Doprawdy, takie bezgraniczne, na kolanach podlizywanie się Tadeusza Słobodzianka rządzącej obecnie władzy budzić może obawy o jego stan umysłu. Ja jednak uważam, że wie doskonale, co robi. Wystawiając własnego autorstwa „Proroka Ilję”, bluźnierczą sztukę szydzącą z Męki Pańskiej, karykaturującą postać Chrystusa i używającą słowa „zmartwychwstanie” w kontekście wulgarnym i ośmieszającym, i to w wigilię Niedzieli Palmowej i Wielkiego Tygodnia, wyraźnie pragnie prześcignąć Palikota w walce z Kościołem i zająć miejsce jak najbliżej podnóżka Tuskowego fotela.
Tekst „Proroka Ilii” powstał z inspiracji postacią samozwańczego proroka Eliasza Klimowicza, który przed wojną działał na Białostocczyźnie. Tam zbudował cerkiew i miał wyznawców. Jeszcze przed premierą Słobodzianek zwierzał się mediom, iż będzie to „misterium o drodze krzyżowej zgotowanej nowemu Chrystusowi przez wyznawców, którzy do zbawienia świata potrzebują zmartwychwstania swojego proroka i w tym celu zabierają się do ukrzyżowania ze znawstwem rzeczy, rekonstruując w drobnych szczegółach scenariusz zapisany w Ewangelii”.
No i rzeczywiście, odniesień do Ewangelii jest tu co niemiara. Tylko że w farsowym wydaniu, ku ośmieszeniu i zdeprecjonowaniu kanonów wiary. Odbywa się to poprzez zbezczeszczenie wartości ewangelicznych, jak m.in. paskudna parodia zapisanych w Ewangelii uzdrowień dokonanych przez Jezusa (Ilja pociera oczy niewidomego własną śliną, pijakowi mówi: „Idź, nie pij więcej” itd.). Występujące w przedstawieniu postaci wieśniaków przybierają imiona z Ewangelii, jest Judasz całujący w policzek Ilję, jest Piłat, żona Piłata, Annasz, Kajfasz, rzymski żołnierz próbujący przebić kosą bok Ilii, jest Wiera, kobieta obmywająca nogi Ilii, jest szalona Olga, opętana przez złe duchy, które Ilja najpierw siekierą próbuje z niej wypędzić, a następnie zabiera ją do swojej sypialni, po czym „ozdrowiona” już, traktowana jest przez wiejską gawiedź jako Matka Boża itd., itd. Jest też procesja z krzyżem i w farsowym wydaniu, ku uciesze gawiedzi scena przedstawiająca próbę ukrzyżowania Ilii.
Nie brak tu także prymitywnych aluzji do współczesnego życia Kościoła (wjeżdżający na rowerze wieśniak woła na powitanie: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze Dziewica”, co powoduje śmiech na widowni). Nagromadzeniu elementów związanych z symboliką religijną i karykaturalnemu ich używaniu w spektaklu towarzyszy część słowna będąca stekiem rynsztokowych wulgaryzmów. Źe nie wspomnę już o traktowaniu krzyża rzuconego na podłogę, chodzeniu po nim, deptaniu, siadaniu na nim i stawianiu kieliszków z wódką itd., itd. Podobnie zresztą deptano po krzyżu (chyba tym samym) w innej sztuce Słobodzianka na tej samej scenie, w „Naszej klasie”. To ten sam poziom, który prezentowali „palikociarze” na Krakowskim Przedmieściu, zrobiwszy krzyż z puszek po piwie, szydzący z modlących się tam ludzi. W tej profanacji nie zabrakło parodii Ostatniej Wieczerzy z łamaniem chleba i jedzeniem rosołu oraz sceny Sądu Ostatecznego. To już doprawdy kuriozum wskazujące na jakąś chorobliwą obsesję.
W tytułowej roli proroka Ilii występuje gościnnie na tej scenie Andrzej Seweryn. Wyznam szczerze, iż dziwię się aktorowi, bo z jednej strony w warszawskim Teatrze Polskim, gdzie dyrektoruje, wystawił propagujące wartości chrześcijańskie, bardzo piękne przedstawienie „Zwiastowanie” Paula Claudela. A sam gra teraz w czymś, co uwłacza już nie tylko Polakowi, chrześcijaninowi, ale w ogóle człowiekowi. Ponadto przynosi ujmę także każdemu szanującemu się artyście. Tym bardziej iż jest to najsłabsza rola w spektaklu. Znając artystyczny dorobek aktora, w którym obok różnie zagranych postaci nie brak przecież i ról znakomicie poprowadzonych, aż tak nieudanego występu Andrzeja Seweryna nigdy dotąd nie widziałam. Rodzi się zatem pytanie: czy artysta tak zupełnie sam, z własnej woli przyjął tę rolę, czy też były jakieś inne okoliczności… Zważywszy także na termin premiery.
Temida Stankiewicz-Podhorecka
krytyk teatralny
„Prorok Ilja” Tadeusza Słobodzianka, reż. Ondrej SpisË™ák, scen. FrantisË™ek Lipták, kost. Jan Kozikowski, Teatr Na Woli, Warszawa.