Aktualizacja strony została wstrzymana

Skandal kwalifikacji

Po publikacji „Naszego Dziennika”

Nadzwyczajnego posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości po skandalu kwalifikacji czynu i umorzenia śledztwa dotyczącego uruchamiania telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego po katastrofie na Siewiernym chce opozycja.

Jutro na ręce Ryszarda Kalisza (SLD), przewodniczącego sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, wpłynie wniosek o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia komisji w sprawie manipulacji przy telefonie Lecha Kaczyńskiego, do której doszło na terenie Federacji Rosyjskiej. Złoży go Stanisław Piotrowicz (PiS), wiceszef komisji. Poseł chce wyjaśnień prokuratury, dlaczego umorzyła postępowanie, przyjmując wcześniej kwalifikację czynu jako „dzwonienie na cudzy koszt”.

– Wniosek złożę na ręce pana przewodniczącego w najbliższy wtorek. Jeżeli nie będzie z jego strony woli politycznej do zajęcia się tą sprawą, złożę kolejny z podpisami jednej trzeciej członków komisji – deklaruje w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Piotrowicz. Zgodnie z regulaminem Sejmu wniosek poparty przez taką liczbę posłów obliguje szefa komisji do zwołania jej posiedzenia w ciągu miesiąca. W sejmowej komisji sprawiedliwości zasiada 26 posłów. Dziewięciu z nich to parlamentarzyści PiS i Solidarnej Polski, która już teraz deklaruje poparcie. – Ta sprawa pokazuje dobitnie, jak przed katastrofą smoleńską i po niej działały, a właściwie nie działały, nasze służby specjalne. Można domniemywać, że członkowie delegacji prezydenckiej nie mieli właściwej osłony kontrwywiadowczej. A to oznacza swobodny dostęp do naszych danych i danych NATO dla Rosjan. Przecież nawet jeśli strona rosyjska zwróci nam kiedykolwiek te wszystkie rzeczy, tj. telefony komórkowe i laptopy, to już po odpowiedniej ich modyfikacji i zgraniu z nich interesujących dla nich informacji – ocenia poseł. Przypomnijmy, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wykazała, że „nieustalona osoba” na terenie Federacji Rosyjskiej uruchamiała 10 i 11 kwietnia 2010 r. telefon Nokia 6310i zarejestrowany na Kancelarię Prezydenta RP, użytkowany przez Lecha Kaczyńskiego. Do pierwszego włączenia doszło 10 kwietnia o godz. 10.46. Kolejne połączenia nastąpiły dzień później o godz. 12.40 i 16.20. Jak wyjaśnił prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadziła postępowanie w tej sprawie, „z informacji uzyskanych od operatora PTK Centertel wynika, że doszło do nawiązania za pośrednictwem tego telefonu trzech połączeń z pocztą głosową”. Ktoś uruchomił i odsłuchał pocztę głosową prezydenckiego telefonu. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która zleciła ekspertyzę ABW, uznała jednak, że można w tym przypadku mówić jedynie o dzwonieniu na cudzy koszt, a nie o wykradaniu informacji. Sprawę wyłączono do odrębnego postępowania i przekazano prokuraturze powszechnej. Jako kwalifikację prawną czynu przyjęto art. 285 par. 1 kodeksu karnego, który dotyczy uruchomienia impulsów telefonicznych na cudzy rachunek, tj. na szkodę Kancelarii Prezydenta RP. Ostatecznie warszawska prokuratura okręgowa sprawę umorzyła.

Śledczy uznali, że nie doszło do wyczerpania znamion czynu zabronionego. – Samo bezprawne skorzystanie z cudzego telefonu i przeprowadzenie rozmowy nie wyczerpuje znamion wyżej wymienionego czynu zabronionego – stwierdził prokurator. Śledczy nie rozważali przyjęcia innej podstawy prawnej, tj. możliwości popełnienia przestępstwa przeciwko ochronie informacji, o czym mówi art. 267 par. 1 kodeksu karnego, chodzi o uzyskanie „bez uprawnienia” dostępu „do informacji dla niego nieprzeznaczonej”. Prokuratura wojskowa uznała, że nie ma do tego podstaw. Co jest zaskakujące, zważywszy, że był to telefon będący w dyspozycji głowy państwa. Dopytywani o zakres prowadzonego śledztwa zarówno prokuratorzy cywilni, jak i wojskowi, nie byli też skorzy do tłumaczeń i odsyłali jedni do drugich.

– Dlatego będę zabiegał o wysłuchanie na posiedzeniu komisji prokuratorów wojskowych i cywilnych, którzy mieli związek z tą sprawą. Liczę na to, że polscy śledczy – o ile mój wniosek zostanie przyjęty przez przewodniczącego Kalisza – nie odmówią udzielenia posłom tej informacji – tłumaczy Piotrowicz.

Prokuratorzy mogą jednak odmówić posłom udzielenia informacji. Zgodnie z ustawą o prokuraturze śledczy są zobowiązani do składania sprawozdania ze swej działalności przed ministrem sprawiedliwości i szefem rządu. – Sprawa jest jednak bardzo poważna, dotyczy bezpieczeństwa naszego kraju. Nie wiem, co znajdowało się na poczcie głosowej telefonu pana prezydenta. Może nie było tam informacji tajnych. Jednak dla służb specjalnych liczy się każda informacja, choćby sama lista kontaktów, także osobistych – ocenia Piotrowicz. – Oddanie śledztwa w ręce państwa rosyjskiego stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa polskiego. Nie mówię tu tylko w kontekście ingerencji w telefon pana prezydenta. W katastrofie smoleńskiej zginęło sześciu generałów NATO, strona rosyjska dotąd nie wydała nam ani telefonów komórkowych, ani ich laptopów, a to przecież jest bardzo znamienne. Dziwę się, że obie prokuratury zbagatelizowały tę sprawę. Prokuratura powszechna nie wszczęła nawet postępowania przygotowawczego. Poza tym, kto jak kto, ale prokuratorzy wojskowi powinni zdawać sobie sprawę, jak istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju jest przechwycenie jakichkolwiek danych ważnych osób w państwie przez wywiad obcego kraju – dodaje poseł.

Anna Ambroziak

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 7 maja 2012, Nr 105 (4340)

Gdzie są ustalenia procesowe?

Z Bogdanem Święczkowskim, prokuratorem w stanie spoczynku, byłym szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, rozmawia Zenon Baranowski

ABW ustaliła, że niezidentyfikowana osoba dwie godziny po katastrofie odsłuchiwała pocztę głosową telefonu prezydenta, a prokuratura skupiła się na szkodzie majątkowej. Nie dziwi to Pana?
– Przede wszystkim prokuratura powinna poczynić ustalenia procesowe, czy te wszystkie próby odsłuchiwania poczty głosowej zostały przeprowadzone w formie czynności procesowych przez organy państwa rosyjskiego w toku śledztwa rosyjskiego, względnie organy państwa polskiego, i czy uzyskano na to zgodę sądu. A jeżeli tak, to czy zostały sporządzone protokoły z takich czynności, jak oględziny, zapisy nagranych rozmów i czy uzyskano w tym zakresie zgodę sądu.

„Nasz Dziennik” zadał takie pytanie prokuraturze wojskowej, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Wyłączenie materiałów do osobnego postępowania wskazuje, że polscy śledczy nic takiego nie dostali.
– Jeżeli nie sporządzono takich protokołów i opinii, to prokuratura powinna ustalić, kto dokonywał tych sprawdzeń i czy nie jest to działanie na szkodę śledztwa polskiego w sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która badała tę sprawę, zasłania się tym, że zakres wyłączenia odnosił się jedynie do „uruchomienia impulsów telefonicznych na cudzy rachunek”, a nie np. ujawnienia informacji.
– Zasada jest taka, że prokuratura wojskowa wyłącza materiały dotyczące danego zdarzenia, a nie kwalifikacji prawnej. Prokurator cywilny powinien zatem zdarzenie to ocenić, czy i pod jaki artykuł kodeksu karnego można podciągnąć takie działania lub zaniechania, np. albo jako bezprawne włączenie, albo jako element działania na szkodę śledztwa.

Skoro mieli niepełne materiały, tak się tłumaczy prokuratura, to powinni wystąpić o ich uzupełnienie?
– I to zarówno do prokuratury wojskowej, jak i do prokuratury rosyjskiej w formie wniosku o pomoc prawną. Według mnie, to postępowanie powinno być elementem większego śledztwa dotyczącego utrudniania postępowania smoleńskiego, w ramach którego wyjaśnia się teraz m.in. niszczenie dowodu rzeczowego, jakim jest wrak samolotu.

Jeśli nie śledczy rosyjscy, to kto mógł manipulować przy telefonie Lecha Kaczyńskiego?
– Powtórzę, że podstawowe pytanie w tej sprawie jest takie: Czy próby odsłuchu poczty głosowej, połączenia i logowania się z telefonu prezydenckiego po katastrofie były realizowane przez organy procesowe Rosji, względnie Polski? Jeżeli tak nie było, to jest moim zdaniem działanie na szkodę śledztwa polskiego, czyli utrudnianie postępowania. Jeśli zaś czynności te przeprowadzono w postępowaniu, to nie byłyby to działania bezprawne, a wręcz pożądane.
W toku tego postępowania prowadzonego przez warszawską prokuraturę to powinno zostać jednoznacznie wyjaśnione. Jeżeli okazałoby się, że te odsłuchy robili funkcjonariusze FSB czy SWR, i to pozaprocesowo, no to robi się nieciekawie.

W 1991 r. głośno było o sytuacji, w której podczas pożaru ambasady amerykańskiej w Moskwie funkcjonariusze służb rosyjskich weszli na jej teren przebrani za strażaków i zabrali różne dokumenty.
– Takie działania służb leżą w interesie Rosji, ale na pewno nie w interesie Polski i niewątpliwie szkodziłyby polskiemu śledztwu, ponieważ mogło dojść do różnych pozaprawnych ingerencji. A polska prokuratura powinna działać w interesie pokrzywdzonych polskich obywateli i państwa polskiego, a nie w interesie innego państwa, co zresztą wynika z Konstytucji i ustaw. Nie biorę nawet pod uwagę, że mogłoby być inaczej w tej sprawie.

Odmowa wszczęcia śledztwa nastąpiła w grudniu, pełnomocnicy rodziny prezydenta nie zostali o tym poinformowani. Można coś jeszcze wskórać w tej sprawie?
– Jeśliby tak było, to moim zdaniem pełnomocnicy powinni wystąpić z pismem wskazującym, że mimo iż telefon był zarejestrowany na Kancelarię Prezydenta, jego wyłącznym użytkownikiem był prezydent Lech Kaczyński, w związku z czym członkowie jego rodziny są pokrzywdzonymi w tej sprawie. Wtedy mogą domagać się doręczenia postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania. Zapoznać się szczegółowo z jego treścią i argumentacją w nim zawartą, a następnie rozważyć złożenie zażalenia. Tu należałoby zapytać przedstawicieli Kancelarii Prezydenta, czy decyzję taką otrzymali i z jakiego powodu jej nie zaskarżyli. Nadto, dlaczego nie poinformowali opinii publicznej o odmówieniu postępowania w tej bardzo poważnej sprawie.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Poniedziałek, 7 maja 2012, Nr 105 (4340)

Skip to content