Waldemar Sz. jest ginekologiem, którego siedem lat temu sąd w Poznaniu skazał za przeprowadzenie nielegalnej aborcji. I niedawno został zatrudniony przez dyrektora szpitala w Szamotułach na stanowisko kierownika… oddziału ginekologiczno-położniczego. Tego samego szpitala, w którym doszło do głośnego skandalu ze sterylizacją Wioletty Szwak.

Bulwersującą historię lekarza z Gniezna „Codzienna” opisała w styczniu tego roku. O artykule przypomnieli sobie mieszkańcy Szamotuł, którzy zaniepokojeni powiadomili nas, że ten sam ginekolog od dwóch miesięcy zajmuje się ciężarnymi pacjentkami w ich szpitalu.

W czerwcu 2001 r. Waldemar Sz. prowadził prywatny gabinet ginekologiczny w Gnieźnie. Tam właśnie zgłosiła się młoda kobieta, która chciała usunąć ciążę, płacąc za to 2 tys. zł. „Zabieg” przeprowadzono. Ginekologowi pomagał anestezjolog Jerzy M. Potem pacjentka jednak bardzo źle się poczuła i kilka dni później w ciężkim stanie trafiła do kliniki w Poznaniu. Konieczne okazało się usunięcie macicy.

Śledztwo prowadziła prokuratura w Gnieźnie, a proces obu lekarzy toczył się przed poznańskim sądem okręgowym. W maju 2005 r. Waldemar Sz. został uznany za winnego i skazany na więzienie w zawieszeniu oraz dwuletni zakaz wykonywania zawodu. Lekarz znalazł jednak sposób na ominięcie kary. Wyjechał do pracy w Niemczech. Zatrudnił się jako zastępca ordynatora Kliniki Chorób Kobiecych Katolickiego Szpitala Akademickiego Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Obecnie ponownie prowadzi prywatny gabinet w Gnieźnie.

Ten właśnie lekarz został niedawno kierownikiem oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala prowadzonego przez Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Szamotułach.

Organem założycielskim szamotulskiej placówki jest starostwo powiatowe. Za pośrednictwem rzecznika starosta Paweł Kowzan zapewniał „Codzienną”, że nie wiedział o przeszłości doktora Sz. Odpowiedzialność zrzucił na dyrektora szpitala.

„Powiat szamotulski (…) jest żywo zainteresowany wizerunkiem i kondycją zakładu (…), jednak starosta nie ma możliwości ingerowania w kwestie związane z wewnętrzną organizacją szpitala” – napisał Maciej Flieger, rzecznik starosty.

Co ciekawe, także dyrektor szpitala Wiesław Jarnicki dopiero z naszej relacji miał się dowiedzieć o wyroku sprzed siedmiu lat, ale równocześnie nie ma sobie nic do zarzucenia. – Dysponujemy doskonałymi opiniami z poprzednich miejsc pracy doktora Sz. Mam też zaświadczenie, że nie był karany sądownie. Skąd więc miałem wiedzieć o zdarzeniu z 2001 r. – tłumaczy.

Dyrektor Jarnicki podkreśla, że zależy mu na dobrej atmosferze wokół szpitala, którym kieruje od zaledwie czterech miesięcy. To zrozumiałe, bo o szamotulskiej placówce już raz było głośno w całej Polsce.

Gdy wyszło na jaw, że Wioletta Szwak nigdy więcej nie będzie matką, bo podczas porodu podcięto jej jajowody. Kobieta zaprzecza, aby wydała zgodę na sterylizację. Prokuratura nie dopatrzyła się winy lekarki Barbary K., ale jej proces w sprawie ubezpłodnienia i tak niedawno się rozpoczął, bo do sądu wpłynął prywatny akt oskarżenia.- Wówczas nie byłem dyrektorem – zastrzega Jarnicki.

Autor: Grzegorz Broński, | Źródło: Gazeta Polska Codziennie