Aktualizacja strony została wstrzymana

Chaos semantyczny – Stanisław Michalkiewicz

Po otrąbionych z ogromnym przytupem „konsultacjach” w sprawie ACTA premier Tusk ogłosił, że podpisu „nie wycofa”. Podobnie Gnom sportretowany przez Janusza Szpotańskiego w „Rozmowie w kartoflarni” odgrażał się, że „zdania swojego za nic nie zmienię”. Wtedy chodziło o „prawicowe odchylenie”, w ramach którego Gnom nie chciał „budować w stepie baraków”, tylko „więzienia wznosić z pustaków”. Premier Tusk jest w trochę innej sytuacji; niechby spróbował „wycofać podpis”, to „dałaby świekra ruletkę mu!” W takiej sytuacji możemy wykorzystać tę chwilę oddechu do przyjrzenia się chaosowi semantycznemu, który według wszelkiego prawdopodobieństwa wytwarzany jest celowo, gwoli większego skołowania mieszkańców naszego nieszczęśliwego kraju, będąc zarazem jedną z przyczyn trapiących nas paroksyzmów. Oto na przykład wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler jest uważany za przedstawiciela „prawicy” i to w dodatku – „skrajnej”.

Rozumiem, że tak jest w Niemczech, bo Niemcy to naród wyjątkowo zdyscyplinowany, nie tak może, jak wyjątkowo karny naród japoński, ale prawie – i jeśli jest rozkaz, żeby podlizywać się, dajmy na to, Żydom, albo socjalistom, to nie dadzą się nikomu wyprzedzić. Gdyby jednak pewnego dnia padł rozkaz odwrotny, to myślę, że też nie daliby się nikomu wyprzedzić. Ale żeby u nas, w kraju, którego mieszkańcy uważają się za indywidualistów? Nic więc dziwnego, że w tym pomieszaniu pojęć za reprezentantów prawicy uważa się ludzi tęskniących za Edwardem Gierkiem i „godnym życiem”, jakiego iluzję stwarzał za pożyczone pieniądze, dopóki czar nie prysnął i nie pojawiły się kartki na „woł-ciel z kością”. Czyż nie na fali tej właśnie tęsknoty większość głosujących w referendum akcesyjnym opowiedziała się za Anschussem, naiwnie myśląc, że Niemcy wezmą nas na utrzymanie i znowu będzie jak za Gierka? Nawiasem mówiąc – słowo „Anschluss” pan prof. Tokarski z UMCS, występujący w charakterze biegłego językoznawcy na procesie Grzegorza Wysoka w Lublinie uznał – podobnie jak „IV Rzesza” – za niedopuszczalne i podlegające karze. Źe w domu wisielca nie wypada mówić o sznurze – to poniekąd zrozumiałe, ale skąd właściwie pan prof. Tokarski wie, że już mieszkamy w domu wisielca? Chyba Nasza Złota Pani Aniela nie czyni mu osobistych zwierzeń?

Ale to jeszcze nic w porównaniu z wiadomością, jaką otrzymałem od wzburzonego Czytelnika. Otóż jego znajomy, najwidoczniej tak zwany „chrześcijański socjalista”, przekonywał go, że „Lenin to jak Jezus”. Oczywiście to nie tylko nonsens, ale dla chrześcijanina – również bluźnierstwo, bo jeśli Lenin jak Jezus, to znaczy, że Jezus jak Lenin. Zrównanie Syna Bożego z jednym z największych zbrodniarzy w historii ludzkości niewątpliwie jest bluźnierstwem i to nieporównanie większym, niż kabotyńskie wygłupy Nergala, czy knoty pani Nieznalskiej. Ale być może argument o bluźnierstwie nie wszystkich przekonuje, więc warto pokazać fundamentalną różnicę.

Chrystus mówi: „daj, pomóż bliźniemu twemu”, podczas gdy socjalista powiada: „zabierz bogatszemu; on musi ci dać!” Zatem zbudowany na socjalistycznym fundamencie program przymusowej redystrybucji dochodu narodowego zwany „sprawiedliwością społeczną” i reklamowany jako „chrześcijański” jest nieporozumieniem – konsekwencją wspomnianego semantycznego chaosu. Zresztą niekoniecznie nieporozumieniem – bo równie dobrze – zaporowym blokowaniem pojawienia się autentycznej prawicy – zgodnie z ustaleniami podjętymi przy „okrągłym stole”. Podobnie nie musi być wylęgłym z semantycznego chaosu nieporozumieniem tak zwane „judeochrześcijaństwo”. Chrześcijaństwo skupia chrześcijan, christianos, czyli chrystusowców, tak samo jak – excusez le comparaison – stalinizm skupiał stalinowców, a hitleryzm – hitlerowców – więc trudno wyobrazić sobie prawdziwego chrystusowca w amikoszonerii ze wspólnotą, która dla Chrystusa nie ma nic, prócz bezgranicznej i nieprzejednanej pogardy. Wygląda zatem na to, że bez przezwyciężenia tego chaosu nie tylko nic nie zwojujemy, ale zmarnotrawimy resztki energii w pogoni za fantomami.

Stanisław Michalkiewicz

Felieton    „Nasz Dziennik”    11 lutego 2012

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Ścieżka obok drogi” ukazuje się w „Naszym Dzienniku” w każdy piątek.

Za: michalkiewicz.pl | http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2395

Skip to content