Aktualizacja strony została wstrzymana

Mongolska postkomuna – prof. Marek Jan Chodakowski

Mongolia miała pecha, bo jeszcze w 1921 r. została pierwszą „demokracją ludową”. To tutaj Sowieci ćwiczyli mechanizmy kolonialnej podległości. Rozwijali je w Hiszpanii pod koniec lat trzydziestych, a po 1944 r. narzucili je w Europie Środkowej i Wschodniej. Teraz w Mongolii panoszy się postkomuna. Do złudzenia przypomina ona nadwiślańską, chociaż naturalnie w formie postkoczowniczej.
W XIII w. mongolskie plemiona i klany zjednoczył Dżyngis-chan. Pax Mongolica opierał się na systemie handlowym, gdzie kupcy, zwykle cudzoziemscy, płacili państwu za możliwość dostarczania towarów i eksploatacji dóbr naturalnych. Państwo natomiast czyściło szlaki handlowe z bandytów i konkurujących systemów celnych. System ten trwał kilka pokoleń, aż do rozpadu imperium. W XVI w. Mongolia podzieliła się na trzy królestwa. Ale w 1758 r. padły one pod ciosami Pekinu i zniknęły z mapy.

Dopiero w 1912 r. Mongolia formalnie odzyskała niepodległość. Ale już rok potem znów padła łupem Rosji i Chin. Większość terytoriów mongolskich wcielono do tych państw. Mocno okrojona północna Mongolia utrzymała jaką taką niezależność wewnętrzną. Wnet wpadła jednak w wir I wojny światowej i rewolucji bolszewickiej. Biali zrobili tam swoją bazę, szczególnie po wypchnięciu ich z Syberii. W okolicy szalał sławny gen. Roman Ungern von Sternberg. Jednak w 1921 r. zwyciężyli bolszewicy i Mongolia (bardziej precyzyjnie: północna Mongolia) stała się pierwszym sowieckim satelitą. Reszta pozostawała pod władzą Chin i Japonii.
Oficjalnie Mongolska Republika Ludowa powstała w 1924 r. Doświadczyła tych samych krzywd, co reszta: rzezi starej elity, prześladowań religijnych, kolektywizacji (koczowników osadzono w kołchozach i upaństwowiono trzodę), wielkich czystek. W tym malutkim kraju rozstrzelano co najmniej 30 000 „wrogów ludu”. Oprócz tego rozmaitych form prześladowań doznało ponad 100 000 mnichów. Zniszczono klasztory. Mordy przerwało do pewnego stopnia współzawodnictwo ZSSR i Japonii, a szczególnie wojna pograniczna w 1939 r. (przy Halkin Gol, czyli nad rzeką Kałką). Po 1945 r., a głównie po śmierci Stalina, zakres autonomii MRL stopniowo powiększano. Polityka wewnętrzna odzwierciedlała kremlowskie zwroty: walka z kultem jednostki, która za cel miała miejscowego kacyka, czy bezmyślne uprzemysłowienie, które doprowadziło do katastrofy ekologicznej i zacofania kraju. Moskwa zmieniała przywódców mongolskiej kompartii według swej woli, chociaż jeden z nich, Jumdżagijn Cedebal (1962-1984), panował dłużej niż Breżniew. Od 1985 r. naturalnie tubylcza komuna udawała, że wprowadza mongolską wersję pierestrojki i głasnosti. Ale szło to bardzo powoli.

Samoograniczenie się Mongołów wynikało nie tylko z niemal totalnej kontroli społeczeństwa przez partię komunistyczną i braku alternatywnych elit politycznych. Było też funkcją geopolityki. Mongołowie nie bardzo kochają Moskwę, ale jeszcze bardziej nie znoszą Pekinu.
W każdym razie sytuacja w Mongolii rozwijała się podobnie jak w Polsce i innych satelickich krajach. Komuna się przekształcała. Zgodnie ze scenariuszem ogłoszono najpierw niezależność w 1990 r., potem nową konstytucję. W 1992 r. usunięto „Rzeczpospolita Ludowa” z nazwy Mongolii. Ale komunistyczna Mongolska Ludowa Partia Rewolucyjna (MLPR) pozostawała u władzy do 1996 r. Wtedy to jej część (zwłaszcza ta o komsomolskich korzeniach) przekształciła się w Partię Demokratyczną (PD) i wygrała kolejne wybory. Cztery lata później MLPR wróciła do władzy, a po 2004 znów rządziła przekształcona postkomuna z DP w koalicji z rozmaitymi opozycyjnymi dodatkami, często o komunistycznej proweniencji.

Do utrzymania się przy władzy niezbędne są; kontrola nad gospodarką, mądrość geopolityczna oraz zharmonizowanie się z trendami globalnymi. Stąd Mongolia wysłała wojska do Iraku i Afganistanu. Po cichu stara się pośredniczyć w kontaktach USA z północną Koreą. Handluje ze wszystkimi.
Rząd i elity władzy naturalnie trąbią o swoim poparciu dla liberalizmu gospodarczego. W teorii mongolskie reformy wolnorynkowe są najdalej posunięte w tej części świata. W praktyce przypominają one trochę system Dżyngis-chana na małą skalę. Cudzoziemcy płacą haracz, aby móc handlować z tubylcami i eksploatować dobra naturalne. Inwestycje zagraniczne głównie pochodzą z Chin, ale również z Rosji i Ameryki Północnej. Inwestorów interesuje głównie kopalnictwo: miedź i złoto są w cenie. Pekin eksploatuje i wywozi węgiel z kopalń na pustyni Gobi. To ostatnio doprowadziło do protestów. Nowo pobudowane drogi oraz zanieczyszczenie środowiska, wody szczególnie, wywołały gniew pasterzy.

Co do ludu, to powrócił oficjalnie do tradycyjnego, pasterskiego stylu życia. Chyba połowa społeczeństwa żyje w jurtach, koczuje. Dochód z rolnictwa i pasterstwa przewyższa chyba zyski z produkcji przemysłowej. Mongołowie chcą żyć po swojemu. Od czasu do czasu buntują się przeciw postkomunie, chociażby w sierpniu 2010, gdy 10 000 koczowników żądało pomocy rządowej dla najbiedniejszych. Na razie jednak nie potrafią nawet przywrócić nazwy stolicy do przedsowieckiej Da-Kuren. Wciąż straszy nas „Czerwony Bohater” (Ulanbataar). Takie symbole są najlepszym dowodem na trwanie postkomunizmu. Pałac im. Stalina w Warszawie się kłania.

Prof. Marek Jan Chodakiewicz

Za: Tygodnik Solidarnosc - Nr 3 (1212) 13 stycznia 2012 | http://www.tygodniksolidarnosc.com/2012/3/1_mon.htm

Skip to content