegółowych, udokumentowanych informacji o podobnych „pościgach” za podejrzanymi czy oskarżonymi. Temida Rzeczypospolitej Polskiej nie musiała przecież – jak kiedyś jej Garnizonowa koleżanka w Przemyślu – obawiać się telefonu z PUBP w Nisku.

Za bardziej niepokojące od wspomnianej przez Pana nieporadności uważam trwające do dziś powiązania rodzinne, środowiskowe, zawodowe. W polityce, gospodarce, mediach… Sędziego Stefana Michnika, który skazywał patriotów na wieloletnie więzienie, nawet na śmierć chroni immunitet – orzekł dzisiejszy sędzia. Chroni go także… „polski antysemityzm”. Bo w kraju, na terenie którego niemiecka maszyna zagłady postawiła  Auschwitz, podobno na sprawiedliwy wyrok nie mogli liczyć Michnik, Wolińska czy Morel.

Spotyka się Pan z pytaniami o nieudolne próby ich ekstradycji? 

Bardzo często, podobnie jak z pytaniami, czy Salomona Morela rzeczywiście ostrzeżono, że zaczyna się śledztwo w sprawie popełnionych przez niego zbrodni i czy po jego ucieczce przez wiele lat z Warszawy wysyłano mu emeryturę. Czytelnicy chcą też wiedzieć, czy „Bestiom” żyjącym w Polsce – w przeciwieństwie do ich ofiar – nadal wypłaca się wysokie, resortowe emerytury.

*Tadeusz M. Płużański, dziennikarz, szef działu opinie „Super Expressu”, publikował również w „Gazecie Polskiej”, „Najwyższym Czasie”, „Uważam Rze”, „Tygodniku Solidarność”, „Naszej Polsce”. Syn Tadeusza Płużańskiego, żołnierza AK i WiN, więźnia Stutthofu i więźnia stalinowskiego. Tadeusz Płużański skazany został na karę śmierci w ramach procesu pokazowego Witolda Pileckiego i jego współpracowników. Karę śmierci po paru miesiącach zamieniono na dożywocie. Książka „Bestie..” została wydana przez wydawnictwo 3S Media, również w formie e-booka.

Zobacz także:

Fot. IPN, plakat promujący wystawę „Twarze bezpieki”

KOMENTARZ BIBUŁY: Wydawany w Nowym Jorku dziennik „Nowy Dziennik” (Polish Daily News) jest instrumentem indoktrynacji emigracji polskiej w duchu żydokomunistycznym (wersja trockistowska) i kolebką lewicowych dziennikarzy, w rodzaju Piotra Stasińskiego – dziś zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” – który przez lata sprawował w „Nowym Dzienniku” funkcję sekretarza działu polonijnego, a w praktyce był jedną z najważniejszych osób w redakcji, nadając ton tej gazecie.

Chociaż, wydawany od 1971 roku, „Nowy Dziennik” miał swoje chwalebne wydania, miał wzloty i upadki, to na dzisiaj, w największym skrócie: „Nowy Dziennik” to swego rodzaju polonijna „Gazeta wyborcza” dla pseudo-inteligentów, których nie brakuje wśród Polonusów, w dziedzinie duchowości – mutacja „Tygodnika powszechnego”, zaś z racji dziesiątek stron z ogłoszeniami – wygodne narzędzie dla kontraktorów szukających robotników i vice versa.

Za: Rebelya.pl (11.05.2012) | http://rebelya.pl/post/1841/jatrzaca-rozmowa-o-zbrodniarzach-stalinowskich

Skip to content