Aktualizacja strony została wstrzymana

Lekarze z zagranicy szerokim łukiem omijają nasz kraj

Podczas gdy nasi lekarze z powodzeniem leczą Brytyjczyków, Szwedów, Francuzów czy Niemców, to do leczenia nas zagraniczni medycy raczej się nie garną. W sumie jest ich u nas zaledwie 819, z czego jedną trzecią stanowią Ukraińcy i Białorusini. I przybywa ich w żółwim tempie. Sześć lat temu Ukraińców było u nas 156, dziś – niespełna 200, co oznacza wzrosty roczne na poziomie zaledwie 5 proc. Idziesz do przychodni albo do szpitala? Możesz trafić na medyka z Zimbabwe, Jordanii, Kanady, a nawet Czadu. Jeśli masz sporo szczęścia.

– Zagraniczni lekarze to przypadki, które da się zliczyć na palcach jednej ręki. Ci z krajów unijnych, którzy mają prawo ze swoimi dyplomami wykonywać u nas zawód, też rzadko się zgłaszają. W ostaniem roku pojawił się tylko jeden – z Litwy – mówi Krzysztof Dawidowicz, dyrektor Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku. Statystyki dotyczące zagranicznych lekarzy prezentują się jeszcze gorzej, gdy zestawi się je z liczbą polskich medyków, którzy po 1 maja 2004 roku wyemigrowali do pracy za granicę – w sumie wyjechało ich ponad 8 tys.

Tak małe zainteresowanie naszym krajem dziwi ekspertów. Zwracają uwagę, że pensje w Polsce są sporo wyższe niż np. na Ukrainie. – Tam lekarze w publicznych placówkach zarabiają niewiele ponad 30 euro miesięcznie – twierdzi Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej. Zdaniem Barbary Śnieżek z Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie lekarzy spoza Unii zniechęcają skomplikowane procedury, m.in. konieczność nostryfikacji dyplomu oraz zdania egzaminu lekarskiego w języku polskim lub angielskim. – W tym roku zgłosiły się do nas dwie osoby, ale zrezygnowały, po tym jak usłyszały o wymaganiach – mówi Śnieżek.

Hamankiewicz ma jeszcze inne wytłumaczenie. – Próbowałem rozwikłać kwestię braku lekarzy z Ukrainy. Teoretycznie przecież, ze względu na bliskość językową, mogliby łatwo się u nas zaadaptować i o wiele lepiej zarabiać niż u siebie. Dowiedziałem się jednak, że choć pensje mają niskie, to nadrabiają to tym, co zarobią w szarej strefie. Może to być nawet tysiąc euro. Na takie zarobki w Polsce nie mogliby liczyć – mówi Hamankiewicz.

Zagraniczni lekarze, którzy decydują się pracować w Polsce, najczęściej rozpoczynali u nas studia medyczne i po nich już nie wrócili do siebie. Tak było w przypadku lekarza z Syrii dr. Ali Issa Darwicha. Usłyszała o nim cała Polska przy okazji odnalezienia w Tatrach żołnierza mieszkającego w szałasie. Trafił on do szpitala w Zakopanem, a swój udział w jego zidentyfikowaniu miał właśnie Derwich – ordynatorowi oddziału ratunkowego udało się porozumieć z pacjentem po arabsku. Ali Issa Derwich jest jednym z 38 syryjskich lekarzy pracujących w Polsce. – Świetny specjalista, bardzo troskliwy wobec pacjentów – mówi Regina Tokarz, dyrektorka szpitala im. Chałubińskiego w Zakopanem. W placówce tej pracuje też Ukrainiec. – Znajomość ukraińskiego bardzo się przydaje, szczególnie na początku stycznia, kiedy przeżywamy oblężenie turystów ze Wschodu – mówi Tokarz. Zwłaszcza że ci często trafiają na oddział ratunkowy.

autor: Klara Klinger, źródło: Dziennik Gazeta Prawna

Za: Diarium.pl (12 marca 2012) | http://diarium.pl/2012/03/lekarze-z-zagranicy-szerokim-lukiem-omijaja-nasz-kraj/

Skip to content