Po katastrofie kolejowej, do której doszło w ubiegłą sobotę pod Szczekocinami, na miejscu katastrofy pojawiły się tylko dwa Eurocoptery – z Warszawy i Wrocławia. Tymczasem nie przyleciały tam śmigłowce ze znacznie bliżej znajdujących się baz w Krakowie, Kielcach i Łodzi – informuje „Gazeta Polska Codziennie”.
Rzeczniczka prasowa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego tłumaczy, że w LPR brakuje przeszkolonych ekip, które mogłyby pracować w nocy. W Polsce zaledwie trzy bazy dyżurują po zmroku. Rzeczniczka twierdzi, że śmigłowce przystosowane do latania w nocy we wszystkich bazach dyżurują od niespełna roku i potrzeba czasu na dostosowanie się do nowej technologii.
Zaistniałą sytuacją oburzeni są politycy Prawa i Sprawiedliwości. Czesław Hoc zgłosił w tej sprawie interpelację poselską. – W Polsce mamy 17 stałych baz i 17 helikopterów właśnie po to, żeby latały w takich wypadkach – podkreśla poseł PiS.