Aktualizacja strony została wstrzymana

Axel Springer Propaganda i Ukraina – Jan Engelgard

Na czołówce piątkowego numeru „Faktu” wielki tytuł „Rosja zniewoli Europę”. W środku „wstrząsający” materiał, wedle którego celem Putina wcale nie są ceny gazu, ale władza nad Europą. Plan jest prosty – przy pomocy gazu rzucić na kolana Unię Europejską, zająć zbrojnie Litwę, a potem… wejść do UE i stanąć na jej czele. Ma to się stać w roku 2012.

W porannym programie radiowej „trójki” Wojciech Mann pyta stałego komentatora „Faktu” Łukasza Warzechę, czy ten tekst to na poważnie, czy to jest żart. Pan redaktor, niegdyś konserwatysta zbliżony do „Najwyższego Czasu” i „Stańczyka”, człowiek rozumny – duka i próbuje bronić gniota z pierwszej strony, ale widać, że mu trochę głupio. Ale cóż czynić? Pan każe, sługa musi.

„Fakt”, pismo brukowe ze stajni Axel Springer AG, w Niemczech („Bild”) judzi na Polaków, w Polsce „Fakt” judzi na Rosję, a czasem także na Niemców! Cóż za finezja, robienie ludziom wody z mózgu. Czy tylko dla zysku, bez politycznego podtekstu? Źarty.

Jak czytamy na stronie internetowej Springera ma on swoje „zasady”, z których zwracają uwagę dwie:

„1) działać na rzecz pojednania Żydów i Niemców oraz popierać podstawowe prawa Izraela. 2) wspierać Sojusz Transatlantycki oraz być solidarnym ze Stanami Zjednoczonymi w ramach wspólnych wartości wolnych narodów”.

Hmm, i wszystko jasne. Ta solidarność ze Stanami Zjednoczonymi pachnie mi neokonserwatystami z ich straceńczą strategią osaczania Rosji, rozbijania polityki państw chcących współpracy z Moskwą i judzeniem przeciwko Moskwie nowych państw UE. Taka to jest „nasza wolna prasa” w „niepodległej Polsce”.

Ale „Fakt” nie jest sam, w te sama dutkę dmie polityczny establishment i tabun dziennikarzy i komentatorów. „Rosja jest winna”, „Rosja zakręca kurek”, „Rosja używa broni gazowej”, „Rosja mówi niet, bo niet”. Oczywiście o finezyjnych komentarzach o „pułkowniku KGB” i jego obsesji odbudowy imperium nie wspomnę. A przecież w wolnym kraju mieliśmy mieć ponoć prawo do rzetelnej informacji, a mamy prymitywną indoktrynację w stylu Springer Propaganda. W tym konkretnym przypadku najczęściej pomijane informacje to:

– Ukraina nie zgodziła się na zbliżoną do rynkowej cenę za 1000 m sześciennych rosyjskiego gazu w wysokości 250 USD (rynkowa wynosi 418 USD). W ten sposób od 1 stycznia 2009 r. nie było umowy, na podstawie której Rosja mogłaby dostarczać Ukrainie gaz.

– W ciągu ostatnich 18 lat dzięki preferencyjnej cenie Rosja dotowała gospodarkę Ukrainy na ogólną sumę 47 mld USD!

– Ukraina kupowała w 2008 roku gaz od Rosji po 180 USD, ale na własnym rynku, dla swoich obywateli, sprzedawała po 320 USD. Gigantyczne zarobki na własnych obywatelach inkasuje ukraińska oligarchia i – najprawdopodobniej – obóz Wiktora Juszczenki.

– Ukraina systematycznie od wielu lat kradnie rosyjski gaz wykorzystując fakt, że system tranzytowych rurociągów jest pod jej jedyną kontrolą.

– Po 1 stycznia 2009 Rosja nadal tłoczyła gaz w system rurociągów na Ukrainie przeznaczony dla odbiorców z Europy. Jednak wynajęta przez Gazprom zagraniczna firma stwierdziła, że gazu więcej wpływa na terytorium Ukrainy niż wypływa na granicy ze Słowacją, Węgrami i Rumunią.

– na podstawie umowy o tranzycie z roku 2006 Ukraina zobowiązała się do bezproblemowego tranzytu gazu do Europy bez względu na stosunki rosyjsko-ukraińskie. Umowę oparto na prawie szwedzkim, wyznaczając do arbitrażu sąd w Sztokholmie. Mimo to kijowski sąd gospodarczy unieważnił w trybie ekspresowym, w dniu 5 stycznia, tę umowę, ZAKAZUJĄC firmie Naftohaz tranzytu gazu rosyjskiego do Europy! Dopiero po tym Gazprom przerwał tłoczenie swojego gazu dla Europy.

Tak wyglądają podstawowe fakty w tej sprawie. Ukraina od dawna przygotowywała się do tego starcia, gromadziła gigantyczne ilości gazu w ogromnych zbiornikach odziedziczonych po ZSRR. Ma zapasy na 45 dni, może więc grać ostro.

Roman Dmowski w książce „Świat powojenny i Polska” (1931), rozważając perspektywę powstania niepodległego państwa ukraińskiego, napisał:

„Zbudowana dziś wielka Ukraina nie byłaby w swych kierowniczych żywiołach tak bardzo ukraińska i nie przedstawiałaby na wewnątrz stosunków zdrowych. To byłby naprawdę wrzód na ciele Europy, którego sąsiedztwo byłoby dla nas fatalne. Dla narodu, zwłaszcza dla narodu jak nasz młodego, który musi się jeszcze wychować w swych do swych przeznaczeń, lepiej mieć za sąsiada państwo potężne, choćby nawet bardzo nam obce i bardzo wrogie, niż międzynarodowy dom publiczny”.


Jan Engelgard


Za: prawica.net


Skip to content