Aktualizacja strony została wstrzymana

Władza boi się marszów

Wezwanie Polskiej Federacji Ruchów Obrony Źycia do udziału w manifestacji w obronie wolnych mediów i Telewizji Trwam 21 kwietnia w Warszawie

Warszawa, 18.04.2012 r.

Polska Federacja Ruchów Obrony Źycia zachęca do udziału w manifestacji w obronie wolnych mediów i Telewizji Trwam w Warszawie w dniu 21 kwietnia br.
Wykluczenie Telewizji Trwam z przyznania miejsca na multipleksie umożliwiającym odbiór kanałów w jakości cyfrowej odbieramy jako akt przemocy wobec odbiorców tej stacji telewizyjnej. Decyzja ta marginalizuje i wyklucza odbiorców Telewizji Trwam. Godzi też w konstytucyjne prawa obywateli do informacji oraz poszanowania przekonań światopoglądowych i religijnych. Nie zgadzamy się na dyskryminowanie potrzeb kulturowych i duchowych ogromnej rzeszy ludzi.

Mając na uwadze wyjątkowe zaangażowanie Telewizji Trwam w obronę życia każdego człowieka od jego poczęcia do naturalnej śmierci, małżeństwa i rodziny, zwracamy się do naszych członków i sympatyków oraz wszystkich, dla których wolność mediów i ład moralny mają podstawowe znaczenie, o poparcie tej manifestacji i jeśli to możliwe osobisty w niej udział.

W imieniu
Polskiej Federacji Ruchów Obrony Źycia
(-) dr Paweł Wosicki – prezes

Za: Nasz Dziennik, Czwartek, 19 kwietnia 2012, Nr 92 (4327)

Będę na marszu

Zabieganie o należne Telewizji Trwam miejsce na multipleksie cyfrowym jest w swej istocie walką o rzeczywiste państwo prawa i przestrzeganie elementarnych reguł demokracji. Dlatego 21 kwietnia 2012 roku musimy powiedzieć stanowcze „nie” niszczeniu wolnych mediów.

Odmowa miejsca na multipleksie Telewizji Trwam świadczy o sile tego medium i jest jednocześnie dowodem na słabość i lęki obecnie rządzącej władzy. Ten strach bierze się z poczucia klęski swoich rządów. Jestem przekonany, że gdyby nie wsparcie tzw. mainstreamowych mediów, dziś Polską rządziłby kto inny.

Obecnie skala kompromitacji rządu Donalda Tuska osiągnęła taki poziom, że samo wsparcie prorządowych ośrodków opinii już nie wystarcza. Trzeba zagłuszyć i zniszczyć każdy wolny głos, który pozwala sobie na krytykę wobec rządzących. Dlatego próbuje się zniszczyć Telewizję Trwam, Radio Maryja a także utrudnia się życie niezależnym publicystom i komentatorom. Ta władza czerpie siłę tylko ze wspierających ją mediów. Niewygodne pytania o stan państwa, próba pokazania prawdy o sytuacji Polski wywołują paniczny strach i rodzą wyjątkowo brutalne ataki. Decyzja zawłaszczonej przez PO Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest tego najlepszym przykładem.

Pękającą i trzeszczącą rzeczywistość coraz trudniej jest zagłuszyć czy zamilczeć. Pytań o stan państwa jest coraz więcej, są one coraz trudniejsze. Dziś już nikt nie może powiedzieć, że państwo rządzone przez Donalda Tuska zdało egzamin. Pięć lat temu obecny premier podczas debaty telewizyjnej odpytywał mnie ze znajomości cen podstawowych produktów żywnościowych. Ubolewał też nad losem kiepsko zarabiającej pielęgniarki, która okazała się wymysłem jego propagandzistów. Dziś chcę zapytać premiera, czy wie, ile polskie rodziny muszą więcej zapłacić za chleb, mleko, mięso, jajka czy warzywa. Czy Donald Tusk wie, ile zdrożało życie przez nieroztropną i fatalną politykę jego i ministra Jacka Rostowskiego? Czy szef rządu wie, że każdy rodzący się teraz Polak otrzymał od niego „prezent” w postaci 20 tys. złotych długu? Chciałbym wiedzieć, co do powiedzenia ma premier małym i średnim przedsiębiorcom, których ceny energii, gazu, paliwa i koszty pracy często zmuszają do zamknięcia firm. Ciekawe, co odpowie tym rodzicom, którzy chcą kupić dzieciom ubranka i dowiadują się, że zapłacą dużo więcej niż jeszcze kilka miesięcy temu!

Nowy rok przyniósł złe wiadomości dla polskich pacjentów. Okazało się, że to również w ich kieszeni rząd szuka pieniędzy na spłatę swoich długów. Większość PO – PSL przeforsowała wadliwą, złą, nieludzką, wręcz haniebną ustawę refundacyjną. Twarzą tej zmiany jest Ewa Kopacz, wcześniej minister zdrowia, dziś marszałek Sejmu, a prywatnie koleżanka Donalda Tuska. Fotel marszałka dostała w nagrodę za doprowadzenie do zapaści w polskiej służbie zdrowia. Po wejściu w życie ustawy przygotowanej przez Kopacz wielu pacjentów stanęło przed pytaniem: jak dalej kontynuować leczenie? Niektórzy przewlekle chorzy musieli zapłacić za swoje leki kilkadziesiąt razy więcej. Ostatnio opinię publiczną bulwersują informacje, że chorzy na raka zostaną pozbawieni leków. To też jest efekt wadliwej ustawy refundacyjnej. Chciałbym usłyszeć, co w tej sprawie ma do powiedzenia Ewa Kopacz i jak usprawiedliwiać będzie ją Donald Tusk.
W końcu chciałbym zapytać, dlaczego Donald Tusk oszukał Polaków i nie powiedział nam przed wyborami, że chce wydłużenia wieku emerytalnego – że chce, abyśmy pracowali aż do śmierci. Jak powiedział w jednym z wywiadów minister Rostowski, chodzi o to, by emeryci jak najkrócej pobierali swoje świadczenia. Chciałbym zobaczyć analizy i wyliczenia, które wyjaśniłyby, dlaczego premier wybrał liczbę 67 i z czego ten przymus pracy ma wynikać. Chciałbym też wiedzieć, dlaczego rząd Tuska odmawia młodym Polakom poznawania historii i dlaczego próbuje tylnymi drzwiami wypchnąć religię ze szkół. Ciekawa wydaje się też odpowiedź na pytanie, gdzie są tysiące kilometrów obiecanych Polakom dróg i autostrad oraz czy odnalazł się tajemniczy katarski inwestor, który miał kupić polskie stocznie.

Od katastrofy pod Smoleńskiem minęły dwa lata. Rząd Donalda Tuska tę smutną rocznicę chciał przemilczeć. Licząc, że cisza przysłoni trudne pytania, kompromitację, całkowity blamaż, złą wolę, jaką polskie władze wykazały się po katastrofie smoleńskiej. Odrzucając zaproponowaną przez Prawo i Sprawiedliwość uchwałę Sejmu w sprawie zwrotu wraku Tu-154M, rząd Donalda Tuska jednoznacznie pokazał, że stoi po stronie kłamliwego raportu MAK, a nie po stronie prawdy i polskiej racji stanu. Dlaczego tak jest i co kieruje polskimi władzami, że okrywają się hańbą? To również pytanie, na które chciałbym poznać odpowiedź.

Wszystkich powyższych pytań nie usłyszymy w większości mediów głównego nurtu. Tych pytań nie zadadzą dziennikarze stacji telewizyjnych i radiowych sprzyjających rządowi. Nie przeczytamy ich we wspierających władzę gazetach. Te pytania możemy usłyszeć jedynie w tych mediach, które uważają, że dziennikarstwo to misja służenia społeczeństwu. Dla których rzetelna informacja jest ponad partykularnym interesem biznesowym czy partyjnym. Do takich mediów bez wątpienia należy zaliczyć Telewizję Trwam, Radio Maryja i „Nasz Dziennik”. Za tę śmiałość zadawania trudnych pytań, dążenia do prawdy i chęć prowadzenia rzetelnej dyskusji o państwie i jego kondycji obecna władza chce karać surowo. Chce uciszyć te media i zamknąć im drogę do widza i słuchacza. Używa do tego prymitywnych i obcych demokracji metod. Gdy słyszę, że na multipleksie miejsce otrzymała firma dotychczas związana z szefem KRRiT czy niszowa stacja muzyczna, to chcę zapytać, dlaczego tego prawa odmawia się Telewizji Trwam.

W dzisiejszej Polsce nie ma sprawiedliwych reguł. Wygrywa ten, kto jest przychylny rządzącym. Wierzę jednak, że w Polsce jest wielu ludzi dobrej woli, którym los kraju, jego rozwój, modernizacja nie są obojętne. Którzy nie poddają się propagandzie codziennie sączonej z odbiorników radiowych i telewizyjnych. To w ich rękach spoczywa dziś obowiązek walki o najważniejsze wartości – o wolność słowa, o solidarność społeczną, o troskę o najsłabszych, o przyszłość Polski. Dziś nie można milczeć i pozostawać obojętnym. Trzeba w proteście obywatelskim powiedzieć „stop” złym rządom i ich szkodliwym decyzjom. Dlatego 21 kwietnia będę na Marszu w obronie Telewizji Trwam w Warszawie. Liczę, że będzie nas bardzo wielu, że nasz zorganizowany głos sprzeciwu będzie na tyle silny, że doprowadzi nas do zwycięstwa.

Jarosław Kaczyński
prezes Prawa i Sprawiedliwości

Za: Nasz Dziennik, Środa, 18 kwietnia 2012, Nr 91 (4326)

 

Udział w marszu jest wyrazem sprzeciwu

Z Haliną Szydełko, prezesem Zarządu Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej, rozmawia Małgorzata Pabis

Zarząd Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej zwrócił się do władz Diecezjalnych Instytutów Akcji Katolickiej i wszystkich członków stowarzyszenia z prośbą o udział w Marszu w obronie Telewizji Trwam. Dlaczego trzeba być na marszu w obronie wolnych mediów 21 kwietnia?
– Akcja Katolicka zawsze przeciwstawia się wszelkim atakom na Kościół. Nieprzyznanie Telewizji Trwam miejsca na multipleksie na pewno jest dyskryminacją. Dziś promuje się życie bez Pana Boga, bez wartości, a ludziom wierzącym odmawia się wszelkich praw. Protestujemy więc przeciwko takiej dyskryminacji, przeciw ustawodawstwu, które godzi w wartości chrześcijańskie. Zachęcamy więc ludzi, aby poparli Telewizję Trwam w jej żądaniach. W obecnej sytuacji musimy nieustannie upominać się o swoje prawa, o to, co się nam zwyczajnie należy.
Wiemy, że telewizja w dużej mierze kreuje rzeczywistość. Jeśli to będzie tylko telewizja o jednym spojrzeniu, to nie będziemy mieli właściwie szans na kreowanie własnych wartości. To w pewnej mierze gwarantuje nam Telewizja Trwam, dlatego stajemy w jej obronie.
Wiele osób ma ogromne zaufanie do Telewizji Trwam. To właśnie z niej czerpie nie tylko wiedzę religijną, ale także codzienne wiadomości, inne niż podawane w propagandowych mediach.

W jaki sposób AK chce się włączyć do marszu?
– Jako zarząd Akcji Katolickiej wystąpiliśmy do wszystkich prezesów diecezjalnych AK z prośbą o zorganizowanie przyjazdu do Warszawy. Mamy nadzieję, że uda się to wszystko przygotować, a że Akcja Katolicka działa niemal w całej Polsce, liczymy na to, że jej członkowie się zorganizują i przybędą na marsz w obronie wolnych mediów.

Apel o udział w marszu to nie jedyne działania AK podjęte w obronie Telewizji Trwam…
– Jeszcze w styczniu Zarząd Krajowego Instytutu Akcji Katolickiej stanowczo zaprotestował w związku z nieprzyznaniem Telewizji Trwam miejsca na multipleksie cyfrowej telewizji naziemnej. W specjalnym oświadczeniu napisaliśmy, że uważamy, iż decyzja Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji pozbawiona była podstaw merytorycznych, tym bardziej że koncesje przyznano zupełnie nowym komercyjnym kanałom telewizyjnym, podczas gdy Telewizja Trwam jest nadawcą społecznym, cenionym, rekomendującym się wieloletnim stażem.
„Asymetryczne traktowanie nadawców przez KRRiT, noszące wszelkie znamiona dyskryminowania telewizji emitującej program religijny, godzi w fundamentalne zasady demokratycznego państwa i może być rozumiane jako celowe ingerowanie w prawo do swobodnej wypowiedzi, którą chroni art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Zarząd KIAK zwraca się do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o zrewidowanie postępowania koncesyjnego i uwzględnienie starań Telewizji Trwam o miejsce w multipleksie cyfrowej telewizji naziemnej” – napisaliśmy w naszym stanowisku. Nieprzyznanie miejsca na multipleksie tej właśnie telewizji traktujemy jako dyskryminację katolików, której zdecydowanie musimy się przeciwstawić, a wyrazem tego sprzeciwu jest udział w marszu.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Środa, 18 kwietnia 2012, Nr 91 (4326)

 

Władza boi się marszów

Z Karolem Guzikiewiczem, wiceprzewodniczącym NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańsk, rozmawia Mariusz Bober

NSZZ „Solidarność” chce zademonstrować solidarność z Telewizją Trwam i wziąć udział w wielkim marszu w Warszawie 21 kwietnia. Przyjadą związkowcy tylko ze Stoczni Gdańsk czy także z innych rejonów Polski?
– Na pewno przyjadą członkowie naszego związku, ale zapewne udział w marszu wezmą także działacze z innych rejonów kraju. Stocznia Gdańsk była zawsze blisko Rodziny Radia Maryja, Telewizji Trwam i nadal jesteśmy zaprzyjaźnieni. Zawsze byliśmy razem.

Teraz jednak wsparcie i solidarność społeczna z Radiem Maryja i Telewizją Trwam jest szczególnie potrzebna.
– Dziś chodzi o bardzo poważną sprawę, zagrożona jest bowiem demokracja, i to na różnych płaszczyznach. Kolejnym tego przykładem było piątkowe głosowanie w Sejmie, gdy dobry projekt uchwały w sprawie sprowadzenia do Polski wraku rozbitego samolotu Tu-154M ze Smoleńska wywołał awanturę wśród parlamentarzystów. W tak ważnych chwilach jedynymi mediami wyrażającymi rzeczywiście opinię publiczną, niepodlegającymi wpływom rządzących, jest Radio Maryja i Telewizja Trwam. Dlatego nie jest uczciwe, że właśnie tej Telewizji rządzący odmawiają miejsca na cyfrowym multipleksie. A przecież jest to stacja, która ma co najmniej kilka milionów widzów w kraju i poza jego granicami. Dziś tymczasem coraz bardziej potrzebne są nam wiadomości bez cenzury. W mediach komercyjnych często 90 proc. tego, co mówimy, nie jest w ogóle pokazywane, a zamiast tego próbuje się nas często ośmieszyć. Dlatego Telewizja Trwam jest potrzebna społeczeństwu, bo potrzebna jest nam prawda. Potrzebna jest też telewizja katolicka. Dziś żyjemy w trudnych czasach, ale wierzę, że zwyciężymy nie tylko walkę o Telewizję, ale także o zmianę Polski. To bowiem, co dziś u nas się dzieje, to stosowanie form represji wobec tych, którzy mają inne zdanie niż rządzący, czego również my doświadczamy. Niepokojący jest też szybki wzrost w ostatnim czasie liczby zakładanych w Polsce podsłuchów. Chcieliśmy iść do Europy, a pod rządami Donalda Tuska zbliżamy się do Białorusi. Odmowa przyznania Telewizji Trwam, jedynej ogólnopolskiej stacji telewizyjnej niepopierającej obecnego rządu, miejsca na cyfrowym multipleksie jest właśnie przykładem stosowania metod białoruskich.

Czyli próbą zapewnienia sobie zakamuflowanego sterowania opinią publiczną?
– Dziś łączy nas postulat Sierpnia ´80 – domaganie się wolności słowa. Teraz nawet my, związkowcy, mamy problemy z przebiciem się z prawdziwymi informacjami nawet do członków naszego związku. Nie mamy bowiem dostępu do telewizji publicznej, jeśli nie wykupimy za grube miliony złotych jakichś reklam. Dlatego ostatnio decydujemy się na demonstracje, aby pokazać społeczeństwu nasze racje i argumenty. To nie jest tak, jak próbują to przedstawić sprzyjające rządowi media, że „Solidarność” mówi „nie” pracy do 67 lat, „bo nie”. My podajemy argumenty i inne rozwiązania. Ale ta sytuacja pokazuje, że dziś media są rzeczywiście czwartą władzą. Dlatego rządzący trzymają je w rękach, także poprzez przydział koncesji na nadawanie na cyfrowych multipleksach, bo nie chcą oddać władzy i nie szanują demokracji. Przed wyborami obiecują wiele, a po nich nic nie spełniają. A – by móc dalej ludzi otumaniać – chcą zachować kontrolę nad mediami i utrudnić dostęp ludzi do niezależnych środków masowej komunikacji.

Zachowując pozory demokracji, decydenci marginalizują głosy tych, którzy mogą zagrażać monopolowi informacyjnemu…
– Oczywiście Radio Maryja, Telewizja Trwam i „Nasz Dziennik” i tak przetrwają, ale dostęp do cyfrowego multipleksu jest bardzo ważny. Nie każdy Polak ma możliwość i pieniądze, by wykupić dostęp do telewizji przez satelitę, i nie każdy może korzystać z internetu. Mogąc oglądać Telewizję Trwam dzięki taniemu dostępowi do cyfrowego sygnału, także uboższe osoby uzyskiwałyby informacje niekontrolowane przez rządzących. Oczywiście niezależne informacje pojawiają się również w innych mediach czy na stronach internetowych, ale nie mają one tak dużego zasięgu. Poza tym w dzisiejszym świecie największe oddziaływanie ma jednak telewizja. Dlatego walka o miejsce na cyfrowym multipleksie dla Telewizji Trwam jest słuszna i będziemy ją wspierać. Walka o Telewizję Trwam to walka o Polskę, o demokrację, o prawdę i naszą przyszłość. Jeśli ją przegramy, to będzie już pierwszy krok do wprowadzenia w naszym kraju dyktatury. Musimy więc walczyć, aby nie było u nas Białorusi, aby znowu nie musieli nam pomagać inni w walce o wolność, tak jak to było w okresie stanu wojennego. Dlatego ważny jest udział w organizowanych do tej pory marszach solidarności z Telewizją Trwam, a zwłaszcza w tym sobotnim w Warszawie, gdzie będzie swoista kulminacja dotychczasowych protestów. Władza to widzi i boi się tych marszów.

Związkowcy pomogą również zabezpieczyć przygotowywaną manifestację. Na co trzeba zwracać uwagę podczas takich dużych akcji?
– Zawsze jesteśmy chętni do pomocy. Podczas dużych manifestacji zdarzają się różne rzeczy, więc możemy się przydać. Gdy będziemy protestować, wystarczy zwrócić uwagę, ile setek, a może i tysięcy policjantów będzie w pobliżu. Dlatego trzeba się pilnować, aby nie dopuścić do jakiejś prowokacji. I nie chodzi tu o jakieś szarpaniny z policją, ale o sytuacje, gdy ktoś będzie chciał nas np. ośmieszyć, próbując wmieszać w szeregi protestujących jakąś pijaną osobę, a potem pokazać ją w telewizji. Dlatego uczestnicy marszu powinni być zdyscyplinowani i nie dać się prowokować. Może się bowiem również zdarzyć, że jakieś pojedyncze osoby będą chciały nas zaczepiać czy obrzucać wyzwiskami.

Dziękuję za rozmowę.

Za: Nasz Dziennik, Wtorek, 17 kwietnia 2012, Nr 90 (4325)

Skip to content