Aktualizacja strony została wstrzymana

Maszyna Trurla – Stanisław Michalkiewicz

W bajce „Jak ocalał świat” Stanisław Lem opowiada o zbudowanej przez wielkiego konstruktora Trurla maszynie która umiała robić wszystko na literę „n”. Zazdrosny kolega Klapaucjusz w pewnym momencie zażądał, by maszyna zrobiła NIC. Po chwili ze świata zaczęły, jedna po drugiej znikać rozmaite rzeczy, najpierw na literę „n”, ale potem i na wszystkie pozostałe litery. I gdyby przerażony Klapaucjusz nie powstrzymał maszyny, świat pewnie przestałby istnieć, bo maszyna właśnie robiła NICOŚÄ†.

Nie tak dawno pisałem o nieistnieniu – iluż to rzeczy oficjalnie „nie ma”. Np. nie ma, ani nigdy nie było żadnej agentury – a co najwyżej osoby, co to „bez swojej wiedzy i zgody” prowadziły jakieś subtelne „gry” z bezpieką, która też w gruncie rzeczy była poczciwa z kościami i gdzie tylko mogła, to spełniała dobre uczynki – o czym zapewniał nas sam generał Sławomir Petelicki. „Nie ma” też Wojskowych Służb Informacyjnych – bo jest za to Służba Wywiadu Wojskowego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego – i tak dalej. Od tamtej pory do pokaźnej grupy zjawisk nieistniejących dołączyła „żydokomuna”, a to za sprawą książki pod tym właśnie tytułem, napisanej przez pana prof. Pawła Śpiewaka.

Pan prof. Śpiewak kiedyś był zwyczajnym i – powiedzmy sobie szczerze – całkiem spostrzegawczym i rozsądnym socjologiem. Jednak kiedy został dyrektorem Żydowskiego Instytutu Historycznego, wstąpił w niego – chciałem napisać że diabeł, ale nie mam na to ani twardych dowodów, które mógłbym przedstawić w jakimś niezawisłym sądzie, ani świadków – więc wolę napisać, że wstąpiło w niego poczucie Misji. To właśnie ono – bo niby cóż innego – nakazało mu dowodzić, że żydokomuny też „nie ma” i nigdy nie było, że to tylko „mit” wyssany z brudnego palca antysemitników, co to pracowicie ustawiają jeden mit na drugim, trzecim podpierają i w ten sposób budują swoje teorie spiskowe, które z obiektywną rzeczywistością nie mają nic, ale to absolutnie nic wspólnego – chyba, że Rywin przyjdzie do Michnika. Wtedy jest dyspensa i nie tylko można, ale nawet trzeba wierzyć w spiski – aż do odwołania, kiedy znowu wraca nieubłagany racjonalismus.

Dlaczego panu prof. Śpiewakowi tak bardzo zależy, żeby wszyscy uwierzyli, iż żydokomuny nie było i „nie ma” – to sprawa osobna, ale nie można wykluczyć, że mogą to być przyczyny podobne do wyłuszczonych w „Listach starego diabła do młodego”. Jak wiadomo, w listach tych stary diabeł poucza młodego o różnych sprawach, tłumacząc mu m.in., że najważniejsze, by ludzie uwierzyli, iż diabłów „nie ma”. Kiedy wszyscy myślą, że jest pełny spontan i odlot, niczym w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy Jurka Owsiaka – kuszenie, czyli manipulacja staje się dziecinnie łatwa. I dzisiaj wielu ludzi święcie wierzy, że diabłów też „nie ma” – zupełnie nie zwracając uwagi na drobiazg, czyim przedstawicielem na Polskę, a przynajmniej – na województwo pomorskie, jest w takim razie pan Adam Darski używający pseudonimu „Nergal”. A przecież uchodzi on za osobistego przedstawiciela Lucyfera, więc jakże mógłby być jego przedstawicielem, gdyby go nie było?

Ale to jeszcze nic w porównaniu z Żydami, których też „nie ma” – przynajmniej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Tak w każdym razie musi uważać pani sędzia Bożena Chłopecka, skoro twierdzi, iż wypowiedź Jana Kobylańskiego iż w MSZ jest 80 procent Żydów, ma charakter „antysemicki”. Nawiasem mówiąc, przypomina mi to anegdotkę, jaką w 1966 roku opowiadał nam, studentom I roku prawa, prof. Mieczysław Piekarski – o różnicy między rządem albańskim i polskim. W rządzie albańskim – powiadał, jest 80 procent Żydów i 20 procent Albańczyków. W rządzie polskim Albańczyków nie ma. Ciekawe, czy uwaga, iż w rządzie polskim nie ma Albańczyków zostałaby przez panią sędzię Chłopecką też uznana za „antysemicką” – bo wygląda na to, że wszystko może kojarzyć się jej z Żydami, jak kapralowi z anegdoty z… no, mniejsza z tym. Ale kij ma dwa końce – bo nie da się ukryć, iż trudno o większy antysemityzm, niż negowanie istnienia Żydów – wszystko jedno – czy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, czy gdziekolwiek indziej. Gdyby tak ktoś powiedział lub napisał, że większość mieszkańców Izraela stanowią Żydzi – czy pani sędzia Chłopecka też uznałaby to za wypowiedź antysemicką?

Okazuje się, że opisana przez Stanisława Lema maszyna Trurla nie jest żadnym wymysłem. W odróżnieniu od wielu rzeczy istnieje ona naprawdę i działa na wysokich obrotach, coraz bardziej zagrażając istnieniu świata, a zwłaszcza – wolności myśli i słowa.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    „Nasz Dziennik”    31 marca 2012

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2457

Skip to content